Po pierwszym sezonie w F1 spędzonym w Lotusie dostałem propozycję od McLarena. Przyjąłem. Dwa pierwsze wyścigi i dwa zwycięstwa. Moim Alainem Prostem jest Jenson Button, który już zdążył się rozpieprzyć na tyle mojego bolidu. Myślę, że prawdziwe emocje przyjdą dopiero wraz z GP Japonii. Ayrton wróć.
Czemu wpisujecie jakieś pierdoły do wątku o F1 2010? Czyżbym podał złą kategorię?
A no to sorry.
Mark Webber jest moim managerem produkcji.
spoiler start
serio...
spoiler stop
Jak to?
Ano normalnie.
malo to jest osob na Swiecie o takim samym inieniu i nazwisku? :)
Moj tez zasuwa po firmie z predkoscia, ktora nie powstydzilby sie zaden kierowca F1 ;)
Nawet nie wiesz kiedy zlapie Cie na robieniu niczego...
Ja zawsze wolałem Mansella i Prosta niż tego pieniacza Senne, choć utalentowany skurczybyk nawet nawet był.
Swoją droga to francuski Profesor jest bardziej poważany w Polsce- chyba w większości miejscowości jest ulica Prosta.
Senna pieniaczem? Chyba ofiarą knowań Jean-Marie Balestre, Alaina Prosta i teł całej korporacji. Przypominam choćby GP Japonii 89'. Zresztą zachowania Francuza od momentu kiedy Senna trafił do McLarena i zaczął wygrywać to skur...syństwo w krystalicznej postaci.
Ciekawe, że podczas któregoś GP Niemiec Senna rzucił pod głosowanie pomysł aby zamiast opon na poboczu poustawiać słupki, bo wpadnięcie na opony przy dużej prędkości było bardzo niebezpieczne dla bolidu (powodowało jego "wystrzelenie" w powietrze czy coś w tym stylu - nie znam się na kwestiach technicznych, ale gdzieś był o tym duży artykuł). Kto się wpieprzył w te słupki na którymś z pierwszych okrążeń? Oczywiście Prost! Także chyba Sennie co nieco zawdzięcza...
W Polsce rzeczywiście prawie w każdej miejscowości jest ulica Prosta, tak jak Długa czy Krótka :D.
Niezły jest ten film o Sennie z zeszłego roku.
Splinter the Rat->
prawie wbił Prosta e Pitwall:
http://www.youtube.com/watch?v=ncj4WL8C8eE&feature=related
słowa Prosta: "Ayrton has a small problem. He thinks he can't kill himself because he believes in God, and I think that is very dangerous for the other drivers."
a znasz ta sytuację?
http://www.themagicofsenna.com/senna/suzuka.html
Gość (znaczy Senna) zachował się jak ostatni burok. Żeby bić młodszego, w dodatku znienacka. Zachowywał się jakby F1 należała do niego, uwazał się za jakiegoś bożka a był tylko szybkim kierowcą. I tyle. Mansell był moim zdaniem lepszy. I przynajmniej żyje.
Pichtowy ==> Myślę, że Senna nie zabił się dlatego, bo wierzył w Boga tylko dlatego, bo miał beznadziejny bolid i pecha. Wiele osób wykorzystuje mocną wiarę Senny w Boga właśnie w taki sposób jak Ty, a moim zdaniem to argument trochę poniżej pasa. Choćby we wspominanym filmie był pokazany wywiad z Senną, w którym twierdził, że boi się wypadku jak każdy inny (moment przełomowy nastąpił gdy widział leżącego Martina Donnelly'ego na torze), a że był szybszy od wszystkich kierowców to chyba tylko świadczy o jego wielkich umiejętnościach? Nie mieszajmy w to Boga, bo Senna wcale się z tym na torze nie obnosił.
Prost był wyrachowany. Robił to co miał robić, a Senna chciał się ścigać i zaklinał rzeczywistość. Pokazałeś jedną sytuację, która na nic nie miała wpływu, a w GP Japonii Sennie zabrano tytuł mistrzowski. Zresztą nie chciałbym się licytować kto komu więcej razy "napsuł" krwi i jaki był kaliber tych przewinień.
To wszystko nie oznacza, że rozgrzeszam Sennę. Miał swoje wady, które szczególnie się uwydatniały gdy przegrywał z techniką, a nie z ludźmi. Był najszybszy, ale tylko w wyścigach, a nie w zbrojeniach elektronicznych (dlatego jestem w stanie zaryzykować twierdzenie, że dzisiaj miałby problem aby wygrywać). Dla mnie to idol. Człowiek z żelaza. Miał wszystko w dupie tylko chciał się ścigać (domy budować), a że do tego wkradała się frustracja, bo F1 ulegała zmianom? To chyba naturalne. Na pewno nie miał kompleksu bożka. No, a już ciężko tak twierdzić po tym co zrobił w pierwszym wygranym GP Brazylii gdzie nie mógł ramion do góry podnieść (przez kilka okrążeń jechał z zaciętą skrzynią). To symbol dla mnie.
Mansell był zajebisty. Też go lubię, ale zdaje się, że został mistrzem świata w roku gdy Williams zaczął wprowadzać te swoje elektroniczne cuda :-).
Splinter the Rat -> imputujesz mi punkt widzenia Alaina Prosta. Ja tylko wrzuciłem jego cytat jako osoby która lepiej go zna niż my - przecież ścigał się z Ayrtonem przez te parę lat.
"Wiele osób wykorzystuje mocną wiarę Senny w Boga właśnie w taki sposób jak Ty,"
To znaczy jak?
Wydaje mi sie że osoba, która mówi, że wierzy w Boga i stara się żyć wg przykazań wiary a potem w czasie wyścigu stara sie wepchnąc swojego rywala na ścianę jest jakimś chorym hipokrytą.
"a że był szybszy od wszystkich kierowców to chyba tylko świadczy o jego wielkich umiejętnościach"
Lewis Hamilton tez parę lat temu objeżdzał wszystkich i co? Jest szybszy od wszystkich?
(Prost)"Robił to co miał robić, a Senna chciał się ścigać i zaklinał rzeczywistość. "
- hmm a prost przypadkiem się nie scigał? To skąd miał 4 tytuły? Bo robił to co miał robić? trudno sie dyskutuje z kimś kto swojego idola postrzega przez emocje, to co piszesz, jakie argumenty wytaczasz to czyste emocje. Czyli w sumie jesteś jak Senna- tak go pamiętam, gorący latynos którego ponosiły czasem nerwy, szybki ale czasem go to gubiło.
piszesz dalej:
"Był najszybszy, ale tylko w wyścigach, a nie w zbrojeniach elektronicznych"
Tak się składa że rozwój bolidu i jego jakość (któa też zależy od kierowcy) to też element wyścigów. Wielu ekspertów twierdzi (nie chce mi sie szukać cytatów) że talent kierowcy mniej daje niż szybki wóz. To jest też sztuka. Nie wystarczy za..dalać cały czas na maksa - to jest egoistyczne podejście, bo wtedy liczysz się tylko ty i teoja przyjemność ze ścigania, wyprzedzania i pokazywania jaki to jesteś kozak, ale jadąc skutecznie dajesz też satysfakcje swojemu zespołowi, mechanikom, designerom itp itd (już pominę sponsorów).
"Na pewno nie miał kompleksu bożka."
A ja czytałem ze miał. Jeśli tylko nie czytasz hagiograficznych wypocin bezkrytycznych piewców boskiego Ayrtona to natrafisz. Czy to zawiśc i zazdrość? Pewnie też.
"gdzie nie mógł ramion do góry podnieść (przez kilka okrążeń jechał z zaciętą skrzynią). To symbol dla mnie. "
Łał tez mi wyczyn. Sainz kiedyś jechał w WRC w rajdzie Safari bez wspomagania kilkadziesiąt kilometrów i jak wysiadł to mówił że tak wytrenował łapy że mógłby lać się w ringu z Tysonem. Może to jest dla Ciebie wyznacznikiem symbolu kierowcy wyścigowego, idola ale dla wielu może nie być.
Pichtowy ==> Nic Ci nie imputuje :D.
Ja nie piszę za innych tylko za siebie. Przez pryzmat własnych emocji, których wcale się nie wypieram. Mało się znam na kwestiach technicznych i jakoś nie podążam za tymi niuansami. Raczej mnie męczy wysłuchiwanie o nowych super rozwiązaniach, tak jak męczy mnie polityka przedostająca się właściwie do każdego sportu (kto wie czy w F1 nie była najszybciej, bo największe dzieło było do zdobycia). Lubię oglądać wyścigi tylko w F1, ale raczej patrzę emocjonalnie, coś jest w tym idealistycznego. Bardzo lubię wracać do samego Senny, którego cenię jako znakomitego człowieka i wielkiego sportowca. Znam go tylko z licznych relacji, co pewnie jest słabością, ale mi to wystarcza.
Nie wiem co robi Lewis Hamilton, ale wydaje mi się, że trudno porównywać współczesne czasy do lat 80-tych i 90-tych, tak jak trudno lata 80-te i 90-te porównywać do lat 50-tych, itd. Natomiast jeśli chodzi o Prosta to chodziło mi o to, że on był raczej wyrachowanym kierowcą, tzn. jeśli wiedział, że już osiągnął cel do wcale nie spieszyło mu się do kolejnego zwycięstwa w następnym wyścigu. Można powiedzieć, że był rozsądny, ale mnie to nie porywa.
Jeszcze w kwestii wiary. Raczej nie sądzę, że Senna chciałby kogokolwiek zabić na torze. Czy uważasz inaczej? Poza tym nie wydaje mi się aby przy prędkości 250-300 km/h ktokolwiek myślał o przykazaniach pomimo, że jest zagorzałym katolikiem. Będzie mu ta wiara zawsze wypominana. Pewnie nawet jakby zapalił papierosa to naraziłby się na zarzut hipokryzji, bo niby wierzy w Boga, a zatruwa innych... sam widzisz, że to trochę miękki argument :).