„Dlaczego fabuły w grach bardzo często są tak złe”? Daniel Vávra pyta o brak gier z historią na poziomie Wiedźmina 3, RDR, MGS i KCD 2
Jak coś jest dla wszystkich, to często jest również dla nikogo. To jedna z przyczyn sukcesu zespołu Vavry: trzymać się swojej wizji i nie rozmydlać tego, co ważne.
KCD2 ma fabułę, która szczególnie przypadnie do gustu miłośnikom dawnych dziejów ukazanych na wzór Sienkiewiczowski: główne danie o charakterze typowo "westernowym", czyli porwania, ucieczki, tortury, pojedynki itp., udekorowano materią historyczną o wielkiej skali (wojna domowa w Czechach). O jakości fabularnej decydują jednak drobiazgi, które nadają całej przygodzie walor immersyjności i potrafią zaangażować gracza.
Nie zbawiamy tu bowiem świata i nie wysłuchujemy pompatycznych przemów czy miałkich dialogów, które - parafrazując pewnego poetę - brzmią jak płacz kochanków w motelu, gdzie ze ścian odpadają tapety. Ludzie w KCD2 rozmawiają ze sobą, a nie tylko "przekazują zadania". Inaczej wypowiada się królewski podkomorzy, inaczej - karczmarka, a jeszcze inaczej - Zawisza Czarny. Nie musimy w tym wypadku od razu ratować królestwa, nad którym zawisła groźba zagłady z powodu inwazji obcej rasy. Wystarczy, że dowiemy się, dlaczego pewna dziewczyna w wiosce próbuje popełnić samobójstwo albo dlaczego pewien wielmoża cierpi na problemy gastryczne. Samo życie.
Rzecz jasna, znajdzie się w KCD2 miejsce i na wielką politykę, ale nawet zadania o typowej dla RPG skali opatrzone są pieczęcią realizmu, która nie wymaga od gracza zbytniego zawieszenia niewiary. Co więcej, fabuła (dla niektórych nudna) toczy się w takim tempie, że jesteśmy w stanie zawiązać głębsze relacje emocjonalne z poszczególnymi postaciami, które przestają być tylko i wyłącznie kukiełkami, na których zawieszono plakietki z określonymi elementami interfejsu. To ludzie mający liczne wady i niezaprzeczalne zalety, a nie questomaty.
Dlatego (pomimo pewnych wad) zarówno fabuła KCD2, jak i sposób prowadzenia narracji w tej grze, sprawiają, że produkcja Czechów zajmie należne miejsce na półce obok nowych "klasyków" pokroju RDR2, W3 czy BG3.
RDR1 akurat miało słabą fabułę, ale RDR2 to już co innego ^^. Jeśli GTA 6 będzie miało fabułę na poziomie RDR2, świat i przede wszystkim postacie, albo i lepsze to będzie przekozacko.
Tak, są traktowane jako produkt.
I jak każdy inny produkt, nie jest dla każdego.
Nie każdy gra w gry dla fabuły. Jeden będzie się jarał jaka to fabuła jest świetna w RDR czy KCD a drugi będzie się wpieniał, że musi jechać koniem 10 minut bez prawie żadnej interakcji. Tylko tyle i aż tyle.
Inne media też maja problem z fabułami. Książki przeładowane infodumpem i poglądami autora, których historia nie potrafi się skleić. Seriale i filmy z niewiarygodnymi bohaterami o bzdurnych celach. To nie tylko problem gier. Warhorse może i ma dobre podejście do pisarzy i scenarzystów, ale też po prostu trafili im się całkiem utalentowani ludzie.
Choć nawet na tym diamencie jest parę rys w kontekście spójności fabuły (kwestia traktowania Ptaszka), których gra mi dość nie wyjaśniła.
Jeżeli tak dalej pójdzie to ten dobry wujek Vavra zdobędzie nagrode populisty i narcyza roku z dodatkiem ignorant w kontekście wypowiedzi o filmach które w 90 % są produkcjami robionymi dla kasy gdzie reżyser jest tylko narzędziem dla montażystów ze studia które wykłada kasę .
Ponieważ najczęściej są tworzone tak:
-po kosztach bez pasji => wychodzi byle co
-drogo bez pasji => wychodzi takie sobie
-bardzo drogo bez pasji => wychodzi gra AA
-tani ale z pasją => indie gra AA
-drogo z pasją => gra AAA
-super drogo => gta 6
-drogo z pasją => gra AAA - jak mówisz się o AAA to tylko drogo. Powodzenia z pasją, chyba że mówimy o grach niezależnych
-drogo z pasją => gra AAA - jak mówisz się o AAA to tylko drogo. Powodzenia z pasją, chyba że mówimy o grach niezależnych
Miałem na myśli np. Baldurs Gate 3, 100 mln, ludzie z pasją.
Przecież Hollywodzkie filmy też w ostatnich latach szorują po dnie jeśli chodzi o historię.
Jedyne dobre Hollywoodzkie filmy to te od starych już reżyserów jak Tarantino czy Nolan.
Wystarczy sobie zobaczyć kogo studia filmowe jak i growe zatrudniają na scenarzystów to wszystko się wyjaśni. Ale niepoprawnie jest o tym głośno mówić.
Nie wiedziałem, że Nolan to "stary" reżyser ;)
Ja jednak odróżniam filmy, powiedzmy nastawione na fabułę od tych czysto rozrywkowych, gdzie liczy się właśnie rozrywka, widowiskowość, itp.
Problemem jest głównie to, że film ma już wyznaczoną datę premiery jeszcze prze wyborem scenarzysty, reżysera, itp. bo nikt sobie nie może teraz pozwolić na to, żeby film powstawał bardzo długo, to już nie te czasy ;)
"Szef czeskiego zespołu pozostaje aktywny w mediach społecznościowych, czy to podając dalej materiały poświęcone Kingdom Come: Delieverance 2, czy też chwaląc się sukcesem gry (i przy okazji punktując internautów, którzy z uporem godnym lepszej sprawy nadal próbują udowodnić, że KCD 2 to „porażka”). " w tym fragmencie zapomniano dodać "czy też płacząc na za niskie, jego zdaniem, oceny" xD
Co do samego tematu to problemów jest wiele. Głównie koszta produkcji, przez co gry muszą trafić do większej liczby osób i historie oraz postacie muszą być jak najbardziej neutralne, żeby wszystkim siadły.
Jak coś jest dla wszystkich, to często jest również dla nikogo. To jedna z przyczyn sukcesu zespołu Vavry: trzymać się swojej wizji i nie rozmydlać tego, co ważne.
KCD2 ma fabułę, która szczególnie przypadnie do gustu miłośnikom dawnych dziejów ukazanych na wzór Sienkiewiczowski: główne danie o charakterze typowo "westernowym", czyli porwania, ucieczki, tortury, pojedynki itp., udekorowano materią historyczną o wielkiej skali (wojna domowa w Czechach). O jakości fabularnej decydują jednak drobiazgi, które nadają całej przygodzie walor immersyjności i potrafią zaangażować gracza.
Nie zbawiamy tu bowiem świata i nie wysłuchujemy pompatycznych przemów czy miałkich dialogów, które - parafrazując pewnego poetę - brzmią jak płacz kochanków w motelu, gdzie ze ścian odpadają tapety. Ludzie w KCD2 rozmawiają ze sobą, a nie tylko "przekazują zadania". Inaczej wypowiada się królewski podkomorzy, inaczej - karczmarka, a jeszcze inaczej - Zawisza Czarny. Nie musimy w tym wypadku od razu ratować królestwa, nad którym zawisła groźba zagłady z powodu inwazji obcej rasy. Wystarczy, że dowiemy się, dlaczego pewna dziewczyna w wiosce próbuje popełnić samobójstwo albo dlaczego pewien wielmoża cierpi na problemy gastryczne. Samo życie.
Rzecz jasna, znajdzie się w KCD2 miejsce i na wielką politykę, ale nawet zadania o typowej dla RPG skali opatrzone są pieczęcią realizmu, która nie wymaga od gracza zbytniego zawieszenia niewiary. Co więcej, fabuła (dla niektórych nudna) toczy się w takim tempie, że jesteśmy w stanie zawiązać głębsze relacje emocjonalne z poszczególnymi postaciami, które przestają być tylko i wyłącznie kukiełkami, na których zawieszono plakietki z określonymi elementami interfejsu. To ludzie mający liczne wady i niezaprzeczalne zalety, a nie questomaty.
Dlatego (pomimo pewnych wad) zarówno fabuła KCD2, jak i sposób prowadzenia narracji w tej grze, sprawiają, że produkcja Czechów zajmie należne miejsce na półce obok nowych "klasyków" pokroju RDR2, W3 czy BG3.
Lepiej bym tego Waszmości nie ujął. Gry Warhorse są też po staremu patriotyczne, sporo tłumaczą z historii Czech (oczywiście w encyklopedii i książkach zawartych w grze ale i rozmowach bohaterów).
Wraz z RDR2 najlepsze open worldy od czasów W3, właściwie całkowicie deklasujące konkurencje.
A jakie KCD2 ma wady według Ciebie? Osobiście jestem tuż przed udaniem się na wesele;)
:)
A jakie KCD2 ma wady według Ciebie?
Pisząc o wadach, mam na myśli kwestie, na które można raczej przymknąć oko, jeśli weźmiemy pod uwagę zalety.
Gdy idzie o fabułę (w powiązaniu z pewnymi mechanikami), to do tej pory kilka razy (nie kilkanaście) natknąłem się na taką sytuację, że bohaterowie niejako "zapominali" o tym, co dla nich uczyniłem i traktowali mnie jak nieznajomego lub nawet przestępcę. To rzadkie, ale czasem się zdarza. Najlepszym tego przykładem jest Bożena. Oczywiście, w wielu innych grach to standard, ale z uwagi na wysoką jakość systemu przyczynowo-skutkowego w KCD2 tego rodzaju kwestie nieco wytrącają z immersji.
Mam też problem z walką innym orężem niż miecz. Np. broń drzewcowa kuleje, a czasami jest potrzebna (jak choćby w wątku Zawiszy Czarnego). Szkoda też, że mistrzowski cios został zarezerwowany tylko i wyłącznie dla broni białej. Odnoszę ponadto wrażenie, że w jedynce było więcej ciekawych animacji ciosów. Tak czy inaczej, walka mieczem jest chyba nieco przyjemniejsza niż w KCD1. Wbrew opinii wielu gotów jestem nawet stwierdzić, że trochę trudniejsza, bo w jedynce wystarczyło poczekać na cios przeciwnika i nacisnąć "Q", żeby bez żadnego problemu wygrać każdy pojedynek (poza takim, w którym brało udział kilku przeciwników). Kompletnie więc nie rozumiem narzekań na poziom trudności walk w KCD1: kto poświęcił czas na trening u Bernarda, ten bez problemu ścinał głowy każdemu bandycie.
I wreszcie grafika. Jest bajecznie, ale... gra bez DLSS wygląda na rozpaćkaną (choć powinno być na odwrót). Z kolei z DLSS horyzont wygląda na wyjątkowo rozmyty. (Można zniwelować perspektywę powietrzną modami, ale wolałbym dostać taką możliwość "out of the box"). Czasem też widać pewne niedostatki budżetowe w animacjach (brak płynności przy zmianie konkretnej fazy ruchu na inną). Wolałbym też, żeby noc przypominała (w mniej intensywnej wersji) to, co widzimy po wypiciu "Nocnego Jastrzębia" (minus efekt flary przy źródłach światła). Świat wygląda wtedy rewelacyjnie. Powtarzam jednak: to z mojej strony czepialstwo.
Mam też pewien problem z poziomem trudności. Ponieważ należę do graczy, którzy wszedzie wejdą, zajrzą w każdy kąt i wszystko zrobią, to po "ukończeniu" pierwszej mapy stałem się już niezniszczalny. Nie uznam tego jednak za "obiektywną" wadę gry, ponieważ mocno podbiłem poziomy wielu umiejętności "na własne życzenie".
Gdybym miał w tym momencie wystawić KCD2 ocenę, to dałbym bez żadnych wątpliwości 9-9.5/10. Ale jestem (po ok. 70 godzinach) dopiero w jednej z pierwszych misji na drugiej mapie, więc moja opinia może się jeszcze zmienić (mam nadzieję, że na lepsze). Ostatnio przypadkowo trafiłem na zadanie poboczne, które zaczęło się od wykuwania podków, prowadziło poprzez śledztwo (z podejrzeniem morderstwa), a zakończyło się dramatem psychologicznym z zacięciem społecznym (rola kobiety w średniowieczu). A do tego miało co najmniej 4-5 możliwości różnego rozwiązania podstawowego problemu (w zależności od wyborów podejmowanych na różnych etapach zadania i na samym końcu). I cała gra jest właśnie taka. :)
Osobiście jestem tuż przed udaniem się na wesele
Dobra rada: przed weselem postaraj się wykonać jak najwięcej misji pobocznych. Wtedy ludzie, którzy się tam bawią, nie będą dla ciebie nieznajomymi.
No właśnie zrobiłem prawie wszystkie questy poboczne przed weselem, no i Ci ludzie są na weselu, i można z nimi pomówić, a także coś dla nich zrobić. Fajne to jest bo to takie nawiązywanie pewnej więzi z tymi postaciami, zjawisko dość rzadkie w grach.
Dzięki za rozbudowaną opowiedz.
Gra to nie książka ani nie film, tutaj liczy się gameplay.
Są gry z minimalistyczną fabułą lub nawet jej pozbawione, które są świetne, fabuła potrzebna jest w określonych gatunkach, jak RPG, gry przygodowe, itp.
No patrz a mnie np. fabuła lekko obrzydziła Dooma Eternal, była tak głupia, że już lepsza była ta z Doom 2016 czyli tak jakby jej w ogóle nie było ;)
Przecież Wiedźmin 3 ma bardzo słabą fabułę, najgorszą w serii. RDR2 i MGS to wiadomo ale W3? Wolne żarty. Ogólnie gry z fabułami powyżej "dobrej" to można na palcach jednej ręki policzyć.
Skoro Wiedźmin ma według Ciebie bardzo słabą fabułę, a 99% graczy twierdzi, że ma fantastyczną fabułę, to może po prostu ty masz bardzo słaby gust?
Co do RDR2 - nie byłem w stanie dobić 10-ciu godzin, tak mnie to coś wynudziło.
Nawet jeśli ma gorszą fabułę wątku głównego niż w poprzedniczkach (z czym się zgadzam w rozumieniu podstawki, ale na szczęście w dodatkach nadrobili to - w szczególności w Sercach z Kamienia!), to nie zmienia faktu, że na tle 90% innych gier i tak była to fabuła co najmniej dobra. Serio, żeby twierdzić, że była "bardzo słaba" to naprawdę trzeba być uprzedzonym.
Żaden Wiedźmin nie miał słabej fabuły, ale gdybym miał wskazać w której części fabuła wypadała najgorzej, to zdecydowanie w dwójce.
RDR2 ma lepszą fabułę niż Wiedźmin 3? Chyba żartujesz. Ja po 14 godzinach w RDR 2 nadal nie wiem, o co w tej grze chodzi (oprócz popełniania przestępstw, oczywiście). W Wieśku wiadomo to już po 2-3 godzinach.
Narracja, postaci i dialogi w tej grze są bardzo dobre ale sama fabuła jest biedna. Tak jak już napisał Zdzichsiu, co jest błyskotliwego w znajdź Ciri i pokonaj wielkiego złego na końcu? Przez 90% gry szukamy Ciri a gdy ją znajdziemy to zaraz gra się kończy. Przez większość gry fabuła jest w zasadzie nieobecna stoi cały czas w miejscu. Po drodze poznajemy jakieś wątki, ale one w zasadzie są poboczne i na główną fabułę nie mają żadnego wpływu.
Co do RDR2 - nie byłem w stanie dobić 10-ciu godzin, tak mnie to coś wynudziło.
No i co w związku z tym? To świadczy o poziomie fabuły w RDR2? Skoro jej nawet nie poznałeś to ciężko abyś mógł ją porównywać.
Bo prezes z wyznawcami fabule miec musza, inaczej sie udusza. Gry nie potrzebuja fabuly, ale niektorzy juz tak.
Bo liczy się grywalność a nie fabuła. Mario czy Tetris nie potrzebowały fabuły. Większość gier potrzebuje tylko szczątkowej pretekstowej, jako tła do rozgrywki. Niestety YouTube i dzieci, które nie potrafią wysiedzieć z książką wygenerowały gracza nowej generacji. Takiego, który woli oglądać co się dzieje na ekranie niż grać. "I wszędzie musi być fabuła!" Bo jak nie to będzie płacz. A już wrzucanie wszystkich gier do jednego worka nie widząc róznicy pomiędzy gatunkami jest już w ogóle idiotyzmem.
Sama w sobie nie była słaba, ale w porównaniu do dwójki, to samo porównując postacie z dwójki, a z jedynki to wypada po prostu słabo, ale zła nie jest. Miejmy nadzieję, że to samo będzie porównując GTA 5 i 6 i GTA 6 będzie też miało postacie na poziomie RDR2, a nawet lepsze i to samo wszystko inne.
Są złe, bo wielu scenarzystów próbuje wrzucić do fabuły jak najwięcej wątków kosztem przejrzystości struktury narracji
Aleksieju, graczu hobbysto i groznawco, czemu masz tylko 6400 osiągnięć na 4600 gier na Steamie?
Zakładam, że chodzi nie tylko o główną fabułę, a ogólnie wszystkie historie przedstawione w danej produkcji. Oczywiście również mowa o dużych grach, najczęściej z wielkim światem.
Patrząc tylko na fabułę, to są lepsze gry od wymienionych w artykule, nawet nieraz Indie gierki się trafią.
W segmencie AAA open world to rzeczywiście szału nie ma.
Z grami jest ten problem że tutaj liczy się gameplay. Bo jest sobie taki Haven, gdzie fabuła o relacji dwojga kochanków jest najważniejsza ale gameplayeowo jest tak sobie. Są sobie japońszczyzny, które jako jedyne wysokobudżetowe gry mają w sobie artyzm i wizję twórcy. I mają gdzieś dziwne mechaniki, na które uparł się twórca. Jest sobie Minecraft czy inne Terrarie gdzie nie ma fabuły a ludzie i tak topią tam setki czy nawet tysiące godzin. No i są piękne zachodnie gry z fotorealizmem, które często są nudne albo po prostu znudziły się graczom.
Fabuła w grach nie jest najważniejsza. Ale w grze nastawionej na fabułę, jest ona kluczowa