Rozczarowanie grą Dragon Age The Veilguard ma jedną zaletę - pozwoliło mi docenić, jak ciekawą produkcją był Dragon Age 2
Dwójka to jedyna część którą ukończyłem ale Strażnicy Zasłony bardziej mi się podobają bo to nie jest tak monotonna gra jak DA2 - tam mieliśmy tylko miasto i okolice, tutaj są różne i różnorodne lokacje, które zostały ciekawie zaprojektowane bo trzeba korzystać z umiejętności towarzyszy, walka jest dla mnie fajna ( szczególnie na padzie ), fabuła jest ok, więc ja jestem zadowolony.
Przecież jedyną bardzo dobrą grą z serii w którą włożono pracę i sercę był i jest Dragon Age 1ka czyli Origins.
2ka to była już co najwyżej kulawy średnia
3ka inkwizycja gniot do kwadratu
veligard idzie dumną ścieżką gniota inkwizycji
Dragon Age: Początek był robiony w większości jeszcze przez "stare" BioWare, w którym zasiadała cała masa ludzi z doświadczeniem i talentem. Dlatego był taki dobry - w momencie przejęcia przez EA prace były na takim etapie że nie dało się zbyt wiele zepsuć.
Dwójka była robiona już pod skrzydłami EA i to widać bardzo mocno: gra wzorem Mass Effect 2 potwornie zjechała z jakością rozgrywki i uproszczeniem wszystkiego co się tylko da. Z tym że Mass Effect 2 jeszcze jakoś się ratował całą resztą, natomiast takie zmiany w grze RPG to był strzał w stopę. Pograłem kilka godzin i odinstalowałem na zawsze.
W Inkwizycję pograłem półtorej godziny i poleciał zwrot. Gameplaye obejrzane na YT tylko utwierdziły mnie w słuszności tej decyzji.
Do Straży LGBT nawet nie podchodziłem. Szkoda nerwów.
Opie, masz swoją rację, inni mają swoją rację. Po Baldur's Gate 2 Origins mnie zajebiście rozczarował. Grało się w niego jak w drużynową, siglową wersję WoW-a, ze sztampową fabułką. Postacie niezależne i klimat były spoko, ale nic poza tym. Po Origins niczego już nie oczekiwałem od serii i to sprawiło, że w sequele grało mi się lepiej.
Sam sobie zrobiłem tourne z DA1 i DA2 ale te gry dzisiaj potrzebują solidnego remastera. Jeszcze miałem kilka błędów które nie zostały naprawione, a w internecie można o nich znaleźć informacje po premierze. Tyle lat i dalej uja ruszyli. Dzisiaj nie do pomyślenia.
Dragon Age Origins ukończyłem ze 3 razy + raz ukończyłem też dodatek. Na swoje czasy ta gra była naprawdę dobra (9/10).
Dragon Age II ukończyłem już tylko raz i według mnie ta gra była po prostu ok (takie 6,5/10).
Dragon Age Inkwizycja już mi się nie podobało. Kilka razy próbowałem przekonać się do tej gry i za cholerę nie dałem rady. Najdłużej wytrzymałem chyba coś pomiędzy 15-20 godzin, a później tak mnie ta gra już męczyła i nudziła, że się poddałem (4/10).
Dragon Age Failguard już nawet nie dotykałem, bo po prostu szkoda mi było czasu i nerwów. Zresztą ja liczyłem na grę RPG, a nie na grę akcji w stylu God of War.
Według mnie Origins był najlepszą częścią, ale to większość tak samo uważa. Kolejne części nawet się nie zbliżyły do niej.
Co do 2 to osobiście według mnie mniej mi się podobała od Inkwizycji. Te tunelowe lokacje i miałka fabuła jakoś do mnie nie przemówiły. Nie uważam Inkwizycję za grę wybitną, ale w zestawieniu z 2 jest według mnie lepszy.
A co Veilguard to napisze tylko tyle, że Dragon Age 2 przy nim jest grą wybitną!
Tak naprawdę to wszystkie części tej serii są dobre/bardzo dobre, ale każda jest inna, każda ma inne wady i inne zalety. Wszystkie gry z tej serii zamykają się dla mnie w przedziale 7,5-9/10. Dragon Age II miał sporo rzeczy lepiej zrobionych niż Początek ale przez to, że był mniej RPGowy i poszedł bardziej w stronę Mass Effecta to fanom Początku się naturalnie mniej spodobał, ale to była po prostu bardzo dobra gra. Miała swoje oczywiste problemy ale nie można powiedzieć, ze była jakoś zauważalnie gorsza niż DAO, była po prostu inna. Mi tam osobiście bardziej się DAII podobał niż Początek. Z Inkwizycją tak samo, to znowu była inna gra, z innymi problemami ale miała swoje naprawdę mocne strony. Już widzę wyżej błyskotliwe komentarze, ze Inkwizycja to gniot do kwadratu a dla mnie to może ledwo z 0,5 oceny gorsza gra niż Wiedźmin 3.
Mi osobiście wszystkie 3 części się podobały a w 4 nie grałem więc sie nie wypowiem ale boję się że może być tym samym dla dragon age co Andromeda dla Mass Effect
Pamiętajcie, że Inkwizycja dostała wiele nagród na grę roku, pomimo wielu swoich bolączek. Teraz widać jak źle został przyjęty Veilguard.
Inkwizycja to takie guwno nudne. Bioware trzyma dalej po SWTOR chyba, bo w DAI jest tyle guwno questów z MMO, jak "zbierz tyle odłamków", "zabij tyle mobów" i "przynies ten list tutaj"...... no ludzie. I te dialogi już trąciły zgnilizną. Przynajmniej postacie głowne były spoko, a twist z Solasem dawał fajny cliffhanger na nastepna cześć ktorą miał być DREADWOLF, a nie ten szajs co dostalismy.
Dwójka była tak świetną grą, że do tej pory pamiętam, jak kląłem podczas jej ogrywania.
Panu Sosnowskiemu postawiłbym dobre piwo za ten artykuł. Rzadko widze tak fajne artykuły, w dodatku w srodowisku gdzie wiekszosc przydupasów w GOLu piszą artykuły schlebiajace Failguardowi. DA2 nie jest złą grą, jest sredniakiem, na przejscie. Gra była bardziej robiona "co zrobić, żeby gracz mial najwiecej fun najmniejnszym wysiłkiem, ale zachowali zasady panujace w lore"
Nie przejmuj sie, mysle ze BioWare sie postara i nastepny Dragon Age bedzie mial zalete ze pozwoli docenic jak ciekawą produkcją był Dragon Age The Veilguard :)
Wątpię, że po tej wtopie jaką jest veilguard zobaczymy następnego Dragon Age'a. Ta gra to franchise killer.
Za 10 lat: Rozczarowanie Dragon Age Executors ma jedną zaletę - pozwoliło mi docenić, jak ciekawą produkcją był Dragon Age Veilguard xD
jeżeli ktoś myślał ze Dragon Age 2 to zła gra po premierze to nie ma pojęcia o grach i nie powinien się w żaden sposób udzielać na temat żadnych gier jedynka i dwójka to najlepsze gry z tego cyklu i od samego początku takie były i nadal są i gdyby zrobili remaster jak final fantasy z lepsza grafika kupił bym je jeszcze raz bez wahania !
Zawsze lubiłem dwójkę z jakiegoś powodu.
Ostatnio jednak znów ją przechodziłem i to uświadomiło, że to jednak serio jest gra z wieloma, poważnymi problemami (zbyt mała ilość lokacji, te same jaskinie i piwnice, dłużące się walki przez nagłe pojawianie się przeciwników, okrojony system dialogów), mimo wszystko... wciąż lubię tę odsłonę. Nawet nie jestem wskazać dlaczego, ostatecznie mimo problemów to da się w to po prostu przyjemnie grać moim zdaniem, a jej największą zaletą jest zdecydowanie narracja - fabuła jest najlepsza i najciekawsza w cyklu.
Ciekawe jak wyglądałaby ta odsłona, gdyby miała normalny okres produkcji.
Jak dla mnie każdy słabszy moment w dragon age origins i 2 był wynagradzany ciekawymi dialogami z interesującymi postaciami.
To samo miałem z mass effectami (tam jeszcze dochodziły efektowne sceny), nigdy bym się nie spodziewał, że wsiąknę w strzelankę sci-fi.
W inkwizycji ten urok już trochę zanikał i granie było ciężką, monotonną robotą.
Właśnie o tym mówię. Jak zdarzało się jakieś zadanie poboczne to jakiś wątek z niego potrafił wrócić ciekawie parę lat później w świecie gry. Towarzysze w dwójce też byli momentami najciekawiej napisani w serii, problemem były tylko bardziej ograniczone interakcje z nimi w porównaniu do Origins.
Bardzo chętnie bym zagrała w remake tej gry. Podoba mi się pomysł osadzenia akcji w jednym mieście - wystarczyłoby bardziej zróżnicować poszczególne jego części i pokazać, jak wszystko zmienia się z czasem.
Lubię Dragon Age 2. Może to był dla mnie rozczarowanie po ukończeniu Dragon Age 1 z powodu liczne uproszczenie i sporo wad (zbyt mały świat, "recykling" lochy, jaskinie i piwnice, wyskakujące przeciwnicy z znikąd niczym jRPG, uproszczony system dialogów, usunięte umki takich jak skradanie do zwiadu). Ale za to lubię Dragon Age 2 ostatecznie, bo ma dobre postacie, ciekawa fabuła i questy. Choć zdarzają się pewne momenty w fabule, co uznam za całkowicie bezsensowne i nielogiczne (albo jak wolicie "przekombinowane").
Serii Dragon Age ma ciekawa klątwa, że każda, kolejna kontynuacja jest coraz gorzej, jeśli chodzi o niektóre elementy gry...
Dwójka była monotonnym drewnem które niewiele miało wspólnego z gatunkiem RPG, to że z perspektywy czasu wydaje się ciekawsza w wielu aspektach niż kolejne części serii, mówi właśnie wiele o nowszych odsłonach które dla mnie są już kompletnie niezrozumiałym i niestrawnym tworem.
Jedyny słuszny Dragon Age to Origins. Reszta to rzadka kupa do spuszczenia w kiblu.
I nie potrzebuje żadnego rimejka czy remastera. To zbyt świeży tytuł. Eye of the Beholder czy inne Ishary to można tworzyć na nowo a nie Dragon Age czy Wiedźmin.
Wiedźmin 1 i Dragon Age: Origins pod pewnymi względami są bardziej toporne niż Eye of the Beholdery 1 i 2, które są akurat bardzo przystępnymi i przyjaznymi dungeon crawlerami w które gra się elegancko. Znam niemal na pamięć wersje Amigowe, bo to jedne z najlepszych dungeon crawlerów tamtej epoki, a na Amidze odpalane z HDD są w idealnej odsłonie. Prześliczne wizualnie zachęcając nas byśmy z całego serca chcieli zobaczyć co tam twórcy przygotowali dalej, porządnie udźwiękowione, a do tego oferują porządną mechanikę walki, fajną eksploracje, zadziwiająco logiczne zagadki, dobrze wyważony balans trudności, wygodne sterowanie, a przede wszystkim to kawał wyśmienitego, klasycznego RPG w klimatach fantasy. Jest wiele dungeon crawlerów z pierwszej połowy lat 90', które znacznie gorzej zniosły próbę czasu.
Jedyny słuszny Dragon Age to Origins. Reszta to rzadka kupa do spuszczenia w kiblu. o to to ! Lepiej bym tego nie napisał !
Nie. Erpegi które wyszły w latach 90 są (w większości) brzydkie. Zwyczajnie. Diablo się jakoś broni szaro-burą stylistyką która pasuje do klimatu. Chyba jedyny erpeg, który z tamtego okresu mi się nawet podoba to....Anvil of Dawn. I tak cholera, te gry są toporne. Nie mówię że wszystkie, bo pomimo mojej niechęci do Betrayal at Krondor, to ten wyjątkowo toporny nie jest i gra się wygodnie, podobnie Ultima Underworld. Ale taka Realms of Arkania, mimo pomysłów ciekawych, fajnego systemu, znośnej grafiki, ma tragiczne udźwiękowienie i jest toporna w piździec. Dragon Age i Wiedźmin są mega wygodne.
Iselor
Elvira 1 i 2 oraz Eye of the Beholder 1 i 2 w wersjach na komputer Amiga HDD oraz Wizardry 7, Lands of Lore, Ultima Underworld 1 i 2 na Pc bronią się akurat całkiem dobrze, dlatego gram w nie chętnie do dziś. Gorzej broni sie przełomowy Dungeon Master z szaroburymi labiryntami, mniej wygodnym sterowaniem, wolniejszą rozgrywką i bardzo wysokim progiem wejścia. Wiedźminowi 1 i Dragon Age: Origins można też wiele zarzucić, jeśli będziemy szukać dziury w całym. Daleko im było już podczas premiery do technicznego ideału czy nowoczesnych rozwiązań, gdy Eye of the Beholder 1 i 2, gdy pojawiły się na rynku niczego nie brakowało, a na monitorze CRT wyglądają fajnie i potrafią cieszyć oko kolorami i detalami. Poza tym to nie rok premiery decyduje jak coś zestarzało się, a stopień dopracowania. Jest ogrom gier 2d z lat 80'/90', które są idealne pod każdym względem (pomysł, styl, grywalność, wygoda, dopracowanie, brak bugów), a nawet graficznie miażdżą system po dziś dzień artyzmem, kolorystyką, detalami, płynnością, fajnymi animacjami, a jednocześnie mamy tyle gier 3d nawet z okolic 2005-2015, które są zwyczajnie szpetne, niewygodne, mało grywalne, nudne, zabugowane, przestarzałe już podczas premiery. Wiele rzeczy decyduje.
Fajny artykuł. Ogrywam sobie właśnie dragon age origins, a dwójeczka jest następna w kolejce. Co mnie zdziwiło po powrocie do jedynki to jej bardzo duży mrok, ogromna ilość opcji, możliwość w zasadzie programowania naszych postaci i wcale nie taki niski poziom trudności :D Tego mi brakuje w veilguard w origins mogłem sobie przyzwać łotrzykiem nieźdzwiedzia, albo przykłaodowo się zmienić w ród pszczół będąc magiem. Jeżeli mam ochotę pobiegać inną klasą wystarczy przełączyć się na innego bohatera, świetne! W the veilguard jakiś elf mówi o tym, że to musi wziąć sobie drzemkę, a w origins możemy zabić psa, którego mamy uratować, albo przehandlować duszę chłopca za noc z demonicą. Genialne! Co do dwójki to ma ta gierka swój urok, w zasadzie gdyby pokuszono się o stworzenie dodatkowych kilka map do lokacji według mnie została by lepiej zapamiętana. Z pewnością gra warta ogrania, ale dużo niżej poziomu origins. Inkwizycja również nie była moim zdaniem pozycją złą, coś takie ala mmo tylko, że w singlu. Veilguard nie zamierzam tykać w dragon age i w zasadzie w każdej grze bioware nie mogą leżeć dialogi.
Pierwszy raz przeszedłem trylogię dopiero w ostatnich latach. W jedynce zakochałem się z marszu, po dwójce wiedziałem mniej więcej czego się spodziewać. I pewnie dlatego tę część również polubiłem.
Nie była tak rozciągnięta i niepotrzebnie napakowana bzdurami jak Inkwizycja. Wciąż miała brudny klimat, pozwalała być prawdziwym skurczybykiem (Merrill i Aveline tak mnie denerwowały że rywalizację nabiłem na maksa właściwie od razu). Ogromnym plusem jest także świetnie wywarzony konflikt magowie - templariusze, właściwie nierozstrzygalny, pokazujący racje każdej ze stron.
Zgadzam się w zupełności co do oceny postaci - tu były napisane wybornie (plus Arishok jako mój ulubiony antagonista w serii). Aż ręce opadają widząc co w porównaniu z tą grą proponuje Veilguard również śmiący nazywać siebie "erpegiem".
Na duży minus z kolei assety (wiadomo) i walka - udająca taktyczną, w rzeczywistości czary nie miały nawet friendly fire, brakowało też synergii tak dających czadu w Origins.
Nie grałem jeszcze w Veilguard, ale na ten moment DA 2 jest dla mnie zdecydowanie najgorszą częścią serii.
Za dużo nam zabrano względem Origins, a w zamian dano nam bardzo niewiele. W dwójce dostrzegam tylko dwa spore plusy.
1) Mniejsza, bardziej kameralna opowieść, która była fajnym urozmaiceniem od wiecznego ratowania świata przed złem.
2) Ta gra definitywnie wyleczyła mnie z napalania się na jakąś premierę. Dzięki temu nie pamiętam już, bym się czymś mega rozczarował (od czasów premiery DA2). Tak duży zjazd poziomu był względem Origins.
Dwójka była tragiczna przy jedynce i nie jest lepsza on Inkwizycji, czy Zasłony.
Malutka, bardzo lokalna historyjka. Okropne, powtarzalne, do bólu przetworzone lokacje. Większość postaci nieciekawych (tylko Isabela i Varric na plus).
Bardzo się męczyłem przy tej części i jest to jedna z tych, do których najrzadziej wracam (przez to też wiele nie pamiętam).
Walka była fajna i skoczna, ale to tyle.
Z tej serii podobało mi się najbardziej Origins. Dwójka już była bardziej przyziemna, tylko Kirkwall z przyległościami, było ok ale tylko tyle. Sprawdziłem też ostatnio ten triall Veilguard, nczy rzeczywiście takie guano jak ludzie piszą że jest - i jak dla mnie średniak, to wygląd jakby to miała być gra-usluga dla coopa z prostą walką i elemntami RPG, więc daruje ją sobie.
Drugą część przeszedłem tylko raz na premierę, zaś Origins każdą możliwą kombinacją. Druga część z tego co pamietam to niestety regres wszystkiego.
DA: O --- 9/10
DA 2 --- 7/10
DA : I --- 6/10
DA : V --- 4/10
Przy pierwszym podejściu dwójkę uznałem za gniota, ale za drugim razem bawiłem się lepiej niż w Origins. Nie wiem skąd ta zmiana, ale pokochałem dwójkę.
Fajny tekst.
Ja generalnie lubię wszystkie części (oprócz Veilguarda, bo jeszcze nie grałem), ale pod względem fabularnym to właśnie dwójeczka jest moją ulubioną. Podobało mi się, że cała opowieść jest rozpisana na przestrzeni lat, podobało mi się jak historia rodziny Hawke'ów splata się z historią Kirkwall, wreszcie podobało mi się jak naturalnie układają się tam relacje między postaciami. Powiedziałbym nawet, że kwestia drużyny ich powiązania są prawdopodobnie najlepiej zaprojektowane ze wszystkich erpegów w jakie grałem.
Gdyby ktoś tam w końcu podjął temat i odświeżył tą serię na współczesnych konsolach to na bank bym zagrał ponownie.
Dwójka nie ma podjazdu do jedynki, która robi wszystko gorzej od jedynki
Fabuła znudziła mnie w połowie gry, gdy ciągle musieliśmy chodzić po tym samym mieście, do tego lokacje poboczne to kopiuj wklej i debilne kółko wybierania dialogów
Serio nie kumam jak moze ta gra się bardziej podobać od jedynki, przecież jedynka była epicka
Epickość nie zawsze i nie wszędzie jest zaletą - mnie strasznie nudziło w Origins to, że gra tuż po prologu wtłaczała gracza w rolę "a teraz będziesz ratować świat". BG2, choć pod koniec był już bardzo epicki, przez większość czasu był jednak historią, która obracała się wokół naszego bohatera jako osoby, a nie członka organizacji zajmującej się ratowaniem świata.
Nie ma się co aż tak spinać nad DA2. Mocno uproszczona i zapchana zbędną bieganiną, do tego czasem naprawdę biednie się prezentująca wizualnie ale ogólnie wątek główny, niektóre zadania poboczne dają radę więc warto zagrać.
Odbiorcom brakowało natychmiastowej „gratyfikacji” i responsu np. przy wyprowadzaniu ciosów przez postacie.
No i właśnie to podejście zabiło tę serię.
Z pełnokrwistego klasycznego RPG z lekko mrocznym settingiem zrobili casualowego kolorowego, pełnego fikołków, piruetów i jaskrawych kolorów pół-akcyjniaka, o którego żaden z danów Origins się nie prosił - totalnie minęli się tym twierdzeniem z docelowym graczem i tym czego chce.
Żeby nie było - dwójka była całkiem ok, miała sporo wad, ale w ogólnym rozrachunku była przyjemną kameralną opowieścią z wyraźnie nakreślonym głównym bohaterem, która realnie lepiej sprawdziłaby się jako spin-off niż realny następca Origins.
Największym minusem 2-ki jest Anders z zabawnego, sarkastycznego, cwaniackiego bohatera z Dragon Age: Przebudzenie zrobili z niego zapłakanego, wiecznie smutnego, najbardziej pokrzywdzonego emo dzieciaka !!
Tja...
Naprawdę nie wiem jak to skomentować...
Może zwyczajnie w ten sposób:
Za kilka lat jeśli Ubi będzie w tej formie istniało i wyda kolejne seryjne pod szyldem DA g^%%& to Pan Redaktor popełni kolejny artykulik o tym jak Veilguard było nie docenione...
Zainspirowany ta opinia i przecena DA:VG postanowiłem kupić i zagrać. Na razie jest ok, podobna do dwójki i trochę do trójki, przynajmniej tak jak je pamiętam. Dzięki za inspiracje;)
Czas robi zabawne rzeczy z percepcją. Niegdyś wielu patrzyło na Dragon Age’a 2 jak na najgorsze RPG z serii, ale minęły lata, wyszło mnóstwo crapu, szajsu, szamba, kartonu oraz gruzu i można przyznać, że przy wszystkich problemach, jakie ta gra ma – na paru polach bije resztę serii na głowę.
Radykalizacja jest jeszcze zabawniejsza. Wiekszosc tu nie zauwazyla jak sie zradykalizowala i ciagle nawija, ze kiedys to byly czasy a teraz juz nie ma czasow.
Nie zgadzam się kompletnie. To że Bioware już parę lat temu się zesrało, nie znaczy że gatunek ma się źle. Gry balduropodobne mają się świetnie, dungeon crawlere zostały wskrzeszone. Można narzekać na różne gatunki ale cRPG (szeroko pojęte), mimo wciskania lewackiego trololo, ma się dobrze jak nigdy.
Tak w ogóle to Dragon Age 2 był naprawdę dobrą grą. Problem w tym, że wydany 2 lata wcześniej Dragon Age: Początek był grą znacznie lepszą. Myślę, że odbiór Dragon Age 2 byłby nieco inny, gdyby był pierwszy w serii. Wówczas byłoby tak jak z pierwszymi Baldurami - Baldur's Gate 1 był już dobrą grą, a wydany dwa lata później Baldur's Gate 2 był sporym krokiem naprzód, prawdziwym klasykiem.