Witam wraz ze znajomymi chcemy spędzić wieczór przy dobrym trunku.
Chciałbym was zapytać jaki alkohol polecacie (40%)
Dodam, że liczba ''97'' w moim nicku to nie rocznik więc nie wypisujcie postów typu ''nie pełnoletni chce się napier**''
Budżet wynosi 100 zł, nie musi być duża ilość lecz dobre i prosiłbym że byście nie polecali mi żadnej czystej vodki.
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru.
Łyknijcie po pudełku acodinu i zalejcie wudą lubelską wiśniową.
Bomba do rana gwarantowana.
W przypadku alkoholi 40% nie pijesz tego dla smaku. A dobra wódka jest tak samo dozwolona jak whisky.
Ja polecam ze swojej strony gin+tonik, plus wermut plus sprite. Gin można też zastąpić absolutem.
Southern Comfort - likier 35 voltow, dobry z coca-cola
Jagermaister - likier 35 voltow, dobry z redbullem
Morgan's Spiced - rum 37 voltow, dobry z coca-cola
[6] Stocka ostatnio kosztowaliśmy.
[3] Też prawda ale nie do końca chodzi mi o sam alkohol tylko o drinki z głównym jego udziałem.
W przypadku alkoholi 40% nie pijesz tego dla smaku.
Co to za bzdury.
Źle się wyraziłem - nie smak decyduje o wyborze konkretnego alkoholu w tej mocy. Lecz preferencje co do "stylu" picia.
graf--> Czy ja wiem, przecież oprócz wódy i whisky jest sporo wysokoprocentowych trunków, które pije się właśnie ze względu na preferencje smakowe.
Chyba raczej mało kto kupuje przykładowo miody pitne żeby się tym uwalić.
Nie, nie chodzi mi o uwalenie się, tylko specyficzny sposób picia jaki łączy się z poszczególnymi alkoholami. Nie smak je najbardziej odróżnia...
choć miodami tez udało nam się uwalić. Jak wszystkie w barze wypiliśmy :D
W wigilię miałem okazję pić Soplicę - konkretnie o smaku pigwowym. Wchodzi jak soczek. Co za słodycz.
Jeśli gdzieś znajdziesz, to bez namysłu kup Jägermeistera. Kumpel kiedyś z Austrii przywiózł, i wg mnie był to najlepszy alkohol jaki kiedykolwiek piłem. Jak już spróbujesz, to zgodzisz się ze mną, że to jeden z najlepszych alkoholi "smakowych", jakie piłeś.
graf_0 [ gry online level: 89 - Nożownik ]
W przypadku alkoholi 40% nie pijesz tego dla smaku.
zgin, splon przepadnij.
wodki nie pije sie dla smaku - a przynajmniej nie znam zeby komus smakowalo..
teraz np pije sobie Glenfiddicha 15 letniego i pije go dla smaku. Czystego bez dodatkow.
zreszta whiskacze tylko dla smaku sie pije, bo jesli chce sie najebac to lepiej wodke.
za 100zl np jack daniels - tylko trzeba pamietac o tym, ze ma beczkowy posmak - i jest bardzo charakterystyczny co wielu osobom nie pasuje.
dla mnie genialny, dla innych nie.
za ta cene np moj ulubiony poza jack'iem to jim beam - tutaj jest specyficzny smak i tez wiele ludzi nie trawi go.
szczerze to nie kojarze injnych alkoholi do 100zl ktore sa sensowne
więc nie wypisujcie postów typu ''nie pełnoletni chce się napier**''
niepelnoletni razem sie pisze.
Miód pitny polecam, co do tego jaki to już twój wybór. Tylko że nie ma on 40% :(
Dla mnie jak wódka, to tylko czysta, i tylko Finlandia bądź Wyborowa ,owocowych ,smakowych nie cierpię
Tequila Olmeca Gold. Choć koszt to delikatnie ponad 100 zł.
Nie ma lepszej Tequili.
Ewentualnie może jakiś Gin? Do ok. 100 zł bardzo dobry jest Bombay Saphire bądź Beefeater.
Skoro jesteśmy już przy kolorowych trunkach to wpadł mi Gold Label od ,,Jaśka''. Do kompletu brakuje mi tylko niebieskiego.
Wytlumaczcie koledze bo jesli to powie publicznie to go zniszcza... :)
jest to najgorszy chlam jaki moze byc. Popluczyny, za 50 zl mozna kupic ballantinesa lepiej smakujacego
zielony juz staje sei znosny ale nie za ponad 120zl...
jw niebieski bardzo fajny ale jednak nie wart swojej ceny
NEMROK19 ----> Dębowa bądź Stumbras też jest bardzo dobra. Z tą ostatnią nie miałem nigdy żadnych przykrych wspomnień rano.
Dessloch ---> jeden lubi to, drugi tamto. Więc dyskusja o gustach smakowych jest na poziomie nie powiem czego. Niebieski jest faktycznie bardzo drogi. Przynajmniej dla mnie. Ale tak samo dla jednego wart - bo go stać - a dla drugiego nie - bo go nie stać np. mnie.
[25] Bez przesady, czarnego Johnego da sie wypic, ale za ta cene sa inne znacznie lepsze lyzki.
na taka impreze :)) ehhh zachcialo sie komus zrobic deta impreze z degustacja alkoholi ;)) kicha z tego wyjdzie .Malo kto lubi takie trunki szczegolnie jak jest mlody .
Przypomina mi to sytuacje jaka widzialem na wlasne oczy .Otoz ktos dostal koniak remy martini w prezencie ale to byl burak .Razem z dwoma kumplami rozlali go i wygrzmocili narzekajac jakie to syfiaste.
Tak juz jest.
W cenie czarnego jasia, można przyjąć Chivasa lub Grantsa 12YO, jedno i drugie o wiele lepsze od jasia. W cenie do 100zł mogę polecić jak ktoś wspomniał wcześniej Soplicę Pigwa, jest pyszna. Z innych alkoholi polecam Tequila Sierra Silver, z ginów jak już ktoś wspomniał to tylko Bombaya od Martini, a z Rumu to Havana Blanco (Wyborowa).
EDIT: Belert -> Nie Remy Martini tylko Remy Martin ;) swoją drogą jeden z lepszych koniaków dostępnych na rynku do 150zł.
Polecam denaturat tylko pytanie czy wolisz biały czy niebieski.Biały jest bardziej subtelny w smaku natomiast niebieski nieco potrafi podrzeć po gardle.Jest mocniejszy od wódki i tańszy.Denaturat to jest wbrew pozorom i wszelkim "ale" na jego temat bardzo dobry czysty alkohol.Nie ma czystszego alkoholu od denaturatu.Bezdomni go pijają całe życie i sobie chwalą.Tylko jak będziesz go pił to uważaj bo bardzo przeżera mózg ale wrażenia po wypiciu i samo upicie się nim niezapomniane.Próbuj chłopcze nie czekaj.
Dessloch ---> jeden lubi to, drugi tamto. Więc dyskusja o gustach smakowych jest na poziomie nie powiem czego. Niebieski jest faktycznie bardzo drogi. Przynajmniej dla mnie. Ale tak samo dla jednego wart - bo go stać - a dla drugiego nie - bo go nie stać np. mnie.
mozna rozmawiac o gustach i ze sei o nich nie rozmawia, ale jest tak: jesli ktos mowi, ze black jw jest dobry tzn ze jest to dowod na to ze ma wypalone kubki smakowe i jest gruby.
Z czystych wodek bardzo polecam scorppio. Najlepsza wodka dostepna w sklepie jaka pilem. http://www.perfectcask.com/shop/components/com_virtuemart/shop_image/product/scorppio.jpg <-- mowa o tej bo widzialem, ze jest jeszcze inna. okolo 70zl i jadalny skorpion gratis.
Smakowa bardzo dobra jest soplica orzechowa. okolo 25zl za 0.5l, ktore ma chyba 36% ale jest tak smaczna, ze w ogole mordy alkohol nie wykreca i nie trzeba zapijac.
Deslosz ->
wodki nie pije sie dla smaku - a przynajmniej nie znam zeby komus smakowalo..
Dobra wódka jest smaczna. Niedobra wódka - niesmaczna, to akurat jasne. Ale należy tu co nieco doprecyzować. Smaczną łyka się jak wodę, niesmaczna nawet zmrożona do konsystencji kisielu skłania do lekkiego popuszczenia pawia aromatem spirytusu. Dobra wódka to najszlachetniejszy trunek, na jaki można trafić, bo trafia się nań rzadko w zalewie tandety i gówna aspirującego do miana wódki (Finlandia jest tak do dupy, że aż ciarki przechodzą, wszelakie syfy typu Absolut śmierdzą niemytą pytką, a od Bolsa może pożygać się nawet najbardziej zapity żul z dworca).
I dobra wódka nie musi być wcale droga, w przeciwieństwie do wszelakich perfum typu Łyski, które pijają wszyscy mieniący się cywilizowanymi, obytymi i ojaciepierdolejakizemniewysublimowanysmakosz ludźmi, a tak naprawdę sypiący grubymi rulonami złotówek z portfela na coś, co pachnie jak męska woda toaletowa z kiosku (i tak też smakuje, wiem, bo wypiłem kiedyś łyk brutala za pięć pięcdziesiąt i okazało się, że niebieski Jasio jest niewiele lepszy). Żadnego alkoholu nie da się przyrównać do dobrej wódki smakiem, stosunkiem jakości do ceny i mocą niekoniecznie obalającą, acz rozweselającą. A te wszelkie zagramaniczne drogie trunki pędzone na myszach sobie może autor wątku wlać do rur dla lekkiego odświeżenia instalacji kanalizacyjnej, albo uzupełnić nimi płyn do płukania ust.
Do czego to doszło, żeby w Polsce pokutowała opinia, iż wódka jest niesmaczna. Przestańcie do cholery kupować niesmaczną wódkę, a problem sam się rozwiąże.
Dessloch--> Zabawny jesteś :D Idź dalej popijać swojego Glenfiddicha 15 letniego, może zluzujesz pośladki i nie będziesz obrażał kogoś tylko dlatego że smakuje mu co innego :)
Barrows ->
To zależy, w jakim segmencie cenowym. Z przedziału 20-25 złotych w ciemno można brać Krupnik od Sobieskiego (oryginalny, miodowy trunek też zresztą oferuje bardzo dobry smak za przystępną cenę).
Sam klasyczny Sobieski też nie jest zły, aczkolwiek nie każdemu przypadnie do gustu. W tej klasie wódek najlepiej i tak zawsze wychodzi się na wyborowej (niezależnie od wersji, export różni się jeno ładniejszą butelką) - jeśli ma się pewność co do pochodzenia rozlanego do butelki alkoholu, Wyborowa sprawdza się zarówno na imprezy "trzy szybkie papieros i tak aż do upadłego", jak i też na spokojnej, wielogodzinnej nasiadówie u znajomych z dobrym filmem, dobrą grą na konsoli, do fondue, do zimnej płyty i do łososia pieczonego w folii z plasterkiem cytryny (piekarnik na dwieście stopni, 15 minut, można dorzucić odrobinę masełka. Do łososia, nie do wódki).
Wódek z segmentu taniocha nie tykam raczej ze względów bezpieczeństwa (jeśli pół litra kosztuje 15 złotych i nie jest to cena za zakup hurtowy w promocji, a normalna kwota sklepowa, to nie mamy do czynienia z wódką, a z resztkami kartofli przetartymi na placki ziemniaczane). Natomiast w kategorii "Wódki wypasione" także należy dłubać raczej w słowiańskich producentach (sprawdzić dokłądnie etykietkę, można trafić na butelkę rozpisaną dla picu bukwami, a rozlewaną w jakimś Bożole w Prowansji). Ot na przykład taki Smirnoff Black już po odkręceniu korka uderza aromatem lekko przypalonego drewna, a do tego smakuje wyjątkowo dobrze. Tak samo ma się sprawa z legendarnym już Belvedere - od razu czuć, że przetaczano go według dobrego przepisu, a nie przedestylowano w stodole i dorzucono zacierki z groszku.
I rzecz najwazniejsza, o której zapomina nasz naród, rozpuszczony jak dziadowski bicz amerykańskimi filmami ukazującymi jakieś kolorowe klubowe drineczki i te szczurze wypociny nazywane szumnie łyski, podawane do tego z lodem. Tak na marginesie - niby fanatycy łiskaczy to tacy wysublimowani mężczyźni palący kubańskie cygara i jeżdżący najlepszymi samochodami, a nie mają na tyle jaj, żeby wypić alkohol na czysto i muszą go sobie rozwadniać a potem zasłaniać się jakimiś dyrdymałami o temperaturach. Już nawet nie nazwą tego "with Ice" tylko sami się usprawiedliwiają i pieprzą o jakichś "on the rocks". Gdyby łyski faktycznie było smaczne, nie trzeba by go mieszać z zamarzniętą wodą albo innymi płynami typu cola albo woda sodowa, tylko by się to cholerstwo po prostu piło. But I digress...
Wracając do meritum, rzecz najważniejsza! Pamiętajcie, drogie dzieci: wódka ZAWSZE jest najlepsza na czysto. Smakowe wynalazki są dla delikatnych damskich podniebień i dla pedałów, wlewanie wódki do soku pomarańczowego to takie samo barbarzyństwo i bezsens jak przerabianie starego Firebirda na LPG. Zapijanie też jest dla mięczaków - prawdziwy smakosz wódki może ją zagryźć porządną wędlinką, pysznym ogóreczkiem albo chlebem ze smalcem, ale nigdy, przenigdy nie powinien psuć sobie odbioru wódki jakimś horteksem czy coca colą.
Czytam ten wątek i boki zrywam :). Wódeczkę piję wyłącznie, aby się sponiewierać. Na wieczór z kumplem\kumplami polecam bardzo mocno whiskey tullamore dew. Nie jest, wbrem opinii niektórych poprzednich obywateli, pedalstwem pić dobrą whiskey (no chyba, że butelka kosztuje ponad 100euro, to wtedy można "sapać" :D). Wszak każdy szanujący się twardziel kałboj grzał łiskacza, aż miło!!
A tak poważnie - tullamore to zacny wybór. Jestem... Hmmmmm... Smakoszem, tudzież koneserem zacnych trunków ( z whiskey, porto i rumem na czele) i powiem Ci, że w tej kategorii cenowej tullamore to idealny wybór!
Yoghurt - 8/10 z czystym sumieniem. Choć mogłeś nazwy faktycznie dobrych wódek zastąpić czymś jajcarskim, byłoby weselej. Ale i tak, klasa jak zwykle.
Nie jest, wbrem opinii niektórych poprzednich obywateli, pedalstwem pić dobrą whiskey
Rzecz warta uwagi, taka swoista ciekawostka - po wpisaniu w google słowa "cowboy" i zestawieniu go z wyrazami "alcohol" lub "drink", nazwa pierwszego wyszukanego wyniku bardziej pedalska być nie może :P
Wszak każdy szanujący się twardziel kałboj grzał łiskacza, aż miło!!
Twardziel kałboj, w przeciwieństwie do zmęczonego życiem AKowca, sponiewieranego byłego UBeka czy obwieszonego setką medali weterana wojny ojczyźnianej, to postać fikcyjna i wytworzona na potrzeby holiłudu. Autentyczny, faktycznie istniejący w przyrodzie Kałboj to zwykły pastuch, ganiający cały dzień za krowami i uzbrojony w rewolwer tylko po to, by przepędzać wałęsajace się kojoty. A łycha, którą zwykł był pijać w podrzędnym barze gdzieś pomiędzy Tombstone a Denver była najtańszym, najpodlejszym trunkiem, jaki można było dostać - brano ją od pierwszego lepszego bimbrownika z Kentucky, który prawdopodobnie cedził kukurydzę i zboże w tej samej beczce, do której srywał po zjedzeniu bogatego w wołowinę i fasolę obiadu.
Pietrus -> Ty się śmiejesz, a być może tuż za twym progiem dzieją się rzeczy niepojęte i do szpiku kości złe - sąsiad, ogłupiony medialną propagandą, wbija swemu synowi do głowy, że wódki pić nie wypada, że wódka to zło i że z wódką się pokazywać to nie uchodzi! Z tym zjawiskiem należy walczyć jak się tylko da, całym swoim sercem, całym swym jestestwem. Wszystkich piewców perfum imitujących alkohole należy wypędzić z kraju gdzieś, gdzie będą czuli się dobrze (na przykład do baru Niebieska Ostryga), a wszystkich zwyrodnialców, zapijających ten jakże zacny i szlachetny trunek, jakim jest wódka, najtańszą czarną porzeczką z biedronki kastrować, by nie mogli przekazać tak durnych nawyków w genach.
33
ok, ale dalej nie napisales ktora wodka jest dobra. Bo tego oczekiwalem po Twoim poscie na koncu...
dobra to taka po ktorej sie nie skrzywisz i dobrze wchodzi? cos od czego sie nie krzywi, jest dobre?
a cos co krzywi sie jest zle?
fajna filozofia.
ja sie nie skrzywilem jedzac jedwabnika (takie brazowe, duze o zapachu palonych wlosow). Czy to czyni je dobrymi?
kali93->chyba nie do konca rozumiesz... nvm
yoghurt troche pozniej odpisales innemu czlowiekowi...
"I rzecz najwazniejsza, o której zapomina nasz naród, rozpuszczony jak dziadowski bicz amerykańskimi filmami ukazującymi jakieś kolorowe klubowe drineczki i te szczurze wypociny nazywane szumnie łyski, podawane do tego z lodem. Tak na marginesie - niby fanatycy łiskaczy to tacy wysublimowani mężczyźni palący kubańskie cygara i jeżdżący najlepszymi samochodami, a nie mają na tyle jaj, żeby wypić alkohol na czysto i muszą go sobie rozwadniać a potem zasłaniać się jakimiś dyrdymałami o temperaturach. Już nawet nie nazwą tego "with Ice" tylko sami się usprawiedliwiają i pieprzą o jakichś "on the rocks". Gdyby łyski faktycznie było smaczne, nie trzeba by go mieszać z zamarzniętą wodą albo innymi płynami typu cola albo woda sodowa, tylko by się to cholerstwo po prostu piło. But I digress..."
bzdura, ja np nie lubie whiskey "on the rocks" i sporadycznie w drinku (sprite plus whiskey).
prawie zawsze pije samo, bez rozcienczania niczym, a tym bardziej lodem.
bo mi smakuje.
wodka nigdy nie smakuje. jesli ty mowisz ze gowniany smirnoff black jest dobry to ty nawet dobrej wodki nie piles.
nie wiem jak belvedere ale moze teraz jest dobre, kiedys to byl zwykly rzygacz, pozniej przekupili zajebiscie prase i costam o tym dobrze napisali... jesli ktos pisze, ze jest "legendarny" i zarazem piszac ze black smirnoff jest dobry, i patrzac na Twoja osobe, to wiadomo ze trollujesz. Zreszta nie pierwszy raz.
ps. pijam wodke, ale raczej kieruje sie tym co jest dobre obecnie, a nie marka... bo o ile smirnoff kupiony w szwecji jest dobry, to w PL, jest produkowany specjalnie na nasz rynek... polecam spojrzec na kod butelki
testowane butelka w butelke obok siebie.
Gdyby łyski faktycznie było smaczne, nie trzeba by go mieszać z zamarzniętą wodą albo innymi płynami typu cola albo woda sodowa, tylko by się to cholerstwo po prostu piło. [33]
Czy to jakiś podwójny sarkazm? Czy też tania prowokacja? Co z piciem neat whisky? Wódkę pijesz szotami z gatunku fire for effect amerykańskiej artylerii, pokaż mi magika, który ją sączy smakując. Nie jestem pewien czy zrozumiałem te posty serio, ale sądzę, że wódka ci nie służy.
Jogurt - ale pitolisz.
w komunistycznej wiosce gdzies w górach środkowego Laosu piłem ostatnio łyski w przeliczeniu gdzies tak 6zł za 0,7l - wchodziło jak złoto i nie trzeba bylo nawet zapijac coca-colą (ktora kosztowała 8 zł).
ten szlachetny trunek nazywał sie oryginalnie "Lao whisky" i po butelce takiego czułem sie wlasnie jak taki cowboy z amerykanskich filmow. cena pewnie tez byla turystyczna, wiec lokalsi taki trunek jeszcze taniej nabywają.
Dziękuje wszystkim za rady jednak skończyło się na Finlandii i Żołądkowej gorzkiej.
Innym razem muszę pojechać do sklepu ponieważ na benzynówie wiało biedą i prawie żaden z wymienionych wyżej trunków nie był dostępny.
pomijajac w zupelnosci walory smakowe to jednak bania po wudzie > bania po whisky
whiskey nie sluzy do narabywania sie...
i szczerze mowiac bania po whiskey dla mnie jest taka sama jak po wodce, a na pewno lepsza niz po piwie i winie.
Niezwykle rzadko pijam wódkę, ale najlepsza jaką piłem do tej pory była Russkij Standard. Coraz częściej można u nas dostać. Polecam!
mi bardzo ukrainskie podchodzily, szczegolnie smakowe... zawsze zapominam nazwe.
popularna z mnostwem smakow. cos chyba na s.
albo n.
hmmm moze wymysle
nemiroff
hmm.. tez i chyba bardziej hortichnaya czy jak to tam sie w ichnim mowilo. szybko mi sie przypomnialo:)
whiskey nie sluzy do narabywania sie...
a wegiel nie sluzy do palenia nim w piecu
bullzeye.
wegiel sluzy do palenia w piecu jak wodka do narabywania sie,
slodkie male kroliczki nie sluza do palenia nimi w piecu jak whiskey nie sluzy do narabywania sie.