10 lat temu Christopher Nolan nakręcił oscarowy Interstellar. Epickie dzieło sci-fi wyglądałoby inaczej, gdyby za st...
O ile film oceniam rewelacyjnie, tematy typowo sience-fiction są w tym filmie podjęte świetnie, i nie mówię tutaj o tym czy realistycznie czy nie, poprostu bardzo dobrze się oglądało.
A także jak lubię na ogół motywy manipulacji czasem w filmach, ogólnie cofania się w czasie, wpływu zmian przeszłości na przyszłość, alternatywnych lini czasowych i wymiarów, itd. tak tutaj ten wątek wymiaru za półką z szafkami w czarnej dziurze dla mnie jest nie do przyjęcia. To, że czarna dziura, czy tam ten wymiar, wyrzuca go w przyszłości, dosłownie tuż obok ziemi, to już w ogóle totalny absurd. Zepsuło mi odbiór całego, naprawdę świetnego filmu.
Co nie zmienia faktu, że scena na planecie-oceanie z ogromnymi falami na której sekunda odpowiada iluśtam dni-czy lat na ziemi (już nie pamiętam) na zawsze pozostanie w mojej pamięci, i często wracam do fragmentu na YT.
Mógłbym przysiąc, że byłem na tym filmie w kinie co najwyżej kilka lat temu :/
A no to teraz już wiadomo dlaczego mimo czasem dziwnych wyborów u bohaterów tak dobrze się to wszystko ogląda.
A chętnie bym zobaczył jakby to Spielberg nakręcił, ale z wiekiem stał się bardziej nierówny to nie wiadomo czy wyszłoby z tego coś, co zostałoby zapamiętane na lata.
Byłem w kinie i bardzo mi się podobał, parę miesięcy wcześniej wyszła "Grawitacja" która też była dobra ale nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak dzieło pana Nolana.
Swietny film, do tego dobrze dzialajacy i na plaszczyznie fantastyki naukowej i szeroko pojetej artystycznej. Dodatkowo majacy przeslanie i sklaniajacy do myslenia. To rzadko sie zdarza w tym gatunku na poziomie "blockbuster", opanowanym przez Marvele, inne Guardiany Galaktyki oraz Star Wars.
Top 5 "AAA" Sci-Fi po 2000 roku (kolejnosc przypadkowa bo sam nie wiem).
Grawitacja
Arrival
Blade Runner 2049
Interstellar
Marsjanin
Nagroda pocieszenia: Dune 1/2 oraz Edge Of Tommorow.
Jedna z lepszych scen w historii kina SciFi.
https://www.youtube.com/watch?v=onVhbeY7nLM
Nawet robot brzmi jakby mial puls dwiesciedwajscia. ;)
Drobny szczegół, o którym niedawno się dowiedziałem: w 2:41 on ma głowę przechyloną w lewo i dlatego nie zemdlał, a ona w w 2:46 w prawo i dlatego straciła przytomność. Dbałość o szczegóły.
Yep. Facet jest szkolony do tego, wiec wie jak ustawic cialo i glowe. Postac Anne Hathaway pewnie zna w teorii dzialanie sily odsrodkowej i przeciezen, ale nie jest szkolona, instynktownie probuje przeciwdzialac sile, i po prostu mdleje.
Takie smaczki naukowe sa super zrobione w tym filmie.
Znam jeszcze dwa inne:
Kazda scena w ktorej widzimy na ekranie czarna dziure, to byly tysiace godzin renderowania.
Jedna sekunda to okolo 100 godzin czasu pracy (lacznie) komputerow.
Sama czarna dziura zostala wygenerowana na podstawie prawdziwych matematyczych wzorow i obliczen, zgodnych z teoriami fizycznymi, itd...
Potem to zostalo troche zmienione aby lepiej wygladalo na filmie i bylo "ogladalne", bo np dysk akreacyjny prawdziwej czarnej dziury bylby oslepiajaco jasny (realistycznie ekran powinien byc caly bialy ;)).
Jednak matematyka sie "zgadza" na tyle, ze na podstawie ich obliczen i danych z komputerow filmowcow powstalo pare prawdziwych prac naukowych.
Laureat nagrody Nobla w dziedzinie fizyki Kyp Thorne (fale grawitacyjne), ktory byl rowniez konsultantem naukowym filmu i ktory opracowal (w zespole) rownania do opisu czarnej dziury napisal ksiazke o wiernym odwzorowaniu fizyki w Interstellar.
https://en.wikipedia.org/wiki/The_Science_of_Interstellar
btw. Technologia ktora wyrenderowano czarna dziure? Raytracing.
Druga ciekawostka to imie postaci granej przez Matta Damona. Hugh Mann. Human. Postac ma za zadanie uosabiac samolubnosc oraz ogolna slabosc pojedynczych jednostek naszego gatunku.
JEden z moich ulubionych filmow ever. You can tell. ;)
Film bardzo dobry, zakończenie do dudy. Podobnie jak w The Arrival.
Fajny film o gościu, który niby latał po kosmosie, a tak naprawdę ukrywał się za regałami.
Świetny film, moim zdaniem ostatnie naprawdę wybitne dzieło Nolana. Potem było coraz słabiej.
Nolan wspaniale dostosował się do wyobrażenia ludzi o podróżach kosmicznych, nic więc dziwnego że ludzie pokochali ten film, od pierwszych minut. Jednocześnie potrafił też zadowolić tę część widowni która posiada wiedzę pozwalającą im krytycznie ocenić to na co patrzą. Tak zdobywa się uznanie!!!
Interstellar miał być następcą Odysei kosmicznej a wyszło film o uczuciach udający sci-fi. Ilość głupot i braku logiki w filmie który chwali się konsultacjami z fizykami jest porażająca.
Ale cóż nie trzeba dobrego filmu żeby zadowolić masy ;)
Nie przesadzałbym. Owszem, film pozwolił sobie nie kilka odstępstw względem prawdziwej nauki i fizyki kosmicznej (bo tego wymagał scenariusz), ale w dalszym ciągu jest to jedeno z najbliższych realizmowi widowisk kosmicznych. Tym bardziej, że te przekłamania wyłapią głównie ludzie naprawdę obeznani z tematem, czyli pewnie z 1-2% widzów.
Dużo gorzej wypada pod tym względem Tenet, który niby bazuje na prawdziwej koncepcji, tzn. odwróconej entropii, ale implikacje tego pomysłu są już całkiem kuriozalne i nierzadko arbitralne, gdzie pewne rzeczy działają, a inne nie... bo tak.
Interstellar miał być następcą Odysei kosmicznej a wyszło film o uczuciach udający sci-fi. A kto tak powiedział? Dodatkowo Odyseja porusza dużo mniej zagadnień podróży kosmicznej jak Interstellar, a podróż w kierunku Jowisza jest dużo bardziej uproszczona i nie porusza w ogóle wielu zagadnień znanych z Interstellar. Owszem, Odyseja to dobry film, z którego nawet czerpią gry takie jak seria Mass Effect, ale podobnie jest z Interstellar. Żaden fabularny film sci-fi nie uniknie błędów lub celowych - wprowadzanych na potrzebę scenariusza czy efektów wizualnych - zmian, nie mających pokrycia z rzeczywistością.
Ilość głupot i braku logiki w filmie który chwali się konsultacjami z fizykami jest porażająca. Pomyliłeś sci-fi z filmami dokumentalnymi o kosmosie lub zwyczajnie nie odróżniasz filmu fabularnego od dokumentalnego. Tak samo Odyseja zawiera błędy (np. kolor promieni słonecznych w przestrzeni kosmicznej jest taki sam jak na ziemi, bezpośredni przodkowie człowieka chodzili w pozycji wyprostowanej a co gorsza w scenie pokazującej początki człowieka wykorzystano szkielet współczesnego człowieka, w niektórych ujęciach na księżycu ludzie poruszają się tak jakby chodzili po ziemi, niewłaściwe działanie śluz powietrznych, nieporuszające się chmury w niektórych sekwencjach, często złe odwzorowanie środowiska nieważkości, etc.) Zobacz sobie co mówią astronauci o filmach sci-fi, to zauważysz, że Interstellar pod względem realizmu zagadnień związanych z przestrzenią kosmiczną i prawami fizyki jest lepiej oceniany jak Odyseja.
Ale cóż nie trzeba dobrego filmu żeby zadowolić masy ;) Jest zupełnie odwrotnie w wypadku sci-fi. Parafrazując powiem, że film oddający 100% realiów dot. kosmosu nigdy nie będzie filmem dla dużej grupy odbiorczej, a zachwycą się nim wyłącznie naukowcy i osoby zainteresowane wiedzą popularno-naukową, jednaj nie o to chodzi w filmie fabularnym.
Kocham takich ziutkow.
Jemu powiedz ze wymyslil i napisal (bo to on jest pomyslodawaca filmu) glupotki.
https://en.wikipedia.org/wiki/Kip_Thorne
Kip Stephen Thorne (born June 1, 1940) is an American theoretical physicist and writer known for his contributions in gravitational physics and astrophysics. Along with Rainer Weiss and Barry C. Barish, he was awarded the 2017 Nobel Prize in Physics for his contributions to the LIGO detector and the observation of gravitational waves.
https://en.wikipedia.org/wiki/The_Science_of_Interstellar
Z nauka to ty ostatni raz miales do czynienia pewnie w gimnazjum.
I nikt nie ukrywa ze pewne rzeczy zostaly uproszczone, czy troche zmienione na potrzeby tego, zeby dalo sie to ogladac. Lacznie z samym autorem.
Autor przesadza, ale ta umierająca matka ziemia plus zakończenie osobiście mocno mi zepsuły obraz poważnego do bólu sf.
Tu sie troche zgodze.
Science Fiction wogole ma problemy z zakonczeniami tych swoich epickich historii.
W ksiazkach jest to samo.
"Niesatysfakcjonujace" zakonczenie, lub wrzucanie do jednego gara wszystkiego co sie nawinie, filozofowanie lub laczenie nauki z szeroko pojetym mistycyzmem jest na porzedku dziennym. Nawet w hard S-F.
Np Alistair Reynolds (ktory mimo tego jest jednym z moich ulubionych autorow s-f) ma tak ze niby zaczynasz czytac s-f, a polowa ksiazek konczy jako religijno/mistyczne-polfantasy, gdzie czesc s-f zpstaje zdegradowana do "dziala ale nie rozumiemy jak".
Peter Hamilton to samo. Koncowe tomy "Sagi Wspolnoty" to wlasciwie fantasy, pomieszane z tak futurystycznym sci-fi ze mamy wlasciwie "deus ex machina" kiedy autorowi odpowiada. Tylko po to zeby jakos to wszystko zakonczyc.
Zgadzam się, głupoty i brak logiki to sobie mogą być w Marvelach a nie w filmie, który niby jest taki mądry i poważny. Dla mnie mega zawód. Znaczy dobry film, szanuję, ma kilka świetnych pomysłów ale zakończenie i umierająca Ziemia, jak zwrócił uwagę Pietrus....No nie....
Tenet to już w ogóle kupa.
Ta Ziemia to jeszcze pół biedy, OK, naiwny i żenujący ekologiczny manifest rodem z kreskówki (czyli w amerykańskim stylu), ale stanowiący mimo wszystko dobry pretekst, by szukać nowego miejsca wśród gwiazd. Za to końcówka... Faktyczne, jakby się zastanowić, to może jest taka, bo przecież nie dało się sensownie zakończyć historii, w której działa dylatacja czasu? :)
No ale nawet gdybyśmy kombinowali z podróżą w czasie przez jakieś tunele, bąble i dziury itp... To nie w tym stylu...
Dawno za sobą mam czasy fascynacji astrofizyką i prawdopodobnie z naukowego punktu widzenia Interstellar to stek bzdur, ale całkiem smacznie się ten stek ogląda. 6/10