mieliście tak może, że zagraliście w jakąś grę, przykładowo pierwszą albo inną dowolną pojedynczą część i tak was odrzuciła, że wychodzą kolejne części a wy omijacie tą serie szerokim łukiem?
W moim przypadku jest tak z serią Just Cause i Bioshock. Pierwsze części obu gier tak mnie odrzuciły, że nawet gdyby któryś z serwisów rozdawał za darmo, to nie jestem zainteresowany.
Macie tak z jakimiś seriami?
Assassins Creed. Odrzuciło mnie już po pierwszej części
Kingdom Come: Deliverance, na pierwszy rzut oka gra w moim guście, lubię RPG, lubię klimaty średniowiecza lub osadzonego w tej stylistyce fantasy. Co mogło pójść nie tak?
Ano główny bohater, predefiniowany, parafian który mnie tak irytował zarówno zachowaniem jak i wyglądem że absolutne zero immersji. Zrobiłem ze 3 podejścia i olałem temat, trudno wtopiłem pieniądze ale nie będę się męczył. Nawet ten kretyński system walki bym jakoś przebolał, ale protagonisty nie zniese.
Ja tak mam z Far Cry. Pierwsze części to był powiew świeżości. Potem to już jest jechanie na tym samym schemacie, jeden główny zły, którego pokonać trzeba. Assasin's creed to już nawet nie wspominam bo to jest kpina. Części tyle co odcinków mody na sukces.
Ja tam miałem z Homefront, jedynka była takim paździerzem, że kolejną część miałem totalnie gdzieś.
Ja mam tak z bethesdą. Może nie po jednej grze, bo próbowałem po parę razy Morrowinda, Obliviona i Skyrima, ale za każdym razem usypiałem z nudów po paru godzinach. Od tamtej pory każda ich kolejna gra dla mnie nie istnieje. Falloutów nawet nie ruszyłem i to pomimo tego, że trójkę mam za darmo od epica.
Ja miałem tak z Bioshock. Wszyscy tą grę zachwalali i postanowiłem spróbować zagrać ale w ogóle nie moje klimaty. Co do Just Cause to pierwsza część była i owszem fatalna. Głownie ze względu na optymalizacje. Jednakoż kolejne już coraz lepsze. I polecam spróbować bo znacznie są lepsze. Szczególnie 3 część.
Dishonored. Tak się naczytałem, że to współczesna legenda skradanek, a tu po prostu zwykła skradanka.
Choć jakby rozdawali za darmo następne części to pewnie bym się skusił, bo klimacik był akurat niezły.
Gothic i jego drewniane sterowanie
Morrowind. Wtedy jeszcze jako dziecko spiraciłem tę grę, nawet za darmo się nie spodobała. I nie rozumiem fenomenu kolejnych gier, ale to już oglądałem tylko gameplaye. Coś straciłem?
Z najnowszych.. Elden Ring. To była dla mnie nowość, bo gra okrzyknięta takim sukcesem, a ja nigdy nie grałem w soulsy.. Dawałem dwie szanse, ale nie dla mnie tłuczenie przez godzinę jednego bossa.
Dawałem dwie szanse, ale nie dla mnie tłuczenie przez godzinę jednego bossa.
Elden Ring ma otwary świat bez znaczników, jeśli tlukles przez godzinę bossa to miałeś po prostu za niski lvl i wtedy trzeba iść gdzie indziej, aby nabić lepsze itemy i postać
Trzeba tłumaczyć takie oczywistości?
Do tej pory pamiętam, że moją pierwszą postacią był dunmer, który śmigał w pancerzu Indoril z jakimś losowym szklanym mieczykiem... grało się świetnie - bez poradników, bez min-maxingu ... aż do momentu, w którym nie zainstalowałem dodatku Tribunal
Jeśli chodzi o Morrowinda, to bardzo zależy.
Morrowind podobnie jak kolejne odsłony stawiał bardzo mocno na eksplorację świata, odkrywanie nowych rzeczy i relatywnie dużą mapę więc można było łazić, łazić, łazić.
Dla gracza nastawionego na niespieszne odkrywanie świata i wgłębianie się w historie, wewnętrzną politykę i inne takie Morrowind był fascynujący.
Z drugiej strony, gra była średnio dopracowana technicznie, wiele rzeczy wymagało ciut wyobraźni bo silnik nie dawał rady, system rozwoju postaci był spoko - ale z drugiej strony system walki był mało interesujący.
To jest dokładnie ten typ gry, który może zachwycić gracza nastawionego na eksplorację wielkiego świata i zgłębianie historii - ale dla innych mógł się okazać i często okazywał nudą.
Swego czasu odrzuciła mnie Yakuza 0, którą porzucilem po chyba 3h. Następnie spróbowałem łatwiejszego i przystępniejszego Judgment no i kompletnie mnie zassało. Wróciłem do Zero i prawie jedna po drugiej ograłem kolejne 5 części. Warto czasami dać drugą szansę.
mieliście tak może, że zagraliście w jakąś grę, przykładowo pierwszą albo inną dowolną pojedynczą część i tak was odrzuciła, że wychodzą kolejne części a wy omijacie tą serie szerokim łukiem?
Fallouty od bethesdy, trzeba pamięć że nawet jak wyjdzie słaba gra, to niekoniecznie ci producenci muszą zrobić dalej tak samo źle gry
Tak miałem taki przypadek. Ta seria to Wiedźmin. Po znakomitym jak na tamte czasy W1 reszta to po prostu dla mnie tragedia.
Via Tenor
Odbiłem się od Fallouta 3 i przez długi czas nie mogłem się przemóc, żeby odpalić New Vegas ... grę, która stała się jedną z moich ulubionych
New Vegas to było coś.
Po F3 miałem mieszane uczucia, NV pokazało że można lepiej. Dużo, duuuuuuuużo lepiej.
https://www.youtube.com/watch?v=kr22fKNUVxQ
Microsoft mógłby ruszyć tyłek ... ma wszystkie karty w ręku
Mnóstwo jest takich serii. Pierwsze, które przychodzą mi na myśl, to Borderlands, Diablo, Hitman, Kingdom Hearts, Pokemon, Sonic.
Czesciej to kolejne czesci okazuja sie dla mnie niegrywalne. Z takich "od samego poczatku" to na mysl mi przychodzi Ass ass in creed i Cyberpunk, skoro obiecuja kontynuacje.
Wiedzmin od 2 i dalej, Fallout od 3 i dalej, Dragon Age od 2 i dalej, Diablo 3 i dalej... Pewnie cos jeszcze by sie znalazlo.
Lepiej się jednak przełamać bo wiedźmin 1 był według mnie nudny i słaby, podczas gdy wiedźmin 3 to jedna z najlepszych gier jakie grałem. Warto skakać po częściach bo często się różnią od siebie. Ciekawym przykładem jest AC odyseja, który mi się podobał, a kontynuacja AC valhalla mimo prawie skopiowanego całego gameplayu był już niegrywalny.
Halo, Monster Hunter, Dragon's Dogma
W moim przypadku jest tak z serią Just Cause i Bioshock. Pierwsze części obu gier tak mnie odrzuciły, że nawet gdyby któryś z serwisów rozdawał za darmo, to nie jestem zainteresowany.
Przecież 1 jest kapitalna, a dwójeczka to cud, miód i orzeszki, natomiast Infinite to totalne ścierwo i gdyby to była pierwsza część to nigdy bym nie grał w kolejne, ale na szczęście nie jest.