No Thing

Minirecenzja No Thing – bardzo dziwny runner

No Thing to jedna z tych gier, które są niesamowicie trudne do zdefiniowania. Z jednej strony jest to bowiem zwykły runner, w którym postać mknie do przodu, a zadaniem gracza jest skręcanie w odpowiednich momentach. Z drugiej twórcy wielki nacisk położyli na fabułę, co w przypadku tego typu aplikacji jest czymś nietypowym. To jednak dopiero początek niecodziennego podejścia deweloperów do tego tytułu.

Akcja produkcji dzieje się w surrealistycznym świecie, klimatem nawiązującym do starych filmów starających się pokazać przyszłość. Całość jest jednak jeszcze bardziej zakręcona, gdyż postać biegnie po zawieszonej w przestrzeni drodze, a wokół nas roztacza się korporacyjny świat. Wygląda to wszystko po prostu dziwnie i nieco niepokojąco, ale za nic w świecie nie idzie pomylić No Thing z jakąkolwiek inną grą.

Rozgrywka, choć w ogólnych założeniach podobna do innych runnerów, w praktyce jest nieco inna. Przede wszystkim gra jest piekielnie trudna, nawet pomimo faktu, że poszczególne trasy nie są generowane losowo. Tempo akcji szybko wzrasta, a plansze zostały skonstruowane w ten sposób, że nawet po kilku podejściach cały czas się w nich gubimy. Często musimy np. skakać i w locie, jeszcze przed wylądowaniem na ziemi, skręcić w odpowiednią stronę. Problem w tym, że nie widzimy podłoża, więc trzeba zdawać się na instynkt. Tego typu fragmentów jest sporo, a poziomy nie trwają po kilkanaście sekund. Oznacza to, że w No Thing ginie się wiele razy, a sytuacje w których uśmiercamy naszego podopiecznego pod sam koniec długiej trasy są na porządku dziennym.

Jak więc widzicie, jest to dziwna produkcja, która zdecydowanie nie przypadnie wszystkim do gustu. Jeżeli jednak kochacie wyzwania i zakręcone klimaty, to warto dać szansę aplikacji studia Evil Indie Games.