uzyskanie prawa jazdy już w wieku 17 lat miałoby być możliwe tylko jeśli zgodę na to wyrazili rodzice lub opiekunowie prawni. A to nie wszystko, Młodzi kierowcy - po zdaniu egzaminu, do osiągnięcia pełnoletności - mogliby jeździć tylko w towarzystwie bardziej doświadczonego kierowcy i prowadzić jedynie pojazdy o mocy do 70 kW.
Oficjalnie w papierach na auto podaje się moc w kW, konie mechaniczne tylko jako dodatek bo ludzie się za komuny przyzwyczaili. A wiec mowa o 95 KM. Czy dużo to czy nie, to zależy od masy auta. W jakimś lekkim, Clio, Fabia, Focus to można sie spokojnie do 170 km/h rozbujać, ot powyżej 140 to żadnego już rozpędzenie się wyżej w ślimaczym tempie raczej.
Tutaj link, bo sabaru dal ciala: https://www.money.pl/gospodarka/prawo-jazdy-od-17-roku-zycia-prawnik-komentuje-projekt-resortu-7064201379318688a.html
Via Tenor
''Halyna nie wychodz z domu na ulice, bo coraz więcej amatorów się pcha do zabawy''
A tydzień temu dzieciak 16 lat zatrzymał się na latarni na parkingu w supermarkecie xD
Prawko od 20 lat zrobić a nie tam, tak samo jak i status dorosłości.
Gif skierowany do mnie :d
Jakieś młotki zawsze się znajdą ale tak prywatnie też mi się nie widzi dawanie w takim wieku dawać prawka. Nawet mając 18 lat to za dużo. Ale tu już niech będzie.
Pamiętajmy, że młodzi kierowcy powodują najwięcej wypadków, bo jest to aż 12,1 na 10 tys. wypadków. Obniżanie wieku, od którego można zrobić prawko, to wyjątkowo głupi pomysł, bo tylko zwiększy zagrożenie na drogach. Wieku nie powinno się obniżać, za to należałoby całkowicie zmienić system szkolenia kierowców, bo znam go od kilkudziesięciu lat i obecnie jest to fikcja. Kierowca wyjeździ trochę godzin, a w rzeczywistości kończy kurs nie mając pojęcia jak się jeździ. Nie wie jak auto zachowuje się w poślizgu i jak go wyprowadzić, jak zachowywać odstęp na drogach szybkiego ruchu itp. Dostaje potem jakąś mocniejszą furę i kończy jazdę na drzewie albo latarni. Pół biedy jeśli zabije się sam, ale często likwiduje też osoby postronne.
No nie wiadomo czy wejdą.
I nie jest to problem natury technicznej a legislacyjnej. Czyli kto odpowiada za szkody poczynione przez autonomiczny samochód, skoro nie ma kierowcy? Najlogiczniej byłoby, że producent, ale oni nie chcą na to pójść i jest impas na lata.
Czyli kto odpowiada za szkody poczynione przez autonomiczny samochód, skoro nie ma kierowcy? Najlogiczniej byłoby, że producent, Nie, właściciel.
Tak jaka do tej pory, właściciel pojazdu. Może samochód sam będzie jeździł ale ktoś musi go kupić i odpowiedzialność bierze właściciel pojazdu.
Uważam, że super pomysł. Przymusowy rok jazdy z kierowcą obok pomoże oswoić się z prowadzeniem. Kończąc 18 taki kierowca będzie diametralnie lepiej przygotowany do samodzielnej jazdy niż każdy osiemnastolatek świeżo po kursie.