Dobrze wiem, że to wszystko zależy od wzoru, rozmiaru, skomplikowania itp. itd. ale może ktoś wie ile tak na oko trzeba zapłacić za taki tatuaż ? ->
Między 1 a 2 tysiące. Jak mniej, to się zdziwię - choć to też zależy od studia.
Tak właśnie myślałem. Cóż mam nadzieję, że mimo wszystko kwocie do zapłacenia będzie jednak bliżej do 1000zł niż do 2000zł
To nie włosy. To również tatuaż :D
No i od wczoraj nie mogę się zdecydować, który z tych tatuaży wybrać aby wydziergać sobie w niedalekiej przyszłości
A jak według was? Ładniejszy ten czy z pierwszego postu?
W 4.50 masz tańsze i ładniejsze.
Jako rysunek fajne, jako oszpecenie swojego ciała absolutny całkowity koszmar, więzienna moda.
Jest szansa że gościu zrobi ci to za damo, jak chce ćwiczyć, ciężko jest znaleźć ludzi którzy pozwolą sobie zniszczyć całą łydkę. Ja to bym musiał dostać z 50 000 zł aby pozwolić sobie coś takiego zrobić.
Ja akurat chce sobie zniszczyć przedramię lub ramię.
Ale cieszy mnie, że podoba Ci się chociaż jako rysunek.
Roniq ---> stylistyka bardzo fajna, jak bym był postacią z komiksu to pewnie bym miał taki tatuaż - piszę to całkowicie poważnie że rysunek mi się podoba. Niestety taki tatuaż nie sprawdza się w realnym życiu, w pracy itd. Nie chciał bym mieć kobiety której sięto podoba, ani pracy w której szef nie da mi z tego powodu awansu.
Z tego samego powodu mało ludzi chodzi z zielonymi włosami.
Ależ ja nie robię sobie tatuażu na twarzy, czy karku - w miejscu gdzie zawsze będzie go widać. Jeśli zajdzie potrzeba nikt nie będzie musiał wiedzieć, że mam coś na ręku.
Niestety taki tatuaż nie sprawdza się w realnym życiu, w pracy itd. Nie chciał bym mieć kobiety której sięto podoba, ani pracy w której szef nie da mi z tego powodu awansu.
Mój Boże, a już myslałem że w XXI wieku udało się wyzbyć takiego zaściankowego i troszkę prostackiego ("nie chciałbym mieć kobiety której się to podoba") myślenia
ani pracy w której szef nie da mi z tego powodu awansu.
Dlatego takie tatuaże cechują raczej ludzi wolnych, którzy szefów nie mają
Czyli wolność polega na tym że można mieć tatuaż ale nie można mieć własnego zdania o tatuażu :)
tatuaże cechują raczej ludzi wolnych, którzy szefów nie mają to prawda :)
Dycu ---> są różne gusta i guściki.
Roniq ---> ależ nie przejmuj się tym co piszę rób sobie takie tatuaże jak lubisz. Tylko znajdź sobie dobrego artystę.
Soul - Można mieć swoje zdanie, ale ładować się z nim w wątek który dotyczy pytania o cenę tatuażu gdzie bądź co bądź nie bardzo kogokolwiek interesuje to czy ty byś się szpecił czy nie...? Bądź co bądź tak się kończy każdy taki wątek : /
Dycu ---> nie bądź śmieszny, niby dlaczego nie mogę napisać swojej opinii. Ty możesz robić uwagi na mój temat a jak nie mogę powiedzieć swojego zdania na temat tatuażu.
Roniq ---> ależ nie przejmuj się tym co piszę
Ależ nie przejmuje się, po prostu odpisałem :)
Oba tatuaże były zrobione w studiu Azazel w Milanówku czyli tam gdzie chce iść, wiec o jakość wykonania się nie martwię :)
Roniq ---> pokaż zdjęcie jak ci wyszło, zrobisz im niezłą reklamę jak takie rzeczy potrafią robić.
Mój Boże, a już myslałem że w XXI wieku udało się wyzbyć takiego zaściankowego i troszkę prostackiego ("nie chciałbym mieć kobiety której się to podoba") myślenia
Dycu - ja mam to samo. Nie chciałbym mieć kobiety, która zajawiona byłaby na tatuaże. Do tatuaży nie nie mam, choć samemu osobiście nigdy bym sobie żadnego nie zrobił. A dlaczego nie chciałbym takiej kobiety? Ze względu na różny światopogląd i na inne horyzonty. Osobiście nie wyobrażam sobie wiązać się z kobietą z którą miałbym mniej niż więcej wspólnych tematów. Koleżankę, spoko. Kobietę, nie.
I nie rozumiem dlaczego przy okazji wątku o cenie tatuażów nie można pogadać o tatuażach w ogolę. Przecież to jest forum dyskusyjne a nie samosia.pl
Dycu - ja mam to samo. Nie chciałbym mieć kobiety, która zajawiona byłaby na tatuaże. Do tatuaży nie nie mam, choć samemu osobiście nigdy bym sobie żadnego nie zrobił. A dlaczego nie chciałbym takiej kobiety? Ze względu na różny światopogląd i na inne horyzonty. Osobiście nie wyobrażam sobie wiązać się z kobietą z którą miałbym mniej niż więcej wspólnych tematów. Koleżankę, spoko. Kobietę, nie.
Podejście do tematu tatuaży określa od razu światopogląd danej osoby i to czy będzie można z nią porozmawiać na dobrych falach czy nie? Oj, ktoś tu ma wąskie horyzonty. :>
Dycu - ja mam to samo. Nie chciałbym mieć kobiety, która zajawiona byłaby na tatuaże. Do tatuaży nie nie mam, choć samemu osobiście nigdy bym sobie żadnego nie zrobił. A dlaczego nie chciałbym takiej kobiety? Ze względu na różny światopogląd i na inne horyzonty. Osobiście nie wyobrażam sobie wiązać się z kobietą z którą miałbym mniej niż więcej wspólnych tematów. Koleżankę, spoko. Kobietę, nie.
Leze i kwicze :D Najlepiej miec babe ktora ludzie odrozniaja od ciebie tylko dlatego ze ma cycki, no chyba ze wolisz plaskie bo cycate maja inne horyzonty :D:D:D
Fett - A to ja się ciebie pytam co podejście do tatuaży ma wspólnego do światopoglądu i horyzontów?
Btw - Ja nie mógłbym mieć kobiety która lubi ryż. Niestety, nie miałbym z nią o czym rozmawiać.
Ja mogę polecić http://www.streettattoo.pl/ Jodżi do prac czarnych, grześ do prac kolorowych! Uwaga tatuaż uzależnia:)
Dycu - a no trochę ma, wszystko zależy co dana osoba sobie tatuuje i na jakiej części ciała - nie od dziś wiadomo, że im jakaś osoba ma im więcej tatuaży i bardziej wyeksponowanych tym większa szansa na bycie w jakiejś subkulturze oraz większe "narażenie" na nadużywanie wszelkiej maści używek, papierosów, alkoholu, narkotyków, oraz zachowań "ryzykownych" (u młodzieży oznacza to częstsze spędzanie poza domem, wagarowanie (a im więcej czasu poza domem tym większa szansa na nadużywanie używek) ale też co ciekawe na takie zachowania jak wspinaczka wysokogórska, ryzykowne praktyki seksualne czy ryzykowana jazda samochodem, albo uczestnictwo w ryzykownych subkulturach - anarchiści, naziole itp. ) - oczywiście to nie tak, że tatuaże są przyczyną tych zachowań - jest odwrotnie to te zachowania są przyczyną określonych tatuaży - to swego rodzaju heraldyczny symbol - określający kim jestem i który zobowiązuje de określonych zachowań.
$ebs Master - coś jeszcze ?
Dycu - Ale czego tu nie rozumiesz? Tak samo nie chciałbym kobiety z tunelami w uszach, w dreadach, kolorowych włosach, ćwiekach, różowym dresie, białym futrze itd. Może przesadzam i generalizuje, ale sorry tak już mam.
Chociaż mały, dyskretny tatuaż by mi nie przeszkadzał, ale gdyby odjeb... na nodze albo ręce coś takiego jak autor wątku to...
[38] Gdyby nie te ch*owe kolczyki czy inne gówna...
Mi się osobiście bardziej podoba ten drugi, jednak ja bym się rozradzał robienie tatuażu i to jeszcze tak dużego, no ale to Twoje ciało. Radze Ci się jeszcze raz porządnie zastanowić bo to jest na całe życie, zastanów się jak to będzie wyglądać jak będziesz starszy;) No ale jeśli jednak zdecydujesz się zrobić to naprawdę nie żałuj kasy i zrób to u kogoś kto naprawdę zna się na rzeczy, wiem, że to ma duże znaczenie bo znam ludzi którzy robili tatuaże "po kosztach" i tacy którzy się "wykosztowali" i jak dla mnie jest różnica. Jak jednak zdecydujesz się zrobić to pokaż efekt;)
pooh - Owszem jest śliczna i urocza. Ale mówimy o kobietach, z którymi móglbym się zwiazać na stałe a nie o tych, które mi się podobają. Po zdjęciu się tego nie da ocenić, Heeellloooł ;)
http://www.joemonster.org/art/21606/Ktory_wizerunek_nastolatki_podoba_ci_sie_bardziej_
Ja stwierdziłem, że mógłbym zrobić sobie tatuaż, ale pewnie nigdy w życiu nie wpadne na to co mogło by na nim być. Mieć taki prostacki shit jak w [14] na calutkie życie? ..... nieeeee.
O, weszło parę osób z którymi faktycznie można podyskutować, to odpiszę sensownie:
Manolito - O sensie tatuaży mówić mi nie musisz, bo sam mam, aczkolwiek twoje rozumowanie w XXI wieku jest bardzo, ale to bardzo błędne przez swoje generalizowanie. Nie mówię że tatuaże nie określają w jakiś sposób danej osoby i jej nie uzewnętrzniają, ale "większa szansa na bycie w jakiejś subkulturze oraz większe "narażenie" na nadużywanie wszelkiej maści używek, papierosów, alkoholu, narkotyków, oraz zachowań "ryzykownych" (u młodzieży oznacza to częstsze spędzanie poza domem, wagarowanie (a im więcej czasu poza domem tym większa szansa na nadużywanie używek) ale też co ciekawe na takie zachowania jak wspinaczka wysokogórska, ryzykowne praktyki seksualne czy ryzykowana jazda samochodem, albo uczestnictwo w ryzykownych subkulturach - anarchiści, naziole itp. )" to na szczęście wierutna bzdura. Ludzie z tatuażami dzisiaj to w większości po prostu tacy sami ludzie jak inni, tyle że podobają im się tatuaże i chcą sobie je robić. Oczywiście jak wszędzie (tatuaże, ubiór, kolczyki, malowanie paznokci, noszenie naszywek, nawet głupi plecak) znajdą się ludzie którzy wykorzystają to do określenia swojej przynależności do jakiejś subkultury - jednak jakby na to nie patrzeć zazwyczaj cechuje to ludzi troszkę mniej inteligentnych (chęć pójścia za stadem i przynależności do większej grupy), ale nijak nie jest to związane tylko z tatuażami i takie myślenie trzeba tępić moim zdaniem, bo są źródłem wielu nietolerancyjnych zachowań.
Fett - Czego nie rozumiem? Nie rozumiem generalizowania, nie rozumiem spoglądania na świat tylko w czarno-białych barwach, nie rozumiem tak prymitywnego oceniania ludzi po pozorach. Jedną sprawą jest "kobiety z tatuażami mi się nie podobają", inną jest "kobiety z tatuażami to z pewnością nadużywają narkotyków i stosują "niebezpieczne praktyki seksualne" (:) ). Dodatkowo strasznie irytuje mnie że w każdym wątku w którym ktoś pyta o cenę tatuażu, pojawia się armia zbawienia wmawiająca wszystkim że tatuaże są złe i "jak to będzie wyglądać na starość?", zrozumcie że ten wątek ma swój cel i autor nie stworzył go żeby podyskutować z wami czy ma robić ten tatuaż czy nie, skierował go wyraźnie do ludzi znających się na rzeczy i zorientowanych w temacie, czyli - no offence - nie do was.
I ostatnia kwestia, która bardzo często w takich dyskusjach musi paść - naprawdę możecie nie wiedzieć że wasz ubrany w garnitur miły pracodawca nie ma czasem odwalonych całych nóg, klaty, pleców i rękawów.
Dycu - niee, nie mam zamiaru nikogo ewangelizować tutaj :) Też nie lubię jak ktoś pyta którą lampkę lampkę do gabinetu kupić a wszyscy mówią, że ma jej nie kupować (:>). Nie mam nic do tatuaży, nie mam nic do ludzi z tatuażami ale osobiście nie chciał... szkoda byłoby mi kasy na tatuaż :D Ot, taka cecha charakteru i nic na to nie poradzę. Kto wie, może kiedyś życie rzuci mi na drogę przemiłe dziewczę z wytatuowaną foką na czole, pobierzemy się i będziemy mieć dzieci... nope ;)
tatuaze wiezienna moda, a facet nie moze byc lysy chyba ze ma >50 lat albo na chemioterapii
Tak samo nie chciałbym kobiety z tunelami w uszach, w dreadach,
sam miales dredy bobie marleyu
sam miales dredy bobie marleyu
No i między innymi dlatego je ściąłem, bo od razu ludzie, którzy generalizowali wszystkich dookoła przypinali mi etykietkę fana boba marleya
Dycu, gdybym generalizował, to napisałbym, że każdy, wszyscy, co do jednego - ja natomiast napisałem, że im więcej tatuaży i bardziej wyeksponowanych tym większa szansa na występowanie określonych zachowań u takich osób (używki, zachowania ryzykowne) - 90% tatuaży robi się zawsze w jakimś określonym celu - wyrażanie siebie, zaznaczenie swojej odrębności, z powodu mody, subkultury, podkreślenie swojej męskości/kobiecości - nie jest tak jak piszesz, że ludziom po prostu podobają się tatuaże i dlatego chcą je robić (takich estetów to może być kilka procent) - jest taka zasada, że im ich więcej i bardziej widoczne tym taka osoba najprawdopodobniej należy do jakiejś subkultury, a owe subkultury poprzez swój charakter narażone są na używki i zachowania ryzykowne.
nie jest tak jak sugerujesz, ze robienie tatuaży nic nie znaczy - to forma manifestacji, która jest wyraźnym i określonym sygnałem dla otoczenia.
no faktycznie, najlepiej to w ogole, zeby osoba z ktora jestesmy sie nie wyrozniala w zaden sposob, bo przeciez w jakis sposob to przypomni nam, ze jest autonomicznym bytem i nie mamy na nia 100% wplywu
90% tatuaży robi się zawsze w jakimś określonym celu - wyrażanie siebie, zaznaczenie swojej odrębności
GRZECH
Dzięki niektórym, za usiadomienie mnie, że jestem i zadaję się z degeneratami społecznymi...
Dużo moich znajomych ma tatuaże i kilku robi tatuaże. Żaden z nich nie bierze narkotyków, ba nawet zioła nie pali, są animatorami kultury, grafikami, architektami... Normalni ludzie z pasjami, słuchający przeróżnej muzyki, odnajdujący się w praktycznie każdym środowisku i dogadujący się z wszystkimi dookoła.
ale pewnie nie sledza aktywnie update'ow nt. katastrofy smolenskiej, wiec sila rzeczy skoncza w monarze......
A ja już się zdecydowałem :) Tatuaż z pierwszego postu wyląduje u mnie na prawym ramieniu :)
Jestem chyba po stronie ortodoksów. Tatuaż owszem, byleby nie szpecił.
(47-48) uwielbiam ludzi którzy maja problemy z czytaniem ze zrozumieniem, zawsze znajdą sobie taki fragment jaki im pasuje i dorobią sobie do niego historię;)
MANOLITO cytuję Ciebie
"Dycu - a no trochę ma, wszystko zależy co dana osoba sobie tatuuje i na jakiej części ciała - nie od dziś wiadomo, że im jakaś osoba ma im więcej tatuaży i bardziej wyeksponowanych tym większa szansa na bycie w jakiejś subkulturze oraz większe "narażenie" na nadużywanie wszelkiej maści używek, papierosów, alkoholu, narkotyków, oraz zachowań "ryzykownych" (u młodzieży oznacza to częstsze spędzanie poza domem, wagarowanie (a im więcej czasu poza domem tym większa szansa na nadużywanie używek) ale też co ciekawe na takie zachowania jak wspinaczka wysokogórska, ryzykowne praktyki seksualne czy ryzykowana jazda samochodem, albo uczestnictwo w ryzykownych subkulturach - anarchiści, naziole itp. ) - oczywiście to nie tak, że tatuaże są przyczyną tych zachowań - jest odwrotnie to te zachowania są przyczyną określonych tatuaży - to swego rodzaju heraldyczny symbol - określający kim jestem i który zobowiązuje de określonych zachowań."
No przepraszam Cię, ale próbujesz co niektórym wmówić, że jeśli ktoś jest degeneruchem to tatuuje sobie całe rękawy w czachy, bo taka jest jego subkultura. Ludźmi z którymi się zadaję nie mogę sobie nawet przyporządkować do konkretnej subkultury, każdy się wziął z zupełnie innej bajki, ma inne hobby i słucha innej muzyki, właściwie czysty przypadek spowodował, że razem stworzyliśmy zgraną ekipę z którą od kilku lat spędzam każde wakacje, weekendy, imprezy.
Przyszło Ci do głowy, że dla niektórych tatuaże to forma sztuki, a nie przynależność do subkultury? I że będąc 'wzorowym uczniem' bez nałogów, można sobie coś wytatuować, bo po prostu to Ci się podoba? Nie trzeba mieć problemów społecznościowych żeby w tej formie przyozdabiać ciało. Nie podoba Ci się to - ok rozumiem i szanuję, ale nie rozumiem i nie szanuję szufladkowania ludzi ze względu na to, że postanowił sobie na całe życie na własne życzenie przyozdobić (wg jego gustu) ciało.
ja po sposobie wypowiadania się niektórych osób w Internecie jestem w stanie określić kim kto jest i do jakich zachowań sie zobowiązuje i brak tatuaży z pewnością tu nie przemawia na korzyść takich elementów :D
Przyszło Ci do głowy, że dla niektórych tatuaże to forma sztuki, a nie przynależność do subkultury?
ile takich osób jest? 5? 10%?
chodzi mi oczywiście o tatuaże wyeksponowane, ręce, twarz kark itp.
nutkaa - napisałem tam wyraźnie .........bardziej wyeksponowanych tym WIĘKSZA SZANSA na bycie.......
nie piszę że każdy, nie piszę też ile jest takich osób w procentach - tylko, że istnieje taka prawidłowość, pomiędzy ilością i ekspozycją tatuaży - a szansą występowania zachowań ryzykownych - zresztą to nie są moje słowa tylko ludzi zajmujących się uzależnieniami.
po prostu zauważyli, że im bardziej osoba wytatuowana, stosująca piercing tym większa SZANSA na uzależnienia/zachowania ryzykowne, i to wszystko.
ps. później jeszcze napisałem dlaczego robi się tatuaże wyrażanie siebie, zaznaczenie swojej odrębności, z powodu mody, subkultury, podkreślenie swojej męskości/kobiecości tak więc nie generalizuję uwzględniam rożne przyczyny ich ekspozycji.
Przeciez NGD nie stwierdzil faktu, tylko zadal pytanie - jesli macie informacje na ten temat, to sie podzielcie..
No wiec o co chodzi? Zdaniem NGD najwyrazniej "5-10%" wytatuowanych tatuuje sie dla sztuki, a pozostali z checi przynaleznosci do subkultury - jest ktos uwaza inaczej, moze napisac co najwyzej "moim zdaniem 90% robi to dla sztuki".
Raczej nikt nie zaryzykuje stwierdzenia, ze 100% tatuazy to forma sztuki, wiec tak czy owak wszystko rozbija sie o to, co pisze Manolito.
Normalnie strach się przyznać do posiadania tatuażu. Jeszcze ktoś człowieka weźmie za członka jakiejś subkultury o której istnieniu nawet pojęcia nie miał. ;]
Uwielbiam dyskusje, gdzie wypowiadają się też ludzie nie mający zielonego pojęcia o temacie. To takie pocieszne.
HumanGhost --> Akurat 'subkultura' to imho zle slowo tutaj, bo sugeruje jakies zorganizowanie - bardziej chodzi o fizyczne zobrazowanie okreslonych cech charakteru, dokladnie tego, o czym pisze Manolito.
PS. Bardziej pocieszne jest to, co sam zrobiles - dopisywanie sie do dyskusji krytykujac rozmawiajacych 'laikow', w sposob sugerujacy, ze samemu jest sie 'ekspertem' - jednak nie piszac kompletnie nic sensownego na temat.
Uwielbiam dyskusje, gdzie wypowiadają się też ludzie nie mający zielonego pojęcia o temacie.
Podziel się wiedzą :) Czego to wiesz, czego to ja nie wiem :D
Po prostu obracam się wśród ludzi wytatuowanych, powiedzmy, ciekawie i dla nich tatuaż na ręku czy czole z pewnością nie jest formą wyeksponowania jakiejś formy sztuki:)
a sam już dłuższy czas zastanawiam się nad jakimś malunkiem, jednak nie doszedłem jeszcze nawet do tego, co to ma być:)
Podziel się wiedzą :) Czego to wiesz, czego to ja nie wiem :D
Nie wiem co Ty wiesz a czego nie. Spytaj, nie wstydź się. ;]
A pocieszne jest, np. skreślanie kogoś ze względu na posiadane tatuaże, bo on ma przecież "różny światopogląd i inne horyzonty". Niby nie chcesz generalizować a robisz to.
NewGravedigger - a patrz, większość osób które ja znam tatuaże zarówno te wyeksponowane jak i nie traktują jako sztukę, a nie symbolikę czy sposób wyrażenia przynależności do jakiejś grupy...
Manolito - to wskaż mi źródło pokazujące, że większość osób które ma tatuaże zrobione w studio, a nie w więzieniu bo rozumiem, że w tej dyskusji to wykluczamy, ma problemy z uzależnieniami. Tak samo mogę teraz rzucić, że większość osób słuchająca muzyki klubowej bierze narkotyki, a większość wielbicieli reggae pali marihuanę. To, że spotkałeś w swoim życiu ludzi z takimi problemami, to nie znaczy, że większość je ma, także nie generalizuj, bo ryzykowane zachowania nie są kreowane przez to co ubieramy czy tatuujemy, ale przez własną słabą psychikę.
NewGravedigger mowisz o ludziach z profesjonalnymi dziarkami czy o wiezniach z "B.R.K" na czole? :P z tego co pamietam to studiowales prawo lub cos podobnego... stad mam wrazenie, ze Ci wytatuowani wsrod ktorych sie obracasz to skazancy/klienci :D
Sprobuje ugryzc temat od innej strony.
A co z czlonkami subkultury straight edge, ktorzy nie pija alko, nie biora narkotykow, nie jedza miesa ale wiekszosc z nich ma slabosc do tatuazy i piercingu? w jaki sposob dopasowac tutaj slowa znajomych Manolito zajmujacych sie uzaleznieniami? Pojawia mi sie tutaj tez pewien zgrzyt w logice. Tatuaze to jest drogie hobby. Nie wyobrazam sobie zeby gosciu ktory ma problem z jakakolwiek uzywka byl w stanie odlozyc powiedzmy 1-2k zlotych na nowy projekt... taki typ ma inne "wazniejsze" wydatki. Dziaranie sie po salonach to pasja, ewentualnie szpan, ale to wlasnie na swoje pasje ludzie chca wydawac grube pieniadze. Tatuaze z wiezienia to przeciez inna bajka...
Ps.
Moje agresywne tatuaze az krzycza UWAGA: szansa wystepowania zachowan ryzykownych ... a wydziabanego mam np. Klaymana z The Neverhood :<
Sir
dokładnie:) ale nie chodzi tylko o skazańców, przychodzi np. dres z tribalem na łuku brwiowym, bo" fajnie to wygląda na dzielni..."
Ja może się zaliczam do społeczności konserwatystów, bo osoba może być wytatuowana od stóp do szyi i z tym problemów nie mam. Gdy jednak widzę kogoś z tatuażem, którego garnitur nie przykryje od razu włącza mi się czerwona lampka, bo uważam, że musi on/ona mieć coś z psychiką, żeby się w ten sposób pokazywać. I tego w sobie nie zmienię.
Wyjątkiem są jakieś gwiazdki czy nutki za uchem - to tylko wzbudza ciekawość:)
Manolito - Ale tak już bardzo generalizując to wszystko co robisz, jak wyglądasz, czy co mówisz pokazuje innym twój charkter, prawda? No, chyba żeby pierdolić kompletnie system chodzisz w worku po ziemniakach - chociaż czekaj, wtedy pokazujesz innym że pierdolisz system. Coś tu jest nie tak, czemu akurat tatuaże w tym wypadku miałyby oznaczać coś więcej niż to czy ubierasz się w garnitur, dres, dżinsy, czy masz kolczyk w uchu, brwi, czy nosisz zegarek rolexa, czy w ogóle nosisz zegarek, czy masz telefon różowy czy niebieski...?
To jest właśnie taka zaszłość w myśleniu wielu ludzi - owszem, tatuaże WYWODZĄ się z oznaczania przynależności do jakiejś ścisłej grupy dla ułatwienia identyfikacji, natomiast dzisiaj w większości (zaznaczam, w większości, jak już tutaj później ktoś zaznaczył darujmy sobie ludzi dziarających się w więzieniu dla zaznaczenia ilości przesiedzianych lat kropkami nad okiem) jest to albo prywatna ozdoba mająca za zadanie upiększyć ciało. Oczywiście że jest to manifestacja dla otoczenia, tak samo jak - tak jak zaznaczyłem wcześniej - wygląd całej twojej osoby.
Natomiast wciąż kompletnie nie rozumiem ignoranckiego moim zdaniem stwierdzenia że z osobą wytatuowaną część tutaj nie miałaby o czym rozmawiać - czym miałoby być to podyktowane?
nutkaa - ja tam nie piszę o większości, tylko o większej szansie! i powtarzam to nie są moje słowa tylko ludzi którzy zajmują się uzależnieniami - sami zauważyli, że im bardziej ktoś wytatuowany i wy kolczykowany tym większe prawdopodobieństwo, że jest to osoba uzależniona lub skłonna do ryzykownych zachowań.
Dycu, ależ oczywiście masz rację, cały nasz wygląd odzwierciedla naszą osobowość, np. krótkie włosy, "bojówki", koszulka, makijaż, piercing - wszystko jest jakimś odzwierciedleniem naszego charakteru, ale też ma służyć jako nie werbalna informacja dla otoczenia.
HumanGhost - w zasadzie wiem całkiem sporo. Poczynając od technik wykonywania tatuaży wśród polinezyjskich plemion indiańskich, poprzez kulturowe znaczenia tatuaży w różnych kultur na przełomie wieków aż po współczesne trendy :) Rzeczywiście przesadziłem, że nie miałbym o czym rozmawiać z takimi ludźmi, ale nie ma co ukrywać, że akurat mnie to nie kręci i dziewczyny z masą tatuaży nie wydają mi się interesujące.
A co z czlonkami subkultury straight edge, ktorzy nie pija alko, nie biora narkotykow, nie jedza miesa ale wiekszosc z nich ma slabosc do tatuazy i piercingu?
Za to z nimi to już na pewno nie miałbym o czym rozmawiać :D