Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Gramy dalej 2 grudnia 2020, 15:03

autor: Michał Pajda

Immortals: Fenyx Rising to nie jest Assassin's Creed dla dzieci! - Strona 2

Lubisz Assassin's Creeda? Ja też - bo kolejne Asasyny są naprawdę dobre - ale... chętnie pograłbym w coś świeżego od Ubisoftu. Dzięki niech więc będą bogom za powstanie Immortals!

O Immortals: Fenyx Rising pisano w mediach gamingowych co prawda kilka razy (głównie w kontekście zmiany nazwy gry z Gods & Monsters na skutek prawnych przepychanek z producentem popularnych energetyków), ale zawsze bez większego entuzjazmu. Nie dziwi to jednak, jeśli uwzględnimy fakt, że w tym samym czasie na horyzoncie majaczyły znacznie większe projekty – Watch Dogs: Legion i Assassin’s: Creed Valhalla. Ewidentnie Ubisoft skupił się na promocji obu tych tytułów, traktując trzeci istotny dla firmy produkt jak Zeus swoje bękarty. A szkoda, bo Immortals: Fenyx Rising zasługuje na o wiele większą uwagę!

Do gry już na długo przed premierą przylgnęła łatka „Asasyna” dla dzieci. Każdy obol ma jednak dwie strony – i nie inaczej jest z Immortals: Fenyx Rising. Nowa produkcja Ubisoftu z serii Assassin’s Creed czerpie pełnymi garściami – zarówno pod względem audiowizualnym, jak i gameplayowym – przez co w trakcie rozgrywki można natrafić na widywane już wielokrotnie elementy. Recykling? Trochę tak, ale jeśli nawet mielibyśmy postawić taki zarzut Immortals: Fenyx Rising, to trzeba przyznać, że gra, inspirując się poszczególnymi aspektami „Asasynów” (i nie tylko), proponuje też szereg autorskich rozwiązań oraz ciekawe warianty mechanik już istniejących w growym świecie. Dzięki temu jest świeża i przeżuwając kolejne kęsy tego smakowitego dania, nie ma się wrażenia konsumowania odgrzewanego kotleta – co niestety może się zdarzyć podczas grania kolejno w Origins, Odyssey i Valhallę.

Parandowski w pigułce

Czytałeś greckie mity w szkole? Poczujesz się tu jak w domu. - Immortals: Fenyx Rising to nie jest "Asasyn dla dzieci"! - dokument - 2020-12-02
Czytałeś greckie mity w szkole? Poczujesz się tu jak w domu.

Fabuła, choć prosta i dostosowana ewidentnie do możliwości adaptacyjnych młodszego odbiorcy, wcale nie jest banalna. Głównym niemiluchem okazuje się tu Tyfon – straszliwe monstrum, które wydostało się z niewoli i ukradło esencję greckim bogom, zmieniając ich tym samym w ich totalne przeciwieństwa. Za przykład niech posłuży Ares: niegdyś dumny bóg wojny pozbawiony swojej esencji staje się... tchórzliwym kogutem. Oczywiście Tyfon zrobił to, by strącić ich wszystkich z piedestału i samemu zawładnąć całą krainą. Wspominałem, że przy tej okazji ludzie zostali zamienieni w kamień, a istoty, na które natrafiamy w trakcie gry, to w zdecydowanej większości mroczne sługusy naszego nemezis? W takich okolicznościach Zeus spotyka się z Prometeuszem, aby prosić go o pomoc w walce z Tyfonem – a ten zaczyna snuć opowieść o jedynym człowieku, który może uratować bogów, tytułowym Fenyxie.

Podobieństwo Immortals do Asasynów istnieje, ale to jednak inna gra. - Immortals: Fenyx Rising to nie jest "Asasyn dla dzieci"! - dokument - 2020-12-02
Podobieństwo Immortals do Asasynów istnieje, ale to jednak inna gra.

O dziwo, fabuła jest jednym z trzech bardzo istotnych filarów gry, mających wpływ na kształt rozgrywki. Dlaczego? Poza przerywnikami filmowymi historia przedstawiana jest tu kontekstowo, w zależności od aktualnych poczynań protagonisty, z tzw. „offu” – przez Prometeusza i Zeusa. Ten pierwszy stara się, aby opowieść o Fenyxie brzmiała niczym poetycki mit, była barwna i bogata w opisy, ale ten drugi niweczy owe plany – swoim nieokrzesaniem oraz dwuznacznymi aluzjami i żartami. Tak, Zeus jest mocno żenujący. Twórcy czasem na siłę próbują przemycać dowcipy, których nie zrozumie młodszy odbiorca, a starszy tylko uśmiechnie się pod nosem – jednak nie zmienia to faktu, że rozmów obu panów słucha się raczej przyjemnie, a w konwencji faktycznego „snucia opowieści” trudno znaleźć Immortals: Fenyx Rising godnego przeciwnika.

Piękny, otwarty świat

To jednak nie jedyna zaleta tej gry. Twórcy sprawnie eksperymentują z autorskimi pomysłami i wprowadzają odrobinę świeżości do już sprawdzonych mechanik. Chociażby „wzrok orła” zastąpiono tu „bystrym wzrokiem” – działa to niemal tak samo jak namierzanie istotnych celów w ostatnich grach z serii Assassin’s Creed, tyle że nie z perspektywy unoszącego się nad mapą ptaka, a... oczu głównego bohatera. Teoretycznie zmiana drobna, ale w samej grze dość znacząca.

Podobnie zresztą jest ze śmiganiem po ścianach i innych pionowych powierzchniach – bohater(ka) może wspinać się po nich, ale tylko przez określony czas, mierzony za pomocą pasków wytrzymałości, niemal identycznych jak w The Legend of Zelda: Breath of the Wild (podobno kopiowanie jest najwyższą formą uznania, prawda?). Zapomnijcie więc o nieustannym wspinaniu się, bo to nie Assassin’s Creed! Wytrzymałość potrzebna jest także podczas podróżowania – szczególnie drogą powietrzną, z wykorzystaniem skrzydeł umożliwiających swobodne opadanie (lotnia z Breath of the Wild...?). Eksperymentom poddana została też kraina, którą przychodzi nam w grze przemierzyć wzdłuż i wszerz.

Świat gry w Immortals: Fenyx Rising jest śliczny – tak jak w innych produkcjach Ubisoftu. I na tym można byłoby poprzestać, bo jeśli chodzi o sandboksy, studio to znajduje się w czołówce deweloperów projektujących urokliwe piaskownice, które chce się zwiedzać, zaglądając do każdej dziury. Nawet w tym aspekcie nowa gra Francuzów okazuje się jednak totalnie inna niż Assassin’s Creedmapa, na której toczy się akcja, jest kilkakrotnie mniejsza i podzielona na parę skrajnie różniących się od siebie biomów – pomiędzy którymi została mocno zarysowana granica pozbawiona jakichkolwiek stopni przejściowych. Wygląda to na pierwszy rzut oka dziwnie, ale pasuje do specyficznego (acz niezwykle miłego dla oka) stylu graficznego, w którym utrzymane jest całe Immortals: Fenyx Rising.

Mapa świata nie jest duża, ale za to bardzo zróżnicowana. - Immortals: Fenyx Rising to nie jest "Asasyn dla dzieci"! - dokument - 2020-12-02
Mapa świata nie jest duża, ale za to bardzo zróżnicowana.

Takie umowne podejście do świata gry pozwoliło też twórcom zapełnić go przeróżnymi atrakcjami, na które natykamy się niemal na każdym kroku. Z tego względu warto wdrapywać się na wyższe punkty i wykorzystywać „bystry wzrok” (zamiast synchronizacji, którą też da się wykonać w kilku punktach) – aby manualnie namierzać ciekawe miejsca na mapie.