Za pozwoleniem użytkownika squaresofter (autora świetnego cyklicznego bloga W co gracie w weekend) i aprobatą stałych bywalców jego bloga, zakładamy forumowy wątek w którym możemy dzielić się naszymi growymi przygodami.
Każda platforma i gra mile widziana, każdy gatunek i każda opinia oraz spostrzeżenie na temat gry - także mile widziane.
Dla ludzi szukających inspiracji w co zagrać lub nawet jaką serią lub gatunkiem się zainteresować.
Oczywiście nadal wspieramy squaresoftera i jego wpisy na blogu, to on to wszystko rozpoczął ale słabo nam to wspieranie idzie. A tak w ogóle, to już nie ma za bardzo czego wspierać :(
Poprzednia część: https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=16412622&N=1
Jako, że ostatnio gościłem m.in we Florencji to postanowiłem sobie przypomnieć drugiego Assasyna. Na razie 6h na liczniku :)
Football Manager 2023, 1123,5h Tylko 3h w tym tygodniu? Chyba najgorszy wynik w historii. Chyba powoli zaczyna się pojawiać się wypalenie... W sumie to nawet nie specjalnie pamiętam co się przez te 3 godziny wydarzyło...
Metaphor: ReFantazio, 48h Naprawdę spoko ten Metaphor jest no ale te momenty nudzenia kiedy nic się nie dzieje trochę rażą. Tym bardziej jeżeli skończyło się już w zasadzie wszystkie zadania poboczne a tu dalej z 10 dni do następnego fabularnego wydarzenia. I te wydarzenia są bardzo solidne w większości ale te momenty między nimi potrafią być po prostu nudzące. Ta struktura to jest to co mi nie pozwala tych Atlusowych gier stawiać w jednym szeregu z najlepszymi jRPGami w jakie grałem niestety.
Red Dead Redemption 2, 120h Niektórzy kończą grę w 70-80 godzin a ja po 120 dopiero skończyłem trzeci rozdział i uroczyście pierwszy raz wjechałem na Novigradu... znaczy Saint Denis. W 200 godzin raczej nie skończę. Po tylu godzinach w lasach, trzeba powiedzieć że miasto robi naprawdę wrażenie, mimo że przecież nie jest jakieś strasznie wielkie. Ogólnie chyba trzeci rozdział chyba mniej mi się podobał niż drugi. Dalej się oczywiście grało super dobrze ale pierdzielenie z tymi dwoma rodzinami takie trochę meh. Lokalizacja naszego obozu w tym rozdziale też mi się nie podobała, zarówno ze względów wizualnych, jak i praktycznych. Całkowicie na południe ten obóz, jak się gdzieś pojechało to daleko zawsze było do tego obozu, poprzedni obóz był bliżej centrum położony. Czasami mam wrażenie, że czas w grze się buguje i zaczyna upływać ze dwa razy szybciej niż powinien :)
Rise of the Tomb Raider (19+ godz.) - grane od sylwestra, słabiutki scenariusz i kiepsko napisane postaci, męczący "backtracking" mimo wielu punktów obozowych (trzy czwarte czasu to zbieractwo), słabe wyczucie postaci i beznadziejna walka, ogólnie kiepska ta Lara z łukiem (wolę oryginalną z parą pistoletów) ALE naprawdę spodobała mi się tu podstawa fabularna a konkretnie to jak stworzono treści dopełniające i jak są dawkowane, cała ta otoczka i opisy dotyczące Proroka mimo że niezbyt odkrywcze, to wchodzą jak złoto, zagadki środowiskowe bywają wymagające ale poza jedną czy dwoma nie męczą.
Phantom Doctrine (44+ godz.) - wróciłem po dłuższej przerwie, dalej uważam że jest to jedna z ciekawszych pozycji, ale niestety nie wykorzystano tu potencjału, powtarzalność jest zabójcza więc zalecam odpowiednie dawkowanie.
Tiny Tina's Wonderlands (18+ godz.) - grane w kooperacji co jakiś czas, jako fan papierowych erpegów jestem potężnie zawiedziony, kiepsko prowadzona fabuła - fatalny GM :P, mnóstwo niewykorzystanych możliwości, tak naprawdę to po prostu gorsza odmiana Borderlandów, ciągłe odczucie słabego sprzętu czy ogólnej niemocy ALE trzon rozgrywki (tym bardziej ze znajomym) potrafi bawić, humor jest ok więc tak żeby sobie pograć z kimś to czemu nie.
Pixel Puzzles Traditional Jigsaws (180+ godz.) - kończę kupione kiedyś za grosze paczki, gierka kiepska ale jak ktoś lubi układać to fajny przerywnik.
Epistory - Typing Chronicles (4+ godz.) - kluczyk od
Ukończony Black Myth Wukong, wyszło 100 godzin, każdy cm mapy zwiedzony, starałem się wszystko odkryć, odblokować, zakończenie wyszło te najlepsze (sekretne), rozpocząłem nową gre + ale to tylko tak z ciekawości, raczej dalej grał nie będę.
Przyszła kolej na Ghost of Tsushime albo Kingdom Come Deliverance.
Ja ostatnio zacząłem grać ponownie w Minecrafta i nie dokończone Modern Warfere 2 na Xboxie 360, War Thunder na PC i od czasu do czasu w WOT
Tower of Mask (15h, skończona) - w grudniu, jak i w ostatnich dniach na tapecie miałem i mam kilka produkcji. Przede wszystkim świetnie bawiłem się przy nastawionym na akcję erpegowym dungeon crawlerze Tower of Mask, który ukończyłem odblokowując wszystkie osiągnięcia. Gra od razu wskoczyło do mojego top 3 w tym podgatunku obok Legend of Grimrock i Operencii. Bawiłem się świetnie. 9 poziomów świetnego level designu, ciekawych wrogów, umiarkowanych, ale satysfakcjonujących zagadek, których nie ma tak wiele nawalonych jak to miało miejsce w takim Vaporum: Lockdown. Gra tak mi się spodobała, że po wymianie kilku zdań z twórcą, potwierdziłem chęć przetłumaczenia gry na polski i po kilku dniach było już gotowe - napisy od wczoraj są już dostępne. Polecam.
Scauage (1h, skończona) – Klimatyczny, darmowy symulator chodzenia (to nie jest survival horror jak wskazują tagi na steam). Nie ma w nim nic odkrywczego. To wszystko już było w tego typu grach, ale tutaj jest nawet fajna atmosfera niepokoju i dobrze budowana groza. Grafika stylizowana na PSX, niezły dźwięk. Niczym się nie wyróżnia. Mogłoby być więcej pomieszczeń do eksploracji, więcej odnajdywanych przedmiotów i więcej zagadek, ale wtedy nie byłaby darmowa i trwałaby dłużej niż godzinkę. Ogólnie 5/10, ale twórcy mają potencjał na coś jeszcze lepszego.
Sweet Collector (10h, skończone) – Nie sądziłem, że aż tyle godzin spędzą z tą sympatyczna gra logiczną. Układanie ciast, deserów i słodyczy w odpowiednie pola potrafiło wciągnąć, ale też i napsuć krwi w niektórych przypadkach. Przy niektórych poziomach głowiłem się i kombinowałem dość długo. Ogólnie zaskoczony byłem długością gry. W przeciwieństwie do innych tego typu gier, gdzie układamy koty, czy psy, które były krótkie, Sweet Collector to 100 poziomów w podstawowym trybie i około 30 w dodatkowym. Grę przechodziłem z synkiem i dobrze się przy niej bawiliśmy, choć potrafiła go zniechęcić przy tych trudniejszych poziomach. Niemniej i tak zaskoczony jestem jak sobie ten niemal czterolatek radził. W kilku momentach naprawdę mnie zaskoczył.
Restless Grounds (45 minut, skończone) – Polski, darmowy FPS w nieudolnym retro stylu. Fajnie, że z akcją umiejscowioną w jakimś polskim kurwidołku plus parę smaczków (bober). Jednak cała reszta jest przeciętna lub słaba. Strzelanie i poruszanie się jest toporne, kule nie ranią zbyt oddalonych wrogów (muszą być zawsze bliżej), takie pojedyncze przeładowywanie podczas walki totalnie nietrafione, błędy ortograficzne w tekstach i dialogach, możliwość zacięcia się na teksturach i wypadnięcie poza nie (ale trzeba oddać, że w takim w przypadku po kilku sekundach wracamy na plac boju). Kiedyś może i dałbym kciuka w górę na Steam. Teraz nie. Dziwi mnie, że gra ma tak pozytywny odbiór wśród polskich graczy, którzy przy płatnej, ale lepiej zrealizowanej grze już takich błędów nie odpuszczają i dają negatywy. Potem tacy twórcy idą za ciosem i tworzą kolejne barachło, które zalewa Steam.
Open Fishing XL (4h, w trakcie) – Taki symulator wędkarstwa w grafice PSX. Jest całkiem fajnie. Prosto a przyjemnie, choć nieco monotonnie, ale jest to gra pod osiągnięcia. To w sumie taki standard w tego typu grach gdzie łowimy rybki, sprzedajemy a za kasę kupujemy lepszy sprzęt, który pozwoli łowić nam w nowych miejscach i większe okazy. Dla zabicia czasu na kilka chwil w przerwie między innymi tytułami dla mnie jak znalazł. Pewnie nieraz jeszcze uruchomię ja na kilkanaście minut i się uzbiera w ciągu kilku miesięcy trochę godzin.
Gotz – (1h, w trakcie) – Na PC to świeża, styczniowa premiera gry, która kilka tygodni wcześniej wyszła na telefony. Jest to całkiem sympatyczna produkcja, w której kierujemy tytułowym rycerzem a potem jego towarzyszami na planszach, w których planujemy komplet ruchów. Brzmi prosto, ale już od 10 poziomu zaczynają się wymagające plansze. Pomiędzy logicznymi potyczkami śledzimy całkiem fajnie napisaną historyjkę z dobrym dubbingiem. Graficznie jest przyjemna dla oka. Zobaczymy co będzie dalej.
The Whispering Valley – (mniej niż 1h, w trakcie) – Przygodowa gra FPP, ale w starym stylu, czyli statycznym poruszaniem się, choć w tym wypadku tła nie są też statyczne, bo w tle można zauważyć latające ptaki, czy muchy nad truchłem i są w 3D. Dziwne rozwiązanie, ale mi nie przeszkadza, bo twórca już w darmowym, osobnym prologu do tejże gry pt. The Whisperer potwierdził, że i taki gameplay buduje klimat pomimo wyraźnie ograniczonego budżetu.
Udajemy się do niemal opustoszałej wioski, w której odkrywamy jej tajemnice i odszukać naszego przyjaciela, który przysłał nam enigmatyczny list. Jest klimatycznie, mrocznie a dobry, francuski dubbing robi też robotę. Na razie nie zagrałem wiele, bo brakuje mi więcej czasu, aby przysiąść do tej gry i wsiąknąć w klimat i ciekawie zapowiadającą się historię.