Ludo ergo sum - Gracz, czyli kto?
Bardzo fajny tekst i nawet mnie(?!) zmusił do myślenia. Moim zdaniem gracz to taka osoba, która gra systematycznie, nie chodzi mi o to że np. codziennie, ale w krótszych lub dłuższych odstępach czasu.
Krótka piłka z mojej strony dla mnie gracz to osoba która gra długo, dużo, w różne gatunki, odróżnia i zna najpopularnijsze serie i tytuły gier, orientuje się w nowościach, i oprócz tego nie wstydzi się że lubi to robić.
Odpowiedź na pytanie, kto jest graczem, znajduje się w samym felietonie. Żeby to wyjaśnić, posłużę się analogią: kto jest czytelnikiem? Ten, kto czyta książki. Jakiekolwiek. Kropka.
Tak samo graczem jest każdy, kto gra w gry. Jakiekolwiek. Kropka. I nie ma tu moim zdaniem nic do rzeczy kwestia znajomości "spraw fachowych": gatunki, producent itp.
W końcu od czytelnika książki nie wymagam niczego poza tym, żeby umiał czytać. A od gracza niczego poza tym, żeby umiał włączyć komputer/konsolę/telefon. A później można się bawić w podziały i klasyfikacje na "hardkorowców", "casuali" i inne cuda.
Choć pewnie dla innych ta kwestia nie będzie aż tak prosta... ;-)
Faktycznie graczem jest każdy kto gra w gry ale jest parę niedociągnięć w tekście. „on chadza na coś tam do kina, ale nie zasługuje na miano widza filmowego” Porównywanie gier do filmów jest trochę nie teges bo czy ktoś widział aby oglądanie filmów było dyscypliną sportową tak jak gry w których można konkurować?
Gracz raczej jest odpowiednikiem kinomana. Wielu gra i również wielu ogląda filmy. Ale czy każdy kto coś ogląda nazwał by się kinomanem? Nie, i tak samo nie każdy może być określonym mianem gracza.
Faktycznie dobry tekst !!!
Zgadzam się z Pigerem. Jeżeli rozciągniemy termin gracz na wczelkiego rodzaju casuali, straci on sens. Dla mnie gracz to ktoś, kto nie tylko gra w gry, ale także interesuje się nimi.
Dla mnie osba grająca w jakiekolwiek gry i ilekolwiek czasu to gracz :)Oczywiście można ich potem dzielić na casualów itp.
Oczywiście, że gracz to osoba która gra w gry. Później można mówić o tym, że ktoś gra w Causalowe produkcje, ktoś jest graczem Arcade, ktoś PCtowcem, ktoś graczem HC.. itd.
To tak samo jak w kinie - jest wielu widzów, jeden widz chodzi na horrory - drugi na sensacje, obydwaj są widzami, choć zupełnie 2 gatunki filmowe. Z grami jest tak samo. Gry są dla każdego, ktoś woli Arcadeowe produkcje, ktoś strzelanki fpp, ktoś strategie i symulatory. Jeden zna sie doskonale na symulatorach mysliwcow, i wie w tym temacie wszystko, a nie potrafi wymienic 3 tytułów przygodówek, ale to znaczy ze już nie jest HC graczem? Ktoś kto się orientuję mniej więcej w środowisku, jest graczem-entuzjazstą. To samo tyczy się książek, filmów, muzyki.... we wszystkim są różne kategorie i upodobania. Gry to jest medium tak samo jak filmy, to powinno cieszyć. TO jest naturalne - tak jak hobby. Ile jest ludzi, tyle zainteresowań....
bardzo dobry przykład z tym chodzeniem na filmy do kina.
A jeśli ktoś nie gra prawie wcale w gry, a orientuje się wzorowo w całym rynku gier i potrafi patrzeć na na niego w miarę obiektywnie, to kim jest?
Definicja gracza (a odnieśmy tu do np. kinomana) jest dość ciężka. Bo jeśli za kinomana uznamy osobę, która chodzi często do kina (albo ogląda filmy w nędznym rezoluszyn w kompie), a uważa za arcydzieła największe komercyjne shity typu ''Piła'' albo ''Jestem Legendą'' to tu coś nie pasuje. A jak weźmiemy za wyznacznik długość grania to często spotyka się tumanów, co mają na XFire kilkaset godzin z różnych gier, a nie mają pojęcia, jaka jest różnica pomiędzy FPS a RPG ;)
Tak więc odpowiedź jest trudna. A nigdy się nie zgodzę, że gracz to ten, co w ogóle gra w gry. Albo czytelnik to ten, co przeczyta na fali popularności Sapkowskiego. To tak, jakby porównywać Mercedesa do Malucha - oboje jeżdżą i mają te same części. Tak samo śmiać mi się chce, gdy ktoś nazwie się fanem jakiegoś gatunku muzyki, bo mu się spodoba komercyjny ochłap (o którym zapomni za kilka dni).
Felieton standardowo poruszył ważną kwestię i standardowo okazał się tylko o nią lekko zahaczyć. Ledwo co zacząłem czytać, art już się skończył ;)
to raczej zalezy od tego ile sie gra. Ja w zyciu kupilem 4 gry, gralem moze w 30 roznnych, a moja przygoda z grami zaczela sie gdzies 10 lat temu. Powiecie pewnie, ze zaden ze mnie gracz;) Otoz jedna z tych 4 zakupionych gier byl cs, w ktorego gram juz pare ladnych lat po 4 godziny i wiecej dziennie;) Aktualnie moge nazwac sie pro graczem (w cs oczywiscie). Jak widac ilosc zakupionych gier i granie w najrozniesze typy gier ni jak ma sie do tego czy ktos jest prawdziwym graczem czy nie:)
Pozdro
-> TRX
"To tak, jakby porównywać Mercedesa do Malucha - oboje jeżdżą i mają te same części."
A co byłoby złego w takim porównaniu? ;>
Oba są samochodami, więc czemu nie można ich porównywać?
Czy do bycia czytelnikiem (a więc osobą, która czyta książki) potrzeba jest dogłębna wiedza z zakresu historii literatury? Znajomość największych jej dzieł? Nie. Czytelnik to po prostu ten kto czyta.
Tak samo jest z graczem. Nieważne w co i jak gra - ważne, że gra.
To tylko określenie osoby, która wykonuje jakąś czynność. Nie ma na celu oceny intensywności czy zaangażowania, tylko wskazanie - ta osoba gra.
Definicja gracza: ten, który gra. To pewnie zamało. Dodać by można jeszcze znajomość rynku, ale to zawodne. Od lat w zasadzie w 4-5 produkcji i nie wybieram innych gier. Nie wiem, czy w mniemaniu Autorki na miano gracza zasługują tylko maniacy, czy też wszyscy dotykający klawiatury i pada.
Niby wszystko pasuje. Ale jak w takim razie nazwiemy grupę zapaleńców? "Gracz" może odnosić się do osoby grającej, od tak po prostu, jak ta sekretarka ze wstępu. Jednak nie jest ona prawdziwym graczem. Gracz (w znaczeniu społeczności fascynatów) to osoba która o grach wie naprawdę dużo. Dla której gry są czymś naprawdę ważnym, Śledzą wydarzenia związane z branżą. Wydaja kasę na gry, nie w sposób przypadkowy, ale z rozmysłem wiedząc czego oczekuje.
Gracz to po prostu gracz i ciężko to zdefiniować, to się po prostu czuje w sercu :P:P:P
Tekst świetny xD
Myślę, że gracz to ten kto gra, a "G"racz to ten kto "G"ra. "Play Hard Go Pro" xD
-> Kozi89
""Gracz" może odnosić się do osoby grającej, od tak po prostu, jak ta sekretarka ze wstępu. Jednak nie jest ona prawdziwym graczem."
Czyli ta przykładowa sekretarka nie jest prawdziwym graczem (według Twojej oceny). No to jakim? Oszukanym?
... -,-
Grupę zapaleńców nazwijmy po prostu - zapalonymi graczami i już.
Zastrzeganie nazwy prawdziwy gracz dla grupy , w której się jest (bo mniemam, że zaliczasz się do tzw. "prawdziwych graczy") podchodzi mi pod ksenofobię.
Dla mnie gracz to posiadacz PC-ta (bez peceta konsoli by nie było, pamiętajcie konsolowcy), który ma jakąś ulubioną grę lub serie gier w której zawsze się orientuje (np. ja i znajomość wszystkich możliwych i ujawnionych faktów na temat serii Guilty Gear) i potrafi w jakimś stopniu zainteresować otoczenie grą (ja problemów ze zorganizowaniem szkolengo turnieju Guilty Gear nie miałem: po prostu 300 osób stoi przed sekretariatem i sie domaga [działa!!!])!
Gracz - człowiek ktorego bardziej od zwykłego i nudnego zycia pociaga zycie w 'Matrix'ie' pełnym akcji i przebojowosci, bogatego w wiele ciekawszych rozwiazan i pozwalajacego na przezycie czegos czego normlanie nie moglby doznac, niesie to ze soba pewne konsekwencje, łatwosc uzaleznienia i izolacji od innych, popadniecia w nałog itp
dokladnie osoba ktora gra 5 godzin czy 15 min dziennie bez roznicy, kazda jest graczem ...
Trudno zdefiniować gracza. Ale czy można kogoś nazwać byłym graczem bo gra o wiele mniej niż kiedyś kiedy był dzieciakiem bo. np. Teraz ma Prace, Rodzinę etc etc. W sumie czas gier mój już minął. Bardziej mnie pociągają gry strategiczne gdzie trzeba ciągle myśleć :] Człowiek się starzeje ;) Shootery już są chyba bardziej dla młodszych graczy
Pojecie gracza to mialo sens z 10-15 i wiecej lat temu. Internet nie byl masowa rozrywka. Nie bylo przenosnych konsol. Komputerow bylo w Polsce mniej. Gry nie byly tak popularne jak teraz. Graczami byli mlodzi ludzi chodzacy do podstawowki/szkoly sredniej/ studenci. Na ogol byli hardcorowymi graczami grajacymi po kilka\kilkanascie godzin dziennie we wszystko co wychodzilo(kiedys nie powstawalo tyle znanych/dobrych gier co teraz, i bardzo malo ludzi kupowalo oryginaly).
Podobna dyskusje podjeto wczesniej na jedym z internetowych podcastow http://www.fantasmagieria.net/?p=13
Jak wspomina jeden z autorow, zyjemy w czasach, gdzie bez tabliczki nie okresli sie juz gracza. Sama autorka 'Ludo ergo sum' pisze, ze graczem jest ktos kto grywa. A jak juz grywa to podlega klasyfikacji. Ludzie chcacy ten podzial jakos uzasadnic analizuja czas grania, w co sie gra, dlaczego, ile pienedzy wydaje sie na gry i tak dalej. Wydaje sie, ze wprowadzenie 10 stopniowej skali mialoby jakis sens, ale przeciez, tak naprawde nikt nie zwraca uwagi na tabliczki, tak samo jak kinomana nie obchodzi czy ktos go nazywa kinomanem czy nie, po prostu robi to co lubi i tyle :) Bycie graczem, nigdy nie bylo nobilitujace. Pamietam slynny obrazek Sledzia w Secret Service, w ktorym w programie telewizyjnym wystepil mlody chlopak, a oczy mial przesloniete czarnym paskiem, utajniajacym jego tozsamosc. Jego slynne slowa "Tak, jestem graczem..."
Kiedys byly tylko dwa podzialy, gracz i gracz hardocore'owy. Teraz te pojecia sie mocno zmienily, bo graczem hardcore'owym nazywa sie teraz wszystkich normalnych graczy, w celu odroznienia ich od casuali.