Ładnie powiedziane, polecam przeczytać, jako że sam mam kolegę, który cierpi na aplazję szpiku kostnego i szuka dawcy. Temat artykułu jest prosty- jeżeli już zgodziłeś/aś się zaistnieć na liście dawców, nie wycofuj się, gdy już ktoś ma nadzieję na normalne, zdrowe życie. Nadzieję, którą ty mu dałeś/aś, a takim zachowaniem odbierasz.
http://www.weszlo.com/news/11269-Nie_badz_chujem_nie_wycofuj_sie
Jednocześnie przy okazji artykuł, jak zostać dawcą:
http://www.darszpiku.pl/jak%20zostac%20dawca.php
Swoją drogą, nie mam pojęcia, co kieruje ludźmi, którzy zgodzili się oddać szpik, gdy zaistnieje taka potrzeba, a potem zwodzą lekarzy, chorego i jego najbliższych. Boją się, nie chce im się iść na zabieg?
Nie oddawałem jeszcze szpiku, niestety... dajesz numer telefonu, czy tam jakieś namiary i pobierają ci próbkę krwi. Nie mam doświadczenia z tym zabiegiem, ale nie miałbym nic przeciwko, gdyby się do mnie kiedyś odezwali.
Z tego co pamiętam (niestety byłem niewyspany i na kacu gdy to tłumaczyli), najczęściej filtruje się go z krwi, co jest bezbolesne.
Pobranie szpiku wykonuje się już ze znieczuleniem, zostajesz wtedy 1 dzień w szpitalu.
Jeżeli jestem zapisany do DKNS to powinienem mimo tego zapisać się gdzieś jeszcze?
Czy jeżeli nie chcą ode mnie krwi to pomimo tego wezmą szpik?
Ok! Dzięki za odpowiedź, jak nadejdzie termin na oddanie krwi, to przy okazji zapiszę się i na oddanie szpiku ;)
Dobrze nazwane 'marketingiem'. Sama już trochę krwi oddałam i gdyby nie to, że przy okazji akcji Krewni Euro chodziła jakaś babka i namawiała do oddania szpiku to pewnie do dziś bym się nie zarejestrowała. Dla mnie to akurat nie robi różnicy, bo oddawanie krwi znoszę dobrze więc i pewnie ze szpikiem dałabym radę, ale znam osoby które zarejestrowały się jako dawcy w momencie jak szykowali się do pierwszego oddawania krwi. Część z nich już nigdy więcej krwi nie oddała bo było to dla nich mało przyjemne przeżycie także przypuszczam, że jeśli dostaną zawiadomienie na oddanie szpiku to też zrezygnują :/
IMO rejestrację do dawcy szpiku powinni proponować ludziom którzy już przynajmniej raz oddawali krew i to nie robić masową akcję marketingową bo nie chodzi o to, żeby przyciągnąć klienta, ale żeby zbudować wśród ludzi świadomość jak ważny dla niektórych jest ich szpik
IMO rejestrację do dawcy szpiku powinni proponować ludziom którzy już przynajmniej raz oddawali krew i to nie robić masową akcję marketingową bo nie chodzi o to, żeby przyciągnąć klienta, ale żeby zbudować wśród ludzi świadomość jak ważny dla niektórych jest ich szpik
Tak, faktycznie widziałem przedstawienie, jakie robiła Drużyna Szpiku- kilkanaście osób wypowiadało się na specjalnym wykładzie, była puszczona muzyka, wzruszające filmy, nakręcali ludzi i zaraz na miejscu robili badania. Poszło więcej osób, niż normalnie by się zgodziło, zresztą jeszcze stojąc w kolejce niektórzy uciekali.
Potrzebne jest promowanie oddawania szpiku, tak jak uświadamianie ludzi, żeby nie krążyły potem mity, że od pobrania szpiku się umiera, albo zostaje niepełnosprawnym przez trzy miesiące, ale lepiej żeby robili to w taki sposób, by ktoś poszedł oddać szpik świadomie, a nie pod wpływem stadnego impulsu.
IMO jest to naprawde olbrzymie sk...stwo, wycofac sie w ostatniej chwili i w taki sposob odebrac komus nadzieje. Sam zamierzam sie zapisac w te wakacje i bardzo bym chcial, zeby sie do mnie odezwali.
Naprawde zalosne czekac na ludzka charytatywnosc i dziwic sie, ze ludzie zmieniaja zdanie. Jak ktos chce oddac to odda jak nie to nie, po co wywolywac z tego nie wiadomo co..
"Z tego co pamiętam (niestety byłem niewyspany i na kacu gdy to tłumaczyli), najczęściej filtruje się go z krwi, co jest bezbolesne."
Tak nie jest. "Marketing" szpikowy mówi, że można wybrać metodę, ale jak przyjdzie co do czego, to "naciskają" na pobranie z kości biodrowej (talerza biodrowego? czy jak to się tam zwie). Nie wiem dlaczego, ale od wielu osób o tym słyszałem. Sam się z tym także spotkałem, ale na szczęście tylko jako "osoba z boku", jeszcze zanim zdążyłem się zarejestrować. Oczywiście decyzja dalej należy do dawcy, ale sposób w jaki naciskano w tej kwestii na mojego znajomego mocno mnie zniesmaczył, co ostatecznie sprawiło, że pomysł rejestracji porzuciłem i nie planuję do niego wracać.
Zarejestrowałem się ze 2 lata temu bo była okazja. Teraz sobie mogę gdybać co będzie jeżeli kiedyś by mieli do mnie zadzwonić. Ale wycofania się ze strachu jakoś sobie jakoś nie wyobrażam.
Zaskoczył mnie fakt, że tak to wygląda. Widocznie modne stało się bycie "potencjalnym dawcą". Fajnie to brzmi w towarzystwie, a nic nie kosztuje i do niczego nie zobowiązuje. Problem zaczyna się gdy trzeba zrezygnować ze słówka "potencjalny".
Odnośnie tego, że lekarze naciskają na pobranie szpiku z kości to chyba nie robią tego z zamiłowania do zadawania bólu tylko są ku temu jakieś przesłanki medyczne.
jestem od lat zarejestrowany, niestety nikt jeszcze nie zadzwonil, szansa jest niestety niewielka na trafienie odpowiedniego dawcy i choc potrzebujacych jest wielu to o zgodnosc ciezko
bardzo bym chcial moc kiedys oddac, krew oddaje od 18 roku zycia, mam niestety dopiero ciut wiecej niz 20 litrow a "powinienem" miec juz z 40, no ale tak czasem bywa, ze nie mozna oddac
ale planuje oddawac jeszcze ponad 30 lat:)
taki przedsmak mozna miec w Krakowie, tam, w odroznieniu od np Opola i Wroclawia, plytki mozna oddawac tylko na telefon
kiedys wrocilem z wakacji, okolo 40h podrozy (z Ukrainy) w tym 12 jazdy autem cala noc i stanie kilka godzin na granicy, polozylem sie o 8 rano spac a o 9 zadzwonili z krwiodawstwa ze potrzebuja plytek wlasnie i czy moge przyjsc
nawet przez chwile nie pomyslalem, ze moglbym powiedziec nie, tak wiec mysle, ze jakby zadzwonil ktos od szpiku to od razu bym sie zgodzil
Z tego, co czytałam, to faktycznie, lepiej pobrać z kości biodrowej, zabieg wykonywany pod pełną narkozą, a później boli i to bardzo. Ale tak sobie pomyślałam, to pikuś w porównaniu z całym bólem, jaki w trakcie całego leczenia musi przeżyć chory i mimo wszystko zainteresowałam się tematem. Bardzo chciałabym oddać i krew i szpik kostny, ale niestety szybko okazało się, że jestem wykluczona z grona dawców.
Swoją drogą, nie mam pojęcia, co kieruje ludźmi, którzy zgodzili się oddać szpik, gdy zaistnieje taka potrzeba, a potem zwodzą lekarzy, chorego i jego najbliższych. Boją się, nie chce im się iść na zabieg?
Boją się - może być. Na szpik zarejestrowałam się jeszcze przed fazą z Nergalem, raz dostałam telefon ws. sprawie formalności. Na początku nie wiedziałam, o co chodzi, ale myślałam, że znalazł się biorca i wystraszyłam się bólu, niemniej w panice powiedziałam "ok, oddam", zanim pani powiedziała, że chodzi tylko o wpisanie na listę dawców ;) (od wypełnienia deklaracji zdążyło minąć trochę czasu i już nawet nie pamiętałam, kiedy składałam). Aczkolwiek ciśnienie poszło w górę i pewnie sporo rezygnujących obawia się zabiegu i późniejszych ew. dolegliwości, pipki jedne. Szkoda, bo ból hartuje, hehe. Na razie chętnego brak, jednak z moim B- wręcz głupio byłoby mi się wycofać. Skazywanie na śmierć nie jest tu przesadnymi słowami.
Pobieranie szpiku kostnego to 2 opcje,pierwsza poprzez filtrację komórek krwiotwórczych z krwi obwodowej(w 80% pobiera się szpik kostny tą metodą),druga opcja to pobieranie szpiku kostnego z talerza biodrowego przy znieczuleniu ogólnym czyli "narkozie"
"Odnośnie tego, że lekarze naciskają na pobranie szpiku z kości to chyba nie robią tego z zamiłowania do zadawania bólu tylko są ku temu jakieś przesłanki medyczne."
I niech będą, ale w takim razie niech nie głoszą wszem i wobec, że metoda pobrania jest w 100% obojętna i jest to wyłącznie wybór dawcy. A jeśli chcą go nakłonić do wyboru innej metody, to niech nie próbują robić tego przez wzbudzanie wyrzutów sumienia, bo to po prostu nieetyczne. Jeśli ktoś się zarejestrował z myślą o oddaniu szpiku WYŁĄCZNIE z krwi to znaczy że może po prostu nie mieć ochoty, albo bać się innego zabiegu - to jego prywatna sprawa i lekarzowi nic do tego.
[15] Kiedy wątek ma 15 postów warto zapoznać się z całością zanim się coś napisze, a nie z ostatnimi 2-3 postami.