Opinia publiczna wydała już wyrok na kapitana Francesco Schettino. Został uznany za tchórza, zdrajcę, zakałę ludzi morza. Puszczony wolno zostałby niechybnie zlinczowany.
A może szok spowodowany rozmiarem katastrofy i instynkt samozachowawczy okazał się silniejszy od działań jakie kapitan statku powinien i musiał podjąć. Przecież musiał pozytywnie przechodzić wszystkie stopnie marynarskiej weryfikacji, by dostać dowództwo nad takim statkiem. Baseny, kina, panienki, knajpy...., marzenie marynarza.
Wydaje mi się, że kapitan takiego wycieczkowca to elita elit, bo służba tam to raczej "rajska wyspa" w porównaniu z jakimś śmierdzącym tankowcem.
Czy widzicie jakieś okoliczności łagodzące dla tego człowieka z jego dramatem i tragedią do jakiej doprowadził?
A druga sprawa, to ciekawi mnie czy jest możliwe wydobycie i odholowanie do naprawy takiego kolosa? Czy wysadzenie wraku i zatopienie jest bardziej opłacalnym rozwiązaniem?
Jak mial krawat to tchorz.
Problem lezy w czyms innym. Linie morskie potrzebuja kozla ofiarnego by odciagnac opinie publiczna od problemu niebezpiecznych konstrukcji nowoczesnych wycieczkowcow. Sa zbyt wysokie i jest tajemnica poliszynela, ze osiagnely granice bezpieczenstwa czego ten wypadek jest dowodem. Kapitan zachowal sie jak sie zachowal ale gdyby zyski nie przeslonily wlascicielom tych statkow sprawy bezpieczenstwa i nie rzadali jednostek o coraz wiekszej ilosci kabin oraz atrakcji z jednoczesnie jak najmniejszym zanurzeniem by mozna bylo podplywac blisko brzegow, to ten wypadek by sie nigdy nie zdarzyl.
...a może to nierozbita butelka szampana podczas chrztu, jak na Titanicu jest klątwą Posejdona?
A nie ciekawi Cię jak tam trupy we wnętrzu statku, zjedzone już przez ryby, czy nie ?
Taaa ..trza nam nowego Korzeniowskiego (Conrada) co by te kapitańskie przeżycia ujął na nowy wzór ;)
Tylko że niezależnie od wszystkich technologiczno-psychiatrycznych nowinek zostałyby stare wzorce - poczucie odpowiedzialności i obowiązku.
Aby było sprawiedliwie, powinni założyć temu "kapitanowi" betonowe buciki, by następnie wrzucić go do wody. Jeśli dałby radę, każdy powinien odpuścić jego winę, jeśli nie, to cóż, przynajmniej byłby to sprawiedliwy wyrok.
W wiadomościach wczorajszych wspominali o najlepszych komentarzach na fb dotyczących tego wypadku :
"Schetino - Kretino "
i
" Typowy Włoch "
Maziomir -- Linie morskie nic nie muszą udawać, koleś się władował w miejsce, gdzie go być nie powinno. Co do tego ma konstrukcja statku, nie mam bladego pojęcia. Może strzelę sobie łyski, to mnie oświeci?
mirencjum
Szok ma tego pana w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać?
Troche OT, ale skojarzyla mi sie ta legendarna ksiazki i jej niemniej slawne recenzje...
http://www.amazon.com/Avoid-Huge-Ships-John-Trimmer/dp/0870334336/ref=cm_lmf_tit_16
Jaki znowu szok? Facet jest kapitanem, odpowiadał za życie tych ludzi i spieprzył to dokumentnie. Może powinien projektować ogrody zamiast pływania skoro taki wrażliwiec.
Mirencjum to tak jakbyś ty chciał wyświadczyć znajomemu przysługę i autobusem pełnym ludzi chciał przejechać przez mostek z ograniczonym bardzo tonażem, by kumpel mógł sobie pomachać tacie przejeżdżając obok domu. Most się wali, autobus wpada do rzeki, giną ludzie, ty zamiast dzwonić po pomoc to spieprzasz.
Tłumaczy cię w jakikolwiek sposób twój szok? Pasażerowie są równie zszokowani co ty, z tym, że oni tam dodatkowo umierają z każdą minutą twojej zwłoki, bo nie zadzwoniłeś po pomoc.
Facet wpłynął tam gdzie nie powinien i nic go nie tłumaczy.
A na GOLu już się znaleźli inżynierowie budujący statki :) (Przekwalifikowali się z samolotów?)
Za to kocham internet.
Co do tematu. Ewidentna wina kapitana. Komisji nie będzie.
mirencjum, najbardziej ciekawi mnie ostatnie zdanie, tez sie zastanawiam co z tym bedzie
co sie robi z takim kolsem?
moja mama pracuje na tej wyspie od 10 lat co roku przez pol roku, mi sie tez zdarzylo tam trafic w jedne wakacje
zastanawiam sie, czy taki wrak bardziej odstraszy turystow czy przyciagnie
Giglio jest znane glownie wsrod bogatych Rzymian, ma super czysta wode i ludzie jada tam nurkowac,
jak rozumiem po zakonczneiu akcji taki wrak jest strzezony? przeciez na nim skarby sie znajduja, no moze nie skarby, ale dla nurkow i innych wiele wartosciowych rzeczy...
No proszę, nie wiedziałem, że istnieje kolesiostwo pomiędzy kapitanami statków i autobusów. ;)
Stranger. --> No proszę, nie wiedziałem, że istnieje kolesiostwo pomiędzy kapitanami statków i autobusów. ;)
...zapomniałeś o maszynistach i pilotach, kapitanie Wronie!
Moim zdaniem tchorz poniewaz nie kazdy moze podjac sie takiej pracy... Jej prestiz polegal tez na ciazacej odpowiedzialnosci. Niech teraz odpowiada od poczatku do konca za swoje czyny. Koles ma juz po ptokach tak czy tak :P
Mazio --> co ma konstrukcja statku do tego że go kapitan rozpruł o skały? Jakby sie wykopyrtnął na spokojnych wodach sam z siebie to owszem, a tak...
mirencjum --> szok powypadkowy na wycieczkowcu? Bez jaj, ja rozumiem w samochodzie, motorówce czy nawet autobusie gdzie wypadek jest bardzo "osobisty" ale na kolosie gdzie trzeba kogoś wysłać żeby sprawdził co sie stało, bo z mostka wiesz tylko że coś sie stało, ewentualnie które przedziały zalewa i które systemy siadają, powoływanie sie na szok powypadkowy to delikatnie rzecz ujmując robienie z siebie idioty.
w TV (teleekspres?) powiedzieli (nie ma jak sprawdzić źródła/wiarygodności :)), że dzień po katastrofie pobity został rekord w sprzedaży biletów na tego typu rejsy we Włoszech! Nie ważne co mówią, ważne że mówią. Zły czy dobry PR lepszy od żadnego.
To statku nie zdemontują, rozmontują, albo nie odholują?
Przecież tam majątek jest.
A co do wypadku - zasadniczo akcja ewakuacyjno-ratunkowa się udała. Poniżej 1% ofiar. A kapitan - no cóż - po prostu nigdy nie przewidział że kiedykolwiek będzie musiał ewakuacją zarządzać i spanikował.
Glownie dlatego sie udala, ze statek nie zatonal a do wyspy bylo 150 metrow, wiec w kamizelce ratunkowej w cieplej wodzie bez problemu jakby ktos chcial to se doplynal.
Ciekawe jakby to bylo na pelnym morzu i statek by zatonal w 2-3 godziny, a woda miala z 10 stopni mniej... A raczej "malo ciekawe" wiec szczescie w nieszczesciu, ze sie zdarzylo tak, a nie inaczej.
Lookash - ano wlasnie te linie trzesa teraz dupa bo taki statek nie powinien sie tak szybko wywrocic i jak juz pisalem jest to efekt konstrukcji wysokiej, o malym zanurzeniu kadluba. To wlasnie linie oczekuja od stoczni takich jednostek i byly juz ostrzegane o potencjalnym niebezpieczenstwie wielokrotnie. Ale w checi zapewnienia sobie jak najwiekszej ilosci miejsc czyli kasy i mozliwosci zapewnienia atrakcji pasazerom ida na to ryzyko. Plywajacym takimi jednostkami mozna wiec zyczyc - bon voyage.
edit: doczytalem koniec twojej wypowiedzi - strzel sobie w leb - to cie oswieci.
Maziomir - ale to tak jak z samolotami. Nikt raczej nie zakłada że samolot pasażerski się rozbije. Nie projektuje się go pod tym kątem.
W przypadku wycieczkowców może byc podobna filozofia - teoretycznie pływają "bezpiecznie", więc można projektować jest z olaniem części zasad bezpieczenśtwa.
A mówi ci coś takiego fakt, że gdy woda zaczęła gwałtownie wlewać się do środka statku przemieściła środek ciężkości statku przez co zaczął się przechylać?
Projekt statku nie ma tutaj znaczenia.
Wysoki profil na pewno w tym pomogl, bo latwiej sie srodek ciezkosci mogl przesunac. No ale w samolotach tez sie nie montuje poduszek powietrznych, bo sobie wyliczono, ze koszt wymiany foteli itd. jest ze 3x wyzszy niz wynosi koszt odszkodowac dla tych, co sie potrzaskali o oparcia cudzych foteli podczas awaryjnych ladowan itd. itp. Biznes...
Mazio --> z tego co znalazłem to kapitanowi udało się otworzyc burtę na 50 metrów zalewając trzy przedziały wodoszczelne plus prawdopodobne uszkodzenia pod linią wody, teoretycznie statek ma sie trzymać na powierzchni przy zalanych dwóch...
Pomogło na pewno w tym wszystkim 50m dziura w poszyciu przez którą w krótkim czasie na pokład statku dostało się duże ilości wody. Nie twierdzę, że tutaj wysokość jest bez znaczenia ale na pewno nie wysuwam wniosków, że owe konstrukcje są niebezpieczne i nie spełniają wszelkich norm.
Statki są przecież projektowane do pływania po morzach i oceanach a nie do rozbijania się o skały. W takiej sytuacji jest mnóstwo czynników i właściwie nie można tego przewidzieć konstrukcyjnie.
W normalnych warunkach aby wywrócić taki statek musiałby działać ogromne siły - za dużo ktoś filmów się naoglądał aby twierdzić, że taki statek to niebezpieczna konstrukcja.
Od dawna budują tak wycieczkowce i dalej zapewne będą je budować (jeśli nie jeszcze większe). Po świecie pływa mnóstwo takich statków (nawet jeszcze większych) i żaden jakoś nie zatoną z przyczyn naturalnych - tutaj ewidentna bezmyślność kapitana doprowadziła do katastrofy.
Po pierwsze - nie neguje winy kapitana.
Po drugie - zwroccie uwage jak szybko statek sie wywrocil. Gdyby zanurzenie bylo wieksze to by sie nie stalo. Przypomnijcie sobie na przyklad jak tonal Titanic.
sory za lakonicznosc - jestem w pracy.
edit - nie napisalem, ze przekroczono granice bezpieczenstwa, ale ze sie do niej zblizono jak tylko mozna nie pozostawiajac marginesu na bledy o czym pasazerowie takich jednostek zupelnie nie maja pojecia.
Kharmanie - czyli jak w Titanicu - ale ten osiadal zamiast sie wywrocic. Widzisz wiec o czym pisze.
Chcialem jedynie przyblizyc wam nieznany aspekt sprawy, o ktorym sam niedawno uslyszalem.
Wydaje mi się, że jednak Maziomir ma racje. W pogoni za zyskiem buduje się wielopiętrowe giganty i już na pierwszy rzut oka powstaje pytanie, jak to się utrzymuje na falach i czy się nie wywróci? ----->
Gdyby zanurzenie było większe w połączeniu z głupotą i bezmyślnością kapitana wpierniczyłby się na skały dużo wcześniej. Gdyby zanurzenie było większe a wysokość statku mniejsza to po wyrwaniu w poszyciu 50 m dziury statek zamiast się wywrócić nabrałby wody i poszedł na dno jak siekiera.
Chyba nie sądzisz, że głębokość zanurzenia ustala się ''na oko'' - przecież to są lata projektów i testów zanim dojdzie do finalnej budowy.
czyli jak w Titanicu
Niezupełnie. Góra lodowa spowodowała jedynie serię pęknięć. Problem tkwił w nitach, które były montowane ręcznie i wystarczyło jedynie otarcie góry lodowej aby zedrzeć główki nitów co doprowadziło do rozszczelnienia i w efekcie zalania.
Gdyby zanurzenie bylo wieksze nie pchalby sie do brzegu tak blisko, a pchal sie bo taki jest cel takich wycieczek. Nie widzisz zaleznosci?
A Titanic mial rozdarta powloke na sporej dlugosci i roszczelnienia dalszej, tak ze zalalo od razu kilka grodzi. Tez jest zaleznosc.
edit - napisalem Ci, ze swiadomie zblizaja sie do granicy bezpieczenstwa. Mialem przypadek rozmawiac z czlowiekiem, ktory wspolprojektuje takie statki. Ciekawostka bylo, ze powiedzial iz nie plywalby takim statkiem inaczej jak z musu. Ile w tym prawdy - nie wiem, ale gosc brzmial wiarygodnie. Przynajmniej jak na takiego po paru szklankach whisky (i tu Lookash ma racje :P)
pchal sie bo taki jest cel takich wycieczek.
Ale pchał się tam gdzie być go nie powinno. Pchał się tam, gdzie nie miał dokładnych danych o dnie etc.
Titanic to całkiem inna historia, czasy i stosowana technologia więc może ten aspekt zostawmy w spokoju.
Bardziej jak już to patrzyłbym się na stosunek wysokości do szerokości statku a nie do głębokości zanurzenia.
Zanurzenie Titanica było metr większe od Concordi, wysokość Titanica to ponad 50 metrów (zapewne z kominami), niestety nie mogę znaleźć info na temat wysokości Concordii, ale pewnie też około 50 będzie, ale tutaj już bez kominów. Pozostałe wymiary zbliżone, także jednak zachwianie jest spore, co nie zmienia faktu, że statek poszedłby na dno tak czy inaczej, może nie tak szybko ale ofiary i tak by były.
To "zapewne z kominami" wyjasnialoby sprawe. Wypadek zdarzyl sie blisko brzegu i gdyby statek sie nie przewrocil ilosc ofiar moglaby wygladac zupelnie inaczej.
kong - nie przecze, ze to wina kapitana. Jak juz mowilem - i mi ktos otworzyl oczy na ten apsekt i wydaje mi sie to wszystko dosc logiczne i zgodne z obserwacjami. Tak statkow jak i ludzkiego charakteru. A w tym lezy chciwosc i jak dla mnie to jest glowny powod, dla ktorego te statki nie sa tak bezpieczne jak mogly by byc.
Nie wiem czy dobrze kojarzę, bo nie interesuję się tą sprawą, ale obiło mi się w którychś wiadomościach w tv, że kapitan długo zwlekał z działaniem (po prostu uciekł) i że nie zarządził od razu spuszczenia szalup na wodę i ewakuacji. Gdyby to zrobił mógłby nikt nie zginąć, bo statek rzekomo długo wody nabierał.
Także bez względu na wymiary Concordii z takim kapitanem nawet na płaskodennej barce byłaby tragedia.
http://www.youtube.com/watch?v=eDTbopUYg20&feature=fvwrel
tez mnie zawsze zastanawia jak te giganty daja rade w czasie duzeeeeego sztormu ;d
Na Titanicu orkiestra grała do końca, a kapitan do końca pozostał na mostku, przynajmniej tak twierdzą ocaleni. Parszywe czasy, czy wtedy ludzie mniej pragnęli żyć, czy bardziej byli ludźmi. I w jakiej mierze dziś jeszcze istnieją prawdziwi ludzie morza, a na ile jest to tylko jeden z wielu zawodów.
Kapitan stchórzył to jasne. Należy mu się spora odsiadka za zaniedbanie obowiązków, śmierć załogi i pasażerów oraz narażenie życia reszty.
Także bez względu na wymiary Concordii z takim kapitanem nawet na płaskodennej barce byłaby tragedia.
Dokładnie do tego od samego początku zmierzałem.
Dla mnie osobiście statki są bardzo bezpieczne - jedyne niebezpieczeństwo jakie niesie to kapitan pozbawiony wyobraźni i jakiegokolwiek zmysłu przestrzennego. W tym przypadku właśnie tak się skończyło. Wszystkie katastrofy morskie wynikają właściwie z błędu człowieka ew. z działań wojennych, podczas których sporo zostało zatopionych. Jeśli chodzi o Titanica to tam niestety były wady konstrukcyjne które połączone z otarciem z górą doprowadziły do katastrofy.
Gdyby zanurzenie było większe a wysokość statku mniejsza to mogłoby się skończyć znacznie gorzej (ofiar też mogłoby być więcej).
W pogoni za zyskiem buduje się wielopiętrowe giganty i już na pierwszy rzut oka narzuca się pytanie, jak to się utrzymuje na falach i czy się nie wywróci? ----->
Oasis of the Seas to obecnie (wraz z siostrzanym statkiem Allure of the Seas) największe statki pasażerskie świata. Kiedyś sporo o nich oglądałem i czytałem gdy były jeszcze w trakcie budowy. Było tam sporo obliczeń i symulacji komputerowych - jak już mówiłem nic nie jest robione na oko. Odpowiednio wyważony środek ciężkości umożliwia budowanie takich gigantów, które pną się niekiedy ponad 70 m nad taflę wody. Oczywiście można by iść w długość a nie w wysokość ale wtedy trudniej manewrować takim statkiem i nie do każdego portu się zmieści.
Popatrz sobie Mierncjum chociażby na start Antonova An 225 - gdzie waga całkowita niekiedy przekracza 400 ton a samolot wygląda jak gdyby miał za chwilkę runąć a jednak jakoś daje radę ;)
Głębsze zanurzenie stosuje się w głównie w statkach transportowych gdzie niekiedy wynosi ono 24m.
Odnośnie zanurzenia, zwróćcie uwagę że ten statek i jemu podobne są bardzo szerokie, co bez wątpienia wyrównuje tą różnicę.