W związku ze zbliżającą się premierą filmu Niezniszczalni 2 wybieram się z koleżanką do kina. I tu pojawia się moje dość błahe pytanie, spowodowane tym, że dawno nie byłem po prostu na żadnym seansie. Więc jakie są ceny popcornu? Chodzi mi szczególnie o zestaw Duet albo duży popcorn. Z góry dzięki za pomoc :)
A co jeśli ten dżentelmen jest bezrobotny bez prawa do zasiłku?
Edit1 Mogłem napisać, że idę sam.
Edit2 To nakłamię jej najwyżej i pójdę bez towarzyszki :D
Takiego i tak dziewczyna nie bedzie chciala. Idz sam - przynajmniej na popcorn bedziesz mial.
kilka razy pojdziesz do kina, to sie babsko uczepi i do konca zycia bd mial ja na glowie.
Nie no, mógł trafić gorzej i zamiast panienki lecącej na kinowe atrakcje trafić na taką, co to lubi pokazy biżuterii. Jeśli już masz się na coś wykosztować, aby sobie potem poużywać, to cena popcornu nie będzie wygórowana.
1. jak nie masz kasy to nie zapraszasz do kina :P
2. cena popcornu + coli w CC to cena przybliżona do ceny biletu normalnego
3. jak koleżanka to każdy płaci za siebie - jest równo uprawnienie podobno
A tak poza tym to te popcorny są do bani :)
Przepraszam, że zaburzę dyskusję i podam cenę popcornu. Koło dyszki średni, za ten największy nawet 15 zł chyba.
9,20,- za najmniejszy popcorn. Za największy chyba coś koło 15,-. Teraz do każdego biletu dają jakiś gratis. Ostatnio trafiłem na mały popcorn w cenie smsa z odpowiedzią na jakieś banalne pytanie. Sprawdź najpierw na co jest promocja w danym dniu.
NIENAWIDZĘ popcornu w kinach.
W ogóle nienawidzę amerykańskiego zwyczaju wpier**lania jedzenia w trakcie seansu.
Chcesz żreć - nażryj się w domu przed albo po seansie.
Chrupacze popcornu i siorbacze coli - po cholere w ogóle idziecie do kina ?
Do tego ostatnio smród sera z meksykańskich chipsów.
Może i jestem starszy niż średnia na tym forum i pamiętam piękne czasy, kiedy cukierka w kinie ludzie nie chcieli rozpakować żeby nie przeszkadzać innym.
Ostatnio byłem na Prometeuszu. Celowo poszedłem na nocny seans więc sala była niemal pusta. Ale i tak znalazło się parę osób z wypierdzistymi pudełkami popcornu i kubłami coli. Na szczęście było sporo reklam i zdążyli opróżnić zapasy zanim zaczął się film.
Do autora wątku - i nie zapomnij potem zaprosić ją na kolację do McDonalda...
W ogóle nienawidzę amerykańskiego zwyczaju wpier**lania jedzenia w trakcie seansu.
+1
Nie zapominajmy o "psst" co parę minut.
Popcornu nie jadam, ale colę pijam. Przy czym nie siorbię, wypaszam sobie. Co więcej resztkę na dnie zostawiam, żeby przypadkiem nie zaskoczyć pozostałych nagłym głośnym sluuurrrrrrp.
Nie możecie kupić jakiegoś sklepowego popcornu? Zawsze jak jeżdżę, to kupuję z pobliskiego sklepu (kino w galerii handlowej) i wychodzi jakieś 4-5 razy taniej niż ten "oryginalny". W plecaku/torebce wnosisz i po problemie.
Nie możecie kupić jakiegoś sklepowego popcornu? Zawsze jak jeżdżę, to kupuję z pobliskiego sklepu (kino w galerii handlowej) i wychodzi jakieś 4-5 razy taniej niż ten "oryginalny". W plecaku/torebce wnosisz i po problemie.
Najlepiej zrobić kanapki w domu. Mogą być z jajkiem
|kszaq|-->Już odpuść sobie, ja np. do KFC zawsze z ulubionym kubkiem przychodzę!
LOL, co w tym dziwnego, widzę, sami bogacze i celebryci, którzy nie kupią zwykłego popcornu, bo trzeba być cool i ekstra i w ogóle, pff. Skwituję to tylko popularnym drzewiej "żal mi was".
Ja to lubię sobie czasem jakiś ser pleśniowy zjeść, czy czosnek albo cebulkę pochrupać w trakcie seansu.
Awerik -- Ja wpierdzielam popcorn na hollywodzkiej rozrywce w mulkipleksach i przeżywam przewartościowania światopolgądu w kinach studyjnych gryząc paznokcie, U MAD?
Właśnie chciałem napisać coś podobnego do Lookasha - trzeba rozróżniać colę i popcorn na rozrywkowych filmach i dziełach bardziej ambitnych. Oczywiście, że dajmy na to na przeglądzie kina irańskiego chrupanie i picie faktycznie nie jest najlepszym pomysłem, to jak idę na Expendables 2 czy inne hollywodzkie superprodukcje w multipleksie to z przyjemnością kupuję popcorn i colę i przegryzam podczas seansu i zupełnie mi nie przeszkadzają, jak robią to inni. Zwłaszcza, że mowa jest o piciu, a nie siorbaniu, jednak na tyle kultury jeszcze w narodzie jest, ja się z siorbaniem nie spotykam.
Luźny film, czysta rozrywka, to można sobie pochrupać :)
ból dupy wielkich kinomanów w takich tematach zawsze jest bezcenny :D
może zmieńcie kino, muszą mieć słabe nagłośnienie, skoro przeszkadza wam jak ktoś je popcorn
ej, ale z tym siorbaniem to chyba jakis urban legend, ja jeszcze na to nie trafilem :d
[11] Ja też byłem niedawno na Prometeuszu. Godzina dzika bo jakoś 10 rano, środek tygodnia, wolne miałem to poszedłem. Na sali razem ze mną 3 osoby, wszyscy siedzimy blisko siebie. Ja, jakiś gościu i dziewoja z popcornem. Biedna jak się męczyła przy jego jedzeniu bo każdy jej kęs było słychać, każdy gryz... Tak powolutku próbowała zajadać ale i tak chrupanie było słychać. W końcu odpuściła i nie jadła :)
Ja w kinie nic poza biletem nie kupuję więc cen Popcornu nie znam. Tak się tylko wpisałem off-topic.
ps. W sumie to jest mi obojętne czy w kinie ktoś obok mnie zajada albo popija. Jedyne co mnie denerwuje to buraki komentujące film i inni co mają potrzebę gadania podczas seansu.
Idź do tesco/geanta/biedronki/whatever obok i nakupuj nieszeleszczącego żarcia - wyjdzie o wiele taniej.
Popcorn, nachos, chrupki, cola - ok
Ale do wafla Wacława, wyłączacie dzwonki w komórkach - jeżeli już musicie napisać smsa w stylu "Jestem na filmie, loffciam:*:*:*" to róbcie to w trybie cichym. Nie ma większego wieśniactwa i zburaczenia niż korzystanie z telefonu z włączonym dźwiękiem na sali kinowej.
[31] pamietam jak kiedys dawno temu podczas seansu jakis typo nawijał przez komórke dobre 10 minut....
[24]
Lol? Co ma gatunek filmu do tego czy coś jem czy nie? Jak oglądam, to lubię coś pochrupać i nie ma dla mnie znaczenia czy jest to film Michaela Baya czy Bergmana...
20zl na glowe, paranoja.
Watek
<<
Posmialem sie przed snem.
Do autora:
Skoro to kolezanka to niech za siebie placi(jak ja ide z przyjaciolka czyli generalnie wiecej niz kolezanka to ona zawsze za siebiw placi, mimo mojego sprzeciwu...honorowa jest), po drugie kupno paczki popcornu gdzies w biedrze to nie glupi pomysl, generalnie i tak wiekszosc przemyca zarcie w torbach i rekawach :p
Z jednej strony rozumiem dlaczego nie można wnosić popcornu w torbie. I tu też przychodzi zastosowanie kartonu. Ale póki co nie rozumiem czemu każą sobie płacić ponad dychę za kawałek 'materiału', no bo to chyba o to chodzi.
Też nie ogarniam jakim trzeba być burakiem i zwyczajnym kmiotem, by przeszkadzało podczas oglądania jakiegoś Battleshipa żarcie kubła popcornu. ;]
To chyba na tej szmirze jakiś typ siedzący za mną i siostrą, coś tam bełkotnął, że to kino, a nie jadalnia.
Kazałem mu zwyczajnie spierdalać dwa rzędy dalej, jak tak mu moje chrupanie przeszkadza w szukaniu sensu życia w takim filmie...
Tylko 4 (słownie: cztery) osoby w wielkiej sali, a ten dupę mi truje i to na takim jeszcze filmie...
[11] POPIERAM. Rzadko łażę do kina właśnie przez tę kukurydzę je...aną ! To mlaskanie, chrupanie, siorbanie a po zapaleniu świateł, po filmie, syf na około i sztynk oleju...tragedia. A ten [1] jeszcze się pyta o cenę !! Kuźwa, czy my musimy wszystko i wszystkich naśladować ?? Proponuję wprowadzić bigos i flaki a dla wtajemniczonych setę spod lady. Litości !!!!!
Nie ma to jak żyć na prowincji, gdzie jest jedno kino i najbliższym bufetem, gdzie można kupić popcorn i colę jest Biedronka. Ma to oczywiście swoje wady, jak filmy pół roku po premierze, no ale w 2013 mają zacząć walczyć o pozwolenia na budowę Heliosa.
KOCHAM PRZEMYŚL
PS. Miejscem na jedzenie i picie może być stadion, hala sportowa podczas meczu siatkówki czy najzacniejszego sportu świata, ale na pewno nie kino. Starajcie się w nim nie jeść, bo naprawdę to może przeszkadzać innym. Telefonu niestety ludzi już nie oduczysz.
Wy tak narzekacie,a spotkaliście się kiedyś w kinie ze szkolną wycieczką ? Gówniarze cały czas hałasowali,wylewali cole,rozpieprzali jedzenie po sali,a najgorsze było to,że ja siedziałem blisko nich i ch*ja obejrzałem !
Starajcie się w nim nie jeść, bo naprawdę to może przeszkadzać innym
A oddychać można ?
Ja to samo ,przemycam z MC-a lub innych marketów. W sklepach "kinowych" nie opłaca się brać żarcia po prostu.
Averik -> Nie, dopóki nie wchodzicie ze swoją kulturą wpierdalania i siorbania do moich kin studyjnych i teatrów
Twoich? Skoro jesteś ich właścicielem, wywieś sobie na drzwiach karteczkę "Bydła nie wpuszczamy" i po problemie.
Też nienawidzę chamideł na seansach, o czym pisałem setki razy, ale jedzenie czy picie (zaznaczam z premedytacją, by ktoś się nie obruszył i nie pomylił tych dwóch słów z "wpierdalanie jak świnia" i "siorbanie jak trzylatek") na sali mi nie przeszkadza. Bo można jeść jak człowiek, a nie jak zwierzę przy korycie, jeśli się tego nauczyło w domu. Za to, by nie było wątpliwości - ludzi, którzy przyszli towarzysko pogadac podczas seansu, nieumytych abnegatów którzy nigdy nie widzieli mydła i szczoteczki do zębów, oraz retardów, którzy nie nadążają czytać napisów wypieprzałbym z sali bez ogródek.
Przy okazji, w kinie muszę mieć na podorędziu przynajmniej napój - nie wyobrażam sobie siedzenia 2h o suchym pysku i nabożnego oglądania filmu. Być może ambitni fani sztuki filmowej mają problem z jednoczesnym dostrzeganiem głębi i przełykaniem, ale rozumiem, światły umysł nie potrafi przerobić dwóch czynności jednocześnie.
[50]
+ w kinach studyjnych przeważnie nawet nie ma punktów, w których można zakupić jedzenie. Wydaje mi się, że dla kulturalnego widza to wystarczający znak, że kierownictwo kina nie życzy sobie wnoszenia jedzenia na salę. W Cinema City i innych stoją tego całe witryny, więc osoba, która do takowego się wybiera, musi (na zasadzie wzajemności) liczyć się z tym, że ktoś z tychże stanowisk skorzysta.
Nie, dopóki nie wchodzicie ze swoją kulturą wpierdalania i siorbania do moich kin studyjnych i teatrów
Teatrów w to nie mieszaj. Kino nigdy nie będzie się równać teatrowi i przyznaję Ci rację - jedzenie w teatrze to przejaw bydła, podobnie jak brak eleganckiego stroju.
Molly -> Prawda. Przy czym w niektórych kinach studyjnych poza zwyczajowymi fotelami często ustawiane są stoliczki i krzesła, by można było podczas seansu wypić kawkę czy nawet (uwaga, uwaga) piwo. I jakoś nigdy na pokazach, na których byłem obecny, w takowych przybytkach nikt się nie burzył. Da się? Oczywiście że się da. Bo burdel w kinie to nie wina popcornu, tylko debila, który nie wyniósł podstaw zachowania z domu.
Co do kwestii teatru zaś - nigdy nie widziałem, by ktoś w nim jadł. Albo gadał przez komórkę. Chyba, że w trakcie przerwy, ale tego nikt nie zabrania.
Takiego i tak dziewczyna nie bedzie chciala. Idz sam - przynajmniej na popcorn bedziesz mial.
Ja to w kinie nie byłem z 4 lata.
Od dłuższego czasu na seanse kinowe staram się chodzić w godzinach okołoporannych i okołopołudniowych, żeby omijać bydło (tylko raz dostałem przez to rykoszetem, trafiając na wycieczkę szkolną) ale czasem też zdarza się, że zaszczycę swoją osobą nieco bardziej zaludnioną salę. Jakiś czas temu przeżyłem swoiste katharsis, uświadamiając sobie, że odległość od człowieka żrącego popcorn wcale nie warunkuje głośności słyszanych dźwięków, które ten z siebie wydaje. Tak też doszedłem do przerażających wniosków - jedzenie popcornu czy picie napoju w sali z dobrym nagłośnieniem jest praktycznie niesłyszalne dla postronnych widzów. To po prostu masa troglodytów, korzystając z ciemności panującej w sali, mlaska jak stado warchlaków, wrzucając w siebie całe garście pokarmu, jakby karmili Sarlacca na Tatooine. I na co nam była publiczna edukacja? Gdyby nikt tego bydła nie nauczył czytać, to przynajmniej nie chodziliby na filmy z napisami.
W kinie ma to jak rozpalić sobie grilla i popijać piwko ;)
A tak serio jedzenie/picie w kinie mnie nie denerwuje (co prawda osobiście jakoś nie mam potrzeby pić i jeść), ale za to denerwują mnie strasznie inne rzeczy:
1. spóźnianie - sala powinna zostawać zamykana na 4 spusty wraz z rozpoczęciem ostatniego trailera
2. komórki - nie koniecznie gadanie przez nie, ale sprawdzanie statusu/smsów etc - to strasznie razi w ciemnościach - jak latarka :|
3. bieganie ciągle do toalety, jak zwierzęta/małe dzieci które nie potrafią wstrzymywać moczu, lub załatwić się wcześniej.
Gadania właściwie nie słychać, no że chyba ktoś chce aby słyszało więcej ludzi - cóż może to być denerwujące.
[53] Fakt, nie ma jak Rialto. :)
[56] W 100% się zgadzam. Do punktu 3 dodam jeszcze tylko, że nie denerwowałoby mnie to, aż tak bardzo, gdyby osoba wychodząca raczyła się chociaż schylić.
I mój osobisty faworyt: zabieranie dzieciaka nie potrafiącego czytać na film z napisami (zwłaszcza kiedy dostępna jest wersja z polskim dublingiem *). W efekcie cały rząd, zamiast słuchać oryginalnej wersji językowej jest na seansie z lektorem.
_____
* źródło cytatu: klocuch12
I mój osobisty faworyt: zabieranie dzieciaka nie potrafiącego czytać na film z napisami (zwłaszcza kiedy dostępna jest wersja z polskim dublingiem *). W efekcie cały rząd, zamiast słuchać oryginalnej wersji językowej jest na seansie z lektorem.
Nie miałem jeszcze przyjemności...
1. spóźnianie - sala powinna zostawać zamykana na 4 spusty wraz z rozpoczęciem ostatniego trailera
To jest chyba rzecz, ktora i mnie irytuje najbardziej.
kluha666 - jak byłem na Batmanie i Prometeuszu, to za zestaw duża cola + duży popcron płaciłem ostatnio bodajże 18 zł. Drogo.
W 100% się zgadzam. Do punktu 3 dodam jeszcze tylko, że nie denerwowałoby mnie to, aż tak bardzo, gdyby osoba wychodząca raczyła się chociaż schylić.
Niechaj wije się hołota pod stopami wielmożnego wać pana... a i popcornu porcyje użyczy w drodze.
[61] Owszem, ale można wypić przyniesioną przez siebie wodę (lub kupioną na miejscu, jeżeli już o tym mowa) w przerwie.
Averik - do ciekawych teatrów chodzisz. Żadnego antraktu, żebym mógł sobie pójść do szatni i łyknąć wodę, jak wspomniała Molly? To jakieś sztuki nowofalowe, w której baba w berecie siedzi na stołku barowym recytuje wiersze o swojej waginie i tylko absolutna cisza przez bite 3 godziny pozwoli jej całkowicie wczuć się w rolę łechtaczki?
Starajcie się w nim nie jeść, bo naprawdę to może przeszkadzać innym.
Nie wiem jakie tam głośniki macie w tym Przemyślu, ale ja zazwyczaj nie słyszę jak ktoś chrupie sobie coś i pije, zatem w ogóle mi to nie przeszkadza. :D
Naprawdę trzeba mieć kij w dupie żeby pisać rzeczy typu "Wpierdalanie popcornu i siorbanie cukru w płynie w trakcie seansu to zachowania godne podludzi."
Może trafiliście na ludzi ze sztucznymi zębami, że tak mlaskali i różne inne dźwięki wydawali, przecież popcorn prawie nie chrupie.
Jedyne co mi przeszkadza to jak ktoś smsuje i ma jeszcze włączone dźwięki klawiatury...
Jak idziesz z "koleżanką" to raz:
- nie licz do przodu, bo sobie wstydu narobisz,
- nie idź na ten film, wybierz coś kobiecego, tylko sobie tym zaplusujesz.
Co do jedzenia, to całkowicie rozumiem, rozrywka zazwyczaj bardziej ambitna od kina, nawet studyjnego, żywi aktorzy na scenie, którym się należy szacunek etc.
Alle tego:
Jeżeli nie potrafisz wytrzymać 120 minut bez picia to prawdopodobnie masz zaburzenia pragnienia i piszę to zupełnie poważnie.
...nie zrozumiem za nic.
Co ci, koneserze sztuki, przeszkadza, że ktoś otworzy po cichu napój i spije z niego parę łyków, czy to w kinie, czy to w teatrze? Bo to trudno o suchość w gardle w dusznej sali? Trzeba mieć najebane w głowie, doprawdy. Nie pomyślałeś, żeby samemu zgłosić się do lekarza, aby wyjął ci kij z dupy i masażem rozluźnił poślady?
Ponad 60 postów i tylko jedna odpowiedź która rozwiązuje pytanie zadane w poście pierwszym. Davhend dzięki :)
[68]
Nie, dopóki nie wchodzicie ze swoją kulturą wpierdalania i siorbania do moich kin studyjnych i teatrów.
[71] Spodziewałam się takiej odpowiedzi, ale to Ty przeszedłeś płynnie z siorbania do picia w poście [61]. W poście nr [44] życzyłeś sobie bowiem jedynie tego, żeby nie siorbać w twoich kinach studyjnych i teatrach, co jest jak najbardziej akceptowalne. Jednakże już w poście [61] oświadczyłeś, że w teatrze często trzeba wysiedzieć i 3 godziny i nie wolno pić. Ponieważ w teatrach bywam i wiem, że można, uznałam, że w słowie "pić" w Twoim słowniku mieści się wzmiankowane już siorbanie, które istotnie jest niekulturalne, niezależnie od miejsca.
Uprzedzając Twoją kolejną wypowiedź: fakt, iż napisałeś, że w teatrze często trzeba wysiedzieć i 3 godziny i nie ma gdzie kupić koli w półlitrowym kubku., nie zmienia zasadniczo niczego w mojej wypowiedzi, bowiem gdyby chodziło Ci w tym zdaniu tylko o to, że nie można zakupić napoju, taka odpowiedź na post Yoghurta byłaby nie na temat, ponieważ On napisał, że musi mieć przy sobie napój, a nie że odczuwa potrzebę zakupienia go na miejscu.
MollyClock - No tak, wczoraj po pijaku napisałem tu kilka słów które wywołały przepotężny ból dupska niektórych, z naczelnym forumowym napinaczem Lukaszem włącznie, który tak się przejął że mu chyba odbytnica eksplodowała. Ale nie napisałem nigdy i nigdzie (nawet wczoraj po pijaku), że picie mi przeszkadza, jeżeli natomiast ktoś nie potrafi wytrzymać dwóch godzin bez sięgania po kolę za 3 minuty to faktycznie uważam to za dość osobliwe i grzecznie ostrzegam że w niektórych miejscach picie po prostu nie przystoi.
[73] wiesz, mi to jakoś strasznie nie przeszkadza, co tu piszesz, ja odpowiadam, ponieważ chwilowo nie mam nic do roboty. Generalnie myślę, że jak nie chcesz mieć problemów z odpisywaniem bandzie osób, które czepiają się jednego słowa w jednym zdaniu sprzed 9889790 postów to najprościej nie pisać na forum po pijaku. ;)
A jak się nad tym lepiej zastanowić to najlepiej w ogóle nie pisać po pijaku. Chyba, że ołówkiem na kartce. ;)
Awerik -- W żadnym też nie dałeś do zrozumienia, że jest picie i siorbanie, wsyzstko wrzuciłeś do jednego wora. Co, łyso ci się zrobiło, że tak spuściłeś nagle z tonu, że wycofujesz się rakiem? Daj spokój, post bez wzmianki o siorbaniu jest nic nie warty!
Mam nadzieję, że nie słaniałeś się po pijaku na ulicy i nie oddawałeś moczu gdzie-byle, choć to pewnie takie artystycznie wysublimowane, jakby żywcem wzięte ze spektaklu zorganizowanego w bramie zapadającej się kamienicy, jak na filmie Kim Ki-duka wyświetlanym na prześcieradle w szczerym polu?
Z czego niby wycofuję się rakiem? Podtrzymuje wczorajsze słowa, wkurwia mnie zarówno wpierdalanie popcornu jak i siorbanie na sali kinowej, ale nie mam z tym problemu bo po prostu chodzę oglądać filmy do odpowiednich kin. Wszyscy już natomiast przyzwyczaili się do tego, że codziennie rzucasz się jak wściekły kundel na ludzi, którzy nie pasują do twojej idealnej wizji świata i chyba nie masz wątpliwości że nikt nie traktuje tych przytyków inaczej niż jako lokalny folklor, jesteś ot takim Tomaszewskim w mikroskopijnej forumowej skali. Zwykle natomiast grzebiesz ludziom w historii i wyciągasz na wierzch jakieś pseudobrudy, mnie niestety ten zaszczyt ominął - a może po prostu niczego nie znalazłeś.
Dzięki za troskę, raczej się nie zataczałem, na pewno nie odlewałem się gdzie popadnie, a i nawet w klawisze trafiałem.
Wiesz co, słabo chce mi się to komentować, bo moja reputacja na tym forum dynda mi bezwładnie.
Nie będę ci tłumaczył, z czego się wycofujesz, bo jesteś na tyle nielogicznym człowiekiem, że sam sobie przeczysz w jednym zdaniu: jeżeli coś cię wkurwia, to jak najbardziej masz z tym problem. Ty nie masz problemu moralnego z wywyższaniem siebie i nazywaniem innego stylu bycia zachowaniem plebsu, a ja nie mam problemu z dosadnym nazywaniem, co myśle o takich napuszonych palantach. Tak trudno ci zrozumieć, że wczoraj z ciebie wyszedł spchlony i skołtuniony, ujadający kundel? Ty obraziłeś niepersonalnie każdego, kto kiedykolwiek kupił w kinie popcorn, a ja powiedziałem, że masz najebane w głowie i masz się zupełnie niesłusznie za klasę wyższą. Nie sądzę, abyś miał podstawy do narzekania.