Mobile Strike

Minirecenzja Mobile Strike – nuda, pustka i oklepane schematy

Game of War to jedna z najpopularniejszych obecnie produkcji mobilnych, ale swój sukces zawdzięcza głównie doskonałemu marketingowi, a nie jakości samej gry. Teraz autorzy próbują powtórzyć ten wyczyn z Mobile Strike i niestety ponownie postawili głównie na intensywną reklamę, zamiast zająć się ulepszeniem mechanizmów rozgrywki.

Mobile Strike to zwyczajny klon Game of War, które już samo w sobie było kalką niezliczonych innych strategii społecznościowych. Wygląda to tak, jak gdyby autorzy wzięli swoje poprzednie dzieło, przenieśli akcję w czasy współczesne i jedynie przerobili wszystkie elementy graficzne. Zabrakło refleksji nad tym jak można by uczynić grę ciekawszą lub jak wykorzystać nowe realia do wprowadzenia istotnych zmian w mechanice.

Gra stara się jak może ukryć pustkę swojej warstwy strategicznej, ale słabo jej to wychodzi. Autorzy zarzucają gracza małymi zadaniami do wykonania, ale te prawie nigdy nie są interesujące. Rozbudowa bazy nuży i sprowadza się do przebijania się przez masę brzydkich ekranów. Również sama wojna nie budzi żadnych emocji, gdyż nie mamy większego wpływu na przebieg bitew. Sytuację trochę ratuje możliwość dołączenia do gildii i wzięcia udziału w globalnym konflikcie, ale nawet tam rzadko kiedy czujemy, że autentycznie mamy na coś wpływ.

Mobile Strike sprawia przy pierwszym podejściu wrażenie przyzwoitego, choć pozbawionego oryginalności tytułu, ale wystarczy pobawić się kilkadziesiąt minut, aby odkryć, że za stosem ikon i ekranów nie kryje się nic godnego uwagi. Produkcja sprawia wręcz wrażenie zaprojektowanej dla osób, które nie lubią aktywnie brać udziału w rozgrywce, ale czy te osoby w ogóle zechcą pobrać ten tytuł? Szczerze wątpimy. No chyba, że przekona je do tego agresywna kampania marketingowa.