Polecam, właśnie się zaczął
Dobrze, że dają takie filmy, i dobrze, że jest taka TV jak Kultura, nawet jakby miało ja oglądać 0.001% widzów. Ale akurat na Almodovara ostatnio nie mam ochoty... a o tym filmie słyszałem, że mocno "żuławski".
Za to wczoraj była "Podróż do Włoch" Roberto Roseliniego, obejrzałem i jestem zadowolony.
Na Kulturze często są ciekawe filmy. Chyba jedyny program publicznej godny pochwalenia.
Jeśli chodzi o filmy w TV to godne polecenia również są audycję z serii "Kocham Kino". Jak ktoś wymiotuję już wszelakimi holiłudzkimi filmami wpychanymi na do porzygu w gębę mimo, że jesteśmy europejczykami to polecam.
Dobre, klimatyczne, europejskie kino to jest to !
Pamiętajmy, że filmy to nie tylko USA.
Czy pozostale filmy tego rezysera maja rownie popieprzona fabule? Nie jestem pewien czy ogladalem "Kika" jako dzieciak, w tamtym okresie byl to dla mnie dosyc traumatyczny seans.
W zasadzie wszystkie... które oglądałem. Ale zaryzykuję stwierdzenie, że wszystkie w ogóle.
BTW warto zwrócić uwagę, na Elene Anayę z tego filmu... bardzo ładna aktorka, dobiega 40-tki, a wygląda jak 19-latka...
Bardzo intrygujący film... Dzięki że założyłeś temat, dawno nic mnie tak nie przykuło do ekranu jak "Skóra w której żyję".
Almodovar jako człowiek i reżyser jest obrzydliwy, tak jak jego filmy. Ja akurat stoję na straży takiego kierunku w sztuce, według którego nie wszystko trzeba pokazywać. Nie trzeba robić z widza idioty. Niektóre rzeczy można zasugerować. Jednak Almodovar konsekwentnie skupia się na eksponowaniu największych dewiacji jakie mogą dotyczyć człowieka. Temat nośny, ale reżyseria już nie tyle amoralna (bo czym jest moralność gdy Natalia Siwiec wykłada w Uniwersytecie Wrocławskim? :D), co po prostu obrzydliwa. Dużo dobrego potencjału fabularnego zmarnowanego na chujach, piczkach i gwałtach.
Jeden z nielicznych filmów Almodovara, który mi się w miarę podobał. Niestety większa część twórczości tego reżysera zupełnie do mnie nie trafia (widziałem jakieś 5-6 tych najbardziej znanych tytułów, ale nie sądzę żeby pozostałe w znaczny sposób zmieniły moje poglądy), bo choć tematykę porusza ciekawą to forma podania jest dla mnie niestrawna. Ma on opinię "kobiecego" reżysera, może coś w tym jest.
O proszę, właśnie przed chwilą skończyłem oglądać "Oczy bez twarzy" z 1960 roku. Trochę podobny film do omawianego tutaj dzieła Almodovara, tyle że mniej popieprzony.
Oczy bez twarzy to poza pewną powieścią jedna z inspiracji Almodovara dla tego filmu, czego nie ukrywa.
Uważam, że Almodovar przed pewną brutalizacją filmu, która nastąpiła gdzieś pod koniec lat 90-tych oferował coś oryginalnego - rzucał postmodernizmem, oburzał drobnomieszczaństwo, jak wcześniej Bunuel, a jednocześnie nie popadał aż tak w obrzydliwość jak Russel czy Żuławski.
Ale dziś, co zasługą między innymi internetu, nie tylko w filmie, ale już i w życiu publicznym chyba najlepszym źródłem sukcesów, karier jest epatowanie obrzydliwością, szokowanie, więc oręż Almodovara stał się bronią powszechnie używaną, ergo wytrącono mu z ręki.
Zresztą ogólnie ten film, który jednak w większej części dziś obejrzałem, zbiera słabe recenzje. Nie znaczy to, że Almodovar się skończył, ale ekspresja i stylistyka z filmu "Skóra..." niekoniecznie mu pasuje.