J.w, czy warto?
piekara to do psychiatryka się nadaje a nie do czytania jego wypocin
piekara to do psychiatryka się nadaje a nie do czytania jego wypocin
Piekara? "Ani słowa prawdy" (w starym wydaniu: "Arivald z Wbrzeża"). I tyle. No, podobno jeszcze "Necrosis" jest niezłe ale tego nie czytałem.
Reszta do klozetu.
Nie bo Piekara to pisowski kmiot, nie należy finansować jego działalności.
No chyba że ukradniesz - wtedy to co innego.
...Piekara to pisowski kmiot
To co dla Ciebie jest negatywne dla niektórych może być wręcz rekomendacją.
Wybitny argument
Co polityka robi z ludźmi.
Czytałem w sumie 4 tomy z cyklu.
Ogólnie sama idea ciekawa, jednak problem polega na tym, że te książki są tak na jedno kopyto, że czytanie pierwszej to takie spoko czytadełko średniej jakości w sam raz do pociągu czy samolotu. Druga no ujdzie jak nie ma nic innego pod ręką. Trzecia, kurde jaki to ma sens w ogóle bo deja vu pełną gębą.
To przeczytałem aż cztery? Po pierwszej tak się złożyło, że wziąłem trzy na długi wyjazd służbowy i nie miałem nic innego do czytania. Gdyby nie to, to po drugiej bym już się nie męczył. Ale w pociągach lubię czytać a w samolotach muszę by nie oszaleć (mam problem z zatokami przez co nawala mnie głowa w trakcie lotu) i uznalem, ze takie średniaewe niewymagające czytadełko się sprawdzi. Myliłem się.
Tak naprawdę odnoszę wrażenie, ze Piekara się wypalił lata temu. Ani słowa prawdy jest naprawdę świetne (reedycja Arrivalda z wybrzeża z dodatkowym opowiadaniem), Szubienicznik jak i opowiadania z lat 90-tcyh spoko. Ale ogólnie wszystko z ostatnich 20 lat mnie zawiodło i tak szczerze to nie warto.
Celne podsumowanie.
Ja miałem kiedyś plan przeczytać wszystkie, ale na szczęście pierw wolałem sprawdzić. Uznałem że jedna to będzie za mało żeby ocenić więc od razu do mojej biblioteczki trafiły dwie. No i po drugiej stwierdziłem że to nie ma sensu i sobie dałem spokój z inkwizytorem.
W Kolekcji Fantastyki było chyba 5 jego książek. Dałem sobie spokój w połowie 2 tomu. Jakoś do mnie nie trafiało.
https://imgur.com/a/9tUveoD
Czytałem za dzieciaka i mi się podobało. Człowiek jarał się wulgaryzmami i ruchanskami. Z perspektywy czasu bardzo średnie :)
Saga wiedźmińska to jest top 10 fantasy ever, a Piekara ledwo człapie do przeciętności.
Sezon burz jest prequelem napisanym lata później więc nie to mam na myśli i nie udawaj głupka.
Saga wiedźmińska to jest top 10 fantasy ever
Rozumiem gdybyś powiedział o opowiadaniach, ale saga to mielizna, gry są znacznie lepsze. Za pierwszym razem mi się podobało, ale po powrocie po latach, no nudy. Połowa wątków z Ciri do kosza, fillery z postaciami tła w większości nic nie wnoszą, a pod koniec Sapkowskiemu się odkleiło, że każda fantasy bierze się z legend arturiańskich. Dlatego opowiadania > Sezon Burz > saga.
Mówiąc saga mam na myśli także opowiadania. Powieści wcale nie są gorsze. Dopiero Pani Jeziora to spadek w dół bo faktycznie Sapkowski ma fioła na punkcie legend arturiańskich. Powieści wciąż są świetnie napisane. Gry tylko naprawiły zakończenie. Mielizna? W życiu. To jest poziom porównywalny z Kronikami Czarnej Kompanii.
Mi się ogólnie podobało aczkolwiek z każdym tomem mniej. Necrosis dobre tylko nie wiadomo kiedy i czy będzie coś dalej.
Dobre science fiction pisał Krzysztof Boruń. Rozumiem że Lema też nie warto ?
Fantasy to oprócz Sapkowskiego: Brzezińska, Kres, Wegner, także tego....
Warto. Znajdzie się sporo bardzo dobrej polskiej fantastyki. Lem którego prawdziwemu miłośnikowi s-f przedstawiać nie trzeba, Dukaj jeden z najbardziej oryginalnych pisarzy, i cała rzesza innych których dzieła nie są może wybitne ale na pewno nie gorsze od zagranicznych rzemieślników.
M. Wegner i jego Opowieści z meekhańskiego pogranicza są bardzo spoko.
I ich wspomnienie powoduje napady agresji*
spoiler start
Chodzi oczywiście o opóźniający się kolejny tom.
spoiler stop
Z akurat militarnego SF dorzucę Cholewę i cykl Wojny algorytmów bo jeszcze nikt nie wymienił.
Opowiadania o Arivaldzie pamiętam jako przyjemne, komediowe fantasy, ale nie wracałam do nich więc nie wiem, jak się zestarzały. Z cyklu o inkwizytorze wystarczy przeczytać pierwszy tom; to takie low fantasy w bardzo edgy stylu, który był strasznie popularny na początku lat 2000, z lekkim zacięciem kryminalnym. Jako czytadło gdzieś w poczekalni ok, ale sięgać po kolejne tomy nie ma sensu, bo to wszystko na jedno kopyto.
Ja, inkwizytor - Jacek Piekara - czy warto?
J.w, czy warto?
Jeszcze pytasz? Obowiązkowo! O autorze: https://x.com/JacekPiekara & https://x.com/JacekPiekara/status/1713504618225819783 , https://x.com/JacekPiekara/status/1558500884954464263
I jego twórczości: https://youtu.be/_nO5Yac6wAc
Nie wiem jak Piekara, ale ta dziewczyna na filmiku jakaś dziwna jest i straszne bzdury gada.
Yyyych... Filmiki sezonowych youtuberów starzeją się gorzej niż polska fantastyka.
Szybciutko więc do lektur Piekary... I na pohybel Sami Wiecie KOmu.
Patrząc na moją wcześniejsza wypowiedź to widać, że o twórczości Piekary zdania pozytywnego nie mam, tak akurat ta babka plecie niewyobrażalne bzdury (w nawiązaniu bardziej do innych autorów, konkretnie w odniesieniu do Ziemiańskiego i Pilipniuka). To taki trochę typ, któremu wszystko co nie jest idealnie w jej guście i zgodne z jej światopoglądem mocno przeszkadza oraz uważa to za grosze. Było to wyraźnie widać w trakcie jej kampanii wyborczej.
Niezmiernie mi smutno, że nie przypadła do gustu rekomendacja dedykowana prawilnym czytelnikom fantasy.
W jakim sensie bzdury? Czesc rzecz skraca czy omija ale odnosi sie do tego co jest w ksiazce.
Nie oszukujmy sie, czesc tworczosci Piekary jest powtarzalna do tego bardzo malo subtelnie przenosi swoje poglady, prawicowego antyklerykala na postacie w ksiazkach, nie tylko o Inkwizytorze.
Przypomnijcie sobie otwarty list kogo on byl, w sprawie opowiadania KOmudy?
https://kultura.onet.pl/ksiazki/pisarze-fantastyki-publikuja-list-otwarty-pisza-o-cenzurze-i-zajadlych-atakach/ez2gtnd
Stąd wskazałem, że chodzi mi o jej zarzuty względem Pilipniuka i Ziemańskiego, które są totalnie naciągane a w wypadku Pilipniuka nie załapała nawet konwencji.
Piekary nie bronię, bo o ile opowiadania i ich zbiory z lat 90-tych potrafią u niego dawać radę tak dłuższe formy jak i nowsze książki to już słabe są po prostu.
O Ziemiańskim - a w zasadzie Achai i tym co się w niej kompletnie nie klei była kiedyś seria wpisów na blogu Niezatapialna Armada.
Co do Pilipiuka to nie chce mi się wypowiadać - oddzielam kretyńskie poglądy od twórczości która jest jaka jest. Ciut nie moja bajka, ale są większe tragedie.
Swoją drogą - jeśli chodzi o polskich pisarzy fantasy to nie ma i nie było większego pajaca niż Przewodas. Typ nadaje się do psychiatryka.
Jasne, ze Achaja sie nie klei. Jak 90% lekkiej fantastyki. Do poziomu nie klejenia się takiego Harrego Portera, Eragona itd. jednak jej daleko. No i przynajmniej widać tutaj postępy z cyklu na cykl. Bo o ile Achaja jest taką dość przaśną lekturą tak już cykl Viriona czyta się dużo lepiej.
Sorry już nie przesadzaj nad tymi zachwytami nad Achają. Właśnie z tomu na tom robi się co raz bardziej denna. To nie jest lekka fantasy tylko lekkie porno. Ziemiański realizuje jakieś swoje chore fantazje o nastolatkach w miniówkach i tyle. Oczywiście jest lepszy niż Piekara ale to taki poziom metr nad dnem.
Nie ma pisałem z tomu na tom tylko z serii na serię. Achaja jest pierwszą i tutaj tych elementów erotycznych jest sporo, ale w kolejnych (Pomnik Cesarzowej Achai i Virion) jest ich dużo mniej. I im dalej tym są lepsze. Achaja jest najsłabsza, ale jak jest poprawa to raczej dobrze. No i o jakich zachwytach mowa? To zwykła, poprawna lekka lektura do poduszki.
Dawno temu przeczytałem ze 3 tomy i nawet mi się podobało. W sumie sam bym chętnie wrócił sprawdzić jak to dziś wchodzi.
Są autorzy fantasy, którzy świetnie czują się w konwencji krótkich opowiadań.
Są też tacy, którzy znacznie lepiej czują się w formacie epopei. Z tym, że już przy pierwszym akapicie wiedzą jak tę opowieść poprowadzić i jak ona się skończy.
Jest niestety również trzeci rodzaj. Mianowicie autorzy, którzy po sukcesie zbiorów opowiadań najczęściej za namową agenta/wydawcy postanowili ten sukces zmonetyzować i przeskoczyć w format bardziej epicki, w którym prawie nigdy nie poruszają się tak sprawnie jak w tym pierwszym. Z reguły wjeżdża koniec świata i ratowanie go przez bohatera z boskim pierwiastkiem, a wszystko to w dynamice gdzie masz wrażenie, że jakieś 70% fabuły powstało w bardzo bolesnym procesie twórczym wyłącznie na potrzeby wypełnienia ilości stron kolejnych tomów zawartych w kontrakcie.
Sapkowskiemu muszę oddać, że przynajmniej uwinął się w pięć lat, w pięciu tomach. Dzięki temu nie do końca rozmieniając na drobne moją sympatię, którą zyskał w pierwszej połowie lat 90tych zbiorami opowiadań. Chociaż o ile przed premierą pierwszego i trzeciego Wieśka odświeżałem sobie świat właśnie zbiorami opowiadań, to do zasadniczej sagi nie byłem w stanie się zmusić i mogę z całą pewnością stwierdzić, że już nigdy się nie zmuszę. Natomiast jak klikłem sprawdzić na wiki ile tego przez ostatnie ponad 15 lat spłodził Piekara to...nie sprawdzaj jak to wchodzi, gwarantuję że nic dobrego z tego nie wyniknie i to czy jakaś julka się od tego zesrała czy nie będzie najmniejszym problemem.
Sapkowskiego przeczytałem pierwszy raz w życiu kilka lat temu, bardzo późno go nadrobiłem po całym kanonie. Czyta się to świetnie, to jest poziom porównywalny z "Ziemiomorzem", "Kronikami Czarnej Kompanii", "Imperium grozy", "Kronikami Amberu", "Księgą Nowego Słońca" czy Tolkienem.
Pierwszy tom można przeczytać i na tym skończyć.
Nie dość, że cykl szybko robi się słaby to i jest przede wszystkim dość powtarzalny.
Pierwsze dwie, trzy książki z serii są dobre do posiedzeń w kibelku. Potem patataj na jedno kopyto i nuda.
Ja tam się o poglądach autora nie będę wypowiadał, bo mnie nie interesują, poza tym zakładający wątek pytał tylko o twórczość. Moim zdaniem najlepiej sprawdzić samemu, jedna książka nie jest przecież zbyt długa, a w tym wypadku wiele powie o całym cyklu. Zgadzam się zatem z przedmówcami, że wszystkie są do siebie podobne. Z plusów na pewno pomysł na cykl i niektóre wątki. Z minusów przegadanie scen i mało treści (właśnie przez te opuchnięte dialogi - czasem miałem wrażenie, że autor na siłę do każdej linijki dialogu chce dopisywać niepotrzebne zdania; serio, widzieliście w jego książkach kiedyś zwykłą linijkę dialogu, bez komentarza, że ktoś jakoś spojrzał czy przyklasnął czy coś?).
I zdecydowanie lepsze są zbiory opowiadań, powieści radzę sobie darować, lub zostawić na koniec, jeśli jednak opowiadania cię zainteresują.