Po prawie 30 latach powstaną nowi Żołnierze kosmosu, ale nie będzie to remake klasyki sci-fi Paula Verhoevena. Za kamerą reżyser Dystryktu 9
To byl jeden z pierwszych filmów, na ktorych bylem w kinie. Jako dzieciak bylem nim zachwycony, potem ogladalem go kilkukrotnie i za każdym razem sie podobal. Jako lebek oczywiscie nie lapalem zadnego przeslania jakie film niesie ze soba. Teraz juz wiem co i jak i tym bardziej sie podoba.
Ja z filmu pamiętam tylko jak później na końcu "gestapo" przesłuchuje telepatycznie dużą larwę co wysysała mózgi przez słomkę.
Ciekawe jak wyjdzie. Adaptacja Verhoevena jest spoko, ale chyba nikt tak naprawde nie wie czy film mial byc pastiszem, parodia, pochwala czy nagana dla ksiazek i zawartych w niej (lub nie zawartych, bo rozne historie i interpretacja mozna poczytac, w tym samego Verhoevena) tresci.
Ciekawe jak wyjdzie Blomkampowi. Imho nie jest dobrym wyborem, bo nakrecil doslownie jeden film, ktory mozna nazwac sensownym. Ksiazkowy przyklad artysty "jednostrzalowca".
Można obejrzeć ale jest trochę takich absurdów jak np zaawansowana technicznie armia z lotami po całym kosmosie leci na robale jak na rzeź. Przy takim zaawansowaniu technicznym nikt nie walczyłby jak w tym filmie i np pada kilka milionów żołnierzy podczas desantu. W filmie wygląda to jak szturm armii rosyjskiej na okopane pozycje ukraińskie, a armia rosyjska biega w adidaskach i nie mają kamizelek kuloodpornych i podobnie jest w tym filmie.
Tu chyba bardziej chodziło o zlekceważenie przeciwnika, ale i tak dziwi brak jakichkolwiek pojazdów wsparcia, czołgów, artylerii itp.
To był satyryczny film o wymowie antywojennej, podobnie jak książka, nie prawdziwe realistyczne kino SF. Jest dokładnie taki jak miał być, bo miał być w stylistyce reklamówek zachęcających do służby wojskowej.
ale jak by coś to zarówno książka jak i oryginalny film bardzo mi się podobały, czekam na remake.
Porzućcie wszelką nadzieję, wy którzy to czytacie - to zbyt poważna fabuła dla dzisiejszego Hollywoodu