Wiedźmin: Syreny z głębin pokazuje, że Netflix znowu popełnia ten sam błąd: niepotrzebnie zmienia dobry materiał ...
Jeżeli sprawdzą się pogłoski o tym, że REDzi wplatają wraz z nową polityką do swoich kolejnych gier wiele tęczowych elementów, to nie zdziwcie się, jak w końcu Netflix poczuje się zbyt pewnie i odpali się na całego robiąc w jakiejś produkcji romans Geralta z Jaskrem. Wspomnicie moje słowa xD
Akuzativ1994--- na 90% Ciri będzie w lesbijskim związku i będzie mogła adoptować małego CZARNEGO krasnoludka lub elfa.
Przypomnę tylko że Ciri już w książkach była lesbijką. Mało tego romansowała z Mistle. Więc musi być romans z lesbijką jakąś bo to jest oczywiste ...
Ja jestem przeciwko woke ale jeśli w książkach coś takiego było i CDPR kontynuuje ten wątek to będzie dobrze.
A netflix dla odmiana z Jaskra zrobił geja ... A przecież dobrze wiemy co on odwalał w książkach z kobietami. WIęc no bądźmy poważni
Zaraz, czemu adoptować. Sugerujesz ze kobieta nie może zajść w ciążę z inną kobietą? Trochę to faszystowskie.
Do drogich Golowiych ekspertów, którzy co najwyzej czytali streszczenia wiedźmina, ewentualnie Sage znają z opowieści ekspertów jak ten dwie wypowiedzi wyżej.
Panowie eksperci, Ciri nie była lesbijką, to, że miała kontakty seksualne z Mistle o niczym nie świadczy. Było kilka sytuacji, że aż przecierała udami przez jakiegoś samca, a jednemu to prawie dała w środku lasu chociaż dosłownie umierał przez rany i właśnie też między innymi nic przez to nie wyszło - bo umarł zanim na dobre zaczęli coś robić. Była ona ewidentnie zainteresowana rownież płcią przeciwną.
Ciri była biseksualna. Wiem, że dla golowych ekspertów takie słowo pewnie niewiele mówi ale od czego jest wszechwiedzący internet. Pomylić osobę biseksualną z lesbijką to jakby pomylić faceta heteroseksualnego z homoseksualnym.
Eksperci golowi, gamratka ich mać xDD
Nadzorca poławiaczy pereł czy królewski bękart. Jedno nie wyklucza drugiego
netflix ale kręcony w Japonii bo te specyficzne kwadratowe rysunki, podobne do final fantasy też
Animacje tworzyło koreańskie Studio Mir, które zasłynęło chyba najbardziej Avatarem: Legendą Korry. O ile w jakimś stopniu nawiązuje do japońskiego anime, to też w jakiejś części wygląda jak zachodnie animacje typu Invincible czy animacje DC od Warnera.
Amerykanie nie rozumieją luzu oryginału i humoru. Dla nich Gerald to facet z wiecznie spiętą pupą. Smutny, ponury dziadyga-tak różny od oryginału. Każdy kto przeczytał książki o wiedźminie Sapkowskiego wie ile tam jest humoru.