Mieliście kiedyś tak, że byliście do jakiejś gry niezbyt przychylnie nastawieni, a ostatecznie okazało się, że zupełnie się pomyliliście? No więc ja mam tak ostatnio, a moja pomyłka nazywa się Disco Elysium.
Przyznam, że po premierze niespecjalnie chciałem w to grać, bo wydawało mi się, że to zwyczajnie nie dla mnie. Rpg gdzie dyskutujesz o ucisku klasy robotniczej zamiast na@#$%^lać gobliny jak uczciwy człowiek? Nie, dziękuje. Cała ta "intelektualna" otoczka wokół tej gry jakoś niespecjalnie mi leżała. W dodatku kiedyś zobaczyłem parę screenów z polskim tłumaczeniem i to już w ogóle zalatywało mi grafomanią rodem z Tej Kultowej Gry, Której Tytułu Nie Wymienię, Bo Znowu Pół Forum Się Na Mnie Obrazi.
Jednak w końcu postanowiłem się przełamać i ło Dolores Dei, jak bardzo się pomyliłem... JAKIE TO JEST DOBRE!
W zasadzie wszystko co o tej grze myślałem w kontekście wad okazało się zaletami i ciężko mi nawet wyrazić słowami jak bardzo mnie przytłoczył ogrom możliwości jakie daje ta gra. Tak naprawdę przez pierwsze kilka godzin nie wyszedłem nawet poza obszar związany z "miejscem zbrodni", bo jest tam tyle różnych opcji, ukrytych smaczków, czy rzeczy, które można odkryć dopiero po spełnieniu określonych warunków. Nawet jak się zawali jakiś test to w zasadzie nic nie szkodzi, bo często jest to wstęp do odkrycia czegoś nowego i rezultat może być ciekawszy niż gdyby nam się udało. Ciężko mi wymienić z pamięci inną grę w której by to działało w podobny sposób.
Totalnie mnie zachwyciła tez inna rzecz, o której zbyt rzadko się w kontekście DE pisze, czyli humor. Nawet uwzględniając ponury i depresyjny nastrój całości, to jest to zdecydowanie najzabawniejsza rzecz w jaką grałem. Obojętnie, czy słuchasz rasistowskiego wykładu, polujesz na kryptydy, czy próbujesz zastrzelić dziecko... zawsze jest to napisane tak, że ciężko się przy tym nie uśmiechnąć.
Naprawdę, żadna gra od dawna nie zrobiła na mnie takiego wrażenia pod względem swojej oryginalności i jak robi wszystko "inaczej" niż cała reszta. Powiem szczerze, że jestem wręcz zazdrosny, że nie mam takich umiejętności jak twórcy Disco Elysium i nigdy nie potrafiłbym opowiedzieć historii w ten sposób.
Chciałem się z tym podzielić, bo czuję, że mój wewnętrzny Supergwiazdorski Glina bardzo tego potrzebuje. No i może jest ktoś taki jak ja, komu się wydaje, że DE to coś nie dla niego. Jeśli tak jest, to dajcie tej grze szansę. Ja jestem zachwycony i powiem, że dobrze się czasem tak pomylić.
Może kiedyś w to zagram, chociaż nie przepadam za izometrycznymi RPG.
Też mam zamiar ograć tę grę kiedyś. Na razie mam sporo tytułów na liście do nadrobienia, ale może w tym roku mi się to uda.
Ps. jakbyś szukał czegoś w miarę podobnego do Disco Elysium, to polecam Ci Gamedec. Bardzo dobra gierka.
Od czasu przejścia tej gry doszedłem do wniosku, że walka jest najmniej potrzebnym elementem izo RPG. A jednocześnie często zabierającym najwięcej czasu.
De to naprawdę rzecz jedyna w swoim rodzaju i jedna z najlepiej napisanych gier ever. Potrafi śmiać się z wielu tematów, ale nie zniża się do pogardy, a czasem drobne zdanie gdzieś na marginesie randomowego checku trafia człowieka prosto w szczękę.
Drugiej takiej już nie będzie.
Via Tenor
Cieszę się, że gra Ci przypadła do gustu ostatecznie, bo to jedna z moich ulubionych gier ever. W 2026, może 2027, roku planuję ją przejść ponownie i pewnie będę to robił cyklicznie do samego końca Revacholu.
Wszystko w Disco Elysium było znakomite, do dziś puszczam sobie ten rave ze świątyni do pracy, ale najbardziej mi się podobało chyba samo zakończenie, w którym wszystko się zgadzało, scena rozmowy przez telefon, spotkanie z pewną istotą, która kazała mi odpuścić, a to co na samym końcu powiedział na mój temat Kim sprawia, że do dziś czuję się lepszym człowiekiem.
Disco Elysium to dla mnie przeżycie metafizyczne, tylko kilka gier w moim życiu rezonowało we mnie do tego stopnia, z jednej strony na płaszczyźnie stricte gamingowej, ale też na czysto ludzkiej. Drugą produkcją tego typu jest Cyberpunk 2077, przynajmniej wśród najnowszych. Oczywiście inna gra, mniej literacka fabuła, ale przez kreację świata też miała coś takiego w sobie.
tylko kilka gier w moim życiu rezonowało we mnie do tego stopnia, z jednej strony na płaszczyźnie stricte gamingowej, ale też na czysto ludzkiej
O to to. Bardzo lubie gry, ale żadnych, nawet tych najulubieńszych nie wyniósłbym poza poziom rozrywki. Ogólnie uważam, że gry to jednak uboższe medium jeśli chodzi o dostarczanie przeżyć intelektualnych. Natomiast Disco Elysium to w pierwsza i jedyna gra o której mogę powiedzieć, że naprawdę daje mi coś więcej niż udział w przygodzie i o której myślę w kategoriach innych niż rozrywkowe. I wątpię, żeby kolejna taka szybko się pojawiła.
Mieliście kiedyś tak, że byliście do jakiejś gry niezbyt przychylnie nastawieni, a ostatecznie okazało się, że zupełnie się pomyliliście
Jedyne gry jakie sobie przypominam to morrowind (najpierw grałem w obliviona więc moje zdanie o tej serii było dość nie przychylne, ale koniec końców morek okazał się dużo lepszy od skyrima i obka), i divine divinity które na screenach nie wygląda jakoś szczególnie zachęcająco, no i ta walka niczym w diablo, jednak gra była świetna
Więcej gier na które miałem duże nadzieję okazywało się średniaki lub nawet bublami
A Disco Elysium jest świetne, dobry przyklad gry że crpg nie musi mieć multum walki aby być dobrym
Mieliście kiedyś tak, że byliście do jakiejś gry niezbyt przychylnie nastawieni, a ostatecznie okazało się, że zupełnie się pomyliliście
To ja tak miałem chyba tylko z Falloutem 3. Chyba z 5 razy kasowałem, aż w końcu się udało i dziś jest to chyba mój ulubiony Fallout (ale też nie na tyle, by przechodzić go kolejny raz, nie zdziwiłbym się, gdybym się ponownie odbił).
Cieszę się, że DE przypadło Ci do gustu, bo też uważam, że to jedna z najlepszych gier ever i jest absolutnie wyjątkowa. W zasadzie, to jestem trochę zawiedziony, bo liczyłem, że po sukcesie Disco znajdą się naśladowcy i dostaniemy inne gry w podobnym stylu. Póki co mogę polecić jedynie demo Esoteric Ebb - to jest DE, tylko że osadzone w uwspółcześnionym fantasy (twórca gry nazywa to arcanepunk - świat, w którym rewolucja "przemysłowa" dokonała się poprzez magię - mi się kojarzy z discworldem Pratchetta). W każdym razie gra zachowuje (w zasadzie kopiuje) ten unikatowy twist z Disco, że twoje staty mówią do ciebie, przez co różne buildy inaczej postrzegają rzeczywistość.
Powiem wam, że przez te wszystkie lata grania w gry brałem udział w wielu doniosłych wydarzeniach. Pokonałem Śniącego, uratowałem galaktykę przed Żniwiarzami, walczyłem ze smokami wśród zaśnieżonych szczytów Skyrim...
Ale nic z tego nie było nawet w połowie tak epickie jak przekroczenie granicy hiper-hardkorowości w starym Doloriańskim Kościele Humianizmu w Martinaise. Myślę, że wszystkie moje gamingowe doświadczenia przygotowywały mnie na dotarcie do tego punktu.
STAŁEM SIĘ TAŃCEM, NISZCZYCIELEM ŚWIATÓW!
Via Tenor
Kurde... Przez Was mnie bierze by znowu w to zagrać :c
Genialny tytuł. Strasznie ubolewam, że nie dostaniemy kontynuacji.
Ja tak miałem z Elden Ringiem, kompletnie mnie ta gra nie interesowała przed premierą, a ostatecznie skończyło na tym, że się ma ponad 700 godzin i jedna z lepszych gier w jaką się grało :D
Skończyłem tę grę ostatnio, niesamowity tytuł, w sumie totalnie lokalna historia i absolutnie oryginalny gaming.
Ukończyłem. Wspaniała to była przygoda, myślę, że jedna z najlepszych jakie przeżyłem w grach.
Jedyne co nie do końca mi zagrało to zakończenie. Pomijając spotkanie ze
spoiler start
straszykiem
spoiler stop
to było trochę zbyt... zwykłe. Liczyłem, że na końcu całkiem odlecą, a tu wszystko było po prostu ok.
Ale nawet pomimo tego to wciąz jest gra 10/10 i bardzo się cieszę, że jeszcze w moim growym życiu potrafią się zdarzyć takie zaskoczenia.