Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gramynawynos.pl 26 października 2012, 12:19

autor: Piotr Doroń

Andro-test: Jetpack Joyride - endless-runner prosto z iOS!

Szefostwo Halbrick Studios, firmy, która wprowadziła na rynek jeden z największych mobilnych hitów wszechczasów, czyli grę Fruit Ninja, ma łeb na karku. Producenci z australijskiego Queensland udowodnili, że doskonale znają realia rynku gier mobilnych i wiedzą co zrobić, by ich produkty osiągnęły sukces. Potwierdzeniem tych słów jest ich kolejny wielki hit – Jetpack Joyride, który po blisko roku od premiery w App Store zawitał wreszcie do Google Play i z marszu podbił serca użytkowników Androida.

Szefostwo Halbrick Studios, firmy, która wprowadziła na rynek jeden z największych mobilnych hitów wszechczasów, czyli grę Fruit Ninja, ma łeb na karku. Producenci z australijskiego Queensland udowodnili, że doskonale znają realia rynku gier mobilnych i wiedzą co zrobić, by ich produkty osiągnęły sukces. Potwierdzeniem tych słów jest ich kolejny wielki hit – Jetpack Joyride, który po blisko roku od premiery w App Store zawitał wreszcie do Google Play i z marszu podbił serca użytkowników Androida.

Czysta mobilna rozrywka

W Jetpack Joyride gracz wciela się w postać Barry’ego Steakfriesa – nieogolonego awanturnika, pracownika firmy produkującej gramofony, który szaleje na punkcie nowych technologii. Razem z Barrym włamujemy się do siedziby laboratorium Legitimate Research, pracującego nad serią eksperymentalnych jetpacków, i zwiewamy gdzie pieprz rośnie z jednym z takich niecodziennych urządzeń latających na plecach. Nie będzie dla Was zapewne wielkim zaskoczeniem, jeśli napiszę, że znaczenie wątku fabularnego jest tu raczej znikome i nie powinniście się nim jakoś szczególnie przejmować. Zresztą, do podobnego wniosku dochodzą sami twórcy, którzy wrzucają gracza w wir zabawy już na poziomie ekranu startowego.

Prostota ponad wszystko

No dobrze, ale czym w ogóle Jetpack Joyride jest? To tzw. endless runner, w którym zadaniem gracza jest przebycie jak największego dystansu bez wpadnięcia na przeszkodę – nic dodać, nic ująć. Od klasycznych przedstawicieli tego podgatunku platformówek różni go fakt, że większość czasu spędzamy w powietrzu, korzystając z odrzutowej mocy jetpacków. Runnery to specyficzne produkcje, wyrosłe na fali popularności gier flashowych. Przede wszystkim nie można od nich wymagać zbyt wiele – to zazwyczaj bardzo proste w budowie tytuły i Jetpack Joyride nie jest tu wyjątkiem. Wystarczy wspomnieć, że system sterowania to raptem jeden przycisk (swoją drogą, jego rolę pełni cały ekran dotykowy), za pomocą którego podskakujemy i wzbijamy się powietrze (sytuacja zmienia się kontekstowo w przypadku zdobycia maszyn), a światem gry jest pojedynczy, niekończący się poziom – pod względem projektowym prosty jak strzała. Nic dziwnego więc, że rozgrywka potrafi bardzo szybko znużyć, jeśli tylko gracz nie dawkuje zabawy, spędzając nad nią zbyt wiele czasu.

No dobrze, spytacie, co w takim razie powoduje, że Jetpack Joyride znalazł na całym świecie wiele milionów fanów? Moim zdaniem o sukcesie gry przesądził wyważony poziom trudności (gra zwiększa tempo co kilkaset metrów), przystępność zabawy (nie trzeba być filozofem, by zacząć szaleć razem z Barrym) i przede wszystkim wciągający system zadań oraz nagród. Misje, czyli konkretne czynności, jakie musi wykonać gracz – np. przybicie piątki z piętnastoma naukowcami, przelot w pobliżu elektrycznych barier lub zebranei pięć tokenów w trakcie jednej próby – napędzają produkcję Halfbrick Studios. Nie tylko nadają zabawie sens, ale też za ich wykonywanie gracz otrzymuje gwiazdki, z pomocą których awansuje na kolejne poziomy doświadczenia. Poza prestiżem, awans wiąże się z uzyskaniem zastrzyku gotówki. I w tym momencie dochodzimy do sedna sprawy.

Stylowy runner dla każdego

W Jetpack Joyride nie tyle chodzi o to, by dotrzeć jak najdalej, ale aby zrobić to stylowo, co zresztą potwierdzają wpisy w statystykach gracza. Styl większości z Was kojarzy się zapewne z ubiorem, co w przypadku tej gry po części się sprawdza. Gotówka, otrzymywana wraz z kolejnymi awansami i zbierana podczas rozgrywki, nie jest tu więc po nic. Na półkach zawartego w grze sklepiku znaleźć można zarówno przedmioty mało przydatne z perspektywy rozgrywki, ale efektowne wizualnie, jak nowe stroje dla Barry’ego i kolejne modele jetpacków, jak i bardziej praktyczne. Do tych ostatnich zaliczają się ulepszenia dla sześciu wehikułów (m.in. motocykla, mecha Lil' Stomper, zmechanizowanego ptaszyska Profit Bird, smoka Mr. Cuddles, czy urządzenia o nazwie Crazy Freaking Teleporter – pozwalają one łatwiej pokonywać kolejne metry i chronią na czas jednej przeszkody kruchy żywot Barry’ego), przedmioty użytkowe (head starty, automatyczne finalizowanie zadań, czy też serce, przywracające bohatera do życia), a także gadżety, ułatwiające zabawę (plastikowe kule wydłużające podróż po wpadnięciu na przeszkodę, paski grawitacyjne, gratisowe tokeny, magnezy przyciągające monety i wiele innych). Odblokowanie dodatków można przyspieszyć poprzez wykupienie zestawu monet za żywą gotówkę – na szczęście ceny waluty nie są przesadzone, jak choćby w przypadku Blood & Glory, poza tym zdobywanie jej w trakcie zabawy nie trwa znowu tak długo, by rezygnacja z mikropłatności była pozbawiona sensu.

Jak już wcześniej napisałem, granie w Jetpack Joyride nie jest niczym skomplikowanym. Rola gracza ogranicza się do manewrowania jetpackiem, omijania przeszkód – elektrycznych barier, laserów, rakiet – i łapania znajdziek (monet, tokenów umożliwiających korzystanie z jednorękiego bandyty, oferującego dostęp do pośmiertnych bonusów, oraz skrzynek z wehikułami). Wypracowanie dobrych wyników wymaga dużego refleksu i zręczności, ale bez tego można się tu świetnie bawić. Jest to zasługą banalnego sterowania i faktu bycia nagradzanym nawet za drobne czynności. Zabawę ukazano za pomocą ładnej, dwuwymiarowej oprawy graficznej przywodzącej na myśl gry z serii Metal Slug. Nie brakuje tu rozbrajających animacji, naddźwiękowych transferów i małych smaczków budujących klimat.

Kwintesencja mobilnej rozrywki

Jetpack Joyride to kwintesencja mobilnej rozrywki – ze wszystkimi jej zaletami i wadami. Produkcja twórców spod znaku przepołowionej cegły posiada maksymalnie uproszczone zasady, dzięki czemu jest niesamowicie przystępna, odpowiednio wysoki poziom trudności oraz intuicyjne, jednoprzyciskowe sterowanie. Poza tym udanie zaprasza do zabawy, operując kilkoma doskonałymi mechanizmami zachęcającymi gracza do podejmowania kolejnych wyzwań (misje-osiągnięcia, sklepik pełen gadżetów i dodatków). Z drugiej strony, brakuje jej oryginalności, świat raczej nikogo nie zaskoczy swoją objętością, a maksymalnie uproszczona rozgrywka potrafi znużyć. Jeżeli zatem podejdziecie do Jetpack Joyride w sposób właściwy – rozumiem przez to krótkie, raczej rzadkie sesje np. podczas podróży komunikacją miejską – to czeka Was łącznie kilka godzin zabawy na najwyższym, mobilnym poziomie. W innym wypadku możecie poczuć przesyt, uwydatniający niezaprzeczalne braki gry.

Piotr "jiker" Doroń

 

Wydawca: Halfbrick Studios

Producent: Halfbrick Studios

Rozmiar:  30 MB

Wymagania: Android 2.2 lub nowszy

Język: angielski

Cena: free to play (obecne mikropłatności)

Adres: https://play.google.com/store/apps/details?id=com.halfbrick.jetpackjoyride

Piotr Doroń

Piotr Doroń

Z wykształcenia dziennikarz i politolog. W GRYOnline.pl od 2004 roku. Zaczynał od zapowiedzi i recenzji, by po roku dołączyć do Newsroomu i już tam pozostać. Obecnie szef tego działu, gdzie zarządza zespołem złożonym zarówno ze specjalistów w swoim fachu, jak i ambitnych żółtodziobów, chętnych do nauki oraz pracy na najwyższych obrotach. Były redaktor niezapomnianego emu@dreams, gdzie zagnała go fascynacja emulacją i konsolami, a także recenzent magazynu GB More. Miłośnik informacji, gier (długo by wymieniać ulubione gatunki), Internetu, dobrej książki sci-fi i fantasy, nie pogardzi również dopieszczonym serialem lub filmem. Mąż, ojciec trójki dzieci, esteta, zwolennik umiaru w życiu prywatnym.

więcej