Sketches of Glory - odc. 42 - Autosave
Grając w pierwszego Maxa Painea zrobiłem quick save podczas wyskoku, z pociskiem z granatnika lecącym mi prosto w twarz.
Ponad pół godziny i kilkaset wczytań zajęło mi wykonanie takich wygibasów w powietrzu, żeby go wyminąć.
Grając w pierwszego Maxa Painea zrobiłem quick save podczas wyskoku, z pociskiem z granatnika lecącym mi prosto w twarz.
Ponad pół godziny i kilkaset wczytań zajęło mi wykonanie takich wygibasów w powietrzu, żeby go wyminąć.
A przypadkiem skacząc w bullet time nie jesteś nieśmiertelny?
No skąd. To jaki byłby sens robienia uników w tym trybie? Nie bez kozery też zjawisko i nazwa jest zaczerpnięta z Matrixa (ba - jest licencjonowana) i tak jak w tym filmie miała służyć do uników właśnie.
Pamietam jak dzis wlasnorecznie zrobiony Quick Save zamiast Quick Load w trakcie spadania w przepasc, w Half-Life. Musialem powtarzac caly poziom od nowa.
Ja kiedyś miałem spory problem z ukończeniem chyba świata xeno. Pamiętam, że to była jakaś pustka, w której dryfowały skały asteroidów i trzeba było dostać się z skały na skałę aż do bardzo dużej skały asteroidy. Nie wiedziałem jak dostać się tam, ciągle spadałem i spadałem, aż w końcu nagle coś ruszyło, rozkminiłem i udało mi się wykonywać dalekie skoki. Godzinkę mi to zajęło. Muszę kiedyś jeszcze raz zagrać :D.
I dlatego auto-save'ow powinno byc kilka zeby uniknac takich sytuacji ;)
Kiedyś jak grałem w grę z autosave'ami to nigdy nie wiedziałem kiedy będzie ten zapis a w grze nie szło mi za dobrze. I co byłem bliski śmierci to robiłem reset kompa. Niestety w końcu zrobiło głupiego autosave'a, że nie dało się tego uratować.
Mój jeden kolega znowu jak grał w Quake'a 2 to dla jaj robił save'a zawsze jak do niego strzelali - ale w końcu trafił na tego opancerzonego robota strzelającego rakietami i już dalej sobie nie pograł, musiał zaczynać od początku.
https://www.youtube.com/watch?v=gBTvxFTNOzo
Niedawno w Plague Tale: Requiem zrobił mi się autosave jak biegły na mnie szczury i zjadały po 2-3 sekundach.
Eeee, na szczęście to tylko pojedyncze przypadki. Na przykład taka gra zwana życiem ma autosave'y co sekundę.
No i tu się mylisz
zepsuty zapis w apertune tag, zrobiło go w locie tak że spadałem na platformę z której się ześlizgiwałem, i musiałem kilka poziomów ponownie przejść meh
Kiedy jeden komiks potrafi przerazić graczy bardziej niż niejeden dobry film grozy.
Grając w Gothica wszystko zapisywałem na jednym save'ie. Nie wiem dlaczego wtedy tak grałem. Mniej więcej w połowie gry, kojarzę, że nabijałem expa na bagnach na wężach błotnych. Zginąłem i zamiast wczytać grę, nadpisałem ją po śmierci. Ból był nieziemski.
O właśnie to! Wiedziałem, że ktoś to napisze! Ciekawe dlaczego? Bo też mi się to zdarzyło i to kilka razy, a w dodatku wiele osób miało ten problem. Jaki był problem tego zjawiska? Bo żle zrobiono system zapisów i to dalej pozwala zapisywać nawet po śmierci. Dlatego to jest powszechne :D. Ale na szczęście, jest bardzo łatwy fix na to, bmarvinb i f8, a postać nam ożyje :D.
W momencie śmierci po prostu powtórzyłem ten schemat, reszta historii do wypikania :)
Ja doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Dlatego przez możliwość zapisywania ciągle po śmierci takie kwiatki nam się zdarzały, taka akurat była wada, nie dopracowali tego i to jest winowajcą tych sytuacji.
Dlatego ja mam specjalnie kilka zapisów, aczkolwiek w tej grze bez problemu coś takiego naprawić ;).
Via Tenor
Te uczucie, kiedy jedyne zapisy stan gry się zepsuły po 4/5 przejściu gry i to po 100 godzin grania... Kiedyś tak miałem.
Właśnie mi się przypomniał nieszczęsny Baldur's Gate 1: Gra prawie na ukończeniu, wchodzę drużyną do knajpy pod koniec gry gdzie był ten mocny gostek do pokonania z ekipą (zrobiło autosave) i niestety ginąłem szybko.
Niestety grałem tylko na tym 1 autosave'ie i ginąłem przez to że miałem słabą drużynę - zachciało mi się grać magiem.
Kiedyś tą grę ukończę, ale co pomyślę o tym durnym autosave'ie to mi się odechciewa tą grę zaczynać ...
Sam jesteś winny, że nie zrobiłeś zapisy stan gry ręczne od czasu do czasu. ;)
Mag nie jest zły wybór, choć początek będzie trudny, ale pewnie masz zły skład drużyny i nie są odpowiednio rozwijane. Pewnie nie stosowałeś właściwe taktyki.
Ale w następnym razem życzę Ci powodzenia. ;)
@ Link >> Tak, wiem, coś poknociłem, że prawie przez całą grę się męczyłem. Taktyki potem wogóle nie pomagały. Chciałem mieć wtedy dwóch magów i wojownikiem zdaje się był tylko ten z chomikiem. Źle też dobierałem postacie do drużyny.
Świetnego autosave'a miałem też w Project IGI - wszedłem do bazy, załatwiłem chyba z 30 przeciwników w ciągu paru godzin grając niezwykle ostrożnie i zacząłem biec na drugi koniec bazy po autosave'a a tu jakiś nie wiadomo skąd żołnierzyk mnie załatwia. MASAKRA ! Wcześniej męczyłem się też ze snajperem z domku, też było ciężko. Ogólnie gry nigdy nie ukończyłem - przez te durne autosave'y.
Oj mi też się zdarzało takie rzeczy robić, ale przeważnie byłem sobie sam winny korzystając nadmiernie z szybkiego zapisu który czasem przypisywałem do bocznego klawisza gryzonia. Tak w pierwszej kolejności zawsze przychodzi mi na myśl Doom 3, kiedy to w dość trudnym momencie zrobiłem szybki zapis (całą grę przechodziłem na jednym auto zapisie) gdzie była masa niebezpiecznych wrogów po dostaniu prosto w ryj mając jeden punkt życia. Na szczęście było to miejsce z masą zakamarków i dojście do pierwszej apteczki, która była dość daleko wyglądało jak gra w MGS lub Splinter Cell waląc ze strzelby prosto w ryj. Oczywiście zgonów było dużo, ale w końcu się udało wybrnąć z tej ciężkiej sytuacji.
Nie ogarniam ludzi grających na jednym zapisie w RPGi...
Miałem dokładnie tego typu sytuację w pierwszym Harrym Potterze. Podczas sekwencji z trollem wlazłem w księgę zapisu akurat tuż przed tym jak mnie zabił, co sprawiło że musiałem grać od nowa, bo nie było jak tego obejść. Wczytuję save''a i bum, od razu trup.