Szanowni,
mam do Was prośbę, a raczej pytanie, bo wierzę, że ktoś mi może pomóc.
Otóż dostałem mandat, od Najukochańszej Instytucji w Warszawie - Straży Miejskiej.
Otóż przebolałem, jak mi postawili znak zakazu postoju pod samochodem, i tego samego dnia (w ciągu dnia) wystawili mandat za parkowanie pod znakiem*, ale obecnej sytuacji nie przeboleję.
Zaparkowałem auto na małym parkingu osiedlowym. Pod blokiem, gdzie nie było żadnego ruchu, samochód nikomu nie przeszkadzał. Parking był oznaczony Jako "P" oraz tabliczka "9 miejsc". Jak parkowałem, to byłem 9, ale moi koledzy kierowcy parkowali źle, to tak zaparkowałem, że około 85% samochodu było na miejscu, a 15% wystawało poza obrys parkingu. Jako że stanąłem z brzegu, a kierowcy wyjechali, zrobiło się więcej miejsca. Tak, że mój samochód był 10ty.
Zachodzę w niedzielę, patrzę, a tam dostałem wezwanie za niedostosowanie się do parkowania w strefie D-40. Myślę sobie wtf? Dopiero potem zczaiłem, że mój samochód był 10, a nie 9. Z tym, że jak wspomniałem, zaparkowałem prawie cały na miejscu postojowym (foto).
Te puste miejsce, to tam gdzie stałem. Tak jakieś 30 cm od prawego samochodu i jakieś 20-30 cm od kamienia po lewej.
Ktoś może mi pomóc jak ominąć to bo te arbuzy na pewno nie dadzą mi pouczenia. Ba! ostatnim razem krzyczeli na mnie "jakim prawem Pan prosi o pouczenie?!" (sic!).
Pozdrawiam
Marek
Ps. *A propo ostatniego razu. Wróciłem sobie wieczorem z zakupów i stanąłem sobie na swoje miejsce (ulica dwukierunkowa gdzie parkowanie było po obu stronach). Na drugi dzień przychodzę wieczorem do samochodu, patrzę: mandat. I na około wszyscy mają mandat. Co udało mi się ustalić. Przyjechał Pan z Urzędu Miasta, postawił w kilku miejscach znak "zakaz parkowania" a potem przeszła straż miejska i zbierała żniwo. Na drugi dzień, kiedy przyszedłem na wezwanie, mieli około 100-150 teczek z tej ulicy. Cytuję "ich nie obchodzi kiedy miasto stawia znaki" oraz "nas nikt nie informuje kiedy są stawiane jakieś znaki". Ehhh.
to co piszesz to dla mnie taka abstrakcja ze az nie moge uwierzyc. Jakby to byla prawda to bylby niezly material na jakis film dokumentalny posiwecony pracy SM :)
Od kad mieszkam w UK 2 razy zdarzylo sie ze w mojej okolicy zmieniali oznakowanie, malowanie i zmiane zasad parkowania. W obu przypadkach juz z rocznym wyprzedzeniem z urzedu miasta dostawalem rozne dokumenty: informacyjne, wyrysowane plany, pytanie o sugestie itp.
dwie możliwości. przyjąć mandat, nie przyjąć mandatu/w ogóle się tam nie stawić. Żadna filozofia :)
Ja bym wybrał albo niestawienie albo pójście tam i przy nich popukanie się w głowę. Jesli chodzi o pouczenie to zawsze trzeba powoływać się na art. 41 kw
1. Te puste miejsce, to tam gdzie stałem. Tak jakieś 30 cm od prawego samochodu i jakieś 20-30 cm od kamienia po lewej.
2. Znajomy poradził mi, że skoro mam wezwanie do wyjaśnienia, a to było na drodze wewnętrznej, bym to olał. Komornik najwyżej doliczy 18 zł. Ale na razie muszą ustalić kto kierował.
Dracula-> To nasza kochana Polska. Kiedy rozmawiałem z arbuzami z SM i pytałem ich, dlaczego nie ma na znakach np informacji: "Obowiązuje od xx - i tutaj data". Wysmiali mnie i powiedzieli, że nikt tak nie robi, to Obywatel ma wiedzieć. I to ich nie interesuje, oni są od wykonywania prawa. Dzwoniliśmy do wydziału ruchu drogowego w Warszawie na Ochocie, by dowiedzieć się, ba zdobyć papier, od kiedy ten znak obowiązuje, to moja zona usłyszała tylko, że ten znak stoi już od sierpnia (mandat dostaliśmy na początku października) i to nie możliwe by go nie było. Kolega, który go stawiał jest na urlopie i na pewno to w sierpniu stawiał. A czy możemy mieć to na piśmie, bo miejsce po kopaniu jeszcze nawet liśćmi nie zasypało, a ziemia jest świeża, że mogę ten znak wyjąć. A oni na to, że nie, bo nie ma takiego obowiązku.
@Misiak
To nie słuchaj znajomego, bo głupoty Ci mówi, przecież masz jak wół, czarne na białym napisane "w strefie D-40", czyli chodzi o strefę zamieszkania, a tam jak najbardziej SM czy Policja mogą Ci mandat wystawić. A skolei jeśli o to idzie, to nie bądź zły na SM, tylko na kogoś kto po nich zadzwonił, bo 95% przypadków mandatów za parkowanie w D-40 jest właśnie z interwencji.
A z tego co widzę, na zdjęciu, jakieś schody miałeś z boku, może za blisko stałeś i komuś to "przeszkadzało".
IMHO idź i się normalnie po ludzku dogadaj. A co do tego ustalania kto kierował, różnica jest dość spora, o ile pamiętam, normalny mandat to 100PLN + 1 punkt karny, za niewskazanie prowadzącego do 500PLN i 0 punktów. Zresztą na mandacie chyba to masz napisane.
Na kogo głosowałeś w ostatnich wyborach? Jeśli poparłeś HGW to sorry, płać karnie. A jeśli nie to idź do SM wyjaśniać sprawę ale marne szanse.
Ja się z nimi boksowałem i przegrałem w sądzie. Po wszystkim dowalili mi odsetki karne za zwłokę w płaceniu (3 zł z haczykiem) ....brrrrr.... :D
PS. Generalnie SM nienawidzę jak zarazy. I chyba tylko to by mnie powstrzymało przed zadzwonieniem na kogoś kto blokuje (chyba że numery słoikowe/wsiowe lub miał bym wyjątkowo zły dzień). Chociaż dla parkujących na DDR nie mam litości. Tak samo za parkowanie na trawniku.
A wiecie gdzie jest sąd rejonowy dla Mokotowa? Na ul. Ogrodowej. :D Fajne co? Takie akcje tylko generują ruch w Centrum. Zamiast umieszczać placówki po rejonach których sie tyczą to ten durny ratusz nic z tym nie robi. Gadają tylko coś o zmniejszeniu ilości samochodów w centrum.
--->Drackula - ja bym postawił inne pytanie kto pracuje w Straży Miejskiej i w Urzędach, ja na widok urzędnika mam odruch wymiotny. Nie chce wrzucać wszystkich do jednego worka, bo każdy człowiek może być inny ale urzędy są jakby siedliskiem bezsensu i debilizmu i jak ktoś już zaczyna tam pracować jako "normalny" to po 5 latach już będzie przesiąknięty tą zbiorową mądrością Borga. Mam nadzieję że w końcu nowo wybrany rząd spełni postulaty i zredukuje administrację o 2/3 bo mniej więcej tyle jest stworzonych bezsensownych stanowisk pracy.
Gdyby chodzilo o nauczanie porzadku, prewencje i tym podobne sprawy, moze mialoby sens odwolywanie sie.
Ale przeciez tu chodzi tylko i wylacznie o kase do budzetu.
Chcialbym sie mylic, ale nie wydaje mi sie aby ten kraj zmienil sie jakos dramatycznie od mojego wyjazdu, urzednikow przybylo, trzeba ich wykarmic.
Ile ten mandat? 50 zl?
Wiecej nerwow, dojazdow, czasu pochlonie dochodzenie swoich praw.
Zdjecie tez niczego nie udowodni, bo daty nie sposob ustalic. Jakby monitoring byl na osiedlu to moze wtedy ale potrzeba nakazu polciji wtedy.
Jednym slowem idz zaplac i tyle.
kogri-> no właśnie jestem przeczulony na punkcie przejścia i tego 1,5metra. Te schody są długie i spokojnie 2 matki z wózkami by się tam zmieściły i przeszły. W szczególności, że jak pisałem 80-85% auta było na miejscu parkingowym.
Nie mam mandatu tylko wezwanie do wyjaśnienia. Czyli jak się zgłoszę to będę miał mandat.
Viti-> akurat nie głosowałem wtedy bo byłem za miastem, chyba nawet w Hiszpanii wtedy.
Tego ścierwa nienawidzę po prostu. Byłem u nich pierwszy raz. Mam prawko od 2004 roku i żadnego mandatu od tamtej pory, aż do sytuacji opisanej w 1 poście (w tym gdzie stawiają znak i "ahoj!" mandat). Grzecznie przychodzę, pytam się, poco zostałem wezwany. Tłumaczę, że nie było tego znaku jak zostawiałem samochód i że świeżo postawiony. Że nie było informacji i proszę o poczucie. A ten gbur: "Jakim prawem Pan prosi o pouczenie! Czy ratował Pan życie?! Gnał Pan do szpitala?! Nie?! To jakim prawem!". A ja, że takim, że nie było tego znaku, stoi w krzakach, a ja nie mam żadnego punktu karnego i żadnego mandatu. I tutaj znów dalej. W końcu nie chciałem gadać z tym człowiekiem, w szczególności że zaczeli mnei straszyć, że zaraz więcej paragrafów na mnie wyciągną.
Tak znam te zabawy z sądami albo urzędami skarbowymi. Ursynów na Służewiu, Ochota na Śródmieściu. Bemowo na Ochocie.
Co do słoików proszę o wyrozumiałość, sam mam WPY (prezent od Teścia) chociaż podatki w Warszawie opłacam. Chociaż nie powiem, te W z przodu ocaliło mi kilka razy szybę.
Lutz-> Dokładnie, chodzi o kasę. Gdyby tylko np zaczęli być milsi, dawać upomnienia jak np w Zamościu. Ale nie, same tępe ścierwa (nie wszyscy, bo w to nie uwierzę) parkujący na ulicy po kebaba lub w bramie.
Siara-> Kosztuje 100 albo 200 zł i punkt karny. A to jest dzień pracy na Mordorze. 4 bilety do kina, prezent dla żony na rocznicę. To boli, w szczególności, że stałem na parkingu, można było spokojnie przejść, nic nie blokowałem. Dlaczego mam oddawać swoją pensję? Gdybym złamał prawo, zablokował coś, przekroczył prędkość, fotoradar, ok - moja wina. A tutaj tępa siła na wniosek tępego mieszkańca. Ehhh
Misiak -> Olej ich. Będzie 100 zł i 1 punkt karny. Szkoda na nich czasu. Na pocieszenie powiem Ci, że policja też ich nie lubi bo mają lepszy sprzęt od nich.
Musiał byś zrobić zdjęcie które by dokumentowało, że istotnie go nie widać bo jest zasłonięty krzakami. Jak masz znajomego pranika który w ramach hobby chce sobie zawalczyć. Mozna spróbować, inaczej nie warto.
I to nie o kasę chodzi tylko o zasady, nawet jakby mandat był 10 zł to bym chciał bucom udowodnić, że nie mają racji.
http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/807464,znaki-drogowe-postawione-niezgodnie-z-prawem-i-tak-trzeba-ich-przestrzegac.html
olej to szkoda twoich nerwow , oni na polecenie hanki gola kogo sie da.Chlopie doloz sie do mostu a nie stekaj o obrysach , mieszkasz w stolicy to plac.
Olaliśmy wezwanie.
Wezwanie dostalismy pocztą. Co ciekawe, wg taryfikatora powinno być 100 zł, jest wpisane 200 zł, czyli jest to złamanie taryfikatora.
Ehh.
[18] no ba, szczegolnie jak sobie pan policjant (czy tez straznik miejski) pomaca :p
Na to wygląda.
Jestem przekonany, że gdybym to ja pojechał, to bym dostał mandat.
Ale to jest zawsze jakieś światełko. Nie wszyscy strażnicy miejscy to ścierwo - są też ludzie nawet.
Przy okazji okazało się, że to ludzie z bloku dzwonią i wzywają straż na parking, bo parkują tam studenci z pobliskiego uniwerku.