Najciekawsze materiały do: Xenoblade Chronicles 3
Xenoblade Chronicles 3 - poradnik do gry
poradnik do gry15 września 2022
Xenoblade Chronicles 3 poradnik to najlepsze porady na start, opis klas i ról, rodzaje przeciwników, korzystanie z Arts, Master Arts, Fusion i Ouroboros. Omawiamy akcesoria, system walki, Nopon Coin, eksplorację i mapę świata, sterowanie.
Recenzja Xenoblade Chronicles 3 - gry, która przypomniała mi, za co kocham jRPG
recenzja gry26 lipca 2022
Światowa premiera 29 lipca 2022. Byłem nieświadomy powagi oraz ciężaru premiery, jaką jest Xenoblade Chronicles 3. Nie oczekiwałem wiele, a dostałem jedną z dotychczasowo najlepszych gier tego roku.
Xenoblade Chronicles 3 mocnym rywalem Elden Ring w kategorii RPG roku
wiadomość26 lipca 2022
Xenoblade Chronicles 3 zbiera wysokie noty w serwisie Metacritic. Niewykluczone, że tytuł ten zagrozi pozycji Elden Ring w walce o tytuł najlepszej gry RPG 2022 roku.
Premiera Xenoblade Chronicles 3 przyspieszona
wiadomość20 kwietnia 2022
Firma Nintendo i studio Monolith Soft poinformowały, że premiera Xenoblade Chronicles 3 odbędzie się dwa miesiące wcześniej, niż planowano.
Xenoblade Chronicles powraca; nowa gra z serii jeszcze w tym roku
wiadomość10 lutego 2022
Fani Xenoblade mają powody do świętowania. Nintendo nie tylko zapowiedziało Xenoblade Chronicles 3, ale też zamierza je wydać jeszcze w tym roku.
Najlepsze gry na Switcha - 18 świetnych gier na konsolę Nintendo
artykuł31 lipca 2024
Mario, Zelda, Animal Crossing – konsola Nintendo Switch doczekała się wielu fenomenalnych gier. W tym artykule prezentujemy najlepsze tytuły dostępne na Switcha w 2024 roku.
No i gramy od wczorajszej premiery. Na razie sam początek, 6h minęło. Przeskoczyłem z wielomiesięcznego wyłącznego grania w Elden Ring i różne Dark Soulsy, więc trzeba się było trochę przestawić. Bardzo mi się podoba jak gra wszystkiego prosto uczy, mechaniki, tipsy i training drille - można sobie wracać w dowolnym momencie, przeglądać i ćwiczyć. Wszystko zrozumiałe i przejrzyste, może zeszyt z notatkami nie będzie potrzebny jak kiedyś, nowi gracze w serii będą mieli trochę łatwiej :-) Piękne wejście fabularne. Potem trochę standardowych zadań zapoznawczych. No i od spotkania z teamem Mio, bez zdradzania szczegółów, oczy się trochę zaszkliły, zahaczenie na całego, ciekawość na max, genialne scenki, spektakularne flashe w walce, dialogi, odzywki, spojrzenia, tak się to robi, twórcy wiedzą jak pograć na emocjach, a człowiek spędził jednak trochę czasu w XC DE i XC2. Jestem już wciągnięty na full i widać, że się szykuje niezwykła i poważna historia. Na razie nie mam żadnych zastrzeżeń. System zarządzania śliczny i przejrzysty. Walka się rozkręca, ekran w trakcie dość gęsto zawalony, dużo się dzieje fakt, ale można się ogarnąć, przy pierwszej kluczowej walce musiałem trochę pokombinować bo się kilka razy zginęło, ciekawe nowe możliwości taktyczne, no i oczywiście Ouro..... Styl bardzo fajny, nie wiem jak później, ale faktycznie taki miły balans pomiędzy XC1 i XC2. Grafika Switchowa mi jak zwykle nie przeszkadza i nie ma kompletnie znaczenia, podobnie jak XC2 gra lepiej wygląda na dużym ekranie imo, i ogólnie ładnie wygląda. Piękna muzyka, wciskające zaskoczenia muzyczne w kluczowej walce. Do tego flet i cały rytuał, który za nim stoi. Jako roczny fan FromSoftware wracam z powrotem do ulubionych jrpgowych White Soulsów ;-) Tyle z pierwszych szybkich wrażeń.
Pierwsze wrażenia c.d.
+ często się łapię na muzyce - fenomenalna, spokojna, nie narzucająca się, miejscami jazzująca, gdzie trzeba daje pazura, doceniam
+ klimat graficzny i muzyczny menu jakby na wzór Astral Chain, dlatego uśmiech przy każdym otwarciu, śliczne
+ cała masa tzw. quality of life improvements, starzy fani XC* docenią te komfortowe drobiazgi na każdym kroku
+ po prostu super wygodne zarządzanie tym dość skomplikowanym systemem
+ wszystko pięknie wypolerowane i dopracowane
+ automatyczny bieg - naciśnięcie L3
+ dostępny nawet first person view przy eksploracji i w walce - ciekawe widoki wrogów, można docenić design
+ zamieszanie na ekranie w walkach jednak spore, trzeba się przyzwyczaić
+ ogólnie z systemem walki zamieszali :-) ale to raj dla jrpgowych dłubaczy
+ na nowych Chain Attackach zacząłem się drapać w głowę... jednak zeszyt?
+ ... ale już w miarę ogarnąłem, no i super można w tym podziergać, nie ma to jak maxxx dmg i overkill przy Chain Attackach
+ w razie czego na ratunek => Enel z yt, jak zwykle super pro tutoriale już porobił do systemu walki - polecam
+ świat wielki, do spokojnej eksploracji
+ postaci, dialogi, interakcje, historia na najwyższym poziomie, trzyma w ciekawości, i się rozkręca
+ w końcu przyzwyczaiłem się do "nowego" Riku - potrafi rozśmieszyć
+ ogólnie gra nie dla każdego, trzeba wejść i wsiąknąć w ten system, a satysfakcja spora
+ w sumie dzień od premiery XC3 nie otworzyłem Elden Ringa, czyli coś jest na rzeczy :-)
"If friends grasp principle, all that left is to put in practice" Riku
Mój pierwszy kontakt z serią i... 18h później wrażenia znakomite :). Ogólnie JRPG, to nie do moja bajka, bo mało w gatunku odgrywania roli, a stylistyka specyficzna. Tutaj jednak wyjątkowo przypasował mi klimat i gejmplej.
Pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy, to (jak na switcha) świetna grafika. Postaci wyglądają bardzo dobrze, tereny są rozległe, a krajobrazy piękne. Oczywiście tu i ówdzie tekstura postraszy, ale całość prezentuje się zacnie. I to zarówno na TV, jak i na konsolce.
Druga kwestia, to FENOMENALNA muzyka. Kompozytorzy rozwalili system, gra brzmi fantastycznie, ścieżka dźwiękowa z pewnością powinna trafić do wszelkich topek w tej kategorii. Dodatkowo plus za dobrze wykonany angielski dubbing - brytyjski pasuje mi tu jak ulał (ciul wie czemu? :P)
Idąc dalej, historia jest bardzo ciekawa, pełna specyficznego patosu i filozofowania. Mnie osobiście wyjątkowo 'zasiadła' i cieszę się na każdy z wielu przerywników. Co prawda czuć pewną archetypiczność postaci, ale ekipa jest różnorodna, porządnie napisana i da się lubić.
Na koniec najlepsze - rozgrywka. Pierwszą rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę, jest mnogość i głębia mechanik. Co prawda zgadzam się z Xandonem, że na ekranie sporo się dzieje i początkowo można dostać oczopląsu, na szczęście po okresie adaptacji, wszystko nabiera sensu i człowiek zaczyna nawet doceniać te wszystkie wskaźniki :)
W kwestii złożoności XC3 powiem tylko, że po 15h wciąż na każdym kroku pojawiają się nowe mechaniki. Twórcom należą się brawa, bo gra sprawnie wszystko tłumaczy i daje czas na przyswojenie zasad rządzących gejmplejem. Oczywiście samo skomplikowanie nie wystarczy, kiedy gra nie daje przyjemności. W tym wypadku nie może być jednak o tym mowy. XC3 wessało mnie z nieprawdopodobną wręcz mocą, walka i min - maxowanie są uzależniające, a mnogość opcji i konieczność kombinowania tylko zwiększają satysfakcję płynącą z rozgrywki. Póki co jestem zachwycony i ... zdziwiony jak bardzo się wkręciłem :)
Na koniec dodam tylko, że cholernie warto zagrać. Mimo, że ogólnie zdecydowanie wolę zachodnie klimaty i klasyczne cRPGi (Baldury, Fallouty, VTM:Bloodlines, Torment), to w przypadku XC3 jest wręcz urzeczony. Póki co, po Elden Ring (a jakże), najlepszy tytuł tego roku. Z dokładną oceną wstrzymam się do ukończenia, ale z pewnością będzie wysoka.
Nie dajcie się sprowadzić grze na manowce i nie podążajcie za wskazówkami fabularnymi na ślepo bo przegapicie pół gry !
W regionie Fornis jest ukryta kolonia, ukryty konsul, ukryty bohater, ukryte podziemia, ukryte systemy tuneli i jeszcze więcej - a gra w ogóle gracza nie naprowadza by tam iść - idźcie w każdy otwarty teren, w każdą ścieżkę, do każdej jaskini i gdzie tylko się da wejść - jest tam poukrywane mnóstwo rzeczy.
Miałem trochę obaw co do tej gry, bo o ile dwójkę uwielbiam, tak już od jedynki oraz X się dość mocno odbiłem jeśli chodzi o gameplay, a i sama dwójka zresztą również miała sporo irytujących mnie elementów, tak jednak od premiery nabiłem już ponad 33 godziny i bawię się tak dobrze, że nie pamiętam już kiedy ostatnio jakakolwiek gra sprawiła mi tyle radości, już od pierwszych minut z tą grą jestem pochłonięty tym jak genialny jest świat, jak świetnie napisani są bohaterowie i co najważniejsze jak przyjemny jest gameplay, element przez który jedynkę męczyłem niemiłosiernie, a przez X przejść kompletnie nie mogłem.
Jak na razie murowana gra roku i moja nowa ulubiona pozycja na switchu.
45h - dopiero skończone Tunele, Lambda, Rozdział 3, zaczęty 4-ty
LV 39 - Rozdział 3-ci skończony na LV 35, a rekomendowany do 4-go to 27
7 herosów w zestawie + 1 na horyzoncie
Czyli powolutku, nie ma się czym chwalić, wszystko przez enrique ;-) Tak sobie radośnie biegłem na początku, a potem musiałem zawrócić i spędziłem chyba ze 2 dni w samej Aetii i drugie tyle w Fornis, na dokładniejszej eksploracji, znakach zapytania, questach, herosach, koloniach alpha, gamma, sigma, iota, zeta, delta, 30, 40, 90 i jakie tam jeszcze ;-) ;-) I to bez pchania się w niebezpieczne levelowo obszary. Nie doceniłem ogromu tych światów. Ale warto dla uzupełnienia fabuły, samych herosów, takich miejsc jak Milio Trick Caverns - z miłym bonusem na końcu, czy dla odblokowania skillsów środowiskowych.
* Ulubiony hero - Gray, choć była już zajawka nowego, który przeczuwam będzie tym naj-OP, ale zaczekamy na spotkanie
* Ulubiona klasa - Full Metal Jaguar
* Ulubiona postać - Eunie
* Ulubiona odzywka - "I'm the girl with the gall!" słyszę równie często, tylko w innym kontekście co:
... "I am Malenia, blade of Miquella" ;-)
* Ulubione dialogi - wszelkie z noponami i Eunie vs Lenz :-)
Satysfakcja z gry cały czas rośnie. Mam tylko mały "problem". Z jednej strony zżera ciekawość z fabułą, i chciałoby się pędzić do przodu, strasznie mnie zahaczyła wszystkimi dotychczasowymi wydarzeniami, cutscenkami, zajawkami i walnięciami w głowę. Z drugiej strony chce się w miarę dokładnie przejść przez te wszystkie obszary odkrywając całą mapę, nie mówię o tych miejscach levelowo jeszcze niedostępnych. Nawet większość questów sprawia mi przyjemność, łącznie z tym mechanizmem zbierania informacji. Tu znowu dylemat LV vs eksploracja. Rozdział 4 ma na początku rekomendowany LV 27, a ja mam już 39 z samej eksploracji, co i tak jest chyba mało w porównaniu do innych, bez żadnego specjalnego farmienia. Więc fabularne potyczki mogą być łatwiejsze, choć wrogów z poziomami do 95 nie brakuje po drodze ;-) Z drugiej strony wygodnie bo moby na LV x-5 można sobie spokojnie przebiegać bez zawracania głowy.
Walki generalnie nie sprawiają większego problemu jeszcze, bo gram na Normal i świadomie wykorzystuję wszystkie mechaniki, dostosowując na bieżąco, a jest tego cała masa, choć nie staram się optymalizować na full. Miałem obawy, że zacznie mi się nużyć, zwłaszcza Chain Attacks, ale przeskoczyłem właśnie na jakiś kolejny "poziom świadomości" :-) Świetne są te mechaniki. Przystępne, bo wydaje się, że człowiek niby wszystko rozumie, ale potem jak naprawdę się wszystko zaczyna zazębiać to jest super. Do tego po kilkudziesięciu godzinach wrzucają kolejne mechaniki do Ouroboros i Chain Attacków, co też jest super. Zaczyna się to ładnie układać w fajny flow. Ciekaw jestem jak nowi gracze w serii sobie z tym radzą. Przystępne wejście, ale opanowanie wszystkiego wymaga wysiłku. Doświadczenie z poprzednich gier na pewno pomaga, bo pewne rzeczy robi się intuicyjnie. Jak się wszystko zmyślnie i automatycznie poustawia, to można sobie spokojnie leżeć na kanapie i wciskać tylko od czasu do czasu przyciski na padzie ;-) Inteligentnie!
Mam nadzieję, że wciąż jestem na samym początku i wiele frajdy przede mną, fabularnie.
dla mnie absolutny fenomen , po ponad 140h gry moge stwierdzic ze w zyciu nie gralem w nic podobnego , gra wrecz rozwala fabularnie to jej najmocnejsza strona ( duzo sie traci jak nie grało sie poprzednich czesci ) , i oczywiscie eksploracja wszystkiego na 100% wraz z wszystkimi herosami , zdobywanie i mieszanie wszystkich artow maksowanie wszystkiego na max lvl , dla mnie gra to arcydzieło , czegoś takiego nie doświadczyłem w żadnej grze a mam ich sporo za sobą , polecam na 100% wszystkim fanom sagi ;)
Można przejść grę grając tylko w główne questy? Zaciekawiła mnie ta giera.
Ashera & Eunie :-) :-) :-)
No dobra, powiedzmy sobie szczerze:
* Zajebistość tej gry po prostu przebija mój skromny sufit!
* Ta cała ~godzinna scena rozmowy i walki Ashera-Eunie-Consul to chyba najlepsza sekwencja dialogowa jaką widziałem w grach :-)
* Zdaje się, że Gray został zdetronizowany przez Asherę w rankingu moich naj Hero, na razie
I pomyśleć, że można to wszystko pominąć w drodze na Zamek śpiesząc tylko wątkiem głównym...
Filozofia walki w XC3 wg Eunie: "Let's get in there, mess 'em up, get out, bish bash bosh." :-)
Bish bash bosh, oi, Nia wersja z XC2 ma godną następczynię.
Serwus :) Jestem w trakcie ogrywania Triangle Strategy i mam w backlogu do ogrania XC.
Teraz pytanie - od której części warto zagrać? Łączą się fabularnie? Słyszałem, że XC 3 to zdecydowanie najlepsza odsłona i trochę kusi, bo nie wiem czy będzie czas ogrywać wszystkie części, a jestem typem gracza, który raczej maksuje tytuł :)
Fantastyczna gra, póki co mój kandydat na GOTY obok Elden Ring. Obawiałem się czy mi podejdzie, bo do tej pory grałem jedynie w turowe jRPGi takie jak Dragon Quest XI czy SMT V. Niepotrzebnie, bo wkręciłem się od pierwszej minuty. Eksploracja, fabuła, fantastyczni bohaterowie - wszystko na najwyższym poziomie.
Przyznam, że nie do końca czuję jeszcze systemu walki - panowanie nad szóstką postaci bywa chaotyczne, a w Chain Attack dobijam ledwo do trzeciej tury (końcowe wyniki dmg też nie zwalają z nóg). Cóż, praktyka czyni mistrza :) Po 15 h dotarłem też do pierwszej ściany, czyli
spoiler start
Moebiusa B w hero quest Zeona. Po kilku podejściach z różnymi konfiguracjami (zwykle stawiam na 3 healerów, 2 defenderów i attackera) zbijam mu najwyżej 3/4 paska z drużyną na 27 lvl i to na normalu. Dziwny skok trudności, bo do tej pory bez stresu dawałem radę wszystkim opcjonalnym bossom i elitom.
spoiler stop
Tak czy inaczej Xenoblade Chronicles 3 to wspaniała przygoda, w której spędzę pewnie 150 h podobnie jak w ER :)
Ta gra jest PRZEOGROMNA.
Dla kogoś kto chce zrobić tylko fabułę główną to będzie pewnie kwestia 40-60h w zależności od stylu gry, ale dla kogoś kto chce naprawdę poznać ten świat to minimum 150h. Weźcie po uwagę że odkrywanie wielu kolonii, bohaterów, side-questów, side-stories i questów ascension bohaterów - jest CAŁKOWICIE OPCJONALNE. I co najlepsze - im dalej tym lepiej. Twórcy wyciągnęli wnioski ze śmieciowych side-questów z XC1 i przekombinowanych ilością grindu side-questów z XC2 - balans jest o wiele lepszy a historie naprawdę ciekawe. Nic tylko grać.
Moja porady co do grania :)
Graj na Hard - gry starczy na dłużej. Walki nie są tak trudne jak się wydaje.
Podstawa to jednak prawidłowe skonfigurowanie drużyny. Mój zespół zazwyczaj to 2 lekarzy, 2 dps i dwóch tanków + jedna dowolna dodatkowa odblokowana gościnna postać. W zależności od potrzeb - na początku lekarz, później tank, jak już nieco się podpakuje własnych ludzi, to dps.
Oczywiście - fajny ficzer auro budowanie postaci, jednak polecam samemu nieco poczytać i skonfigurować postać. Gra stopniowo uczy grania - również i budowania postaci. Na początku artsy, akcesoria i klejnociki.
Budowanie arts jest ważne jak dochodzą fuzje. Prawidłowo połączone dwa ataki mogą robić piękne crity, mogą leczyć przy ataku - kombinacji jest naprawdę ogrom - oczywiście nie wszystko od razu. Przy masterowaniu kolejnych klas dochodzą kolejne arty.
Graj zawsze tak, aby każda postać uczyła się nowej klasy. Zmieniaj, przestawiaj itd... Noah może być również lekarzem, może być i tankiem. Mio i reszta również. Po prostu - czytaj i nie spiesz się. A Noah i spółka pokażą na co ich stać :)
Podczas walki korzystaj z chainów - warto korzystać na pewno na samym końcu walki aby zrobić tzw. Overkill - robienie dmg dalej wzmacnia bonusy exp i CP.
Pamiętajcie o żarciu - czy w kantynach czy w obozach. Jeżeli chodzi o mój styl gry - to ja wybierałem zazwyczaj żarcie dające bonus CP, tak aby jak najszybciej rozwijać dostępne klasy.
Nie omijajcie "Happy" mobków - dropią dodatkowy loot. Elity - dużo exp i CP. Epickie - jak dasz rade, to warto próbować - dodatkowy punkt do teleportu. A na pewno z czasem i tak trzeba będzie je pozabijać wszystkie ;) a po co ? "Arrrrrrrr" :D i więcej nie napisze - kto grał to zrozumie.
W miarę eksploracji pamiętaj o budowaniu bazy klejnotów - bardzo dużo materiałów zbiera sie po drodze, sporo także wypadnie gdzieś tam przy okazji z mobków. Jednak jest kilka materiałów, które trzeba poszukać i wyfarmić. Dobrze jest albo pamiętać nazwy brakujących rzeczy - wcześniej czy później odpowiedni mobek będzie po drodze.
Moja rada - nie korzystajcie z lvl postaci w trakcie biwakowania przy ognisku. Podczas gry jest tyle questów i mobków że i tak robiąc questy dodatkowe - podchodząc do głównego questa na 20 lvl - twoja drużyna będzie przypakowana na 40 lvl.
Chyba tyle z mojego doświadczenia :)
Pełna zgoda ze
Od siebie dorzucę kolejne małe doświadczenie, a w zasadzie dwa związane z klasami, które mi się przydarzyło akurat wczoraj. To trochę nawiązuje do powyższych komentarzy.
Otóż wczoraj zadowolony z siebie i niesiony falą historii wszedłem radośnie w Rozdział 7. Myślę sobie - wszystko gładko idzie, no to spokojnie do brzegu, nie dam się wkręcić jak zwykle w szczegółowe kompleciarstwo, a zżerany ciekawością wykombinowałem, że kończę powoli grę, a będę dalej rozwijał skrzydła i uzupełniał braki w post game lub ewentualnie NG+. Dziś mam 99h na liczniku i LV 65, nie wiem kiedy gra się kończy, ale tak jakby wyczuwam przez skórę pewien horyzont zdarzeń. Ze stanu posiadania, buildów i wszystkich ustawień jestem ogólnie zadowolony, pomimo różnych braków. Brakuje mi ostatniego Herosa (z podstawowych), który chyba jeszcze przede mną i jednego tylko gdzieś zgubiłem po drodze - tego postanowiłem od razu odszukać. No i tym sposobem odkryłem w końcu Soulhackera i... przepadłem ze szczęścia :-) Poza fajną postacią, historyjką i questem, sama klasa oczywiście wymiata, jest po prostu stworzona dla mnie i wprowadza cały nowy wymiar do zabawy z buildem, drużyną i walką. Wow, a można to bardzo łatwo zgubić, jak mi się przydarzyło. Prawdę mówiąc, to coś tam słyszałem wcześniej o tej klasie, ale kojarzyłem, że biorąc pod uwagę jej odmienną koncepcję i że przychodzi dość późno, to w zasadzie na post-game. Taaaa, na szczęście uczciwie zabijałem wszystkich elitarnych wrogów po drodze i mam większość mogiłek w zwiedzonym świecie, no to domyślacie się co teraz robię .... :-) Perspektywa szybkiego kończenia gry jakby z uśmiechem odpłynęła, a mi się nawet z questem przygotowawczym do podróży w Rozdziale 7 jakby nie spieszy. Masteruję soulhacking! Piszę o tym, bo chociaż to pewnie klasa nie dla każdego, sam bardzo bym żałował, gdybym ją pominął lub gdybym nie zabijał elitarnych wrogów przez całą grę do tej pory. Żałuję nawet, że trochę zignorowałem sprawę i się wcześniej nie zainteresowałem tym brakującym konturem na liście Herosów. W grze oczywiście widać kontury wszystkich Herosów, więc wiadomo gdy coś zgubiliśmy, ale w tym przypadku im wcześniej zdobędziemy tą klasę i będziemy ją budować tym lepiej uważam, dla tych co chcą się nią bawić.
Druga z klas, o której chciałem wspomnieć to Signifer. Tu przyznam się, że odkryłem znaczenie tej klasy dzięki Enelowi z yt. Enel, który jest dla mnie absolutnym autorytetem w mechanikach i walce XC uważa Signifera za najlepszą klasę w grze, absolutnie OP, Tier S+, potem długo, długo nic i dalej klasy poziomu S. Mówiąc z pewną przesadą, Signifer robi z każdej walki spacerek po parku ;-) No nie widać tego na pierwszy rzut oka, zwłaszcza, że to klasa czysto pomocnicza. Natomiast jej użyteczność jest fenomenalna i sam obecnie zawsze jej używam w buildzie, a gdy jej używam to nie mam trudności z pokonywaniem przeciwników. Choć samo granie postacią z taką klasa nie jest w moim stylu i nie zgłębiłem jej nawet w szczegółach, to ze względu na to, co wnosi do drużyny polecam przyjrzenie się.
Podsumowując - Soulhacker i Signifer u mnie rządzą ;-) Co nie znaczy, że dalej nie uwielbiam walczyć klasami wspominanymi kiedyś. W sumie wszystkie są na swój sposób bardzo ciekawe.
Skończyłem i... znowu to zrobili :-) Mistrzowie fenomenalnych historii zaplątanych w czasoprzestrzeniach i wyciskacze łez z Monolith Soft.
Nie wytrzymałem ciśnienia historii głównej i pobiegłem do zakończenia. Napisy końcowe zobaczyłem dzisiaj przy 106h gry i LV 72. Ale to absolutnie nie koniec przygody dla mnie, oj jeszcze sporo do zrobienia. Mogę tylko powiedzieć, że końcówka nie zawodzi, a jako radę dla tych, co jeszcze nie dotarli do zakończenia - na ostatni etap, a sami wyczujecie mniej więcej kiedy, zarezerwujcie sobie cały dzień lub co najmniej kilka nieprzerwanych godzin, bo jak już tam wdepniecie, to żadna siła Was stamtąd nie odciągnie, a to jest jednak mega epicka ścieżka zdrowia. Mi tylko cały czas nie daje spokoju jedno zdjęcie z końcówki, kto grał w XC2 pewnie kojarzy, aż musiałem dokładnie obejrzeć w Teatrze Wydarzeń dostępnym po zakończeniu ;-) O co chodzi? W ogóle super sprawa ten Teatr Wydarzeń - znowu kilkadziesiąt godzin filmu można sobie z tego przewinąć. Teraz trochę refleksji na koniec, nieskładnie, bo jeszcze nie ochłonąłem, a nie chcę robić jakiejś wyrafinowanej super analizy.
Podsumowując grę - no mamy arcydzieło bez dwóch zdań. Historia przede wszystkim i to na każdym poziomie: główna, wątki poboczne, historie postaci, herosi. Trzyma od początku do samego końca. Głębokie aspekty egzystencjalne, filozoficzne i psychologiczne, sporo emocji jak zawsze, duża powaga połączona z fenomenalnym humorem. Gra ma potencjał, aby poza wyciśnięciem łezki na koniec, zmotywować do refleksji nad swoim życiem, drogą, wyborami i wartościami. Mistrzostwo świata po prostu, nawet jak jest po drodze trochę patosu, powtórzeń niektórych niespodzianek i długich cutscenek. Świetne postaci i to wszystkie. Nie jest tak, że Noah czy Mio przyćmiewają innych, ale każda jest silnie zarysowana, ma swoje miejsce i może zdobyć nasze serce. Mnie najbardziej ujęły w kolejności: Eunie, Sena, niespodziewanie Taion, Lanz, dopiero Mio i Noah, a przecież wszystkie są fenomenalne. Był spory kawałek gry, gdzie Eunie prawie całkowicie zdominowała moją sympatię i tylko czekałem z czym znowu wypali. Ta dominacja się na szczęście potem skończyła, nie wiem czy dlatego, że przestałem w końcu grać tylko nią, czy że tak ją napisali. Z ulubionych herosów to Gray, Ashera, Triton, matka i córka (M&G). No nie można tej całej ekipy nie lubić i przywiązuje się człowiek do nich. Mistrzostwo postaci widać nie tylko w ich historiach czy łapiących za serce wydarzeniach, rewelacyjnych dialogach z humorem, ale nawet w najprostszych wyrazach twarzy, reakcjach i odzywkach. Eunie wchodząca po drabinie: hop, hop, hop. Eunie spadająca z wysokości: owwwwww. Eunie odpoczywająca: I'm gonna lie here and you can't stop me. Eunie po walce: come after me and that's what you get! Każda z postaci, w zależności kim gracie, ma inne te odzywki. Inna moja ulubiona odzywka to oczywiście Sena po walce: I'm the girl with the gall! Język, akcenty, czyli dubbing angielski to miód dla uszu.
Obok historii, która ciągnie tą grę, wszystkie pozostałe aspekty to jest jedno wielkie, piękne, dopieszczone cacko. Cała konstrukcja gry, świat, mechaniki, systemy, elementy, ekonomia, zarządzanie, klasy, walka, rozwój itd. Długo by można było pisać, ale widać, że to jest przemyślane, dopracowane, zsynchronizowane, zazębione. Kto grał we wcześniejsze XC lub ogólnie różne jrpg, ten pewnie doceni jak gra zamienia większość typowych upierdliwości tych produkcji na przyjemne doświadczenia. No more grinding :-) Nawet nie mam się do czego za bardzo przyczepić. Jedyne 2 rzeczy do poprawy, które przychodzą mi do głowy to przydałby się szybki zjazd w dół po drabinkach jak w Elden Ring ;-) i sortowanie po kategorii akcesoriów nie tylko przy ich wyborze, ale i przy sprzedaży. Takie pierdółki jedynie, nawet szkoda wspominać. Poza tym konstrukcja gry pozwala na różnorodne doświadczenia - w zależności jak przechodzimy i z jakich mechanizmów korzystamy. Można pobiec samym wątkiem głównym i mieć niezapomniane doświadczenie. Można poznawać historie wszystkich postaci i kolonii. Można eksplorować wszystko w świecie. Można zdać się na ogólne możliwości i rekomendacje systemu. Można samemu zgłębiać wyrafinowane mechaniki walki. Tu pole do popisu nieograniczone. Mechanizmy znane z wcześniejszych części i nowe jak Ouroboros, wszystko ze sobą splecione, droga poznawcza od naciskania przycisków do ustawiania całych ciągów akcji w walce. Jak się zrozumie i zgra te mechanizmy, poustawia automatyczne ścieżki i synergie, to walka gra się sama, a z mikro dmg robią się overkille :-) Można grać w różnym stylu i nie ma nieciekawych klas. Ja np. po zakończeniu przewiduję przerzucenie wszystkich postaci na soulhackerów i sporą inwestycję w ten sposób gry. Czyli jednak grinding ;-) Jeszcze wczoraj myślałem sobie, szkoda, że dali tą klasę tak późno, a dziś jestem za to bardzo wdzięczny, bo w post gamie będę miał zupełnie nowe doświadczenie. Liczę też na wyzwania w walce, których nie miałem do tej pory za dużo. Ale jak się nad tym zastanowiłem, to dobrze. Dzięki temu nie było znużenia, skupiałem się bardziej na historii, a teraz z LV 72 ruszamy na wrogów z LV 120 i się może zacznie główkowanie i wykręcanie czasów ;-) Ogólnie mechanizmów w grze cała masa, a gra nareszcie dobrze uczy gracza samej siebie. Sam, choć starałem się z wszystkiego korzystać, to i tak niektóre rzeczy pomijałem np. affinity tylko przy okazji lub jedzenie prawie w ogóle. Tak czy inaczej dla fanów kompletowania, progresowania, rozkminiania i optymalizowania - raj.
Na koniec słowo o sakramentalnej grafice - tak, to wciąż stary dobry Switch, tak rozdzielczość, tak tekstury. Ale mimo to, gra po prostu zawstydza wiele innych gier z dużych platform pod względem graficznym. Wiele razy miałem opad szczęki w trakcie gry, z kulminacją tego opadu przy epickich scenach końcówki. No śliczne to jest po prostu. Sakramentalnie muzyka - krótko mówiąc arcydzieło. Na końcu heavy metal się nawet pojawił :-)
O ile w grze nic mi specjalnie nie przeszkadzało, to chcę przypomnieć o potencjalnych niebezpieczeństwach czy dylematach, które można mieć zwłaszcza na początku, o których już tutaj na forum pisaliśmy. Po pierwsze czy trzeba / warto eksplorować wszystko? Świat jest ogromny i gra jest ogromna, naprawdę ogromna, czego na samym początku nie widać. Jak się człowiek zorientuje, to ma takie pytanie co robić? Czesać dokładnie, wracać, zostawiać, iść wątkiem głównym, pominąć kolonie, postaci, znaki zapytania - to ma potem wpływ na rodzaj doświadczenia. Drugi dylemat to levelowanie postaci. Mogę tylko powiedzieć, że z perspektywy końca gry nie jest to taka wielka zagwozdka, zwłaszcza, że w ostatnim rozdziale mam wrażenie następuje jakby samoistna normalizacja. To znaczy, jakoś dziwnie wpadłem tam dokładnie na właściwym levelu, i po drodze zostałem różnymi mechanizmami i wyborami jakby jeszcze dostrojony do takiego levela jak powinienem. Zakładam, że to nie przypadek tylko taka przemyślana konstrukcja gry :-)
Jeszcze mała wisienka na torcie, o której muszę wspomnieć jako fan Astral Chain. Zrozumieją tylko Ci, co grali w tą grę. W XC3 widać małe inspiracje AC. Na początku to tylko menu z tą charakterystyczną muzyczką, prawie identyczną. Potem nic, i ostatnia lokacja w grze - no tu widzę ewidentne pokrewieństwo duchowe. Przypadek? Nie sądzę ;-)
XC3 czy XC2 czy XC1? Nie odpowiem. Mam nadzieję, że XC3 pogodzi w końcu 1) fanów lubiących XC1 a nie lubiących XC2 z 2) fanami lubiącymi XC2 a nie lubiącymi XC1 :-) Ja lubię obie poprzedniczki. W XC2 spędziłem chyba 600h i na zawsze pozostawiła odcisk w mojej głowie, nawet jak mogę nie pamiętać już różnych szczegółów. No a XC3 to jest klasa sama w sobie. Zobaczymy jak to się z czasem w głowie ułoży, ale widziałem, że większość społeczności na yt się już dość jednoznacznie wypowiedziała.
XC3 czy Elden Ring? Dwa arcydzieła w jednym roku, czyli marzenie gracza. Na szczęście nie trzeba wybierać, tylko można grać w obie. No problemo, chyba, że ktoś zapyta formalnie o GOTY, a wtedy.... kto wie, kto wie :-)
Jeżeli dotarliście już do zakończenia XC3 i chcecie "przeżyć to jeszcze raz", bez wchodzenia od razu w NG+, lub oglądania kilkudziesięciu godzin Teatru Wydarzeń, to polecam załączony 1h film ze skrótem całej gry. Fenomenalny reportaż ze 100 dni przygody, dzień po dniu, według zegara gry, nie rzeczywistego. Cały wątek główny, kilka pobocznych i kilka minut z post game na końcu. Obejrzałem sobie z wielkim bananem na twarzy, bo zrobienie takiego skrótu całej historii to mistrzostwo świata, a humor autora i wyciągnięty z gry wyśmienity, z wrażeniami osoby, dla której to był pierwszy styk z serią XC :-) :-)
Tylko UWAGA! Ten film składa się z samych spoilerów, więc jeżeli ktoś nie skończył gry lub omijał dużo po drodze, to sugeruję nie zaglądać. Sam odpuściłem sobie ostatnie 5 minut z zawartością post game, a w środku filmu zobaczyłem jedną kolonię i ważnego NPCa, które mi umknęły w przejściu. Ale nie żałuję, bo film rewelacyjny.
P.S. Strasznie się cieszę z post game i z tego co mi się odblokowało. Świetnie się uzupełnia pominięte historie, miejsca, eksplorację, zbieractwo itd. No i nowe wątki, czuję więcej ekscytacji niż kilka dni temu :-) Fajna konstrukcja, że gra się kończy i nie kończy. Odblokowałem też i zdobyłem WSZYSTKICH herosów - o tak, jak miło :-) Przy ostatnim brakującym z podstawowej gry urobiłem się po pachy, ale niezły fun na końcu. No i zacząłem poważny tuning buildów pod super bossów > LV 95. Oj, długie godziny zabawy się szykują, jeszcze nawet bez myślenia o NG+. 200h pęknie bardzo szybko.
https://www.youtube.com/watch?v=MSQ7_r7pn68
Ja już jestem w finałowym chapterze i niestety muszę przyznać że w końcowym etapie wątek główny bardzo mnie rozczarowuje. XC1 i XC2 miały o wiele lepsze historie, a finałowe chaptery to był opad szczeny od pierwszej cutscenki, a tutaj jest dość pokręcona historia ze sporą ilością dziur fabularnych.
Postacie, świat, eksploracja, system walki, nawet questy poboczne TOP, ale wątek główny wyjątkowo słaby jak na XC.
205h, superbossy ubite - najsilniejszy w grze do 140 lvla, więcej już mi się nie chciało, a może mieć nawet 200 lvl. Buildy porobione na maksa. Dałbym 10 gdyby nie to zakończenie - mnie rozczarowało a liczyłem na więcej. Szczególnie po takiej historii. Tylko Tales of Arise wywołało u mnie łzy na koniec, bo zakończenie miało idealne.
Mnie ilość questów pobocznych przytłoczyła, ale zrobiłem wszystkie. W ostatnim rozdziale zajęło mi to ze 2 dni. Wiadomo - można wyklinać dialogi na pałe, ale to nie ma sensu. Każdy rozdział kończył się mega shockerem, szczególnie 5 był najlepszy w całej grze. Od 6 wszystko się posypało, main story zrobiło się krótkie a shockery się skończyły.
Ja dopiero wczoraj rano zacząłem, jestem na początku drugiego rozdziału. Pierwsze wrażenia mieszane, fabuła zaciekawiła, postaci nawet fajne ale myślałem, że Noah to dziewczyna, minęło kilka godzin grania zanim uświadomiłem sobie, że się mylę. Grafika, pierwsze miejscówki nie robią takiego wrażenie jak XE2, ogólnie jest jakoś tak sztywno, surowo, menusy, okna dialogowe takie sterylne jak nie z chińskiej gry. Muzyka znowu to zrobili, od początku jest świetna, baa są momenty, że przypomina ścieżkę z ME. Największy plus, że zrezygnowali z field skills, jak ja tego szczerze nie znosiłem, to mnie tak odrzucało jak musiałem co chwilę żonglować blejdami. Nic więcej nie napiszę bo to początek, widać jednak, że gra jest bardziej stonowana, poważniejsza od dwójki.
Skończone, 164h na koncie.
Przyznam że mam bardzo mieszane odczucia związane z tą grą i dość ciężko było mi wystawić jej oceną. No ale może po kolei:
PLUSY:
- z techniczego punktu widzenia najlepsza gra od Monolith - bardzo mało jakichkolwiek problemów czy bugów.
- gameplay i system walki fantastyczny - najlepszy z całej serii, mnóstwo możliwości wyboru jak chce się grać i kim, to czy wolisz ciąć z bliska czy kontrolować pole walki z daleka - wybór należy do Ciebie.
- rozwój kolonii i bohaterów - można wręcz powiedzieć że to dodatkowa gra w grze :) Poprzez rozwój kolonii i robienie questów bohaterów dostajemy coraz to lepsze questy fabularne, mamy do czynienia z questami między-kolonialnymi a także ze współpracą bohaterów w zależności od potrzeb; dowiadujemy się bardzo wiele o bohaterach którzy jak się okazuje nie są tak kryształowi jakby się mogło początkowo wydawać - w tle są zdrady, zabójstwa, podszywanie się pod kogoś innego itd. Byłem bardzo usatysfakcjonowany sposobem w jaki doprowadziłem kolonie do maksymalnego poziomu rozwoju.
- świetne side-stories kompanów - naprawdę nie rozumiem dlaczego tylko questy Mio/Noah było częścią fabuły głównej a reszta była opcjonalna, bo to były bardzo dobre questy związane z przeszłością naszych towarzyszy i były zakończeniem wątków rozpoczętych w chapterach 1-2.
NEUTRALNE:
- muzyka była niezła, chwilami nawet bardzo dobra ale jednak wolę soundtrack z XC2 który był zwyczajnie lepszy.
- ekonomia w tej grze nadal nie istnieje - zarobiłem pierdyliard monet i nie miałem ich na co wydać, nie było też sensu sprzedawać czegokolwiek.
- lokacje są duże, ładne i zróżnicowane - ale też strasznie puste i eksploracja w żaden sposób nie rekompensuje czasu w nią włożonego - podobnie było w XC1, w XC2 było pod tym względem nieco lepiej.
MINUSY
- fabuła główna. Gra miała świetne wejście i 1-szy chapter, zaś 5-ty chapter i jego zakończenie to była rewelacja, ale poza tym... słabizna. W tej historii tkwił wielki potencjał na fantastyczną opowieść, ale został on zmarnowany przez festiwal nietrafionych pomysłów i absurdalnie beznadziejnych antagonistów, najgorszych nie tylko w całej serii XC, ale chyba ze wszystkich gier jrpg w jakie grałem w ostatnich latach. Płascy, jednowymiarowi, perfidnie nudni. Nie ma tutaj niestety jakiejś długiej, wielowątkowej fabuły z wieloma zwrotami akcji i ciekawymi postaciami drugiego planu i odcieniami szarości. Są momenty kiedy zaczyna być lepiej, kiedy zaczynasz myśleć "o, w końcu coś się ruszyło", ale na momentach się kończy. Finałowa lokacja jest fatalna, ponad 2,5h przebijania się przez setki bezimiennych wrogów by tylko dojść do "point of no return" za którym czeka wkurzający, nudny i ciągle powtarzający to samo po 10 razy typ którego musisz ubić kilka razy w różnych konfiguracjach by w końcu padł... Plusem są bardzo fajne cutscenki po finale, fani XC1 i XC2 z pewnością je docenią.
- źle zbalansowany system levelowania - jeśli chcesz do końca gry dobrze się bawić, to musiałbyś chyba nie robić żadnych questów pobocznych by za szybko nie levelować. Ja niestety robiłem questy poboczne i po jakimś czasie byłem tak dopakowany, że wracając do fabuły głównej mogłem zacząć walkę i iść sobie po herbatę, bo moi kompani wygrywali praktycznie każdą bez mojego udziału. Zmiana poziomu trudności na wyższy niewiele niestety pomogła. Od połowy 6-ego chapteru miałem już max. level i walki przestały być jakąkolwiek atrakcją.
- nie byłem w stanie emocjalnie przywiązać się do bohaterów tej opowieści. Niby przejmowałem się ich losem, ale do samego końca nikt nie został moim faworytem i nikogo jakoś specjalnie nie polubiłem co jest niezmiernie rozczarowujące, szczególnie że w XC2 było kilku takich bohaterów.
Wydaje mi się że nota 7/10 to jest absolutny max. jaki mogę wystawić tej odsłonie. Czy jestem rozczarowany ? Raczej tak. Historia miała wielki potencjał fabularny jak i emocjonalny ale nigdy nie wniósł się na taki poziom jak w poprzednich odsłonach. Pojawienie się kilku znanych postaci było bardzo miłym dodatkiem, aczkolwiek ich potencjał nie został do końca wykorzystany. Przed nami duże DLC fabularne które ma wyjść w grudniu 2023r. i jako że będzie to koniec całej tej historii rozpoczętej w XC1, liczę na ostateczne i całkowite domknięcie wszystkich wątków a także pojawienie się kilku osób na które chyba wszyscy fani XC liczą.
Post game - u mnie wybiło 195h, czyli już prawie połowę czasu w grze spędziłem po zakończeniu (@ 106h & LV 72), LV99 dawno wbity, wszyscy super bossowie pokonani na swoich bazowych levelach do 120, ale wyzwania bossów do LV 200 jeszcze przede mną, ascension quests zrobione w połowie i tu idę sobie spokojnie w synchronizacji z priorytetami potrzebnymi do zamyślonych buildów.
W sumie miałem już nic nie pisać, aby tu nie zawalać wątku, bo nigdy nie potrafię się streścić. Ale enrique mnie trochę zmotywował, nie na zasadzie polemiki, ale mam trochę swoich nowych spostrzeżeń z tych dziesiątek godzin po zakończeniu, które może komuś się przydarzą w ominięciu niektórych trudności czy spraw mogących lekko popsuć zabawę, o których on wspomniał. Może dorzucę nawet parę dodatkowych ryzyk od siebie. Wszystko bez spoilerów.
1) Ogólnie, gra jest dla mnie dość specyficzna. Podoba mi się o dziwo coraz bardziej, a moje uznanie do niej i satysfakcja rośnie z każdą godziną, jak ze starym winem :-) To poza jednym momentem związanym z zarządzaniem buildami, konkretnie klasami i akcesoriami, kiedy byłem tak wkurzony, że chciałem ją wyrzucić i żałowałem przez chwilę wystawionej oceny. Szczęśliwie mi przeszło - o tym poniżej. Do tej gry muszę mieć nastrój i to jest podejście relaksacyjne, tzn. dla mnie po zakończeniu to bardzo chilloutowa zabawa. Wpadam sobie, robię kolejnego questa, jakąś nieodkrytą jeszcze lokację, podłubię coś z buildem lub klasami, coś podrasuję, podejmuję kolejne wyzwanie z superbossem, podejrzę jakiś patent u NnLi lub Enela. I pasuje mi to tak bardzo, że nie chce mi się jej "kończyć". Może kiedyś zrobię wszystko, ale w ogóle o tym nie myślę, ani mi się nigdzie nie spieszy, nie ma ciśnienia fabularnego jak do zakończenia, a jest większa przyjemność i lajtowe "uzależnienie". Rozbicie gry na zrobienie tego co niezbędne + trochę więcej do zakończenia i odłożenie wielu spraw na post game okazało się u mnie absolutnym strzałem w dziesiątkę, bo załatwiło automatycznie kilka potencjalnych problemów m.in. balansu.
2) Świat i eksploracja. Oceniam lepiej niż na początku i na moment skończenia. Dokładnie jak enrique miałem wcześniej myśli o ogromnej skali, ale też pustce i jednostajności, polach wypełnionych mobami, kilometrach biegania. Wpadłem do XC3 prosto z Elden Ring, i to był nawet mały szok. Jestem do tego jednak przyzwyczajony z wcześniejszych odsłon. Nie czyszczenie wszystkiego od razu i do zakończenia jest świetnym patentem. Teraz odsłanianie mapy, odkrywanie pominiętych dalekich zakątków i kluczenie do trudniejszych miejscówek jest świetną spokojną zabawą / łamigłówką / wyzwaniem samym w sobie. Te typowe xenoblade'owe poziomówki (jestem na znaczniku, ale to na zupełnie innym poziomie i jak tam dotrzeć bez GPSa dostępnego w questach). Sprawia mi to teraz sporo przyjemności. Zwłaszcza, gdy za jakąś niepozorną mgiełką, gdzie się niczego nie spodziewam, nagle wyrasta cały labirynt. Znalazłem nie raz miejsca, które mnie zaskoczyły. Znalazłem miejsca, które okazały się perfekcyjnie stworzone do eksperymentowania i levelowania klas, o których nie wspominają na yt. No i poszukiwanie w świecie wszystkich unikalnych potworów dla Soulhackera robi z eksploracji oddzielnego jakby super mega questa, rozciągającego się na wszystko. Dziś cały czas pływam sobie jak podróżnik odkrywca po Candensii, którą wcześniej objechałem tylko po granicach i miejscach fabularnych, i cieszy mnie, że tyle tam jeszcze białych plam.
3) Fabuła, historie poboczne, postacie, questy, dialogi. Co do historii enrique jest ekspertem i ufam mu w sensie warsztatowym. Zauważyłem też na yt, że niektórzy są zachwyceni zakończeniem i wzruszeni, a inni podobnie trochę rozczarowani. U mnie w grach zawsze na 1-szym miejscu stoi gameplay i system walki, i nie mam najlepszego zmysłu fabularnego, sporo mi zwykle ucieka. Teraz, gdy oglądam sobie historię główną w teatrze wydarzeń dostępnym po zakończeniu, to kurczę, naprawdę mi się to podoba, wyłapuję też sporo szczególików, nic zmieniającego fabułę, ale takich różnych co mi umknęły w ferworze walki. Moim zdaniem ten teatr zdarzeń można spokojnie po zakończeniu oglądać jak ciekawy film, do którego się powraca. Natomiast co do reszty jesteśmy zgodni. Naprawdę fajne questy zrobili i wydaje się, że się nigdy nie kończą, choć ciągle udają że ich nie ma :-) Nadal jestem pozytywnie zaskoczony postaciami i dialogami. Po tylu godzinach gry ciągle nowe rozmowy, docinki, żarty, odzywki, niuanse, nie przestają zadziwiać. Napracowali się nad tym, nie spotkałem tego w żadnej innej grze, takiego niekończącego się strumienia dialogów i interakcji na najwyższym poziomie językowym, humorystycznym, emocjonalnym. Nadal jestem przywiązany do Eunie. Nie jej tyłka, na który gra robi czasem "przypadkowo" najazd po szybkiej podróży, ale jej charakterku i wyskoków, jak wchodzi do akcji to zwykle kradnie cały show, najczęściej w przekomarzaniu z Lanzem. Jak porównam inne "zołzy" z lekkim ADHD z innych gier typu Kaine z NieR Replicant, Zołza z Elex, Panam z CP2077, nawet Nia z XC2, to Eunie przebija je wszystkie. Rozwala mnie portret psychologiczny Seny, a najlepszym momentem w grze związanym z postaciami był dla mnie jej cichy dialog wewnętrzny po jednej z walk. Jako osoba empatyczna poczułem do niej wtedy masę ciepłej sympatii, prawie się rozkleiłem. Podejrzewam, że podobnie jak jej towarzysze podróży, wielu graczy nie zwróciło nawet na to uwagi, a wg mnie to był największy majstersztyk z bohaterem w tej grze. Nie jakieś spektakularne zakończenie zwalające z nóg, ale takie ukryte momenty stanowią dla mnie o klasie gry. Taion, którego niesłusznie spisałem na starty jeszcze przed premierą, zmienił się w moich oczach o 180 stopni - potrafi być co najmniej ujmujący, zaskakujący, inteligentnie śmieszny, a delikatna nutka jego relacji z inną postacią w grze to kolejna perełka. Prostota i bezpośredniość zarozumiałego Lanza wywołuje uśmiech, a język noponów domaga się dedykowanej uwagi. Noah i Mio dobrze odgrywają swoją rolę prawilnych bohaterów głównych. Lubię tą całą ekipę jeszcze bardziej niż w pierwszych 100h. Nie wspominając o innych perełkach jak rubaszny Traition; Ghondor, która potrafi mnie autentycznie "wkurzyć" jak w realu; Segiri, która z tym stylem językowym kojarzyła mi się z 2B @ NieR: Automata; itd. Bardzo wyrafinowana konstrukcja tych wszystkich postaci.
4) System walki. Nie ukrywam, że skomplikowane systemy walki interesują mnie najbardziej w grach. XC3 jest dziwny. Na początku wszystko ładnie tłumaczy i wykorzystanie wprowadzanych sukcesywnie mechanizmów zapewnia w zasadzie bezproblemowe skończenie gry bez wnikania w niuanse. Gra się czasem jakby samo, nawet niekoniecznie przez przelevelowanie, też przez dobre ustawienie. Dokładnie jak enrique myślałem czasem, że można sobie iść herbatę zrobić i tak mi się z dwa razy zdarzyło :-) Drugi etap u mnie polegał na odblokowaniu wszystkich klas dla wszystkich postaci i dokładnym, w pełni świadomym ustawieniu buildów. Tu był moment kiedy się wkurzyłem. Samo odblokowanie czy podnoszenie rankingu klas nie jest problemem, ale to ciągłe żonglowanie z nieustannym przestawianiem klas, umiejętności, artsów, klejnotów i akcesoriów było dość upierdliwe. Na obecnym etapie mam już zafiksowane konkretne role i wybrane grupy klas dla konkretnych postaci i uciążliwość minęła. Druga upierdliwość to zarządzanie akcesoriami. Ponieważ miałem ich kilkaset rodzajów i chciałem poeksperymentować z wieloma, to odszukanie właściwych to był jeden wielki ból. Ani sortowanie, ani kategorie, ani Ulubione wcale mi nie pomagały. To wciąż lista ponad 500 rodzajów akcesoriów i dupa. W sumie skończyło się jednak na zeszycie z rozpiską co, gdzie i jak. Teraz jest OK. Pozostałe elementy systemu są bezproblemowe. Klejnoty mam zdobyte z naturalnej eksploracji, wszystkie na poziomach V-VII i nie czuję potrzeby dedykowanego farmienia. Zgrywanie fusion arts, ouroboras, chain attacks, efektów herosów, koncepcji buildów, wyłapywanie skilli i artsów z klas, synergie, patenty itd. to miód. Teraz jestem na etapie, że mam to ogarnięte w zeszycie, różne rodzaje buildów itp. i jest pięknie. Pokonanie super bossów świadomie ustawionymi buildami nie było problemem, ale tak z biegu nie zawsze kończyło się sukcesem, i to niekoniecznie z tymi o najwyższych levelach. Kolejny etap przede mną to rank 20 dla pozostałych herosów / klas, min max i wykręcanie 100 mln w chain attackach ;-) a nie jakieś marne ~8-10 mln jak obecnie. Ogólnie bardzo lubię ten system, jego możliwości, głębię, poziomy poznawania, lubię to wszystko dokładnie zrozumieć, ale bez zeszytu się gubiłem w szczegółach. Mam masę patentów własnych i podejrzanych, i to czyni ten system fascynującym. Uważam też, że XC3 nigdy nie marnuje mojego czasu. Nie ma tu przy rozwojach klas i postaci takich upierdliwych głupot jak miejscami w XC2: do dziś pamiętam jeden węzełek w drzewku rozwojowym T-elos - wykonanie 6000 podskoków !?! I ja to wtedy robiłem, z zaciśniętymi zębami :-)) W XC3 takich "wyzwań" nie ma, no chyba że przy ulepszaniu Soulhackera ;-)
5) Zakończenie. Tu enrique ma sporo racji. Tak, jest długa ścieżka zdrowia na końcu i jest specyficzny, przeciągany boss końcowy. Na początku też miałem mieszane uczucia, ale ostatecznie odebrałem to trochę inaczej. Po pierwsze ja tam wpadłem na levelu chyba 62 czy 65 i w trakcie tej ścieżki dobiłem do 70, co było idealne. Stwierdziłem, że ona właśnie temu służy aby znormalizować lv graczy na zakończenie. To oczywiście nie ma zastosowania jak ktoś ma już w tym momencie LV 99. W związku z tym ta lokacja końcowa była dla mnie całkiem ciekawym wyzwaniem: niektórych przeciwników pokonywałem bez problemu, przy niektórych trochę ginąłem i musiałem pokombinować, w tym zaplanować taktycznie kolejność, niektórych musiałem przebiec, a unikalnych w większości zostawić na później. Powiem tylko, że cała tą ścieżkę przeszedłem sobie dokładnie jeszcze raz po zakończeniu, głównie kolekcjonując mogiłki i pominięte kąty, i bardziej mi się podobała niż za pierwszym razem. Boss końcowy powalił mnie w pierwszym podejściu i byłem zaskoczony zabawkami, których użył. Najpierw pomyślałem, że szykuje się spora przeprawa, ale szybko dałem sobie radę i to była tylko kwestia czasu. Ogólnie lubię takie konstrukcje w grach, gdy mamy na koniec jakąś ścieżkę zdrowia na zasadzie "bileciki do kontroli", sam boss końcowy nie jest tym najtrudniejszym, a największe wyzwania są pozostawione na super bossów opcjonalnych. To dla mnie bez zarzutu, ale faktycznie długość końcówki może niektórym nie przypaść do gustu. Dodam jeszcze, że po zakończeniu gry mamy możliwość tymczasowego obniżenia sobie levela postaci do dowolnego niższego i powrócenia do miejsc, które przyszły nam zbyt łatwo. Osobiście nie stosuję obniżania LV, nawet do farmienia klas, gdzie jest to najszybsza metoda. Obecnie, oprócz superbossów, mam miejscówki z mobami >= 100 czy nawet niektórymi 80+ , które są ciekawymi wyzwaniami dla drużyny z LV 99 i pozwalają na fajne eksperymenty i szybki rozwój klas dla postaci.
Podsumowując, gra wciąż powoli i stabilnie rośnie w moich oczach, jak taka chilloutowa przygoda na dłuuugi czas, lubię tu wpaść, zrobić jakiś quest, poznać coś nowego z historii, podrasować coś w klasach i buildzie, sprawdzić jakąś koncepcję, zapuścić się w jakąś białą plamę na mapie. Zabawa z super bossami do LV 200 jeszcze trochę potrwa. Nie potrzebuję na razie DLC, ale liczę że będzie jak zawsze wyśmienite :-)
P.S. Mały smaczek. Taki ze mnie fachowiec od Astral Chain, że wspomniałem wcześniej zaledwie o podobieństwie menu i lokacji końcowej. Dzisiaj przeglądałem sobie zdjęcia na Switchu z tamtej gry i... no cóż Ouroboras wyglądają identycznie jak legiony z Astral Chain, muszę zbadać te dziwne związki ;-)
Odnotujmy nominacje otrzymane przez Xenoblade Chronicles 3 do The Game Awards 2022:
1) Gra Roku
2) Najlepsza gra RPG
3) Najlepsza muzyka
Nominacja do Gry Roku to spory sukces, dla mnie oczywista. Kibicuję, aby w końcu Xenoblade zostało docenione tak, jak na to zasługuje. Ale realnie nie byłbym oburzony gdyby XC3 zgarnęło (tylko) nagrodę Najlepszego RPG 2022 - w tej kategorii nie ma sobie równych :-) Trochę kombinuję, bo kibicuję też Elden Ring ;-)
Future Redeemed - niezła niespodzianka. Właśnie sobie gram od kilku godzin w to story DLC. Zapomniałem już jak przyjemna to gra. Bardzo fajnie się wchodzi na ponownie w ten świat i też w parę świeżych zmian. Podobają mi się nowe postaci z charakterkiem, choć nikt nie może przebić Eunie z XC3 ;-) Dziwne trochę grać razem z dojrzałym Shulkiem i Rexem.
Też gram w Future Redeemed - szkoda że GoL w ogóle nie odnotował że to zostało wydane, przecież powinna być osobna strona.
Dodatek póki co świetny, jedyne co mi się nie podoba to nowy voice acting Rex'a - Shulk dostał tego samego aktora głosowego co wcześniej i kiedy się go słyszy to ciary przechodzą po plecach, w przypadku Rex'a to jakby to był zupełnie inny koleś, brakuje tego wrażenia "to mój Rex".
Future Redeemed skończone po 33h i na LV 53. Po napisach końcowych obejrzałem sobie ponownie wszystkie cutscenki w teatrze wydarzeń co mi zajęło kolejne 3,5h. A potem odwiedziłem jeszcze Memorial Hall w Mieście w Xenoblade Chronicles 3 - polecam zrobić to zaraz po zakończeniu dodatku. Te 33h to wątek główny i dość dokładna eksploracja, choć nie 100%, wymaksowanie affinity growth dla 3 postaci i częściowy tylko rozwój dla pozostałych. Nie robiłem za dużo zadań pobocznych, nie walczyłem jeszcze z wieloma unikalnymi bossami w świecie i nie zwracałem uwagi na rozwój community. Widziałem, że ktoś na youtube określił Future Redeemed jako Xenoblade Chronicles 4. Coś w tym jest, bo dodatek jest na tyle duży i też wystarczająco różny od podstawki, że mógłby być oddzielną grą, choć dla zrozumienia i satysfakcji wymaga zdecydowanie skończenia XC3. Według mnie prostuje i "naprawia" niektóre cechy podstawowej gry, które mogły się nie podobać lub nużyć niektórych graczy.
Fabularnie - dla mnie idealne zwieńczenie całości sagi, połączenie wszystkich części Xenoblade Chronicles, marzenie fana serii, nie jakieś szalone, ale bardzo solidne, wystarczająco trzymające w napięciu i zaskakujące. Myślę, że ci, co czuli pewien niedosyt w XC3, tu mogą znaleźć satysfakcjonujące wprowadzenia, powiązania, uzupełnienia i zakończenie, zwłaszcza zakończenie. Do tego dochodzą różne smaczki z serii, nawiązania do wszystkich części, nostalgia, wzruszenia, Shulk, Rex, powiązania rodzinne. Ach.... Jest tempo, brak dłużyzn. Dodatek wrzuca wystarczająco z XC3 i poprzednich odsłon, aby sobie powiązać proste sznurki, ale nie zawala długimi historiami z licznymi twistami. Podoba mi się to. Jestem teraz całkowicie happy i czuję, że ten dodatek był bardzo potrzebny, można sobie wszystko spiąć i zamknąć piękną klamrą.
Postaci i dialogi - dla mnie bez zastrzeżeń, silny skład, dobrze przedstawione postaci, wszystkie z wyrazistymi charakterami. Główny protagonista Matthew moim zdaniem zdecydowanie lepszy od Noah w XC3. Nie ma kogoś takiego jak Eunie, co kradnie co chwila show, ale Matthew to z charakteru takie złożenie Lanza i Eunie w jednym ;-) Tajemnicza A... Bardzo mi się podobało przedstawienie całego psychologicznego wątku i dylematu Na'el oraz dramatu N. Glimmer i Nikol ujmujące słodziaki, i nie uważam że brakuje im dostatecznego wprowadzenia. Alpha robi swoją robotę. Shulk i Rex - każdy odbierze osobiście po swojemu, dla mnie w punkt. Genealogie rodzinne liczne i słodkie, jest ich więcej niż widać na pierwszy rzut oka :-)
Gameplay - perfekcyjny
Świat i eksploracja - idealne, nie przytłacza wielkością jak w XC3, piękny, wystarczająco różnorodny, ciekawe zakątki, odblokowywanie przejść, trzeba czasami pogłówkować jak coś dosięgnąć, ale bez robienia pustych kilometrów, eksploracja szybka, ciekawa, genialne pomoce w kompletowaniu i odnajdywaniu rzeczy w terenie, powiązanie eksploracji ze zdobywaniem artefaktów do rozwoju postaci jak dla mnie super, choć wiem, że niektórym się nie podoba. Raj dla tych, co lubią kompletować wszystko na 100%. Osobiście uwielbiam odblokowywać te stacje odbiorcze w terenie, ustawiać przejścia i potem czyścić mapę ze znaków zapytania. Za każdym zakrętem jakaś nagroda :-)
Rozwój, buildy i walka - rezygnacja z elastycznych klas na rzecz stałego zespołu z konkretnymi rolami i art'ami to strzał w dziesiątkę na ten dodatek. Przyjąłem to z pewną ulgą. Można się skupić na szybszym rozwoju postaci, dopieszczeniu konkretnych buildów, art'ów, skilli, slotów na akcesoria i klejnoty, co jest z kolei częściowo zależne od eksploracji. Wszystkie postacie mają ciekawy potencjał, bronie i zestawy umiejętności. Rex zdecydowanie OP :-) Podobają mi się wątek rozwoju Ouroboros, które nie są jeszcze w pełni rozwinięte w tamtym czasie historii, mechanika unity, oraz zmiany w chain attacks pozwalające ustawić każdej postaci akcesoria wprowadzające różnorodne efekty w trakcie ataku i bonusy po zakończeniu. Przeciwnicy ciekawi, fajne nowe wyzwania w świecie i końcowy boss chyba lepszy niż w XC3.
Zmiany, ulepszenia, ułatwienia - to takie ogólne wrażenie w obcowaniu z tą grą, że postarano się, aby było podobnie, ale jednak wyraźnie inaczej na różnych poziomach. To inaczej znaczy czasem ciekawiej, ale i łatwiej, prościej, szybciej, przyjemniej. Przez grę przechodzi się bardzo sprawnie, bez dłużyzn. Nie ma wrażenia biegania po bezkresnych przestrzeniach, ciągłego żonglowania klasami i ustawieniami, niebezpieczeństwa przelevelowania, zagubienia, przydługich ścieżek zdrowia jak np. w końcówce podstawki. Ale gra nie gra się sama, nie można przede wszystkim zaniedbać eksploracji i walki. Jeżeli ktoś kończył XC3 z uczuciem niedosytu, lub przytłoczenia czy znużenia, to powinien koniecznie przejść Future Redeemed - na moją odpowiedzialność :-)
Dla mnie ocena 10/10 bez zawahania. Dziękuję MONOLITHSOFT za takie zwieńczenie niesamowitej sagi i osobistej przygody z Xenoblade Chronicles. Myślę, że całość, czyli XC 1, 2 i 3, Torna, Future Connected i Future Redeemed, to jedna z piękniejszych rzeczy jakie nam się przytrafiły w gamingu. Szkoda, że tak mało entuzjastów tej serii w Polsce. Ale cóż, ja wracam do gry :-)
XC3 - Future Redeemed skończone, 44h gry za mną, ukończenie zadań na poziomie 94%. Po raz pierwszy od dawna krąży mi w głowie myśl, że niektóre gry zasługują na maksymalną notę. Ten dodatek zawiera (prawie) wszystko, o czym fani trylogii Xenoblade mógł wcześniej marzyć.
- Łączy wszystkie 3 gry w jedną większą całość - daje prawdziwy epilog dla najważniejszych bohaterów tej trylogii, a także kończy i pozwala lepiej zrozumieć wątki rozpoczęte eksperymentem Klausa;
- Poprawia przeważającą większość niedociągnięć XC3, w tym dziur logicznych i niedopowiedzeń. Polecam odwiedzić po ukończeniu dodatku w podstawce Memorial Hall w City ;);
- Wprowadza najważniejsze postacie z poprzednich części i odpowiednio łączy je z postaciami wprowadzonymi w dodatku. To jest masa rzeczy i małych-wielkich odkryć, które będą zrozumiałe tylko dla osób które ukończyły XC1 i XC2.
- Poprawia rozwiązania gameplayowe z podstawki, dodaje kilka fajnych ficzerów, dzięki bardziej przemyślanym rozwiązaniom zmniejsza zapotrzebowanie na totalny grind, szukanie surowców, rozwijanie wielu umiejętności itd.;
- Gra się bardzo przyjemnie, wciąga i w żadnym momencie nie nuży. Gdybym poświęcił dodatkowe 4-5 godzin zrobiłbym grę na 100%, co było wręcz niemożliwe przy poprzednich odsłonach w tak krótkim czasie. Świetna grafika, piękna muzyka, sporo emocji - słowem, wszystko czego nam trzeba.
Brawo Monolith, zrobiliście to z klasą. Piękne zakończenie pięknej historii.
ps. absolutnie NIE POLECAM ogrywania tego bez znajomości XC1 i XC2. Postacie powracające wiodą tutaj prym w wielu momentach, wiele rzeczy i miejsc jest związanych bezpośrednio z nimi i ich wątkami z poprzednich gier, do tego masa połączeń fabularnych których nie da rady zrozumieć jeśli się nie ograło wszystkich 3 gier. Jest wiele niuansów i momentów kiedy postacie ze sobą rozmawiają i kontekst jest zrozumiały tych dla obytych z całą trylogią. Granie tego ze znajomością tylko XC3 moim zdaniem może wywołać jedynie zmieszanie i brak zrozumienia w wielu momentach, o warstwie emocjonalnej nie wspominając. Ciekawe czy się domyślicie, kim są rodzice poszczególnych postaci z którymi błąkacie się po C9 :D Polecam robić WSZYSTKIE questy poboczne.
Co dalej?
Nikomu chyba kto ukończył Future Redeemed nie uszły uwagi ostatnie z ostatnich kadrów po napisach końcowych. Już samo to daje trochę do zastanowienia.
Ja niestety nie znam serii Xenosaga, widzę tylko że pojawiła się w sekcji IP do Future Redeemed. Jak się posłucha uważnie
spoiler start
radia w Rozdziale 5, to kupa ciekawych wiadomości, tylko nie znając Xenosagi i XC X, nie potrafię tego do końca powiązać. Czy nad Klausem nie było czasem jeszcze kogoś, kto wpływał na jego poczynania? A podobno ta końcówka po napisach FR jest identyczna do końcówki Xenosagi i jednoznacznie kojarzy się z KOS-MOS.
spoiler stop
Ogólnie to nie wiem do końca o czym piszę, ale tak na mieście coś gadali, że coś z tego może być, chyba że już było ;-) Jak ktoś coś wie lub rozumie więcej to śmiało.