WarCraft Adventures - czy skasowana przygodówka Blizzarda byłaby hitem? - Strona 2
Okazji, by zagrać w przygodówkę Blizzarda, która została anulowana 18 lat temu, nie mogliśmy przegapić. Czy WarCraft Adventures miało szansę powalczyć z przebojami takich tuzów jak LucasArts bądź Sierra?
- niedoszłe dzieło studia Blizzard Entertainment, anulowane w 1998 roku;
- klasyczna humorystyczna przygodówka 2D typu point-and-click;
- akcja osadzona między WarCraftem II i III;
- głównym bohaterem jest Thrall, a fabuła osnuta została wokół jednoczenia orków i preludium do trzeciej wojny;
- gra dopracowana, klimatyczna i zabawna – ale troszkę przestarzała nawet jak na swoje czasy;
- scenariusz WarCraft Adventures przetrwał po części w książce Władca klanów.
Jakiego rodzaju grami Blizzard Entertainment zajmował się w ciągu minionych dwóch dekad? Wydawać by się mogło, że odpowiedź jest krótka i prosta – były to przede wszystkim RTS-y, hack-and-slashe i MMORPG, a w ostatnim czasie dołączyły do nich karcianka, MOBA i sieciowa strzelanka. Co bardziej rozeznani w temacie gracze mogliby dorzucić do listy jeszcze trzecioosobowe gry akcji, reprezentowane przez skasowanego StarCrafta: Ghost. Natomiast już chyba tylko najstarsi górale pamiętają, że niecałe dwadzieścia lat temu „Zamieć” miała w planach również zawojowanie rynku gier przygodowych poprzez wypuszczenie (do spółki z rosyjskim studiem Animation Magic) produkcji pod tytułem WarCraft Adventures: Lord of the Clans. Ostatnio świat przypomniał sobie o tej pozycji, kiedy do sieci nieoczekiwanie wyciekła jej grywalna, prawie ukończona wersja. Oczywiście nie mogliśmy przepuścić nadarzającej się okazji i sprawdziliśmy, jaką grą byłyby „Przygody” w świecie Azeroth – i co wniosły do najpopularniejszego uniwersum w dorobku Blizzarda.
Wskazywanie i klikanie w Azeroth
Jeśli chodzi o mechanikę rozgrywki, WarCraft Adventures stanowi podręcznikowy przykład humorystycznej dwuwymiarowej przygodówki typu point-and-click z lat 90. XX wieku. Zabawa sprowadza się więc w dużej mierze do dokładnego, niespiesznego przeczesywania lokacji i zabierania przedmiotów z jednych miejsc, by użyć ich gdzie indziej, nagłówkowawszy się przedtem, do czego mogłyby się przydać. Dodatkowe atrakcje to wysłuchiwanie komentarzy bohatera (zwykle dowcipnych) na temat otoczenia i okazjonalne prowadzenie dialogów z napotykanymi postaciami. Jeśli zaś chodzi o stronę narracyjną, omawiana gra stanowi fabularny pomost między drugą a trzecią odsłoną serii WarCraft, przedstawiony z perspektywy orków. Mamy tu mianowicie znaną fanom Azeroth (przynajmniej w ogólnym zarysie) opowieść o Thrallu – od ucieczki z niewoli u lorda Blackmoore’a, przez odnalezienie swoich pobratymców (z Gromem Hellscreamem i Orgrimem Doomhammerem na czele), pozostanie przywódcą klanów, odbudowanie Hordy i powrót na wojenną ścieżkę z ludźmi.
Więc jaką grą jest WarCraft Adventures? Nadspodziewanie dobrą, nawet w dzisiejszych czasach. Co istotne, Blizzard z powodzeniem połączył tu konwencję humorystycznej przygodówki z klimatem charakterystycznym dla świata Azeroth – miejsca barwnego i niestroniącego od żartów, ale jednocześnie pełnego patosu, z pewną domieszką brutalności i tragizmu. Styl graficzny, dialogi, muzyka i reżyseria cut-scenek dobrze wpasowują się w tę atmosferę, choć siłą rzeczy humor gra większą rolę. Również od strony mechanicznej omawiany tytuł nie ma się czego wstydzić, bowiem zrobiono go zgodnie z najważniejszymi prawidłami gatunku point-and-click. Praktycznie każdy przedmiot ma swoje zastosowanie (najczęściej tylko jedno, ściśle określone), a gracz nie może ani zginąć, ani zapędzić się w ślepy zaułek, wykonując operacje w niewłaściwej kolejności. Słowem, kluczem do sukcesu jest kojarzenie faktów i dedukcja. I choć rozwiązania niektórych problemów okazują się absurdalne, myślący użytkownik komputera nie musi za często uciekać się do klasycznej metody „klikania wszystkim na wszystkim”.