Nowa propozycja UE - gwarancja na gry
"Jako przykład podana została sytuacja, w której nabywca cieszy się grą przez kilka tygodni, po czym przechodząc ją całą oddaje produkt pod pozorem jej nieprawidłowego funkcjonowania. Należy jednak zauważyć, że tego typu nadużyć w przypadku innych towarów jest bardzo niewiele, więc ciężko z góry zakładać, że gracze będą się w tym temacie wyróżniać."
hiehiehie :):):)
Dobrze kobitki kombinują. Mało to już było takich sytuacji, gdzie w środku produkcji wyskakiwał błąd uniemożliwiający dokończenie gry? Miałem coś takiego w jednej z ostatnich misji w Lionheart, a że gra była dość fajna to wybuchłem taką złością, którą niektórzy znają tylko z najgorszych koszmarów. Pomysł dobry, choć rzeczywiście daleki od możliwości jego wprowadzenia.
Teoretycznie to by miało jakieś zastosowanie w przypadku gier konsolowych - bo zakładamy, że w większości mają te same wnętrzności. Natomiast z PC już tak różowo nie jest, bo część błędów wynika przecież z rozmaitej konfiguracji sprzętowej czy nawet głupich urządzeń peryferyjnych (głupi pendrive potrafi szaleć:)których twórcy nie są w stanie przewidzieć. Wiadomo, po to są betatesty i część problemów da się wyłapać (ale głównie wynikających z samych kart graficznych/proców) ale na pewno nie wszystkie.
Nie może być gwarancji na program. Program to jest informacja, a nie produkt.
Z jednej strony jestem za z drugiej przeciw. I jak to napisał Mr_Baggins - program to informacja, produktem może być tylko pudełko, instrukcja i krążek DVD. Swoją drogą co w momencie, jeżeli dany błąd uniemożliwiający przejście gry spowodowany jest winą gracza bo np. ma tak system zaśmiecony, że mała bania? Takich przypadków mógłbym wypisać więcej, ale po co. Już nie wspomnę o nadużyciach. Kolejna sprawa - co w momencie jak grę odpalę za 3 lata? Jednak bez sensu trochę :) Chyba jestem bardziej przeciw niż za :D
Edit:
Xabox jeżeli gry doprowadzają Cię do złości, nieważne z jakiego powodu, to może czas je odstawić dopóki nie jest za późno co? Pomyśl nad tym.
Baggins - mam nadzieję, że z takimi poglądami nie jesteś zagorzałym wojownikiem antypirackim, chyba, że jesteś za ograniczeniem wolności przepływu informacji?
maviozo - i o to chodzi, masz głupią konfigurację sprzętu to powinieneś mieć prawo zwrócić grę, która na tym sprzęcie nie działa. Czy developerzy się starali czy nie aby było wszystko zoptymalizowane, to już nie ważne. Ważne jest to, że klientowi nie działa, a ten jako konsument powinien mieć możliwość zwrotu było nie było wadliwego dla jego konfiguracji sprzętowej produktu.
TobiAlex "co w momencie jak grę odpalę za 3 lata"
A co jeśli odpakujesz TV w 3 lata po zakupie? Twój problem?
Do redakcji: nie ma czegoś takiego jak umowa kupna-sprzedaży. Jest umowa sprzedaży. Niektórzy powiedzą, że się czepiam, ale trzeba kształtować świadomość prawną społeczeństwa na wszystkich płaszczyznach. Również terminologicznej. :)
Mr_Baggins --->
Może być. Zobowiązanie o charakterze gwarancyjnym nie jest przewidziane tylko do wad rzeczy w zakresie wykonania umowy sprzedaży. Na rynku programów komputerowych wyróżnia się jednak najczęściej dodatkowe zobowiązanie quasi gwarancyjne wykonawcy w umowie o napisanie programu komputerowego i zapewnienie jego działania. Oczywiście nie ma to znaczenia na rynku gier, gdyż dotyczy umów innego rodzaju i między inną grupą podmiotów.
Sam pomysł uważam za słuszny, zresztą pisałem już o tym wcześniej, bo to nie jest nowa informacja.
Co do: gra - towar czy "informacja" (IMHO wyjątkowo nietrafne określenie Mr_B. :P)
Uważam, iż gra jako towar, charakteryzuje się swoistym dualizmem, na który składa się element, nazwijmy go artystyczny, który upodabnia ją do produktów przemysłu filmowego albo muzycznego, a także te cechy, które nakazują traktować grę jako produkt nieróżniący się zbytnio od zestawu klocków Lego. Takowy zestaw klocków, warunki jego sprzedaży, stan techniczny oraz sam producent jest w całości objęty normami technicznymi, prawa konsumenckiego oraz konkurencji, etc. Mówię o tym dlatego, iż IMHO, gry mylnie traktowane są jako dzieła artystyczne (np filmy, muzyka), gdyż element artyzmu ustępuje jednak ich towarowemu charakterowi, ergo do gier należy stosować normy dotyczące zwyczajnych produktów, a nie dzieł artystycznych.
Problem rzeczywiście istnieje w zakresie wykazania wady towaru jaką jest gra. Zgadzam się, iż na rynku gier konsolowych sprawa z pozoru wydaje się prostsza. Możliwe jest, iż w przypadku PC ograniczy się to do wad rażących, jakkolwiek rażący charakter wady zostanie określony.
Jednak powtórzę to raz jeszcze: kierunek działań Komisji uważam za jak najbardziej słuszny.
Najpierw niech się zajmą problemem który mają, jest on w linku pod błędem ortograficznym.
W sumie to pomysł dobry, to by zmobilizowało producentów to tworzenia dopracowanych gier, a mowa, że to zwolni rozwój rynku jest żałosna. W jaki sposób możliwość oddania wadliwego produktu zwalnia rynek? Bo ludzie mogą żądać działających gier?
[8] Gdybym był kim innym może i wstrzymałbym się z komentarzem, ale jestem kim jestem :) Czy Ciebie nie zdenerwowałby fakt, że w ostatniej misji twojej ulubionej gry wyskakuje błąd nieumożliwiający ukończenie tego tytułu? I nie gadaj mi tu głupot, że nie! Prawda jest taka, że każdego, choćby najtwardszego kozaka można złamać czymś takim.
„cyfrowa zawartość nie jest namacalnym dobrem konsumpcyjnym i nie powinna być przedmiotem tych samych praw i zobowiązań co np. tostery”
tylko jak kupuje tostera to nikt mi nie wsadza do niego "extra" czesci co sprawdza czy mam oryginalne kanapki, a jak wsadze bulke to wyskakuje "wsadz oryginalna kanapke"
shadzahar [ Level: 68 - Generał ]
Baggins - mam nadzieję, że z takimi poglądami nie jesteś zagorzałym wojownikiem antypirackim
Jestem wojownikiem antypirackim, w pewnym sensie. Pragmatycznym.
prosiacek
Na rynku programów komputerowych wyróżnia się jednak najczęściej dodatkowe zobowiązanie quasi gwarancyjne wykonawcy w umowie o napisanie programu komputerowego i zapewnienie jego działania.
Na rynku programów komputerowych dostaje się gwarancję na nośnik, jeżeli program jest przekazywany na nośniku fizycznym, a oprócz tego można zawrzeć umowę utrzymania, na mocy której wady programu są na bieżąco usuwane. Natomiast ścisła gwarancja, przy stopniu skomplikowania kodu i różnych środowiskach produkcyjnych jest niemożliwa. Albo kosztowałaby ogromne pieniądze.
Co do: gra - towar czy "informacja" (IMHO wyjątkowo nietrafne określenie Mr_B. :P)
A czym jest gra, jak nie kodem stanowiącym informację dla procesora?
Uważam, iż gra jako towar, charakteryzuje się swoistym dualizmem, na który składa się element, nazwijmy go artystyczny, który upodabnia ją do produktów przemysłu filmowego albo muzycznego
Jesteś za wprowadzeniem również gwarancji na film?
Uważam, że program komputerowy jest zbyt złożony i zbyt skomplikowany, żeby podlegał surowym rygorom gwarancyjnym, jak, dajmy na to, buty. Poza tym, o ile się orientuję, to większość producentów gier jednak o swoje produkty dba i aktualizuje je. Nie pamiętam gry, której nie dało się ukończyć i nie została spatchowana. No chyba, że upadł wydawca, ale wtedy i tak z gwarancji nici.
Mr_Baggins ---->
Jesteś za wprowadzeniem również gwarancji na film?
Rany, Kolego czytaj co napisałem, a nie wyrywaj zdania z kontekstu. Napisałem, iż element towaru jest dominującym w grach.
"(...) ergo do gier należy stosować normy dotyczące zwyczajnych produktów, a nie dzieł artystycznych."
A czym jest gra, jak nie kodem stanowiącym informację dla procesora?
Gra jako aplikacja jest raczej zbiorem poleceń dla OS, który dopiero zarządza zasobami poprzez np Direct X, ale nie ma to znaczenia, gdyż "informacja dla procesora" nie jest kategorią prawną, a teraz rozmawiamy o kwalifikacji normatywnej, a nie technicznej.
Na rynku programów komputerowych dostaje się gwarancję na nośnik, jeżeli program jest przekazywany na nośniku fizycznym, a oprócz tego można zawrzeć umowę utrzymania, na mocy której wady programu są na bieżąco usuwane. Natomiast ścisła gwarancja, przy stopniu skomplikowania kodu i różnych środowiskach produkcyjnych jest niemożliwa. Albo kosztowałaby ogromne pieniądze.
Dżizas, przecież napisałem, iż to stosuje się do innego rodzaju umów, np jednej spółki prowadzącą określoną działalność z drugą, która tworzy oprogramowanie.
Pomijam fakt, iż mylisz gwarancję z rękojmią. Gwarancja, to dodatkowe zobowiązanie producenta, na podstawie osobnego dokumentu zwanego kartą gwarancyjną. Jeszcze w żadnym kupionym programie nie znalazłem karty gwarancyjnej. A z tytułu rękojmi, np za zniszczony nośnik, odpowiada sprzedawca, a nie producent.
Zdecydowanie za. Do dzisiaj nie przeszłem Splinter Cella Double Agent, który od 9 misji w górę uniemożliwia mi save i load bez restartowania gry.
"[8] Gdybym był kim innym może i wstrzymałbym się z komentarzem, ale jestem kim jestem :) Czy Ciebie nie zdenerwowałby fakt, że w ostatniej misji twojej ulubionej gry wyskakuje błąd nieumożliwiający ukończenie tego tytułu? "
jasne ze tak, pytanie tylkko do kogo ten gniew kierowac? do programisty ktory zrobil wszystko co mogl i przetestowal gre na wszystkie mozliwe sposoby, czy do uzytkownika, ktory ma rejest dluzszy niz biblia i ksiazka tel razem wziete, i jest zbyt leniwy zeby przeinstalowac system... jesli nawet zdarza sie jakas wpadka producenta, to zazwyczaj jest szybko latana(i nie potrzeba do tego zadnej gwarancji), cala reszta to jak bys reklamowal samochod ktory nie jezdzi bo skaczyla sie w nim benzyna. gram cale moje zycie i nawet mi do glowy nie przyszlo ze cos takiego jak gwarancja moze wplynac pozytywnie na moje wrazenia z gry. idea 4 noobs by noobs, kkthxbye
Należy jednak zauważyć, że tego typu nadużyć w przypadku innych towarów jest bardzo niewiele, więc ciężko z góry zakładać, że gracze będą się w tym temacie wyróżniać.
Oj wyróżnialiby się, oj wyróżniali. Lwią część oszustw można udowodnić (jeśli w domu odkurzacz nie działa, to w sklepie też nie będzie działał), zaś błędu w grze nie można udowodnić sprzedawcy, co zapewne spotkałoby się z rzeszą wyzyskiwaczy.
Bardzo dobry pomysł, naprawdę widać od razu że Panie są cierniem w dup... producentów o czym świadczą ich krytyczne wypowiedzi, zwłaszcza o spowolnieniu - bo wiadomo wydają gry nie do końca dopracowane i mają klienta gdzieś, a jakby musiała być gwarancja to by się przyłożyli, a dziś ? gry nie można oddać, nie można żądać patchy - to jest zwykłe złodziejstwo, ja np. mam grę racedriver GRID i po patchu 1.2 mi się wysypuje na konkretnych trasach, single nie działa wcale
i to nie tylko mój problem, a codemasters gówno robi - rada roku - zrób formata, ale ja nie chce formata ja żądam FIX'a.
Należy jednak zauważyć, że tego typu nadużyć w przypadku innych towarów jest bardzo niewiele, więc ciężko z góry zakładać, że gracze będą się w tym temacie wyróżniać.
Może i to jest złe założenie, ale ceny gier są też złodziejskie podobnie jak to, że nie
ma gwarancji na grę.
Wprowadzenie tego pomysłu w życie natomiast wyrównało by szanse konsumentów
z wielkimi wydawcami, bo dziś nie można liczyć na nic.
Oby to przeszło jak najszybciej.
To się dopiero nazywa socjalizm. Idea może i słuszna, ale to powinno wyjść od producentów( lub dystrybutorów). Inaczej to będzie martwy przepis i wszyscy tylko będą próbowali go obejść.
prosiacek A z tytułu rękojmi, np za zniszczony nośnik, odpowiada sprzedawca, a nie producent.
Rękojmi już nie ma od całkiem dawna. W obrocie konsumenckim jest niezgodność towaru z umową. Ale o tym dopiero będziesz miał na drugim roku.
Rękojmi już nie ma od całkiem dawna. W obrocie konsumenckim jest niezgodność towaru z umową. Ale o tym dopiero będziesz miał na drugim roku
Nie masz pojęcia o czym piszesz. Koniecznie chcesz mieć rację, a wdajesz się w dyskusję dotyczącą materii, której podstaw nie znasz. Internet głupieje także od takich userów jak Ty.
Otóż instytucja rękojmi nadal jest uregulowana w KC i zapewniam Cię, iż obowiązuje. To, że na gruncie szczególnej ustawy o szczególnych warunkach sprzedaży konsumeckiej, stosowanie części przepisów o rękojmi zostało wyłączone instytucją niezgodności z umową jest w niniejszej dyskusji nieistotne. Chodzi o rozróżnienie zasad odpowiedzialności producenta i sprzedawcy (które to Ty mylisz), a czy mówimy tu o węższym zakresie na gruncie KC czy szerszym ustawy szczególnej ma drugorzędne znaczenie.
Na drugim roku byłem już dawno, a jeśli będziesz miał te kilka wygranych postępowań przed MUOK co ja, to możemy pogadać.
prosiacek, idź ty lepiej spać, niech ci się jeszcze więcej tych wygranych przyśni.
Dobry pomysł, ilekroć kląłem na jakąś grę, że kosztowała masę pieniędzy, a grać się nie dało. Skoro ściąganie gry z internetu jest kradzieżą, to jej zakupienie powinno obligować wydawcę do nadania gwarancji.
Czytając wasze komentarze przechodzą mnie dreszcze.. Zielonego pojęcia nie macie o poziomie skomplikowania nawet najprostszych programów, a co dopiero dzisiejszych gier nad którymi pracują dosłownie sztaby specjalistów. To jak wróżenie z fusów, nie można przewidzieć wszystkich czynników, przez które w grze się coś posypie, dlatego wypuszcza się patche, więc nie pierdzielcie, że producent odwala fuszerę i ma później konsumenta w tyłku. Nie pozwoliłby na to też wydawca bo idzie o jego renomę. Chyba że kupujecie gry "z kosza" w tesco po 10 zl ;] Poza tym 80% polskich graczy gra na piratach, a cracki same w sobie idealne nie są i z reguły to przez nie pojawiają się błędy, więc dajcie sobie na luz z tym oburzeniem bo połowa z was oryginalną grę widziała tylko na półce w sklepie:/ Mam nadzieję, że ten kretyński pomysł nie przejdzie..
super kombinują, dzięki temu takie niedoróbki jak bloodmoon ES3 nie miał by prawa bytu i wróciłby do developingu i zostały by wydane tak jak powinny.. (przypominam że w bloodmoonie byl poważny bug.
Teraz pytanie co jest tym błędem ?
Jeden quest niedziałający będzie powodem gwarancji ? Za duże pole do popisu na machloje.
A swoją drogą moim zdaniem powinni się zająć ustawą gdzie każda konsolowa gra miała by mieć minimalnie 30 fps przez całą grę. To uniemożliwiło by wyjście niedorobionych graficznie produkcji którymi zalewane były na początku konsole jak i prawdopodobnie w przyszłych tak będzie. w
kupiłem Empire Total War mam internet z Ery ktory mi starcza co najwyzej na aktywacje bo chodzi jakby chciał a nie mógł a gra bez patchy jest niegrywalna........ dla takich przypadków dobrze by było jakby takie coś wprowadzili.
pomysł mało trafiony..... naście lat juz kupuję gry i nie zdarzyło mi sie by z powodów technicznych gry nie ukończyć.... najwidoczniej trzeba miec pecha by na taką kopię trafić... ponadto jeśli rzeczywiście zakupimy, no niech będzie w EMPIKu egzemplarz, który z jakichś powodów nie działa.... mamy dowód zakupu, który przecież jest podstawą do zwrotu towaru... noooo chyba że w naszym kraju to nieobowiązuje.... a co do zwrotów po ukończeniu, nie wiem czy sama bym tak nie zrobiła ... mówie tu o grach typu Haze... kilka godzin rozgrywki i co dalej?? albo zwrot , gdyz nie ma praktycznie żadnych śladów użytkowania albo sprzedaż za 1/2 ceny na Allegro....
JOY... cholernego masz pecha człowieku... nie będę pisać ..kup sobie UPC 10 mb , bo jeśli masz net z ery to pewnie są tego powody.... co nie zmienia faktu że patche są ogólno dostepne i zapewne gwarancja nie obejmowałaby brak patcha do zakupionego wydania jesli byłby on dostepny do ściągnięcia......obawiam sie że w tym wypadku nikogo by nie obchodziło że twój net ścierwi.........patch jest , a że nie masz jak go ściągnąć..twój problem.
PORONIONY POMYSL. I jak . Sklepy przestana sprzedawac gry i nara. W zyciu nie sprzedawalbym gier, majac zarobek 5-10zl (tyle sklep zarabia na grze. maksymalnie) i siadomosc, ze moze ktos przynies i powiedziec, ze nie dziala. I co wtedy taki sprzedawca ma robic? Moze otworzyc dodatkowo serwis, gdzie beda userzy przynosic kompy i pokazywac, ze nie dziala, a sklep naprawi? LOL
Te panie powinny kible szorowac, a nie zajmowac sie rynkiem, o ktorym nie maja bladego pojecia. I mowie to jako maniakalny gracz!
A jak ktos porownuje dobre "intelektualne", ktore mozna dodatkowo DUPLIKOWAC i nielegalnie nabywac do woli z dobrem fizycznym, ktorego NIE MOZNA DUPLIKOWAC, to jest poporstu delikatnie mowiac malo rozgarniety w zyciu
Kolejny niewypał UE, tak jak było z pakietami na internet. Żenada jak to czytam.