Współtwórca Skyrima i Starfielda uważa, że wydawanie gier Bethesdy bez błędów jest niemożliwe
Tylko błędy mniejsze czy większe przeważnie da się naprawić, za to słabej i nudnej gry, miałkiej fabuły, zadań pobocznych bez polotu, niestety już nie...
Starfieldowi by dużo wybaczono gdyby wyszedł z 10 lat temu, bo w 2023 roku już niektóre archaizmy zwyczajnie nie przejdą.
Jak można wygadywać takie rzeczy, biedna, ambitna Bethesda, która nie może zrobić gry pozbawionej horrendalnej ilości błędów, a w dodatku ci źli gracze mają jeszcze czelność wymagać więcej niż kiedyś. Może zamiast narzekać i się żalić, to czas podnieść swoje standardy. Większe wymagania graczy nie biorą się z niczego, bo skoro studio X potrafi dowieźć grę na wysokim poziomie, to dlaczego nie możemy tego wymagać od studia Y?
To co napisalal pan wyzej (post 1).
Bledy nigdy nikomu za bardzo nie przeszkadzaly. Czasami byly nawet spoko (w sensie mozliwosc "zlamania" gry i naginania jej zasad jak w Morrowindzie np.).
To co ludziom przeszkadza to to ze gra/gry sa poprstu slabe i z premiery na premiere coraz glupsze. Choc akurat Starfield jest troche mniej glupszy niz Fallout 76. Ale tylko troche.
Najlepsze jest to ze to co bylo w tych grach fajne, jest sukcesywnie usuwane. To co jest slabe jest zostawiane a nawet podkrecane do 11 na 10stopniowej skali (technikalia, plytkie pisarstwo, mialki design... wlasciwie wszystkiego).
A poczytajcie sobie ile mechanik i glebi stracila seria TES (FAllout tez w sumie bo 4ka jest tez duzo plytsza niz 3ka) na przestrzeni lat. Juz Skyrim byl takim "barelyRPG".
Wszystko ma jednak swoje granice. Tolerancja dla niekompetencji, cynizmu i wykorzystywanie dobrej woli graczy przez Todzika i jego przydupasa rowniez.
W pełni dopracowane gry to dziś produkuje już tylko Nintendo. A w mainstreamie i zwłaszcza przy bardziej rozbudowanych RPG to chyba nieopłacalne. Niektórym nawet wieloletnie EA nie pomaga. Inni lata tworzą i lata łatają. Gracze już się chyba przyzwyczaili i nawet fascynują patchami naprawiającymi z tego co zauważyłem, patrzą tylko na poziom niedorobienia na premierę, czy jest akceptowalny. Ja tam jestem za standardami Nintendo i nie uważam, że to niemożliwe przy dużych RPG.
Starfield, choć bardziej dopracowany w dniu premiery niż wcześniejsze gry Bethesdy, nie mógł liczyć, tak jak one, na taryfę ulgową.
To prawda, bardziej dopracowany. Oby tylko chodziło o brak taryfy ulgowej, tam była potężna kontra, jeszcze przed premierą.
Niektórzy gracze uważają, że studiu na dobre wyszłoby porzucenie własnego silnika na rzecz Unreal Engine 5.
Nie wiem. To dlaczego nie porzucili skoro taki fajny silnik jest na rynku? Bo im się nie chciało? To pewnie nie jest prosta decyzja. Dla grywalności nie ma aż takiego znaczenia. Jak gra słaba to i silnik nie pomoże. Jak gra dobra, to tak, lepszy silnik zrobi ją pewnie lepszą, o ile cały proces przejścia w niewłaściwym momencie nie zrobi jej gorszą.
Wielu starszych fanów Bethesdy nie chce zmiany silnika z powodu modów.
To obecnie jedno z ostatnich studiów AAA, które w pełni wspiera modyfikacje i utrata tego byłaby tragedią.
Dla mnie bez znaczenia. Jak to ich wstrzymuje, to niech zmieniają.
Studio nie powinno się oglądać na moderów przy podejmowaniu decyzji, bo jeśli sama gra jest kiepska, to i tak nie będzie miała dużej społeczności moderskiej. Ostatecznie stwierdza jedynie, że silnik nie jest najważniejszy i liczy się tylko to, jak dobrą grę zbudują na nim deweloperzy.
Pełna zgoda. Jeżeli ktoś uznaje np. takiego Starfielda za grę kiepską z różnych powodów (fabuła, warstwa RPG, budowa świata, gameplay loop itp.) to inny silnik mu nie pomoże. Mi ten stary silnik jakoś nie przeszkadza, bo formuła i grywalność tam lepsza niż w grach na najnowszych silnikach które można zestawiać w tej klasie. Nie oczekuję akurat od tej gry, aby była głębokim RPG, ani filmowym akcyjniakiem, ani soulslikiem itd... Największy problem, że niektórzy utknęli w erze Morrowinda i nie zauważyli, że Bethesda zmieniła formułę. Dlatego ciągle porównują jabłka z pomarańczami, pomijając już nawet zupełnie inny setting każdej z gałęzi gier BGS.
Teraz gram w Metaphor: ReFantazio. Studio Zero / Atlus, ich najnowsze topowe jrpg, fajna historia, prosta animowana grafika anime, ładnie pokolorowane, efektowne flashe przy menu i walkach, ekrany ładowania dosłownie 2 x częściej niż w Starfield, na każdym kroku, nawet bez zmiany lokacji. Do każdej banalnej czynności znanej w grach od dziesiątek lat, tony pustego dialogu. Metacritic 94. Komuś tam przeszkadza silnik?
Ej ej kolezko. 10 minut po moim poscie. Chyba ktos tu stalkuje. Nieladnie.
btw. Nie porownujcie jablek z pomaranczami, po czym porownanie z jRPG. OKEJ xandon. Przynajmniej nie zaprzeczasz sam sobie w tym samym akapicie (tym razem) oraz doszla ci kolejna gra ktora bedziesz do zarzygania porownywal z wczesniejszymi, mimo ze ma to tyle sensu co zakonczenia Starfielda.
btw. poraz kolejny mamy przyklad jak malo wiesz, a jak duzo potrafisz napisac o niczym.
Akurat w jRPG tona "pustego dialogu" do klikania, to wrecz genre staple. Sa gry z 5 godzinami poczatkowej ekspozycji. I tez maja 90+ na Steam.
Bo niektore rzeczy mozna wybaczyc (oraz nie przypierdzialac sie do czegos co w danym gatunku jest wrecz oczekiwane, ale to temat na inna rozmowe i wynik twojej nieznajomosci gatunku PORAZ KOLEJNY) o ile w reszcie jest jakosc i wlozone serce oraz technikalia sa spoko (pasujace do gatunku.. co innego jRPG, co innego "open" (hahaha) world nibyRPG. W grach Bethesdy tego nie ma.
btw. W Metaphor rozmowy (przynajmnije z tego fragmentu ktory widzialem - poczatek) to interaktywne rezyserowane cutscenki, ze zmianami widoku kamery i poruszajacymi sie postaciami, czesto obejmujace wiecej niz jedna postac (rozmowa), a nie gadajaca sztuczna glowa jak w Starfield czy reszcie Bethesdowego crapu.
Chociazby dlatego loading jest akceptowalny.
btw. Przy walkach nie ma ekranow ladowania a to glowny offender zawsze w jRPG, nie wiem gdzie ty tam widzisz "2 razy tyle co w Starfield", ale jak zwykle pierd...nie.
Jak to jest, że taka Zelda TotK, w której możesz przelecieć przez trzy poziomy mapy - od latających wysp do podziemi - bez ekranów wczytywania i zbudować sobie z desek kroczącego mecha strzelającego laserami jakoś mogła wyjść bez takich bugów, a gry Bethesdy nie mogą?
Silnik na którym działa gra jest tego powodem. Bethesda już po Skyrime powinna zmienić silnik, bo ten ich silnik lepszej jakości gier nie zrobi. Dodatkowo Bethesda ma wywalone na jakość swoich gier bo wiedzą, że modderzy zrobią za nich robotę i poprawią grę.
Dotego dochodzi brak progressu jesli chodzi o sam dany silnik. Jakby go normalnie rozwijali jak inne firmy robia, to nie takie cuda daloby sie zrobic.
Kazdy silnik ma pewne nalecialosci ze starszych wersji, ale tylko silnik Bethesdy ma nalecialosci nowych wersji na kolosalnej (i ledwo trzymajacej sie kupy) podstawie ze starej wersji, pamietajacej Morrowinda. ;)
Jako przyklad podam sinik Warcrafta i WoW. Technicznie to jest nadal "silnik Warcrafta 3" ale dali rade zrobic na nim calkowity brak loadingow, a calkiem niedawno super zrobione "physics based" latanie. Ten silnik ma w tym momencie wspolnego z Warcraft 3 tyle, ze dinozaury wiedza ze to ten sam. ;)
Tym czasem na podstawowym technicznym poziomie taki Starfield nie rozni sie od Morrowinda niczym. Takie same loadinigi, w tych samych miejscach. Absolutny brak progressu tam gdzie to jest wazne. Nawet regres jest bo AI, NPCe, ich reakcje w Starfieldzie itd.. to jest regres. I to spory.
Kwestia srodkow przeznaczonych na dobrych programistow i rozwoj silnika. U Bethesdy ta pozycja jest w budzecie zaraz po papierze toaletowym do firmowych toalet.
No i chcialbym tez sie dowiedziec co tak zaawansowanego jest w tych grach, w porownaniu z innymi. Np wlasnie to juz nie sa czasy Morrowinda, gdzie Bethesda byla wrecz pionierem technologicznym. Tutaj (Starfield i inne nowsze gry Beth) nie ma absolutnie nic wyrozniajacego sie pod wzgledem technicznym i designerskim w porownaniu z innymi grami.
Ok, duże złożone gry wychodzą z błędami. Nawet jeżeli uznamy to za prawdę to jest jedna zasadnicza różnica:
Studia takie jak CDPR czy Larian swoje jeszcze większe i zdecydowanie bardziej złożone gry w dodatku imponujące technicznie łatają po premierze a becia nie.
Takie odwracanie kota ogonem, bo gdyby ich gry były zbugowane na premiere ale po powiedzmy pół roku szło w nie grac bez modów z bugfixami to łatwiej byłoby im wybaczyć. Ale Skyrim czy Fallout 4 są niepołatane do dzisiaj.
No to teraz załóżmy, BMW czy tam producent dowolnej innej popularnej marki samochodów wypuścił na rynek samochód bez kierownicy i tylnych hamulców, a CEO sobie wchodzi na twiterrka, i pisze że no sorry, ale przy tak zaawansowanym modelu nie możliwe jest wypuszczenie samochodu bez błędów, ale za to macie podgrzewane siedzenia i automatycznie opuszczane szyby dostępne w w płatnym abonamencie. xD
No kurde, śmiech na sali
Błędy da się naprawić bardzo szybko, natomiast nudą grę, już nie.
Starfield właśnie należy do takich gier - nudnych.
Z drugiej strony, mówienie wprost że, wydawanie gier bezbłędnych na premierę, jest niemożliwe, jasno pokazuje ambicje Bethesdy.
Starfield to arcydzieło i absolutnie fenomenalna pozycja gdzie przenikają się zależności dodatkowo otwarta na pełne modowanie więc nikogo nie powinno dziwić że w tak gigantycznym otwartym produkcie mogą znajdować się drobne błędy. Grałem w Starfielda na premierę i gram teraz i widzę jak gra się zmieniła.
Via Tenor
Starfield to arcydzieło
gdzie przenikają się zależności
Najlepsze jest to ze w grach Bethesdy od czasow Skyrima nie "przenikaja" sie zadne zaleznosci. One sa wrecz robione tak aby kazdy mogl zrobic wszystko na jednym playtrough i zeby linie questowe i frakcje byly "zamknietymi w sobie mikroswiatami", nie przenikaly sie i wlasciwie nie wplywaly jedna na druga (z wyjatkiem rzadkich przypadkow np. w glownym watku od wielkiego dzwonu mozesz kogos zabic albo nie. Czasem nawet sa jakies konsekwencje. A czasem nie ma).
I to nie jest zadne moje widzimisie, a nie nawet widzimisie "hejterow z jutuba", tylko jedno z ich glownych zalozen designerskich.
A ten pisze w kolko to samo jak katarynka. Chyba jakas forma masochizmu ala "ludzie mnie szkaluja i smieja sie ze mnie no to musze miec racje",
Jeśli trzymają Ci lufę przy skroni albo grożą śmiercią rodzinie kaszlnij trzy razy
Mają Microsoft, więc pora, by ogarnęli nowy silnik albo wzięli Unreala. Rozumiem, że mody, ale Creation Engine zawalił przy 3-4 ich ostatnich grach. Jeśli będą się trzymać swojej formuły tak kurczowo, to skończy się (później niż prędzej) Piranhą.
co zawalił gra wygląda kapitalnie pod każdym względem, graficznie obecnie to top topów zresztą tak samo jak Cyberpunk na RedEngine. Oczywiście że Unreal ma całą masę bibliotek pod postacie i twarze oraz animacje które byłby na wyższym poziomie ale Unreal nie nadaje się na otwarte duże przestrzenie a złożoność gry i fizyka w tym ilość przedmiotów z którymi można wejść w interakcje oraz mody to coś czego inni nie mają. CE spokojnie można wbić na nowy poziom eliminując loadingi które mogą dokuczać na xboxie, na PC trwają one ułamek sekundy szczególnie przy obecnej technologii dysków CPU i GPU. W życiu bym nie chciał aby Bethesda odeszła od formuły modów na rzecz zamkniętej korytarzówki.
Grafika to dla mnie pomniejszy problem, bo jest ona rzeczywiście solidna, ale po prostu z gry na grę stan techniczny i wycieki ze studia sugerują, że silnik utrudnia pracę - użeranie się z rzeczami, którymi nie powinni, tylko odciągają twórców od kreatywnej i jakościowej roboty. Interaktywność dawnego Gamebryo i elementy fizyczne, które mam wrażenie, większość gier dziś spycha na margines, to rzeczywiście ciekawa funkcjonalność, jaka najprawdopodobniej przepadłaby przy przesiadce, ale kurczowe trzymanie się tego samego formatu rozgrywki nie jest dobre, kiedy widać, że coś się wyczerpuje. Nie wiem, dlaczego od razu zakładasz korytarzówki, przecież jest masa konfiguracji, gdzie Bethesda zachowuje otwartość świata bez stawania się TLoU albo Uncharted. Takie gadanie, że jest dobrze i nic więcej nie trzeba brzmi spoko teraz, ale stagnacja na dłuższą metę graczy nudzi. Model Bethesdy to zresztą nie święta krowa, już raz zmieniła swoje podejście przy i po Morrowindzie, zawsze z korzyścią dla nich.
Jeżeli nie mogą naprawić gry na premierę bo mają za mało czasu to niech przesuną premierę o nawet rok i działają dalej, a nie pchają niedorobioną grę na wyznaczony termin bo tak ktoś ustalił. Proste i logiczne. Co do silnika to niech zatrudnią takich co umieją się nim obsługiwać i problem rozwiązany. Proste i logiczne.
Ja rozumiem, że nie można wydać gry wolnej od błędów, ale może chociaż niech naprawią te, które są znane (i naprawiane) ciągle przy premierze każdej nowej gry na tym samym silniku?