Wróciłbym do Mass Effect Andromeda - ale nie mam po co. Ta gra już na zawsze pozostanie niedokończona
Pierwszy objaw "zdziecinienia" gier BioWare. Po epickiej trylogii z chadem Shephardem dostaliśmy jakiś chłystków, którym kradli kanapki w szkole, jako głównych bohaterów. Ogólnie cały vibe gry był strasznie dziecinny jakby skierowany do nastolatków 13-17.
W Veilguard pojechali już całkowicie po bandzie w tym temacie. Mam nadzieję że po ME5 w końcu zamkną to studio i ta denna banda developerów pójdzie szukać innej pracy, bardziej pożytecznej dla społeczeństwa jak np. serwowanie kanapek w McDonaldzie.
Grałem w to pierwszy i jedyny raz na premierę w 2017 roku. Jakiś czas temu próbowałem ograć ponownie i szybko mi się odechciało.
Ta gra ma wszystkie najgorsze rzeczy z Dragon Age Inquisition i żadnej fajnej ze starych Mass Effectów. Świat gry jest naiwny i bezsensowny a towarzysze to słabe kopie towarzyszy z trylogii, nie polubiłem ani jednego. Słabe dialogi, drętwe animacje, nieciekawa fabuła, ani trochę mnie nie interesuje jak by się to potoczyło dalej.
Odradzam. Gra jest nudna, pozbawiona klimatu, ma drętwe dialogi, drętwe postacie, słabą fabułę z nielicznymi przebłyskami - i paskudne animacje twarzy. Ratuje ją tylko walka. Pod koniec zaczyna się rozkręcać, ale wtedy fabuła jest ucinana i nie wiadomo co dalej. I raczej już nigdy się nie dowiemy, bo gra została zarzucona a twórcy udają że nigdy jej nie zrobili.
To trochę jakby przeczytać tylko jeden tom z całej serii i dowiedzieć się że autor umarł albo się znudził - reszty nie będzie. Bywały już takie przypadki: Tomasz Pacyński, Feliks Kres, James Jones, Stieg Larsson, Tomasz Kołodziejczak etc., etc.). Tylko że tutaj nawet nie warto rozpoczynać gry, nic ciekawego tu nie ma.
Dopóki robiłem wątek główny, to mi się Andromeda nawet podobała. Wiadomo, że nie był to poziom poprzednich Mass Effectów, ale po prostu przyjemne action rpg, fajnie się w to grało.
Natomiast gra sporo traciła przez te duże i zupełnie nieciekawe mapy. Ja w erpegach staram się zwykle zrobić wszystko co jest do zrobienia, a tu w końcu odpadłem, bo aktywności na mapach było zwyczajnie za dużo i były strasznie nudne. Do tego same mapy były dosyć brzydkie i generyczne. Zupełnie nie zachęcały do tego, żeby je zwiedzać.
Zawsze mnie śmieszą podobne opinie: "nie będę grać bo zakończenie jest durne". W 90% gier, filmów i książek zakończenia są głupie. Należy grać dla samej gry a nie zwracać uwagę na zakończenie. Życie ludzkie to też historia z głupim zakończeniem ale chodzi o to żeby sobie użyć przed śmiercią.
A ja właśnie omijam gry ze złym zakończeniem, ponieważ po co mi patrzenie na fabułę w grze, skoro wszystko co robiłem przez całą grę to bez sensu bo i tak źle się to skończy
Wiele osob nie potrafi w gre bez fabuly. Dla takich, zakonczenie jest zbyt wazne.
Skończyłem rok temu. Grę kupiłem 2-3 lata wcześniej. Pograłem kilkanaście godzinek i porzuciłem. Powróciłem sobie jakoś w grudniu zeszłego roku i w ciągu 2 miesięcy skończyłem. Wówczas Andromeda siadła mi idealnie. Najwyraźniej po ukończeniu Baldur's Gate 2 potrzebowałem takiej niezbyt angażującej strzelanki. Opracowałem odpowiedni styl przechodzenia, gdzie fedeksowe aktywności przeplatałem sobie z ważniejszymi misjami. Gra ma swoje momenty. Jak biegałem w pancerzu N7 to przyznam, iż w niektórych misjach czuć było vibe trylogii Sheparada. Jeśli kiedyś powrócę do Andromedy to tylko po to by wbić brakujące osiągnięcia, choć wcześniej zapewne wbiję brakujące acziki w ME: LE. Do trylogii Sheparda chce się wracać co jakiś czas tymczasem Andromeda to gra na raz.
Niedokończona ale i tak jest bardzo solidna. Gorsza niż trylogia ale nadal dobra. Bardzo dobra eksploracja, najlepszy gameplay w serii i całkiem fajny luźniejszy klimat, bez tego militarnego patosu.
Jeszcze żeby Andromeda miała przyjemny tryb multiplayer, taki jak ten w ME3, ale nawet i to potrafili zepsuć. W multi ME3 zagrywałem się godzinami, pomimo iż był to "głupi" tryb hordy, ale miał w sobie klimat z singla. A ten w Andromedzie? Przeprojektowany interfejs i nieintuicyjny odrzucał od multi. Trylogia miała coś magicznego w sobie, czego Andromeda już nie była w stanie powtórzyć.
Z jednej strony jestem ciekaw co BW wymyśli z kolejnym ME, a z drugiej - widząc co zrobili z serią DA - nie wiem czy chcę widzieć jaką abominację wykonają z ME...
Przechodziłem ostatnio drugi raz na 100%. Tę grę zabił otwarty świat, który pierwsze postanowili tam wsadzić, a dopiero potem zaczęli się martwić czym go wypełnić. Inkwizycja i Andromeda pokazały, że otwarte światy potrafią więcej zepsuć, niż poprawić względem poprzedniczek.
Tak czy inaczej jest nadal dwa poziomy wyżej od Starfielda, który jest jakimś żartem :D
wystarczyło jeszcze troche te grę dopracowac,dać jej jakis ,,pazur,, bardziej stanowcze charaktery no i tych obcych lepiej zrobić.i byłaby hiciorem.nie jest zła ale mogła być o wiele lepsza. no kilka poważnych błedów fabularnych przez które dałem jej niską ocene.
Od początku zapowiadano 3 książki - w tym o arce quarian. Nie wiem skąd się wzięły plotki dotyczące tego, że o tej arce miało być DLC, bo takie DLC nigdy nie było w planach.
Nie wiem, jakie były rzeczywiste plany dodatków. Potencjał był. Np. o imperium kettów i bodajże zniewolonych przez nich 7 rasach Andromedy można było przeczytać jeśli podjęło się odpowiednią decyzję w queście z emerytowanym członkiem salariańskiego STG, ale scenka po napisach sugerowała raczej, że wojna z kettami rozegra się w sequelu.
Był metaplot dot. jardaannów do wykorzystania w sequelu. To było o tyle ciekawe, że technologię jardaanów uznano za bardziej rozwiniętą od technologii "protean", przy czym za technologię protean uważano technologię żniwiarzy. Więc jardaanowie byli jeszcze bardziej zaawansowani technologicznie. Cały Helios był ich poletkiem, gdzie zbudowali krypty do terraformacji światów i zasiedlali je wyhodowanym życiem (stąd też taka sama fauna na wszystkich planetach).
Sam Meridian, który miał stać się centrum dla ras z drogi mlecznej w Andromedzie z notatek znajdowanych w epilogu maluje się jako zagrożenie, gdzie naukowcy wskazują, że jego przeznaczenie jest bardziej złowieszcze, niż wszyscy zakładają.
Wątek angarów mówi też o transferze tożsamości. Motyw trochę w stylu "Modyfikowanego węgla".
No i książkowy prequel zakładał plan Aleca Raidera, by każdy kolonista miał swojego SAM-a, a więc neuroimplant SI.
Co będzie dalej i tak w jakimś stopniu się dowiemy, skoro nowy Mass Effect ma łączyć trylogię z Andromedą.
Cóż, mogli i dać w notatce jakiejś, że jaardanowie sobie tworzyli nowe wszechświaty ale co z tego. Już ciekawszą sprawą była kula znaleziona przez Sheparda na Eletanii w 1 części i uzyskana przez nią wizja, niż ten cały wątek Jaardanów czy Kettów sklecony bez polotu :R
Animacje twarzy naprawiono, ale wciąż jest w nich coś niepokojącego.
W oryginalnej trylogii Krogan-ki nosiły burki, patrząc na załączony obrazek wiem już dlaczego (biorąc pod uwagę atomową zimę, i jak sugerują postkapitalistyczne filmy mutacje/kazirodztwo ma to sens) - nie rozumiem tylko komu ubrania chroniące standardy estetyczne tak bardzo przeszkadzały.
Pamiętam, że przez kilka godzin świetnie się bawiłem. To uczucie, że jest do zbadania cała nowa galaktyka i nie wiadomo co nas tu czeka. Podobała mi się też skala całego przedsięwzięcia, nie jest to ani jeden statek i kilkunastu członków załogi, ani też setki planet wielu ras i miliardy istnień. Tu mamy, z tego co pamiętam, tylko kilka milionów osób w tych Arkach. Z jednej strony dużo, ale z drugiej nie na tyle, by nie trzeba było uważać. Więc ekscytacja z eksploracji, poczucie odpowiedzialności tego który idzie na czele, no po prostu wczułem się i myślałem, że będę się świetnie bawił.
Starczyło na kilka godzin, choć grę jakimś cudem przeszedłem.
Nie kilka milionów tylko około 100 tysięcy, pozwolę sobie sprecyzować :P
Na każdą arkę przypadało około 20 tysięcy "ludzi". Po akcji w grze zakładam, ze zostało może połowa tego, malutko.
Kupiłem na premierę, przeszedłem i już nie dałem rady więcej. Od tego czasu z 2-3 razy przeszedłem całą trylogię i z 2 razy próbowałem podejść do Andromedy i już zatrzymywałem się na pierwszej planecie.
Chyba czas, aby kolejny raz odpalić Mass Effecta :>
Mi Andromeda fajnie siadła jako taki spin-off trylogii. Ogrywałem wszystkie jedną po drugiej(trylogię i andromedę) i naprawdę była to miła odskocznia od epickiej przygody w trylogii. Graficznie ładna, animacje miała lepsze niż dzisiejszy Starfield, miała swoje fajne momenty i klimat. z perspektywy czasu miło wspominam i kiedyś na pewno jeszcze zagram wraz z całą trylogią.
Niedokończona Andromeda jest 100 razy lepszą grą niż dokończony Veilguard. Ograłem obie, do pierwszej mógłbym wrócić, do tej drugiej nigdy w życiu.
Szkoda, że historia Ryderów nigdy nie dostała zakończenia, ale krążą plotki, że ME5 może coś zmienić w tym temacie.
W Andromedzie większość rzeczy spaprano, najgorszy był ten otwarty nudny świat z nudnymi zapchajmisjami. No i Angarowie, którzy byli z wyglądu tacy uwu. Gra była tak wspaniała, że aż musiałem ją przerwać i przejść Cyberpunka w międzyczasie.
Pierwszy objaw "zdziecinienia" gier BioWare. Po epickiej trylogii z chadem Shephardem dostaliśmy jakiś chłystków, którym kradli kanapki w szkole, jako głównych bohaterów. Ogólnie cały vibe gry był strasznie dziecinny jakby skierowany do nastolatków 13-17.
W Veilguard pojechali już całkowicie po bandzie w tym temacie. Mam nadzieję że po ME5 w końcu zamkną to studio i ta denna banda developerów pójdzie szukać innej pracy, bardziej pożytecznej dla społeczeństwa jak np. serwowanie kanapek w McDonaldzie.
Po internecie już latają plotki jakoby w najnowszej odsłonie Mass Effect miałyby się znaleźć przez wszystkich adorowane zaimki. Tak więc wszystko zmierza w tym kierunku... W stronę McDonalda...
https://m.youtube.com/watch?v=Y4umnxYyUv0&pp=ygUYUHJvbnVucyBpbiBtYXNzIGVmZmVjdCA1
A skąd myśl, że jeszcze zrobią jakąkolwiek grę? Może już powoli szykują się do zamknięcia, w końcu failguard nie spełnił oczekiwań i to już powinno wystarczyć.
Przeszedłem ta gra na PS4. Otwarty świat, w którym nie ma nic poza otwartym terenem jest bez sensu. Większość misji w wątku głównym copy-paste. Te same piramidy, tekstury, działania. Jaki jest sens kreowania takich światów gdzie jest dużo niczego, a cierpi na tym różnorodność głównej fabuły. Był to ewidentny regres w stosunku do trylogii.
TWOIM ZDANIEM
Czy zagrałbyś/zagrałabyś w fabularne DLC do ME Andromeda?
x Jest więcej ciekawych gier niż czasy żeby je ograć, nawet w tak wąskim zakresie jak gry odhaczające podobne elementy jak seria Mass Effect.
... Granie w tą grę było by marnotrawstwem czasu nawet gdyby była za darmo.
Ps. Ludzie powinni wyciągnąć głowy z du* i rozejrzeć się dookoła (nawet na gry-online) a nie wpier*ć na ślepo cokolwiek im akurat wrzucono do koryta.
Co mnie najbardziej bawi to ludzie piszący te bzdurne recenzje próbujac przekonać innych że skoro mi się nie podoba to tobie też ma się nie podobać, zwolniłbym takiego z redakcji. Ludzie w tych waszych recenzjach mówicie o rzeczach których graczy co lubią grać to gówno obchodzi wasze pojękiwanie, osobiście ogrywałem Andromedę na ps4 jak wyszła i bawiłem się mega a ten emo recenzent po prostu marudzi.Nie chcę się tego gówna czytać
Moja opinia jest nieco odmienna niż autora artykułu. Andromeda jest bardzo fajną grą z wcale niezłą fabułą, a gdy się odkryje kim naprawdę są Ketty to nabiera ona pełnego wymiaru. Bardzo dobry pomysł a nie „miałka fabuła”.
Nie, otwarty świat w ogóle nie męczył - byl idealną odskocznią od misji głównych, których konstrukcja jednak szwankowała.
Meridian był finałem opowieści w ME Andromeda, a światło na losy zaginionej arki rzuca poniekąd książeczka pt. Annihilation.
Z ostatniego trailera ME oraz wypowiedzi Michaela Gamble wynika ze w kolejnej grze jak najbardziej znajdziemy się znowu w Andromedzie lub przynajmniej m.in. w Andromedzie. W trailerze zresztą słyszysz “Ark 6 is away, Godspeed” (między 30 a 40 sekundą) wiec zakładam ze kolejny ME (jeśli powstanie) będzie nawiązywać także do Andromedy gdyż inaczej nie miałby sensu.
https://www.reddit.com/r/masseffect/comments/kaymog/ark_6_is_away_godspeed/
Ta gra już na zawsze pozostanie niedokończona - przecież nawet nie wymieniłeś ani jednego elementu który wymagałby dokończenia (poza arką Quarian ale to co się na niej wydarzyło jest opisane w w/wym. noweli), a jest ich kilka (jak chcesz to mogę wymienić). Jednak żeby je znać to trzeba w grę zagrać i zagłębić się w jej treść, czego autor opracowania zapewne nie zrobił. Inaczej byłby nie powtarzał co chwila ogólników typu Pozycja ta na zawsze pozostanie półproduktem pod względem fabularnym i technicznym, bo i nie wszystkie błędy naprawiono tylko podał przykłady i elementy fabuły wymagające dokończenia. Poza tym większość błędów została naprawiona, grałem w tą grę 400 ponad godzin w 2019 roku i nie znalazłem żadnego błędu.
Według mnie dobre dodatki byłyby w stanie podnieść jakość całości - tu sue zgodzę, ale co wg Ciebie znaczą „dobre dodatki” skoro nie napisałeś czego mogłyby lub powinny dotyczyć.
Gra mogła zostać naprawiona i zrealizować w pełni swój potencjał, tak jak miało to miejsce w przypadku Cyberpunka 2077 lub No Man’s Sky. Nawet Fallout 76 wyszedł na prostą po tym, gdy dodawano go za darmo do kontrolerów. Uznano jednak, że Andromeda nie jest warta wysiłku. Szkoda, bo mimo wad gra mi się podobała – przede wszystkim dawała poczucie czynienia postępów - pełna zgoda. Do tego jeśli nowy ME ma się pokazać gdzieś w 12-13 lat po Andromedzie (Gamble mówił cos o 29-30 roku) to jest to nie tylko strzał w kolano ale także zlanie fanów serii. Już się boje ze zaczęli robić grę skierowana do „nowego odbiorcy” jak to miało miejsce z DA:V które jak widać okazało się klapą finansową przy zainwestowanych pieniądzach (podobno ok 180 milionów dolarów) i czasie prac (ok. 9 lat).
Także nie rozumiem większości zastrzeżeń autora. Przygodę załogi Tempest’a ukończyłem miesiąc temu pierwszy raz i może nie jest to najlepszy Mass Effect, ale to jednak dobra gra. Trudno porównywać fabułę jednej części z epicką historią Sheparta. Historia Raydera dopiero się zaczyna ( zaczynała ). Po ponad 120 godzinach gry nie mogę sobie przypomnieć żadnego błędu. Według mnie największa bolączka tej części są głupie mini questy
Via Tenor
Nadal jest to lepsza gra od Starfielda pod prawie każdym względem. to mógł napisać tylko ktoś kto albo miał udar albo nie grał albo ma gust i marzy o spółkowanie z Andromedą ->
jak dla mnie starfield i andromeda to pod pewnymi względami gry podobne.np. pomysł na fabułę w obydwu tytułach nie był zły był nawet ciekawy. wykonanie było juz słabsze.w andromedzie zadania kopiuj wklej od pylonu do pulonu(piramid)a w starfildzie od planety do planety to samo,zwierzak roslina geologia i znów to samo.takie same lokacje gdzie często przeciwnicy stali w tych samych miejscach. to przecież nuda,porazka,kopiuj wklej.pójście na całkowitą łatwizne,aby tylko napchać gigabajtów i sprzedać. myslę ze to jedna z przyczyn nienajlepszego odbioru. te gry miały potencjał,pomysł na fabuły dawał szerokie mozliwości, mogły być hiciory a wyszły średniaki.
Patrząc na twoje komentarze, to udar musisz widocznie codziennie przechodzić, aleksiej.
On nie ma udaru, on ma krótkiego … No wiesz, nazwijmy to: zwoja (mózgowego).
Na szczęście jest Starfield i wszystko gra :-)
A że jacyś frustraci mają ciągły ból tylnej części ciała o to dzieło, no to już nic nie poradzisz, bo co poradzisz. Może w końcu trafią na jakąś swoją grę lub inne ciekawe zajęcie, i dla nich słońce też zaświeci, i nie będą się już musieli błąkać zagubieni po GOL'u wylewając wszędzie swoją traumę.
Na szczęście jest Starfield i wszystko gra :-)
A że jacyś frustraci mają ciągły ból tylnej części ciała o to dzieło, no to już nic nie poradzisz - nazwać starfield dziełem to naprawdę trzeba mieć w głowie poprzewracane.
Jesli znowu nas zbombarduja zaimkami a gra nabierze charakteru narzędzia do narzucania światopoglądu -nie kupię.nie bede sponsorował czegoś z czym absolutnie sie nie zgadzam. Po pierwsze nie zgadam sie z tym aby wykorzystywał gry do prania mózgów i uczenia zachowań.Jeśli chcą zniszczyć każdy tytuł lub studio a na to sie zanosi aby wymuszać na nas okreslone myslenie to niech niszczą.ale to ja zadecyduje za co płacę.Są inne miejsca na rozmowe o problemach mniejszości seksualnych.chamskie bezszczelne narzucanie czegoś wywołuje opór Czy naprawde światy gier takie jak fantasy czy s-f to miejsca na take wstawki? Jesli chcą dać ludziom wybór można to zrobić w sposób kuturalny,dyskretny tak jak to było w starszych grach.nie pozwolę aby ktoś mnie do czegoś zmuszał.widać wyraznie że jest atak na szlachetne wartości w kulturze i obyczajach i póba zastąpienie deprawacją demoralizacją i poprostu głupotą.bo taki jest cel zrobić z nas czy naszych dzieci debili,miękkich podatnych na manipulację głupców.głupców wierzących w telewizor.
Jedynie co pamiętam z Andromedy to że dodali te durne zagadki, przez co porzuciłem całkiem tytuł.
bioware jest za bardzo posuniete w narzucaniu idelogii, juz nie da sie zawrocic tego statku. To studio musi upasc. Wtedy moze byc pozytywnym przykladem dla innych by nie szlo w woke crap.
w Andromedzie faktycznie widzielismy poczatki zjazdu
dokładnie. Niech to studio już umrze i da spokój świetnym markom, choć zdążyli już mocno zeszmacić DA.
Andromeda nie jest niedokończona tylko po prostu nie dostała kontynuacji. Wyraźnie widać, że wiele wątków i decyzji przygotowanych było pod sequel, który nigdy nie nadszedł, zapewne z powodu słabego przyjęcia gry. A szkoda bo to tak naprawdę nie jest zła produkcja i w pewnych aspektach jest szczytowym osiągnięciem serii. Owszem, może kompani Rydera nie byli tak zapadający w pamięć jak ekipa Sheparda ale trzeba mieć na uwadze, że z tymi drugimi relacje budowało się przez 3 gry a w samej pierwszej odsłonie to poza Wrexem i Garussem większość była dość nijaka. Dopiero rozbudowanie ich wątków w kontynuacjach sprawiło, że nabrali kolorytu. Gdyby załodze Tempesta też dać tyle czasu ekranowego to z pewnością obecnie postrzegano by ją inaczej.
Andromeda nie jest niedokończona tylko po prostu nie dostała kontynuacji. Wyraźnie widać, że wiele wątków i decyzji przygotowanych było pod sequel, który nigdy nie nadszedł, zapewne z powodu słabego przyjęcia gry - dokładnie!
Szkoda bardzo lubiłem masa effect. Trylogia to cudo. Klejnot w koronie dla mnie. Zwłaszcza poświęcenie Sheparda. Uwielbiam takie zakończenia. Potem siedzi człowiek i dryfuje myślami.
Ghost of Tushima. Miałem to samo po uszanowaniu woli wuja. Prawie się popłakałem. Świetna gra naprawdę. Dla niej nabyłem ps5 gdyż wcześniej nie miałem okazji ograć tego tytułu. Te śmieszne assassynki nie będą mieć nigdy polotu do gry SuckerPunch.