Obecnie np rolnicy dostają dopłaty, bo ze swojej pracy mają za mało kasy. Czy nie bardziej logiczne jest by im nie pomagać? Pozwolić by normalnie doszło sytuacji gdy jest ich taka ilość, że taki interes jest normalnie opłacalny. Reszta musiałaby zająć się czymś co jest normalnie opłacalne. Na początku oczywiście byłoby gorzej, ale po czasie problem byłby załatwiony na stałe.
Dobrze myślę?
Czym się odżywiasz? Kosmiczną energią?
Jasne, że dobrze kombinujesz. Będzie sobie można później pokrzyczeć:
Tusku matole! Ziemniaki po 5 zł, jajka po 3zł/szt a cukier po 15!
Browar - Proste pytanie - skąd biorą się dopłaty.
Odpowiedz, a będziesz wiedział jak bez sensu jest twoje stwierdzenie.
A tak btw - rolnicy MAJĄ pieniądze. Ci co nie mają to nie rolnicy, to skansen, który nic nie produkuje.
i tak i nie - to nie takie proste.
Jeśli są dopłaty = mniejsze ceny żywności ale dopłaty nie biorą się z powietrza tylko z naszych kieszeni;
Jeśli nie ma dopłat = większe ceny żywności ale, w teorii, więcej zostaje nam w kieszeni.
Ludzie dobrze sytuowani poradzą sobie, gorzej słabo zarabiający czy nawet ubodzy.
I tak jest z każdymi dopłatami - zawsze i wszędzie. Żeby państwo dało musi najpierw wziąć - i to więcej - bo musi opłacić tych co biorą i potem tych co dają. Państwo bierze 1500 zł, daje dopłaty 1000 - a lud się cieszy że coś dostaje.
Wszyscy się zrzucamy na to, żeby komuś było dobrze :-)
[3] papierosami i piwem
Skoro to takie oczywiste to czemu tak nie jest?
[5] dopłaty biorą się zarówno z podatków zarówno od tych małych, głodowych pensyjek jak i z podatku od osób zamożnych. Tylko, że droga żywność uderza mocniej w tych pierwszych a nie w tych drugich, więc kombinuj teraz ty...
Wiec jeden ciul, ale.... skoro rolnicy maja to czemu ja ku^$ nie mam doplaty, za to ze mieszkam w miescie ? Czemu nikt mi nie doplaci do kupna ziemi na wsi ? No9 ku%#$ ?! PYTAM SIE ! :P
Tak, wszyscy zazdroszczą rolnikom dopłat a jak powiesz takiemu, żeby się przeniósł na wieś pracować to się obrazi :]
Pewnie boi się, że praca rolnika to coś więcej niż siedzenie za biurkiem, siorbanie kawki i przeglądanie stron w necie.
Chcecie wiedzieć gdzie idą dopłaty? Sprawdźcie sobie ceny nawozów. W okresie dopłat skaczą o 100%.
Pomijając to, że Polska jako chyba jedyny kraj oblicza wysokość dopłat nie na podstawie wydajności tylko wielkości gruntów rolnych. Czemu? Żeby sobie pokpili grunty, które leżą odłogiem i zarabiają na właścicieli. Przez co też dopłaty i tak są niższe niż w innych krajach Europy.
Do autora wątków - dostają dopłaty żeby ludzie nie ryczeli, że wpieprzają gówniane żarcie. Albo inaczej - mieli możliwość kupowania produktów żywnościowych składających się z przynajmniej 70% z części jadalnych, że tak ujmę :]
No i plus dopłat - po otrzymaniu comiesięcznej wypłaty nie jest ona zjadana od razu przez debet. Przez pierwsze 2-4 miesiące.
Nie ma najmniejszego sensu - wynika to jedynie z socjalistycznych zapędów europy.
dopłaty biorą się zarówno z podatków zarówno od tych małych, głodowych pensyjek jak i z podatku od osób zamożnych.
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że Ci zamożni i tak już znaleźli sobie ciekawsze miejsca do rozliczania swoich pieniędzy, a co tylko się da - i tak wydają nim się to opodatkuje... więc - coś niewiele wiesz.
Loczek ---> "wynika to jedynie z socjalistycznych zapędów europy" - od kiedy to USA leży w Europie? :) Dopłaty do produkcji rolnej w EU są niczym w porównaniu z dopłatami do rolnictwa - szczególnie zbóż - w USA.
[12] Rozumiem, że Ty wszystko wiesz i znasz wszystkich zamożnych, że wrzucasz ich razem do jednego wora?
Dopłaty to jakieś socjalistyczne zapędy niszczące wolny rynek, który reguluje się sam.
Europa już dawno zapędziła się w kozi róg, w porównaniu z Ameryką czy Azją mamy kosmicznie wysokie podatki i staramy się sobie pomóc podnosząc je.
Nie wiem kto nad tym myśli, ale wszyscy wiemy do czego to doprowadzi. Jeśli ktoś uważa inaczej, to niech cofnie się o 5-10 lat, i zobaczy, że wielu wtedy mówiło to samo - jaka była sytuacja Europy wtedy a jaka dziś - nie muszę wspominać.
Hellmaker, poproszę ten sam poziom obciążeń podatkowych i cen co w USA a mogą sobie dopłacać w Polsce do tych zbóż i 10x więcej! :)
tak, jak kocham te inteligentne stwierdzenia ekonomistów z GOLa. Na pewno gdyby zlikwidować dopłaty, wzrost cen zywnosci nie do konca smiecowej spokojnie zmieslby sie w kwocie, jaka teraz przecietny pracownik zarabiajacy 1500-2000 wyklada co miesiac na dopłąty. Powiedzmy ze na jedzenie zamiast 600-1000zł wyda 800-1300... nojasne, a teraz jeszcze wiecej niz 200-300zl na meisiąc wydaje na doplaty...
niektorym chyba spaliny z miasta i plastikowe warzywa z marketu mozg zeżarły do cna... Nie sposób nie twierdzic, ze rolnicy zawsze narzekali, zawsze maja zle warunki pogodowe i przesadzaja, ale twierdzic, ze wies to raj an ziemi... No, ale przeicez jeden z drugim uwaza, ze kazdy moze miec 100ha/150 krów w klimatyzowanej oborze z najnowoczesniejsza dojarka, ktorej nawet nie trzeba krowie do wymion podłaczać, bo ma laserowe mierniki odleglosci i kamerę... Faktycznie, wtedy i ja mógłbym krowy hodować.
Herr Pietrus: pozwole sobie zacytować klasyka: "ale za to... za to ty jesteś mądry!".
Tylko wytłumacz mi proszę twoją logikę:
1. całe społeczeństwo składa się na dopłaty dla rolników (+oczywiście stosowne opłaty dla aparatu administracyjno-urzędniczego) - stać nas na jedzenie.
2. te same pieniądze zostają w kieszeni społeczeństwa, jedzenie robi się droższe i nagle nikogo nie stać.
lewacy mają juz tak sprane mózgi że nic do nich nie dotrze, myślą że bogactwo bierze się z drukowania zielonych...
HerrPietrus - w Polsce mamy chyba 2 miliony gospodarstw rolnych.
Ale w większości dochód z produkcji to mniej niż 10 tysięcy zł rocznie.
Żyją zaś z innych zawodów/przedsięwzięć, z rent, z krusu, z produkcji na własne potrzeby, z dopłat.
Takie gospodarstwa NIE MAJĄ żadnego wpływu na ceny żywności, bo jej prawie nie produkują.
Gdyby zlikwidować milion gospodarstw nawet byś tego nie poczuł.
Ci rolnicy którzy mają np 100 ha - rozsądny dolny limit, mają forsy niemal jak lodu. Owszem, to jest biznes ryzykowny, ale bardzo zyskowny. Aha - 100 ha to około 2 milionów zł w gotówce, nie licząc zabudowań i sprzętu.
Także prawdziwy rolnik biedny nie jest, ale mało kto takim rolnikiem zostanie własnym sumptem
graf_0 mylisz się 100ha to nie żadne 2mln w gotówce, to samo tyczy się sprzętu. Te rzeczy to narzędzia pracy, do pozyskiwania gotówki - aktywa. Można mieć ich sporo i nie generować żadnego przychodu lub stratę.
Z tym że małe gospodarstwa nie mają prawie wpływu na cene żywności też bym polemizował. Otóż małe gospodarstwa produkują oczywiście tak samo jak i duże (z pewnością są mniej wydajne a być może bardziej ekologiczne). Jaka jest różnica między tym gdy ogólną powierzchnię Polski pod uprawę podzielimy na 100 hektarowe kawałki, a 10 hektarowe kawałki? Czy zmniejszy się ona (nie licząc miedzy) ;)
Dopłaty powodują powstawanie zupełnie nieopłacalnych biznesów, na które idą pieniądze z kieszeni wszystkich.
Brak dopłat spowoduje upadek nierentownych gospodarstw w efekcie zmniejszenie podatków dla wszystkich, sprawiedliwość, przekształcenie części nierentownych gospodarstw w gospodarstwa opłacalne.
Przykro mi to powiedzieć golowi ekonomiści (chyba od Rostowskiego się uczyli ekonomii), ale to nie od najbogatszych wpływa najwięcej pieniędzy, tylko od klasy średniej. To klasa średnia jest najbardziej gnojona przez państwo.
Powiedzmy ze na jedzenie zamiast 600-1000zł wyda 800-1300... nojasne, a teraz jeszcze wiecej niz 200-300zl na meisiąc wydaje na doplaty...
Co za brednie...
mineral
"Przykro mi to powiedzieć golowi ekonomiści (chyba od Rostowskiego się uczyli ekonomii)"
- Gdyby faktycznie od Rostowskiego, to byłoby fajnie - dużo wie.
Byliscie ostatnio na jakiejs wsi? Zona ma tam rodzine. Wies to juz nie jest to co kiedys.
Na wsi juz ludzie nie pracuja. Pracowali kiedys jak mieli krowy, konie, swinie, kaczki, kury. Chcialem pokazac corce takie zwierzaczki, pojechalismy na wies i... wiecie jakie maja zwierzeta? Psa i kota.
Na calej wsi prawie nie ma zwierzat gospodarczych, bo robic trzeba. Teraz kazdy tylko raz pole zaorze, zasieje i czeka az trzeba bedzie skosic.
Ostatnio czytalem ze srednio rolnik pracuje tyle godzin w roku, ze powinien zostac uznany za bezrobotnego wg standardu cywilizowanych krajow. Zamiast pracowac to oni pija, pija i pija. Alkoholizm jest straszny, naprawde autentycznie bylem przerazony.
Oczywiscie sa tacy co maja duzo pracy. Znam ludzi co maja 50 szklarni, zatrudniaja 10 osob a i tak non stop pracuja. Ale wiekszosc rolnikow to tylko zasiac-poczekac-skosic (doplaty tez kosza i zyja sobie dalej).
Tak to teraz wyglada...
Darmowa kasa to jedno z najgorszych rzeczy jakie sa. Koszmarnie rozleniwia, sprawia ze wiele rzeczy po prostu nie oplaca sie robic. Ilu z Was dalej by pracowalo jakbyscie dostawali np 5000 zl miesiecznie? Mysle ze niewielu. Wiekszosc ludzi robi tyle aby przezyc, jak ktos mu zasponsoruje polowe kosztow zycia, to bedzie pracowal polowe mniej...
A co gdy czlowiek sie przyzwyczai do pracy na pol gwizdka a potem nagle straci dofinansowanie? Przeciez to beda bunty, placz, tragedie. A Unia predzej czy pozniej te dofinansowanie zmniejszy/zabierze. Dopiero wtedy bedzie...
To może pojedź do jakieś innej wsi?
Zapewniam cię, zmienisz zdanie. Jakoś zwiedzając (wizytując?) w kilku wsiach takiego obrazka nie widziałem.
Aha i zmień swoje źródła informacyjne na jakieś bardziej wiarygodne :]
Że na wsi są nieroby i pijący? A to w miastach takich ludzi nie ma? Lulz...
Nie dość że z ekonomią u was krucho to w innych aspektach też nie lepiej.
Jakoś w latach 90 żyło się bez dopłat, po wejściu do UE (przymusowego) tak ustawili polskich rolników, że tylko miastowi wyżywają się na nich „bo kasiore za darmo dajom, wieśniakom!"
A do ktorej konkretnie wsi mam pojechac?
20 lat temu to KAZDE gospodarstwo mialo komplet zwierzat. Krowy,konie staly wszedzie, przy kazdej drodze.
A teraz? Moze 1/10 tego co kiedys. Krowy sa, ale w masowych hodowlach, nie wychodza na slonce. Dlatego w statystykach nie widac spadku poglowia zwierzat gospodarczych, ale produkcja przenosi sie w jedna strone: masowe wyspecjalizowane hodowle.
Nie mowie ze to zle, ale wlasnie dzieki temu ze produkcja jest masowa, to spada koszt pracy w nia wkladanej. Na jedna krowe w stadzie 200 szt, przypada duzo mniej pracy niz w gospodarstwie gdzie krow jest 3.
I dlatego na wsi jest coraz mniej pracy.
Ja tam sie nieznam, ale juz od dawna trabili ze np. koszty (paliwa, nawozy, ziarno czy co tam jeszcze) "zrobienia" tony pszenicy sa wyzsze niz tona pszenicy w skupie :) Wg mnie likwidacja doplat doprowadzi do upadeku rolnictwa w polsce. Rolnik zeby wyjsc na swoje bedzie musial podniesc ceny -> producenci nie zaplaca, bo ceny zagranicznej "pszenicy" sa niewiele wyzsze niz polskiej, wiec bardziej bedzie mu sie oplacalo importowac = rolnik przestaje byc rolnikiem. Wiec zlikwidujmy doplaty, a jesli pozniej nagle z jakies przyczyny import nie bedzie mozliwy bedziemy troszke umierac z glodu :P albo powroca czasy jak za komuny ze kazdy mial swoj ogrodek dzialkowy :P
Jeśli ktoś twierdzi, że na wsi ludziom się źle żyje to chyba nie do końca wie co mówi.
Może źle się żyje tym co nic nie robią i nic im się nie chce i tylko czekają aż państwo da.
Wystarczy sobie przypomnieć jak wyglądała wieś 15 lat temu - jak wyglądały domy, drogi, ile ludzie mieli pieniędzy, jakie mieli samochody etc. Zobaczcie jak to wygląda teraz - chałupy rozbudowane, pięknie wyremontowane, ogrody z ładną trawką, garaże etc. Skąd się na to wzięły pieniądze? Jakoś dziwnie wszystko ruszyło się po wejściu do Unii - czary panie ...
SpecShadow -- Nie obrażaj się, to, że mieszkasz na wsi, nie znaczy, że jesteś alkoholikiem.
Opowiedz nam natomiast o gospodarstwach z twojej wsi. To byłoby lepsze niż lulzowanie, doprawdy.
Jak już pisałem - w przypadku gospodarstw w mojej okolicy (średnia to jakieś 20h) dopłaty znikają błyskawicznie przy zakupie nawozów. Gdy przychodzi czas dopłat ceny magicznie skaczą o jakieś 100%.
Jedyna inwestycja na jaką można sobie pozwolić z dopłat to odmalowanie wysłużonych maszyn ew. wymiana części.
Zresztą dopłaty i tak są małe bo nie są wyliczane za wydajność (plony) a za powierzchnie. A że większość gruntów rolniczych w Polsce ma paręnaście hektarów to wiece... nie zapominajmy o patologi jaką jest kupowanie setek hektarów które sobie leży a właściciele tylko zbierają pieniądze.
Z wątku można wywnioskować, że istnieją tylko gospodarstwa 100h i większe a reszta to bezrobotni (byli pracownicy PGR często) co jest nieprawdą.
Polskie gospodarstwa to też te kilkunastohektarowe. Był nawet pomysł łączenia się kilku gospodarstw (np. sąsiad z sąsiadem) w jedno większe.
Był też podobny pomysł w przypadku dostawców mleka ale padł.
Alkoholikiem? Nie tego czepiałem się. Po prostu mam czasami wrażenie, że wiedza co poniektórych opiera się na wiedzy ludzi, którzy tylko w kółko gderają „bo za komuny to było panie lepiej...".
A dla czego pomysł łączenia się np w spółdzielnie padł?
Kiedyś oglądałem program w TV gdzie kilku(nastu) rolników (hodowców krów) właśnie się połączyło i wyszli na tym bardzo dobrze - zainwestowali w mleczarnie - produkują mleko sery etc i cały czas inwestują i mają plany na przyszłość.
Przypomniało mi się jak to Kluska wyliczył żeby opłacalne była hodowla to trzeba min 100 kóz i chciał tym biednym rolnikom rozdać po 100 kóz - to eee nie bo co my z tym zrobimy, a kto mleko będzie kupował i wogóle. To musiał im jeszcze mleczarnie wybudować :-)
SpecShadow: jeśli mniejsze gospodarstwa są nierentowne to powinny upaść.
Czy jesli ja w garażu zrobie sobie "fabrykę samochodów" to powinienem dostawać dotację, bo nie jestem w stanie funkcjonować tak jak Mercedes?
Jakoś przed przystąpieniem do UE żyli bez dopłat.
Teraz też by to było możliwe, gdyby np. ceny skupu plonów były jakieś ludzkie.
Chcieliście do Unii to macie.
Czy jesli ja w garażu zrobie sobie "fabrykę samochodów" to powinienem dostawać dotację, bo nie jestem w stanie funkcjonować tak jak Mercedes?
To akurat bardzo adekwatny przykład. Poczytaj sobie czemu mniejsze firmy produkujące samochody skończyły do góry brzuchem, a gówniane molochy funkcjonują pomimo gównianego zarządzania.
Podobnie byłoby w przypadku braku dopłat do naszego rolnictwa - dotowane gospodarstwa z Europy miałyby z miejsca wygraną pozycję.
Głodówka albo uniezależnienie się od innych?