Najłatwiejsi bossowie, którzy byli rozczarowaniem
Bardzo dobry materiał. Kwestia czasu jak go jakiś większy portal podkupi.
DragonRaider był już potraktowany "lektorem Heda", wciąż mam NIP wysyłać? XD
Przecież Saren nawet jak zostanie przegadany to trzeba z nim walczyć, bo technologia Żniwiarzy steruje jego ciałem.
Ta walka jest dwuetapowa. W pierwszej części Sarena można przekonać do samobójstwa, ale drugi etap wymaga już walki.
Miałem nadzieję, że pojawi się tu Eredin z W3 (chodzi o sam materiał nie o te posty z twittera). Tak głupiej i łatwiej walki (krew pot i łzy) z bosem dawno nie widziałem. I o ile gra jest genialna to Eredin jak i cały wątek z Dzikim Gonem jest praktycznie zmarginalizowany do minimum. Szkoda, wielka szkoda.
O Wiedźminie 3, jeśli już, to tylko w samych superlatywach.
Jak śmiesz krytykować Wieśmina, mesjasza branży gier! Spłoń heretyku!
Stosy w Novigradzie już dla mnie palą :/ kurcze trzeba wiać. A tak na serio to nie będę ukrywał, że mimo iż Wiedźmin jest grą mega dobrą to kilka elementów tam nie zagrało, a kilku zabrakło. Nie ten typ gracza.
Kraken z Risena dwójki. Po co to było?
Quiet z MGS V miało być tak epicko jak z The End w trójce a wyszło jak zwykle, wystarczyło zrzucić jej skrzynmie z ekwipunkiem na łeb
The Enda można było odstrzelić wcześniej albo poczekać aż umrze ze starości.
Właśnie rozwiązanie z Lucienem w Fable 2 mi się bardzo podobało. Czemu niemal zawsze RPG musi kończyć się walką z jakimś trudnym bossem? Często rodzi się absurd w momencie kiedy nasz napakowany do granic możliwości bohater napotyka trudności w walce z jakimś głównym bossem, który fabularnie jest po prostu umięśnionym rycerzem.
W tym przypadku mieliśmy do czynienia ze zwykłym starcem, który chciał spełnić swój cel poprzez różne machinacje. Gdyby nagle jakimś trafem urósł do rangi trudnego przeciwnika to byłoby to wręcz absurdalne, a tak dostaliśmy, według mnie, jedną z najbardziej zaskakujących śmierci - Łupieżca na pełnym propsie.
Wcale nie staram się bronić tej gry, mam jej wiele do zarzucenia, zwłaszcza na tle The Lost Chapters, ale jednak nie mogę zgodzić się co do tego, że ostatnia walka, a praktycznie jej brak, była słaba. Według mnie właśnie była jednym z najlepszych rozwiązań w tej części, lepiej odzwierciedlała postać antagonisty, który był po prostu zagubionym starcem.
Czekam na top 10 krzeseł z wiedźmina
Podobnie do Gears of War 2 miał The Thing - ostatni boss to ostrzał z KMu z pokładu śmigłowca.
Co do Dying Light, to to przepis na szefa zerżnięty bodajże z FarCry 3 (i Order cośtam też to miał). Ogólnie QTE jako mechanika całej walki ssie: jako dodatek, np siłowanie mocą z The Force Unleashed, OK, ale cała walka tak - błech.
Wielkim zawodem jest też Przedwieczny z Blood 2 - ani to atakuje ani wygląda, i ogólnie nawet nie wiadomo skąd toto się w grze wzięło- ot bezosobowa gąbka na kule - zdaje się, że to z niego z kolei zrzynał Gearbox w końcówce Borderlands.
Gdybym miał wymienić jedno, największe rozczarowanie, to byłby to niewątpliwie Akbaa z Arx Fatalis - bezpłciowe okładanie dziwoląga, który nie bardzo ma jak się odgryźć -byle Ylsid stanowił większe wyzwanie.
Wilhelm 2 Borderlands 2. Nie podbijałem większego levelu do walki z nim. Otóż udaję się na miejsce gdzie mam z nim stoczyć walkę i tak natrafiam na skrzynkę przed przejściem na kolejną lokację a w niej rakietnica nie była za mocna ale postanowiłem że ją wykorzystam przeciw niemu aby sprawdzić jak działa.
I tutaj zonk wystrzeliłem cały magazynek tych rakiet w niego i pach Wilhelm kaput :P nawet mnie nie oddał we mnie żadnego strzału czy nawet się poruszył.
Kiedy grałem na pegazusie to w grze Spartan X Boss pierszy to największa łamaga z wszystkich bossów w tejże grze a co dokładniej?
Jego jednym atakiem jest rzucanie bomerangami otóż jeden rzuca w górę a drugi w dół łatwo wyminąć bo lecą wolno, dodatkowo zanim bomerang wróci do jego ręki to można mu natłuc bo bez swoich zabawek nic nam nie zrobi.
W sumie nie lubię całego konceptu walk z bossami. Zwykle jest dość sztuczny, nieraz frustrujący. Łatwy boss to dla mnie raczej miła niespodzianka. Milsza - brak bossów w ogóle. Tzn. finałowe wyzwanie może i często powinno być nietrywialne, ale czemu miałoby przyjmować formę jakiegoś upierdliwego superosiłka?
Jak dla mnie najbardziej satysfakcjonujący finałowy boss do pokonania pojawił się w Plansecape: Torment, właśnie dlatego, że nie trzeba go było koniecznie zaklikać na śmierć, przy odpowiednio dopakowanych statystykach postaci dało się go pokonać samą konwersacją. I to na parę sposobów bodaj.
Ciekawy materiał. Ja ze swojej strony wskazałbym ostatniego bossa z Śródziemie Cień Mordoru ( dziecinnie prosty i do tego sekwencja qte) ponadto Avatar Smierci z Darksiders II byl prostacki oraz ogolnie niefajny, ponadto bossowie z najnowszych Tomb Raiderow byli zbyt prości. Wskazałbym jeszcze Eredina z Wieśka 3 o walce z nim zapomnialem chwile po a walke z Imerytem pamietam do dzis.
Wszystkie bossy z W3 i paru z BB by się znalazło jak pająk rom, czy micolash. Do tego praktycznie każdy boss w każdej grze, to śmiech w tych czasach. Lepiej by było wymienić, które są najtrudniejsze.
Z nowszych gier rozczarował mnie ostatni boss w nowym Doom'ie. Owszem zginąłem parę razy (głównie przez niezdarność :P) ale sama walka była strasznie schematyczna i w sumie nieciekawa - w ogóle sam boss nie robi jakiegoś wrażenia. Spodziewałem się jakiegoś ogromnego demona prosto z piekieł, a tu takie nie wiadomo co...
W zupelnosci zgadzam sie. Znacznie lepszym Bosem bylby arcy demon ktorego pokonuje sie mniej wiecej w polowie gry, juz nawet straznicy przezd ostatnim bossem byli ciekawsi i trudniejsi.
Tu musze przyznac racje wiecej zabawy mialem ze Spider Mastermindem niz z samym cyber demonem. Bo jak by nie patrzec w orginalnych doomach to demonik potrafil przywalic i zabrac spora ilosc HP. Ale bo koncowej scence mozna domyslic sie ze Bethesda szykuje juz hell on earth :) Wiec moze poprawia troche mechanike
Pozwolę sobie na korektę wymowy kilku wyrazów:
- Lucien (język francuski) wymawia się [lüsję], czyli pośrednio między [lisję] a [lusję]
- Borgia (język włoski) wymawia się pośrednio między [bordżja] a [bordża]
- Autumn (język angielski) wymawia się w przybliżeniu [otem]
Natomiast sam materiał zacny, zrobiony dobrze i z poczuciem humoru.
Wszyscy przeciwnicy z South Park: Kijek prawdy - cała gra jest mega prosta.
Szczerze nie przepadam za konfrontacjami z bossami więc wolę gdy szybko się kończą lub są ,,niekonwencjonalne''.
Ostatni boss z demon souls, to faktycznie dobry przykład. Cała gra diabelnie trudna, a ostatnia walka to jakieś nieporozumienie.
Boss z Divine Divinity. Chyba najprostszy w historii cRPG.
Dla kontrastu bardzo trudnym ostatnim "bossem" jest ten z Beyond Divinity. Dużo zależy od buildu postaci. No i ten twist fabularny niczym z KOTORA :)
Trudni bossowie nie są przeze mnie szczególnie lubiani, ale wiadomo, że nie mogą być też zbyt łatwi. Jakaś satysfakcja musi być!