Francis Ford Coppola nie aprobuje wirtualnego Ojca chrzestnego
zgadzam sie w zupełnosci
Rowniez sie z nim zgadzam. Mam tylko nadzieje, ze gra nie stanie sie profanacja filmu, choc z tego co rezyser powiedzial...tak raczej bedzie.
Ponadto reżyser zarzuca korporacji Electronic Arts, iż nawet nie skonsultowała się z nim w sprawie omawianego projektu.
Śmierdzi procesem. Szczeglnie jeżeli gra sie dobrze sprzeda...
Przecież Ojciec Chrzestny to była wpierw książka... mam rację?
To czemu EA miało się konsultować z Coppolą?
well.. Panowie... wiem, że część z Was z alergią reaguje na sam skrót EA ale uzbrójmy się w cierpliwość i poczekajmy z ocenami na finalny produkt "elektroników"...
Osobiście przeczytałem wszystkie książki Mariu Puzo, jakie zostały wydane, zaś Ojciec Chrzestny był moją pierwszą książką, którą przeczytałem w oryginale... dlatego też obiecuję Wam, że osobiście na naszych stroanch dużymi literami wspomnę, czy gra jest czymś na miarę książkowego i filmowego Ojca Chrzestnego, czy tylkojałową, brutalną strzelaniną...
Za całkowicie nieprawdopodobne uważam natomiast wysuwane tezy, że EA podjęło temat nie mając pełni praw do wykorzystywania zarówno nazwy, imion bohaterów logotypu (dość charakterystycznego przecież...) etc... (jak wiecie - udało im się nawet zrobić nagrania z nieżyjącym już Marlonem Brando a imprezę związaną z promocją gry uświetnili James Caan (czyli filmowy Sonny Corleone) i Robert Duvall (niezapomniany Tom Hagen).
==>Misza
Cóż skoro zatrudnili aktorów z oryginalnej obsady to sprawa staje się jeszcze ciekawsza.
eLKaeR - > no wiem, wiem...
Czyli teraz prawa do Ojca Chrzestnego ma Coppola...?
Nie rozumiem, czemu EA miałoby się z nim konsultować. A jeżeli wykorzystali nazwę, logo etc. to musieli mieć do tego prawa, tak jak pisze Misza.
Zwykli śmiertelnicy na pewno nie poznają szczegółów rozmów prowadzonych z poszczególnymi aktorami, reżyserem i wytwórnią. Możemy jedynie spekulować. Nie sądzę, żeby EA nie prowadziło negocjacji z Coppolą o ewentualnym współudziale w produkcji. Pewnie reżyser tej klasy zażyczył sobie bajońskiej sumki, a gdy korporacja na to nie poszła to w prezencie dostała komentarz z dzisiejszego newsa. Podobnie pewnie było Pacino, a komentarz „Nie chciał udzielić swojego wizerunku w grze” jest bardzo zdawkowy i nie mówi nic o powodach tej decyzji. Oczywiście to moje domysły, ale bazują na sprawdzającym się w 99,9% powiedzeniu – jeżeli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze :)
Verminus ---> jeśli chodzi o pieniądze to tym bardziej należy docenić Coppolę.
Wydawałoby się, że reżyser z jego pozycją (niską niestety), kilkakrotny bankrut, który za marne pieniądze i pod zmienionym naziwskiem wynajmuje się do ratowania od kompletnej porażki filmideł klasy B (vide Supernova) i który nie nakręcił filmu od dziesięcu prawie lat, weźmie każde pieniądze.
A Coppola jak widać ma honor.
Elkaer - to akurat nic nie znaczy, bo przez kilkadziesiat lat po smierci, prawa autrorskie moga przejsc na spadkobiercow, a takze w USA na przerozne konsorcja ( istnieje np trust opiekujacy sie prawami autorskimi po Hemingwayu ). Dlatego mozna bylo kupic prawa autorskie od spadkobiercy(ów) Puzo.
Ale tu sytuacja sie komplikuje, bo wkracza tez Coppola ze swoim filmem, i nei wiem jak w tym wypadku rozkladaja sie prawa autosrkie - byc moze w momencie filmowania producent filmu zakupil prawa autorskie do tytulu albo konkretnych jego skladnikow. A moze nie... ale skoro Coppola zglasza jakies watpliwosci natury prawnej - znaczy ze ma ku temu podstawy.
Ponadto nikt nie pomyslal o tym, ze gra moze korzystac z zawartosci obejetej prawami autorskimi z filmu ( np twarze glownych postaci, logo tytulowe , sciezka dzwiekowa ) a nie ksiazki ( fabula, imiona i naziwska bohaterow itd ).
Przykladem niech beda np gry Harry potter -bazuja na filmie, nie ksiazce, i rozliczenia z tytulu praw autorskich przbeiegaja na pewno miedzy producentem gry a producentami filmu, oraz - tu nie iem - miedzy producentem gry a pania J.K. Rowling. Te naleznosci to tez jedna z przyczyn, dla których producent filmu czesto produkuje gry we wlasnycm obrebie ( czyli np gry ze swiata Star Wars robilo zwykle Lucastarts - czesc konsorcjum Lucasa - nie trzeba bylo wtedy placic frycowego, wiec koszta produkcji byly nizsze ).
To dosc skomplikowana materia, moze ktos bedzie w stanie objasnic lepiej niz ja, bo zna wiecej szczegolow z procesu rozliczania praw autorskich.
A w swietle powyzszych postow i samego newsa widac, ze autorzy gry bazowali raczej na marce filmu, niz samej ksiazki... czyli rzeczywiscie roszczenia Coppoli wydaja sie nei byc bezzasadne.
no coz ale i tak ciagle mam nadzieje ze powstanie cos typu mafia niz jakas badziewna strzelanina takije licencji nie mozna zwalic
Ja tam się przyznaję ze gier od EA od jakiegos czasu nie toleruję, i uważam że paparają prawie każdy temat i licencjami próbują zapchać brak duszy w swych grach, stąd w Godfather by EA nie wierzę.
A jak z tego ma być rozpierduch0-strzelanina, to jakoś sie Coppoli nie dziwię. Że znając EA tak bedzie, to dla mnie wsio jasne:D
A miałem sobie kupić... Jeżeli jednak to badziew, to sobie odpuszczę. :-/