Lara Croft: Relic Run

Minirecenzja Lara Croft Relic Run – ambitny przedstawiciel mało ambitnego gatunku

Od kilku lat endless runnery stanowią jeden z najpopularniejszych gatunków gier, dostępnych na urządzeniach mobilnych, a uznani wydawcy gier bez żenady wykorzystują postaci ze swych czołowych marek, aby wyciągnąć od graczy kolejnych kilka groszy. Trudno się zatem dziwić, że swojego endless runnera doczekała się także jedna z najbardziej ikonicznych postaci świata gier – piękna archeolog Lara Croft. Niestety poza kilkoma wyjątkami (Rayman, Canabalt, Vector), gry z tego gatunku są zwykle produktami niezwykle wtórnymi, a do tego wykonanymi na dość ubogim poziomie technicznym. W przypadku Lara Croft Relic Run trzeba więc zaliczyć twórcom na plus, że nie poszli na łatwiznę i starali się możliwie jak najbardziej urozmaicić utarte schematy gatunku.

Z pozoru mamy tu do czynienia z kolejnych typowym klonem Temple Run, w którym akcję obserwujemy zza pleców bohatera. Poruszając się po trzech równoległych torach musimy sprawnie unikać pojawiających się przeszkód, a od czasu do czasu przeskakiwać nad, lub prześlizgiwać się pod nieco większymi zawalidrogami. Prócz tego w grze pojawia się element przebiegania po ścianach nad przepaścią oraz przeciwnicy, których musimy eliminować celnymi tapnięciami ekranu. Tym co wyróżnia Relic Run spośród innych gier swojego gatunku są m.in. nieco bardziej wyszukane, iście parkourowe ewolucje, którym towarzyszą efektowne animacje przerywnikowe. Często w takich wypadkach kamera zmienia swą perspektywę, co urozmaica zabawę, choć niewątpliwie utrudnia nieco orientację. Na uwagę zasługuje jednak przede wszystkim możliwość pokierowania różnymi pojazdami (motocykl, ATV), a nawet rajdu na grzbiecie potężnego tyranozaura.

Oprawa graficzna gry stoi na dość wysokim poziomie, przypominającym nieco pierwsze odsłony komputerowego Tomb Raidera, ale – co najważniejsze – utrzymana jest w charakterystycznym klimacie serii. Podczas gry przemierzamy więc starożytne ruiny, świątynie oraz grobowce w poszukiwaniu cennych artefaktów, a rozkład pułapek i korytarzy podczas każdej rozgrywki generowany jest losowo, co zapobiega znudzeniu podczas kolejnych biegów.

Na pochwałę zasługuje też uczciwy system mikropłatności. Zbierane podczas rozgrywki klejnoty w zupełności wystarczą do nabywania podstawowych upgrade’ów oraz wskrzeszania naszej bohaterki i kontynuowania rozgrywki od miejsca, w którym nie podołaliśmy jakiemuś wyzwaniu. Jeśli nie przeraża nas więc perspektywa „grindowania” celem zebrania odpowiedniej ilości klejnotów, waluta premium w grze może więc być wykorzystywana w zasadzie tylko do nabywania nowych strojów dla naszej bohaterki, bez czego – powiedzmy sobie szczerze – większość graczy będzie potrafiła się obejść.

Lara Croft Relic Run ma jedną podstawową wadę. Mimo wszystkich wspomnianych urozmaiceń, to jednak tylko kolejny, niezbyt ambitny endless runner. Jeśli należymy do fanów tego gatunku, a dodatkowo darzymy sympatią samą Larę Croft – z pewnością spędzimy przy tej grze miłe chwile, które uprzykrzyć nam może co najwyżej niezbyt precyzyjny system sterowania, sprawiający, że Lara nie zawsze robi dokładnie to, czego od niej oczekujemy. Jednak wszyscy ci, którzy podchodzą z ironią do kolejnych, pojawiających się na rynku klonów Temple Run, powinni raczej obejść grę szerokim łukiem.