Tak informacyjnie, bo wiem, że wiele osób tutaj lubi mniej lub bardziej staroszkolne cRPG.
Wielki projekt grupy wolontariuszy, jakim było oferowane za darmo cRPG Book ( https://crpgbook.wordpress.com/ ) został przetłumaczony i wydany po polsku jako Księga cRPG. Książka jest wielkim przewodnikiem po gatunku - pięknie wydanym, dopracowanym i spoko przetłumaczonym. 680 stron, omówienie 450 gier.
O samej oryginalnej anglojęzycznej cRPG był już wątek na forum - https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=14506793&N=1
Zainteresowanych polskim wydaniem polecam - https://ksiegacrpg.pl/
A, i dla formalności. Nie jestem związany z wydawcą ani autorami, nie chcę tego reklamować - tylko informuję o fajnej rzeczy z naszego (około)gierkowego światka :).
Ciekawa pozycja. Ostatnio w ogóle sporo wychodzi tego typu książek, podsumowań, retro gier itd. Tylko ta tutaj ma bardzo dużo stron porównując z innymi. Na plus.
Rozkręcają się z wydawaniem tych almanachów coraz bardziej. Zaczynali chyba od tej księgi o przygodówkach a teraz wkroczył konkretny projekt.
Adam i Adam wspominali dziś o tej książce w podkaście: https://youtu.be/v5w1dIOSrdA?si=vfX3t4HAk2c-H2LH
I pewnie pojawi się u nas coś jeszcze na jej temat;)
Kupiłem i też już mam, bardzo ładnie wydana, co do tekstów to jeszcze się nie wypowiadam, przeglądałem pobieżnie na razie ale myślę, że nie będę żałował.
Ciekawe czy oryginalny autor dostał swoje honorarium i ile kosztowała licencja na wydanie tego w Polsce,
Jakiś gostek zbierał przez lata materiały, potem zamieniło się to w akcję społeczną i było rozdawane za darmo.
A w PL ktoś bierze za to kasę.
Ciekawe dlaczego nie rozpowszechniają wersji elektronicznej gratis jak na całym świecie?
Ciekawi mnie ile wydawca zapłacił za tego Pokemona? Bo jak jest akcja społeczna i rozdawanie za darmo to jakoś to przejdzie.
A jak ktoś sprzedaje dziesiątki artów za pieniądze i nie płaci ich autorom, ani właścicielom praw, to moim zdaniem nie jest to legalne.
Można by się najpierw zainteresować trochę tematem a potem dopiero coś napisać.
A to info ze strony www.
Cały przychód Autora ze sprzedaży polskiego wydania przeznaczony jest na cele charytatywne. Polski wydawca i Autor podjęli decyzję o współpracy z Polską Akcją Humanitarną i wsparciu programu Pajacyk (dowiedz się więcej na oficjalnej stronie książki).
ok nie zarabiają ale dlaczego ma kasa za czyjąś pracę iść na cele charytatywne?
Bo twórcy się zgodzili? Nie rozumiem z czym masz problem. Użyli jakichś Twoich prac?
Jak na swoim blogu wkleisz art z gry i napiszesz o tym że gra ci się nie podobała to można uznać że licencja pozwala na taką publikację. Ale jak drukujesz album z cudzymi pracami i sprzedajesz go to przy takiej ilości prac zapewne będzie spora grupa artystów czy posiadaczy praw którzy się na to nie zgodzą.
Pomyśl sobie jak byś się poirytował gdybym zebrał z tego forum Twoje wypowiedzi o grach bez twojej zgody i wydrukował je w postaci książki i sprzedawał za kasę :). I tłumaczył się że prawo autorskie nie działa bo wspieram fundację charytatywną.
No cóż, podobnie jak Soul miałem pewien zgrzyt jak zobaczyłem, że ktoś próbuje sprzedawać taką de facto Wikipedię. Nie przesądzam, że robią tutaj najgorszą rzecz w historii ludzkości, po prostu mam zgrzyt, moralny dylemat jak tę sytuację ocenić.
Oczywiście tutaj też powstał dość szeroki trud redakcyjny, własne tłumaczenie, DTP itd., ale jednak jest pewien zgrzyt.
Poza tym trudno ustalić czy cały przychód ze sprzedaży faktycznie trafi na cele charytatywne.
Widać też zresztą, że jest xyz pakietów, gdzie ta encyklopedia cRPG robi tylko za booster sprzedaży innych tytułów.
A druga - i z naszego konsumenckiego punktu widzenia kluczowa - kwestia jest taka, że mam ten almanach gier przygodowych, leży to i się kurzy. No ładne, fajne, ale nie jest to za wygodna forma czytania o grach. To trochę jak z komentarzem trzytomowym do ustawy, no fajnie to wygląda na półce w biurze, ale lepiej się pracuje choćby nawet na PDF-ie, że o innych narzędziach nie wspomnę.
Musicie się odezwać do brytyjskiego wydawnictwa czy mają na wszystko papiery i czy na pewno wszystko jest legalne. Moralność Pani Dulskiej.
Musze przyznac ze emotka dobrana swietnie.
Przychodzi klaun, nie ma pojecia o temacie, tworcy, i wogole o niczym i wysra swoje madrosci.
Zreszta drugi pokemon tez musi probowac udawac madrzejszego niz jest.
Ciekawe czy oryginalny autor dostał swoje honorarium i ile kosztowała licencja na wydanie tego w Polsce
Myślę, że to jest pytanie do oryginalnego autora i/lub polskiego wydawcy ;).
Jakiś gostek zbierał przez lata materiały, potem zamieniło się to w akcję społeczną i było rozdawane za darmo. A w PL ktoś bierze za to kasę. Ciekawe dlaczego nie rozpowszechniają wersji elektronicznej gratis jak na całym świecie?
Bo analogicznie możesz kupić anglojęzyczną wersję drukowaną od wydawnictwa Bitmap Books. Wersja ta jest dostępna nawet na Amazonie i jej kupno jest całkowicie dobrowolne - w dalszym ciągu można ściągnąć oryginał na stronie twórców. Co więcej link do możliwości zakupu znajduje się na głównej stronie projektu CRPG Book -> patrz screen.
Ciekawi mnie ile wydawca zapłacił za tego Pokemona? Bo jak jest akcja społeczna i rozdawanie za darmo to jakoś to przejdzie. A jak ktoś sprzedaje dziesiątki artów za pieniądze i nie płaci ich autorom, ani właścicielom praw, to moim zdaniem nie jest to legalne.
Ogólnie fajnie sobie rzucać kupą i liczyć, że coś się przyklei, ale ciężar dowodu spoczywa na oskarżającym. Domniemanie jest takie, że jak ktoś coś wydaje, to ma do tego prawo. To, jak wyglądał proces uzyskania zgody od autorów artykułów, na co dokładnie się zgodzili i na jakich warunkach jest - wg mnie - kwestią między wydawcami, a twórcami. Żadnych informacji publicznie dostępnych nie ma, by były z tym jakieś kontrowersje. A co do samych przychodów, to ze strony wydawcy w Polsce:
"Cały przychód Autora ze sprzedaży polskiego wydania przeznaczony jest na cele charytatywne. Polski wydawca i Autor podjęli decyzję o współpracy z Polską Akcją Humanitarną i wsparciu programu Pajacyk"
hopkins można założyć z prawie 100% pewnością że większość posiadaczy praw nie ma zielonego pojęcia o tym że ktoś sprzedaje przedruki ich artów.
Jak wyżej-link do zakupu (anglojęzycznej wersji, 46$) znajduje się na stronie projektu. Ciężko tutaj wnioskować, że wolontariusze zaangażowani w projekt mogą nie być świadomi istnienia edycji drukowanych, skoro główna strona projektu wręcz krzyczy o możliwości nabycia wersji książkowej. A skoro nikt się z tym nie ukrywa i żadnych informacji nie ma w internecie, by ktokolwiek z oryginalnych twórców miał z tym problem, to jaki sens szukać potencjalnego problemu tam, gdzie go najwidoczniej nie ma...?
Może ty jesteś po stronie wydawcy, bo ja nie jestem po niczyjej, mam to w nosie.
Nie jestem prawnikiem, nie jestem specjalistą od prawa własności, ani nic w tym stylu, uznaj mnie za kompletnego laika. Życzę wszystkim morza kasy z biznesu.
Temat mnie zainteresował ponieważ przez całe moje życie zawodowe prześladują mnie tematy związane z prawami własności intelektualnej, pozwami wydawców i problemami ze sprzedażą treści objętej prawami autorskimi, pozwami i wymaganymi pozwoleniami na wykorzystywanie zastrzeżonych treści.
Mój mały umysł jest sobie w stanie wyobrazić, choć z trudem, legalności pliku z danymi encyklopedycznymi w formie edukacyjno recenzenckiej, rozpowszechniany za darmo dla wszystkich w Internecie. Ale już sprzedawanie tego za pieniądze w formie publikacji, bez setek umów od autorów i właścicieli praw umyka moim możliwościom poznawczym.
Ale zapewne jest coś czego nie wiem i ktoś wie co robi.
Ja w każdym razie gdybym znalazł swój tekst, nie w formie cytatu lub moją grafikę sprzedawaną bez umowy przez kogoś w postaci książki poczuł bym się bardzo niekomfortowo.
Być może autorzy przed przystąpieniem do projektu przenieśli swoje prawa na kogoś tam.
Ale co ze znakami zastrzeżonymi jak choćby nazwy gier. Screenshoty to niby cytaty ale co z artami, postaciami itd.
Ale co ze znakami zastrzeżonymi jak choćby nazwy gier. Screenshoty to niby cytaty ale co z artami, postaciami itd.
Jak rozumiem Gry-online które zarabia na reklamach i abonamencie posiada prawa do używania znaków zastrzeżonych jak chociażby nazwy gier których jest bezliku w encyklopedii. Co z encyklopediami gracza które były lata temu sprzedawane? Mieliście prawa do artów, postaci itd?
Chcesz powiedzieć, że Gry-online które zarabia na reklamach i abonamencie nie posiada prawa do używania znaków zastrzeżonych jak chociażby nazwy gier? Nie jestem prawnikiem, nie jestem specjalistą od prawa własności, ani nic w tym stylu, uznaj mnie za kompletnego laika i rozwiń temat.