Ot take pytanie na niedzielę.
Miałem w swoim życiu, dużo przypadków gdzie jak zrobiłem dobrze to dostałem po dupie.
Szczerze, to ciężko zliczyć sytuacje.
Co się bardziej "opłaca" w życiu więc ? Bycie ok, ale wtedy zle rzeczy się dzieją czy bycie mendą(niekoniecznie jak ta na forum) i mieć wyrąbane na wszystko? Pomóc czy olać?
U mnie akurat jak staram się dobrze to mam w wuj pod górę.
Na pytanie - co się bardziej OPŁACA? - odpowiedź jest prosta - zawsze i bez wyjątku bycie mendą.
Jeśli priorytetem nie jest literalnie opłacanie się, to zgadzam się z PanemSmokiem.
To nie jest prawda, jako praworządny neutralny często w swoim życiu dążę do wprowadzenia równowagi i ukarania mend, jeśli nie podoba mi się ich postępowanie. Nie jest to moją misją życiową, ani nie poświęcam temu zbyt wiele uwagi, ale ja nie wchodzę w relacje towarzyskie czy biznesowe z mendami.
Menda może nawet nie widzieć związku (bo na przykład nie wie, że z tego powodu go np. nie zatrudnimy albo o czymś nie poinformujemy), ale bycie mendą ma swoje negatywne konsekwencje i wcale nie jest tak opłacalne
Sam nie wiem, bo wiele razy oberwałem mocno, a często nawet "dziękuję" nie usłyszałem.
Mimo tego dziś zaproponowałem pomoc kolejnej losowej osobie w tym tygodniu.
Mam taką chęć i wewnętrzną potrzebę. Dziś akurat ktoś mi podziękował i to kilkukrotnie :D.
Lepiej się czuję jak komuś pomogę.
Jeżeli stać Cię na to żeby bezinteresownie pomóc, to zawsze pomagaj. Bycie mendą opłaca się tylko tym, którzy pragną samotności w sztucznym świece. Złe rzeczy dzieją się tak samo często jak i dobre, tylko te dobre trudniej dostrzec.
Pomóc czy olać?
Pomóc, ale nie wyręczać !
Nawet, jeśli bycie mendą się opłaci, to później zdasz sobie sprawę, że jednak nie za bardzo
Via Tenor
Wystarczy spojrzeć na Mariana Janusza Paździocha aby uzyskać prawidłową odpowiedź.
Nie bez powodu mówi się no good deed goes unpunished. Niestety opłaca się być *ujem. Co więcej, złego licho nie bierze xd Nie wpada mi do głowy żaden przypadek złej osoby która nie miałaby dobrze, za to odwrotnie cała masa
Trochę mendą trzeba jednak być, bo bez tego ludzie włażą ci na głowę.
Dupki i mendy zawsze wygraja z ludzmi uczciwymi.
Juz Machiaveli pisal o tym setki lat temu i raczej nic sie nie zmienilo przez ten czas.
To zależy od sytuacji. Pomaganie innym jest spoko, ale nie może powodować, że sam przez to mocno oberwiesz. Warto być asertywnym i czasem powiedzieć "nie".
Mieć wyrąbane na wszystko bardzo rzadko od razu oznacza bycie mendą, a ty już postawiłeś między tym znak równości. Jeśli widzisz, że na ulicy przewraca się staruszka, a ty ją omijasz z uśmiechem, to owszem, wtedy jesteś mendą, ale w zdecydowanej większości przypadków etyka i społeczeństwo nie oczekują od Ciebie aktywnej postawy, ilekroć komuś dzieje się krzywda, szczególnie gdybyś musiał pomagać swoim kosztem.
Może w tym tkwi Twój problem? Mylisz pilnowanie swojego nosa z byciem mendą? Za wszelką cenę chcesz nieść dobro, nawet tam, gdzie o nie wcale jakoś przesadnie nie proszą?
Sam w życiu jestem (chyba) dobrym człowiekiem i dużo pomagam rodzinie (to kogoś gdzieś zawieźć, to coś zrobić z telefonem, to z laptopem, to pojechać z kimś do lekarza) i zawsze takie coś wychodzi najczęściej bokiem i potem jest kurwowanie pod nosem, nigdy na niczym się jeszcze nie wyszło dobrze, poza tym że w rodzinie nikt złego słowa na mój temat nie powie, a tak to nie polecam, to samo prywatnie jak ktoś coś chce z roboty, zazwyczaj nic za to się nie dostaje i żadnych korzyści się z tego nie ma, a ja nigdy niczego nie potrzebuje żeby też coś z tego mieć, ale najważniejsze to nie dać sobie wejść na głowę za bardzo, bo wtedy to już jest koniec.
Różnie to bywa, ale ja żyję w założeniu, że najbliższa rodzina najważniejsza. Pomagamy sobie tysiące razy i jeszcze z tego powodu problemu nigdy nie było. Co do dalszej rodziny czy znajomych to nawet nie komentuję, jakoś symbolicznie pomóc można, ale na pewno nie nadstawiać karku czy portfela.
Ja akurat wyznaję zasadę, że karma wraca i wielokrotnie się o tym już przekonałem.