Masz raka. został Ci na 100% rok życia.
do wyboru masz przezyc ten rok jak chcesz i umrzec albo zaryzykować teraz ze szczepionką, ktora albo Cie wyleczy do końca albo od razu zabije. skutecznosc szczepionki to 50%
co wybierasz?
Szczepionka.
Szczepionka.
Szczepionka.
PS. Nie wiesz co wybrać w takim obliczu? Masz raka?
Pożyję rok i wtedy użyję szczepionki. Pozdro
[5] x] Najlepsze rozwiązanie... :]
[9] To szczepionka...
Wydaje mi się, że wybrałbym szczepionkę. Mam nadzieję, że nigdy się nie dowiem, co naprawdę bym wybrał.
Skuteczność szczepionki? Mam rozumieć, że szanse na natychmiastową śmierć wynoszą 50%?
[5] --> odpada. za rok szczepionka bedzie nielegalna i zostana zniszczone wszelkie zapasy..
[8] --> Si.
Szczepionka ponieważ u mnie szansa na przeżycie wzrasta do 75%. Takie mam szczęście.
Widze, ze ryzykowna szczepionka prowadzi.
Wiecej szczegółów:
rok życia mozecie przezyc w najlepszy dla siebie sposob - z ukochana rodzina, w podrozy dookola swiata, wypoczywajac w cieplych krajach, grajac 24h/dobe w Battlefielda 4 (a bedzie zajebisty) - whatever. z ta tylko swiadomoscia, ze za rok na pewno umrzecie...
rok takiego zycia w zamian za 50% pewnosc przezycia wiecej niz ten rok?
Chyba bym wybral Szczepionke. Rok to za malo. Ryzyko niby wielkie, jednak rok za szybko mija.
Ja bym się powiesił na najbliższym drzewie.I tak bym umarł prędzej czy później. Pokazał bym faka losowi: nie miałem wyboru kiedy się urodzić, to chociaż wybiorę kiedy umrę.
Wchodzę na allegro Tibii i wykupuję itemy dodające % do skuteczności szczepionki.
Jeszcze Battlefield 3 alfa nie wszedł tylko beta a ty już wróżysz świetlaną przyszłość Battlefield 4?
PS. Wolałbym GTA V :D
PPS. Tak czy siak wybrałbym szczepionkę.
PPPS. Oglądałeś niedawno Dr. House? Nigdy tego nie oglądam ale akurat siadłem i oglądnąłem. Gościu miał taką samą sytuację jak ty opisujesz. Tyle że nie raka. Czyżbyś z tego wziął?
Wiecie, nawet was lubię i w ogóle.
Ale muszę żyć w zgodzie z moim nickiem ^^
(niezły eye-opener >>>>>)
(a wybrałbym tą magiczną szczepionkę)
zaczalbym wyrabiac mete zeby zapewnic byt rodzinie
A ja wolałbym rok, a nie zabawy ze szczepionkami. Bym taka przyjął i co? Dalsza powolna wegetacja. Tylko mając rok do życia dałbym się skusić na odważne decyzje zmieniające moje życie do góry nogami. Tak to jestem zwykłym szarym tchórzem.
Polecam film Ikiru. Film właśnie poruszający problem wegetacji i życia ze śmiertelną chorobą.
http://www.youtube.com/watch?v=_mLrLHDdXHI
Ja również wybrał bym rok życia, bałbym się śmierci zaraz po szczepionce a tak mógłbym spędzić ostatni rok z najważniejszymi dla mnie osobami i byc może zdołał bym jeszcze uszczęśliwić parę osób
jak powszechnie wiadomo z gier i filmów, wszelkie leki na raka prowadzą do wybuchu zarazy/infekcji, która morduje większość populacji, tak więc po roku będzie tylko gorzej ;)
szczepionka, tuż przed wstrzyknięciem pożegnanie się z najbliższymi
To ja bym chciał byś producentem tej szczepionki
Wybrałbym tą szczepionkę. Tylko rok życia przede mną, i jeszcze ze świadomości że na pewno umrę? Równie dobrze może mnie zabić teraz - i tak przez ten rok bym tylko dni odliczał.
Trochę śmieszą mnie te posty typu: przewrócił bym swoje życie do góry nogami, skoczył bym ze spadochronu, zabawił bym się na maxa itp. Powiedzieć wam z własnych doświadczeń co byście robili: siedzieli w domu i srali żółcią bez jakiejkolwiek kontroli w przypadku raka trzustki, dusili się co parę minut w przypadku raka płuc, bredzilibyście głupoty i z powrotem stalibyście się dziećmi gdy choroba zaczęła by dopadać mózg. Gówno wiecie o raku: wiele osób z mojej rodziny dopadło to szajstwo - w kilku przypadkach musiałem patrzeć się na powolną, bolesną śmierć od momentu diagnozy po samą śmierć. Leżelibyście w łóżku a wasza rodzina by oglądała garnitur po kryjomu, który pójdzie razem z wami pod ziemię. Sami myślelibyście tylko o śmierci, czy byście byli ateistami czy wierzącymi błagalibyście w myślach by ten koszmar się skończył.Prawdziwy rak z życia nie z filmów to choroba, która tak szybko niszczy człowieka, że potrzebna jest choć jedna osoba do opieki. Życie jest brutalne: nie chcielibyście myć chorego na raka trzustki, który się obsrał i sam nie miałby siły wejść do wanny. Obyście nigdy nie zobaczyli jak nogi puchną, kości się pokazują, rozum zanika itp.
Także weźcie mnie nie wkurfjajcie z tymi sowimi optymistycznymi mądrościami.
Nie ma żadnej pieprzonej szczepionki. Jest tylko cierpienie i śmierć.
odpada. za rok szczepionka bedzie nielegalna i zostana zniszczone wszelkie zapasy.. kradnę szczepionkę żyje 10 miesięcy i wstrzykuje ją sobie.
jeżeli jest ściśle strzeżona to niewjem
spoiler stop
nie wiem pewnie bym przyjął tą szczepionkę
spoiler start
wlodzix® --> Mój dziadek umarł na raka płuc, więc wiem jak to wygląda. Używając słów "przewrócić życie do góry nogami" nie miałem na myśli spełnianie marzeń, jeżdżenie po świecie itd. Pisałem o przebudowie psychiki. O "pozostawieniu" na świecie czegoś po sobie. Człowiek przed śmiercią uświadamia sobie ile czasu tracił i jaką był "mumią" za życia. I takie rozważanie w mojej opinii mogłyby być najlepszym co może się przytrafić. Zrozumieć wartość życia.
I właśnie - bo jak mniemam do mojego postu głównie pijesz - Ikiru to nie drętwa bajka o "spełnianiu marzeń". Ikiru jest o chorowitym człowieku, który decyduje się zmienić coś w życiu i świecie. Nie pije alkoholu z powodu choroby, ledwo się porusza, każdy go odrzuca. Zresztą ładnie tam zostało podsumowane myślenie "żyć na maxa" podczas fragmentów z pisarzem. Nie sprawiało mu to przyjemności, bo dalej czaiła się tylko śmierć.
Poczekalbym ten rok i nastepnie tak pare dni przed smiercia wzial szczepionke. No, przynajmniej jezeli szczepionka mnie zabije to te pare dni mi wielkiej roznicy.
A jaką mam pewność, że po wzięciu tej szczepionki i przeżyciu, na następny dzień nie zabije mnie np. wypadek samochodowy?
Mi tam wszystko jedno... brać szczepionkę bez ryzyka nie ma zabawy
ppatt1 -> nie do ciebie piłem. Ogólnie się wkurzyłem.
Zrozumieć wartość życia ? Pomijając filozofię grecką nie oszukujmy się: nikt nie wie jaka jest naprawdę wartość życia. Wartością życia taką ubzduraną może być jedynie odzwierciedlenie tego jak żyjemy. Dla niektórych życie ma wartość jak mają pieniądze, bogatych kolegów,: mówią jakie to życie jest cholernie piękne. Niektórzy nienawidzą życia od urodzin i w wielu przypadkach mają do tego prawo. Jednak wszystko się wyrównuje na łożu śmierci, chorując na chorobę która upadla człowieka bogatego i biednego tak samo. Życie ma wartość gdy wszystko masz podane jak na tacy, żyjesz szczęśliwy z dnia na dzień. Ale jak mają docenić wartość życia chorujący całe życie, głodujący ? Nie znasz tego uczucia gdy myślisz sobie, że żyjesz tylko po to by Bóg miał frajdę z tego jak cierpisz. Wiele osób zna tylko tą jedną stronę życia: lepszą. Ale jest jeszcze inna strona...
ale po co się przejmować drugą stroną skoro żyję ok , super ? Prawdą niestety jest, że życie potrafi pokazać swoje straszne oblicze każdemu bez wyjątku. Czy to od zawsze szczęśliwemu czy od zawsze nieszczęśliwemu.
wlodzix® --> To akurat temat na dłuższa rozmowę. Ja pisałem o sobie. O osobie, która miała swoje dobre i złe chwile, ale boi się carpe diem. Z wyrokiem jest już trudniej żyć wg. zasady carpe diem, ale można wtedy podsumować całe swoje życie. Wypadek zabiera nam tą możliwość. Choroba to cierpienie, ale zapewne dzięki temu można dojść do ciekawych wniosków.
Wartość życia. W sensie rozumienie egzystencji i tego ile straciliśmy i ile mogliśmy zrobić, a nie uczyniliśmy mówiąc "jest jeszcze czas". To są niby banały. Prawdopodobnie każdy tak sobie czasem myśli, ale nikt z tym nic nie robi. Dopóki się coś nie zawali.
Celna uwaga odnośnie chorych całe życie. Niestety nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, trzeba by było zasięgnąć opinii samych chorych. Życie nie jest sprawiedliwe (zresztą nikt nie powiedział, że takie ma być).