Jak ktoś może pamięta około rok temu kupiłem i zarejestrowałem po walce z urzędami autosklep do sprzedaży pieczywa
Drogie cholerstwo, bałem się tej inwestycji bo to jednak ponad 40k euro ale opłacało się
Przez kilka miesięcy używałem go raptem raz w tygodniu a dwa dni piekłem i sprzedawałem tylko w domu, ale od mniej więcej lutego trochę w końcu podziałałem i rozwinąłem piekarniczy biznes
Piekę teraz 3-4 dni w tygodniu, w 2 lub trzy dni mam ludzi do pomocy bo nie wyrabiam sam. Pomagają piec i sprzedawać.
Stałem się dość rozpoznawalny w okolicy bo gazetka trafiająca do każdego mieszkańca zrobiła ze mną wywiad i dała na okładkę więc dla mnie świetna reklama;)
Z 95% klientów Polaków teraz zmieniło się i myślę że max 40% to rodacy a reszta to Belgowie i inni obcokrajowcy
Myślę o otwarciu lokalu ale to już inwestycja rzędu 400-500 k euro więc naprawdę dużo myślenia trzeba wykonać
Podsumowując są plusy i minusy przejścia z IT do pieczenia
Plusy
większa satysfakcja z pracy i wdzięczność klientów, to jest naprawdę bardzo przyjemne
Godzinowo pracuje w tygodniu mniej. Czasem 15 czasem 25h
Zarabiam lepiej niż wcześniej
Zrobiłem sobie 6 tyg wakacji czego wcześniej nie robiłem a planuję jeszcze parę tygodniu w tym roku zrobić
Minusy:
Gdy pracowałem 3 dni w tyg bylo ok bo miałem dzień przerwy między pieczeniem, teraz gdy pracuje 4 to mam 3 dni pod rząd - piątek sobota i niedziela. I to znaczy 3 nocki trochę zarwane. Jak piątkowa i niedzielna to jeszcze ok bo wstaje o 4 to sobotnia to masakra jest.
Więcej minusów nie pamiętam.
Gratulacje!
Zdjęcie reklamowe doskonale dobrane, spracowane ręce, czysty ręcznik i ładny chlebek z apetyczną wadą, cóż więcej potrzeba dla mieszczucha.
Tak trzymaj.
No nie był to najlepszy bochenek ale akurat wtedy niewiele już zostało jak wpadła znajoma robić zdjęcia;)
Dzięki ;)
GRATKI! :)) Trzymam nadal kciuki, żeby dobrze się piekło ;)
A powiedz, kocyku, jaki masz asortyment? Chlebki, bułeczki, jeszcze coś?Tylko wytrawnie, czy coś na słodko też? Pszenne, razowe, jakieś inne wymyślone? :)
Dla mnie to jest niesamowite, żeby na "głupim" chlebie zarabiać więcej niż w IT :)) Brawo, brawo!
Podejrzewam, że w końcu się skusisz na lokal ;) I wróżę z fusów że to będzie dobra decyzja. Co jak co, ale chleb to ludzie będą jedli zawsze ;) A im bardziej fancy, manufakturowe, kraftowe - tym lepiej!
BTW. oglądałam ostatnio materiał, że podobno najlepsze piekarnie w Warszawie rozwijają skrzydła i poza chlebem idą w cukiernictwo albo np. pizzę na kawałki etc.
Kocyś, ty w końcu sieciówkę na cały benelux otworzysz ;) Tylko nam za bardzo nie odpłyń! :D
Mój teść uwielbiał powtarzać "nie ma letko, chleb po osiem" - co swego czasu było zabawne... dopóki nie stało się prawdą, a teraz to już nawet zwielokrotnienia :P
Sorry praca więc nie było kiedy odpisać:
6 rodzajów chleba plus takie z dodatkami
Bułki, bajgle
Chałki
Pączki
Drożdżówki z 7 rodzajów
Czasem ciasta czy brownie
Bagietki
Jagodzianki w sezonie
Nie odpłynę;)
Nie robię wypasionych cukierniczych bo nie umiem;) jakieś croissanty czy coś to ciężka sprawa
Gratulacje, przyjemnie się patrzy na coś robionego z pasją. Jak będą jakieś większe update'y to wrzucaj dalej, chętnie przeczytam.
PS. Gdybyś poza torebkami szukał jeszcze jakichś innych gadżetów reklamowych/ozdobnych to też mam dobrego kumpla w tym biznesie :-)
Wszyscy powinniśmy brać przykład.
Piekarstwo, kafelkarstwo, stolarstwo, sadownictwo... to jest prawdziwa praca.
Zresztą Pan Kurteczka już o tym mówił. el.kocyk po prostu rzucił IT/prawo/medycynę/księgowość zanim to będzie modne. :)
Pietruch
ale ty teraz piszesz poważnie czy just trollin? :)
I kto to, do cholery, jest Pan Kurteczka?!
I to jest prawdziwy człowiek sukcesu i prezes swojego życia!
Alexiej i Soul pewnie by sie nie zgodzili, wszak kocyk pracuje wlasnymi a nie cudzymi rekoma.
Megera - trochę żartobliwie, ale trochę na serio.
Tzn. jako programista czasem coś tam może sensownego tworzysz (zależy od projektu), a jako lekarz czasem ratujesz życie i zdrowie, ale trudno momentami nie odnieść wrażenia, że większe znaczenie niż praca korpo-szczura ma skręcenie komuś szafek do kuchni czy ostrzyżenie włosów.
Oczywiście, w różnych pracach tego typu zazwyczaj nie jest tak kolorowo jak u kocyka - więc jak już pisałem, trochę żart, a trochę głęboka filozoficzna rozkmina nad sensem zap...olu. :)
że większe znaczenie niż praca korpo-szczura ma skręcenie komuś szafek do kuchni czy ostrzyżenie włosów.
Wywozenie smieci. Niby "haha smieciarz, nic nie potrafi w zyciu to smietniki targa". A zobacz co sie dzieje jak "smieciarze" strajkuja (Neapol np.; ja to mialem w Coventry jak przez 4 czy 5 miesiecy nic nie wywozili). No i klasyczne "klaskanie dla pielegniarek czy dostawcow jedzenia podczas COVIDu w ramach podziekowania". Szkoda, ze "docenili" ich jedynie w ten sposob, wszak oklaskami sie nie najesz...
Pietruch
Ale to nie zawód stanowi o człowieku, tylko człowiek o zawodzie :)
Ja wiem, że się tak utarło, pielęgnowane przez pierdyliard lat, że są zawody "szacunku" i zawody "nieszacunku". Jest w tym trochę prawdy, a trochę nie.
Osobiście uważam, że niektóre zawody "szacunku" (co w sumie = zawody zaufania publicznego) są momentami mocno przeceniane. Co z tego, że ktoś jest adwokatem, lekarzem, policjantem, skoro jest tak naprawdę złym, zgniłym człowiekiem. I z drugą stronę - śmiejemy się i kpimy ze śmieciarzy i szambonurków, ale jak napisał Asmodeus - niech takiego zabranie, to jesteśmy w dupie (a na pewno w gównie).
Problem zawsze tkwi w ludziach. Niektórzy odpracowują robotę sumiennie i uczciwie, a niektórzy nie. Pierwsze z brzegu dwa przykłady:
1. kolega z pracy mojego małżonka pieprznął robotę u Januszexa, chociaż już trochę się wspiął na drabince kariery, ale doszedł do wniosku, że mimo wykształcenia i doświadczenia, to zawsze go najbardziej kręciło rzeźbienie w drewnie - teraz zakłada swoją własną stolarnię
2. w moim ulubionym i jedynym domostwie we Sosnowcu ostatnio odbywało się "malowanie klatki". 10klatkowiec, 10piętrowiec, 3 malarzy, odpicowane w 10 dni roboczych. OFC to nie była robota, tylko fuszera, do tego stopnia, że sąsiadom już się przepalają lampki awaryjne w stylu "na co idzie te 150-200zł które co miesiąc odprowadzam do spółdzielni jako fundusz remontowy". No jak to, na co idzie :) Na "renowację". I żeby nie było, ja nie mam pretensji do panów malarzy - robili na odpierdziel, bo już ich nowe terminy goniły więc chcieli szybko i drogo. Taka firma, raczej pospolite nastawienie.
Więc tu nie chodzi o zawód, wykształcenie itd. Tu chodzi o to, czy chcesz być/jesteś szyją, głową czy rękami... :)
Ale mnie nie tyle nawet chodziło o znacznie dla społeczeństwa czy dla innych ludzi (choć pośrednio też), co o znaczenie dla nas samych, poczucie sprawczości, samorealizację.
Jasne, ostatecznie wszytko rozbija się o człowieka, więc możesz w ogóle nie mieć takiej rozkminy, a potem malować na odp..., ktoś może uważać, że lepiej być biurwą niż robolem z wałkiem i wiaderkiem emalii, a ostatecznie czasem jest tak, że - faktycznie wbrew stereotypom czy utrwalonemu wizerunkowi - można czuć więcej sensu w tym malowaniu (wtedy raczej nie na odwal) niż w przekładaniu plików z katalogu do katalogu.
Oczywiście - nie w każdych warunkach, nie wszędzie, i nie za każdą kasę.
Kocyk jako szeregowy wyrobnik w jakimś Inter Europolu pewnie cienko by śpiewał i nie zakładał dumnych wątków z relacjami... :)
... A może się mylę.
Byle tak dalej. Zszokowala mnie informacja, ze lepiej na tym zarabiasz, z tego co sie orientuje, to zawsze kosiles dobry hajs i kusiles tu nim szukajac chetnych do pracy.
Takze tym bardziej gratuluję, nie dość ze realizujesz swoje marzenie, to jeszcze da sie z niego zyc.
Bo dużo robię. Na taką sobotę mam z 250 chlebów, 320 drożdżówek, z 40 chałek, z 70 paczkow i 120 bulek
Graty!
Zarabiasz lepiej niż wcześniej?
Przecież kosiles 500 ojro dziennie co daje 10k miesięcznie!
Ile Ty masz przebitki na tym chlebie? W Belgii bywam ale nie kojarzę aby chleb był jakiś przesadnie drogi.
Weźcie współpracę załóżcie, w pół roku Europa będzie zdominowana przez POLSKI CHLYB! :D
Nah, mi dobrze z tym co mam. Za leniwy już jestem aby masę chlebowa urabiać ;)
Że tak powiem. Ilość panie, ilość;) a ostatnia stawka dla Mercedesa to było 660;)
Tyle to ja wiem ;)
Liczyłem na jakieś konkrety, ile w takim chlebie masz kosztów , ile zysku. Jak te zyski kształtują się wśród oferowanego asortymentu.
Raczej ciekawość co do opłacalności bo przecież nikt nie będzie ci po sąsiedzku konkurencji otwierał.
W uk kilka takich zakładów Polacy też porobili i już chyba nic nie działa.
W uk kilka takich zakładów Polacy też porobili i już chyba nic nie działa.
Na pewno cos tam dziala. Czy to Piekarnia Mazowsze (Walsall) czy inne mniejsze cukiernie dostarczajace do euromarketow czy polskich deli.
Mi chodzi o takie co robiły tylko do bezpośredniego klienta. Nawet kilka kawiarni takich spotkałem ale już ich nie widzę.
Polskiego chleba z marketów nie kupuje bo jakościowo jest kiepski.
Ah, chyba ze takie. Niestety skorzystalem zaledwie 1 czy 2 razy i tyle, musialbym na FB pogrzebac czy jeszcze istnieja.
I zgadzam sie, ze PL chleb z marketow posysa.
Ale oczywiście dochodzi czas. Kasa zainwestowana w sprzęt itp. Więc jak kupujesz w polskiej piekarni rzemieślniczej chleb za 20 zł to wiedz ze jego produkcja bez kosztów pracowniczych i lokalu itp to max 2-3 zł
Gratki. Też chciałbym mieć taką pracę, która oprócz zarobków dawałaby mi szczęście i satysfakcję. Niestety, jest u mnie ten problem, że ja ogólnie nie lubię pracować, więc to się raczej nie wydarzy.
No i zobaczcie, czy sukces to nie jest stan umysłu?
Koleś z wypasionego programisty IT o godzinowych stawkach na poziomie minimalnej krajowej w Polsce złamał się na piekarza i dalej wymiata. Niektórzy się pukali w czoło, że zwariował, a gość zaraz będzie miał taką belgijską Putkę
No i zobaczcie, czy sukces to nie jest stan umysłu?
Pamietaj, ze kazdy milioner ktory osiagnal sukces zaczynajac od malego biznesu w garazu nigdy sie nie przyzna, ze w tymze garazu jego rodzicow stalo ferrari i dwa porsche. 40k euro na start tez nie kazdy bedzie mial.
Co nie zmienia faktu, ze przejscie z IT na piekarza aby zarabiac tyle samo jesli nie wiecej JEST imponujace. I faktycznie pokazuje, ze jednak JEST to stan umyslu. Ale sukcesowi niestety czasem trzeba dopomoc na starcie pinionżkami.
Ale ja sobie te pieniądze zarobiłem a nie dostałem. Taka mała różnica
Bo ja jestem z biednego domu. Bardzo biednego w sumie. Więc pieniądz szanuje jak xholera. Lubię wydawać ale wiem jak to jest żyć bez kasy
Ale fakt bez tej kasy i z kredytami byłby większy stres. A tak sobie pomału budowałem. Ale teraz myślę nad kredytem na lokal i sprzęt więc to już niestety ale bez kredytu się nie uda
Asmodeus
no ale co cię boli w sumie?
Czy kocyk gdziekolwiek napisał, że dorobił się sukcesu "from zero to hero"? Że sam pszenicę tymi rencyma zasiewał, żeby potem zbierać całując ziemię, mąkę własnoręcznie robić i chleby piec?
No nie, przecież pisał zawsze otwarcie i szczerze. Domniemuję, że rozkręcił sobie piekarenkę, bo go było na to stać i sobie wcześniej skompletował środki (patrz wyżej, Drackulka do dziś pamięta stawki dzienne, jakie kocyś zarabiał w IT :) ) - nie przyszło do głowy, że są ludzie, którzy nie mają potrzeby rozpindalać pieniędzy na dziwki i koks, tylko sobie odkładać zwyczajnie, by w pewnym momencie ruszyć z jakąś inwestycją? Albo zrobić sobie 6 tygodni urlopu (na zdrowie)?
Ludzka zazdrość nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać.
No tak, życie nie jest sprawiedliwe. Niektórym się trafia duży spadek, inni szukają sobie bogatej żony. Kombinacji jest mnóstwo i żadna nie jest "sprawiedliwa". Ale ja już sama nie wiem, co mnie wkurza bardziej - czy głupie pitolenie forumowych milionerów i biznesmenów, czy głupie pitolenie poszkodowanych "ofiar losu".
Przekonana jestem natomiast, że kocyk jest zwyczajnie fajnym człowiekiem, takim po prostu szczerym i uczciwym, i nadal mu kibicuję. Niech zarabia sobie na tym chlebie takie kokosy, żeby go było stać na helikopter i prywatną wyspę. Zapracował i zasłużył i (przynajmniej jeszcze) palma mu nie odbiła.
EDIT
Kocyś, jakbyś szukał adwokatki, to już masz, tylko jeszcze ja się muszę przebranżowić ;)
Ale ja sobie te pieniądze zarobiłem a nie dostałem. Taka mała różnica
Doskonale zdaje sobie z tego sprawe. Raczej chodzilo mi o to, ze marzenie "nic nie mam - bede piekarzem jak kocyk" moze sie rozbic o ten pierwszy kawalek "nic nie mam".
Ale fakt bez tej kasy i z kredytami byłby większy stres
Ot, to. Jest olbrzymia roznica miedzy "moje pieniadze" a "kredyt". Co do dalszej rozbudowy - przynajmniej juz wiesz na czym stoisz. Wiec powinno byc mimo wszystko latwiej.
no ale co cię boli w sumie?
taki troche wiesniacki tekst tbh
Ale jak chcesz: nic mnie "nie boli". Reszte wyjasnienia masz u gory. Daleko mi tez do zazdrosci - jego pieniadze, jego zycie - robi co chce. A ze ma z tego frajde (i nie zachowuje sie jak burol Alex czy soul) to tym lepiej. Ja mam swoja prace, ktora lubie i szczerze mowiac nie zamienilbym sie z kocykiem bo to nie moja dzialka.
Szkoda, że nie będzie Disco Elysium 2 - aż się prosi o taki build programista/piekarz
Asmodeus - I ja bym nikogo nie namawiał. Bo to trzeba Lubic. Stresu jest trochę bo nagle pogoda się zmieni i ludzi przyjdzie dużo mniej. Mi praktycznie nigdy nie zostaje, zawsze się sprzeda ale czasem zajmie to trochę więcej czasu.
I zapomniałem jeden minus - to jest fizyczna robota. Plecy bolą czasami. Noszę w diabły dużo kilogramów.
A jak lubisz swoją pracę to wspaniale. Po co zmieniać coś co się lubi? Ja swoją poprzednią też lubiłem ale przestała mi dawać frajde. Była po prostu ok. A ja już jestem za stary by robić coś co mnie nie jara całkowicie
Asmodeus
ok, przyznaję, może zareagowałam "wieśniacko", ale czy nie uważasz, że swoim pierwszym komentarzem zabiłeś na pewnym poziomie cały pozytyw wynikający z tego wątku?
Przynajmniej ja tak to odebrałam, że zasugerowałeś coś w stylu "łatwo jest lekko żyć, mając pinionszki po rodzicach/od żony/ukradzione/whatever" - morale mi spadło bardzo.
chodzilo mi o to, ze marzenie "nic nie mam - bede piekarzem jak kocyk" moze sie rozbic o ten pierwszy kawalek "nic nie mam"
Tylko czy ktokolwiek tutaj jest tak odklejony od rzeczywistości, by sobie roić takie bajki w głowie? Tym bardziej, że sam kocyk też nie wyskoczył nagle z tekstem "słuchajcie, jak się dorobiłem!" - z tego co kojarzę to nigdy się nie krył, jakim jest człowiekiem i skąd ma pieniądze.
Ja mam swoja prace, ktora lubie i szczerze mowiac nie zamienilbym sie z kocykiem bo to nie moja dzialka.
To podobnie jak ja, ale nie przeszkadza mi to w kibicowaniu zwyczajnie. Ba, mnie bardzo imponuje sama postawa kocyka, wyrósł/wychował sam siebie, ma głowę na karku, tego właśnie mu zazdroszczę - bo ja nigdy nie miałam w sobie takiej determinacji i samokontroli, by tak sobie życie ogarnąć.
No ale widocznie jestem psychofanką i orędowniczką kocyka :) Wcale się nie wypieram. :) Tylko żeby mu się nie zmieniło na buractwo :P
I kto wie, może tymi pochlebnymi komentarzami zarobię sobie na chałkę :D
Potraktuję to jako zaproszenie :D
Od paru miesięcy jest maglowany plan, bym w końcu ruszyła tyłek z Sosnowca gdzieś tam w okolice, kolega
Grunt to mieć pomysł na siebie.
Jakby co to jestem do pomocy, stagnacja w mojej robocie mnie zabija.
Dzieki! To fartuch roboczy;) zamówiłem sobie kilka i mam do pracy i sprzedaży;)
Design i slogan reklamowy bardzo mi się podobają. A sorry, myślałem, że to koszulka.
Gratki. U siebie też zaczynałem od 0 i pochodzę raczej z biednej rodziny. Może o sobie tak nie myślę pewnie milionerem nigdy nie zostanę ciągle inwestuje w sprzęt, budynek ogólnie całą infrastrukturę ale cieszę się, że moje dzieci będą mieć genialny start jakiego ja nie miałem. Tak naprawdę zaczynając od 0 trzeba przez wiele lat rozwijać i z tego kasy nie ma. Za kilka lat dzieciom przekaże swoje wiedzę jak mają działać i zaraz po szkole będą godnie (jak lekarze) zarabiać.
Lol czemu kłamiesz;)?
Przecież ty dalej u matki w zakładzie zasuwasz “prezesie”
...i jeszcze każde będzie miało auto z salonu!
EDIT:
jedno, czego jestem pewna, to że będziemy się smażyć z Draczkiem w tym samym kotle, w piekle ;>
Wiesz coś i czym ja nie wiem? Diabol mnie oszukał? Bo miałem kotłami zarządzać:0
Również gratuluję, taki chlebek z masełkiem pewnie by cały zjadł na raz.
Czekam aż do wątku zawita ALEX i też pogratuluje (ale raczej nie ma co sobie robić nadziei ^^)
Via Tenor
Gratulacje, bracie!
Właśnie takich wątków brakuje na forum. Pozytywny, treściwy i jeszcze mocno zakorzeniony w historii tego forum :)
dzieki! tylko ze jak do IT namawialem te lata temu bo oferty mialem naprawde dobre to jednak do pieczenia nie namawiam bo sporo ludzi mogloby miec pretensje, to jednak przejscie z umyslowej na czysto fizyczna prace, znaczy robolem jestem i dobrze mi z tym, ale niektorym mogloby dobrze nie byc
No i nic dziwnego. Znam temat z autopsji dlatego tym bardziej sympatyzuję z Twoją historią. Co prawda nie porzuciłem IT całkowicie (przynajmniej jeszcze nie) ale też teraz podstawową stabilizację daje mi praca fizyczna (choć też nie stu procentowa) a IT pozostaje "tylko" dodatkiem.
Zawsze pisałem i mówiłem że nie ma niczego lepszego zawodowo jak bycie sam sobie królem. Dodatkowo cross połączenia zabawy z pracą to fajnym sposobem na życie. Mimo że od lat nie jem chleba ani ciast to jak będę w sterrebeek to anonimowo może załapie się na zakup jakieś drożdżówki a jak będzie dobra w co nie wątpię to z przyjemnością wystawię 5 gwiazdek.
I to napisał człowiek czyli ten którego majątek posiada jak sam pisał dzięki żonie/lub powiązaniu z jakąś partią (mający "super cieczkę" po wyborach) pozwolił sobie i jest gotów pisać dziś takie tu swoje przemyślenia/brednie...
Też bym coś napisał mało przychylnego do Pana ALEX'A ale trzeba się zmienić i być miłym i dobrym dla innych, nie zależnie od tego kto jaki jest, przynajmniej w internecie, w życiu realnym zresztą też, póki nikt rodziny nie obraża i nie biję to jest ok :P
dzięki żonie/lub powiązaniu z jakąś partią
musze przyznac jarząbek, że masz bardzo konkretne informacje wywiadowcze na najbliższych obrotach, jeśli nie jesteś w stanie ustalić czy majątek alexa wynika z powiązania z żoną czy z partią, to już jest konkret w garści, można wysuwać mocne tezy, takie w sam raz do jechania po kimś na forum internetowym
Kolejny update - poszedłem do banku zapytać o kredyt.
Duży bo prawie 500k euro bym potrzebował na lokal i jego wyposażenie.
Dadzą albo nie dadzą, oto jest pytanie
Jak dadzą to pewno rok dwa będzie ostrego zapieprzu by jakoś to wszystko ogarnąc
Sam piec wcale nie największy kosztuje 36tys euro netto wiec tanio nie jest. Ale że zarobić można dużo to chyba warto ryzykować
Sa u nas dwie piekarnie polskie duże i żadna nie jest moja konkurencją;) robią całkiem inne chleby więc mają też inne ceny i grupy docelowe
A ja coraz więcej mam klientów lokalnych - w końcu zorganizowałem mały market lokalny po pół roku starań, był już trzy razy.
Wczoraj w maksie miałem kolejkę 21 osób po chleb co dla mnie jest rekordem zwłaszcza że była zła pogoda;)
Via Tenor
Sa u nas dwie piekarnie polskie duże i żadna nie jest moja konkurencją;) robią całkiem inne chleby więc mają też inne ceny i grupy docelowe
Najważniejsze to mieć ciekawy pomysł na firemkę. Lokalny biznes może się nieźle rozkręcić nawet jak jest mały ale są klienci i można ustalić ceny, za które się rozwinie dalej.
Ale że zarobić można dużo to chyba warto ryzykować
W Wawie jest coraz więcej małych cukierni ale bizens się kręci wszędzie. Ważne, żeby było schludnie i ciekawie to klient z portfelem przyjdzie. Także rozwijaj firemkę i powodzenia!
Gratulacje, pamiętam jak za gówniaka człowiek się zaczytywał ile w tej Brukseli nie zarabiasz, trochę mnie to zmotywowało do zap$dalania :)
Sprawdziłem ceny na Twojej stronie i jestem w szoku, np. za drożdżówki w Warszawie płacę o 50% więcej.
Z ciekawości - kto jest Twoim targetem, bo pisałeś, że z lokalnymi polskimi piekarniami sobie nie wchodzicie w drogę. Robisz raczej pieczywo premium a nie gównokit z fabryki, więc zakładam, że Ty jesteś tym droższym? To w ogóle heca, zaraz się okaże, że w sieciówie bułka u Was tańsza 3x od polskiej :D
Kupujesz drożdżówki po 12-14 zł?
Wiem, że Wawa droga i z nieco lepszych piekarni są zwykle po ok.7-9 zł, (u mnie na wschodzie raczej po 4-6 zł)... natomiast kupowanie drożdżówek w markowych cukierniach to nie jest mimo wszystko ogólnopolska norma.
Na szczęście chleby po 12 zł i bułki po 4 zł jak u Lukasa też nie :)
Aczkolwiek ceny masowki są pewnie w Belgii podobne jak w Polsce - od czasów covid u nas już zwykle nie jest taniej niż na zachodzie, pomijając właśnie wyższy segment (i jak widać realia Wawy)
Polska jest strasznie droga. Widziałem w Polsce croissanty za 18 zł. Tu są za 1-2 euro i nikt by nie dał 4,5
Chleby w rzemieślniczej piekarni w Polsce kosztują tyle co u mnie. Ja nie wiem kogo na to stać szczerze mówiąc.
Z chlebami to fakt, bywa różnie nawet u mnie wśród biedoty. Przy czym paradoksalnie lokalna rzemieślnicza piekarnia ma ceny lepsze niż za chleby premium w marketach...
Ale nadal 12-15 zł za bochenek to raczej realia kilku największych polskich miast IMHO.
Natomiast nawet z tej perspektywy bardzo możliwe, że jak na Belgię ceny masz niskie :)
Pietrus z mojej persoektywy to Belgia oprócz kilku ośrodków jest krajem dość przeciętnym w sensie zamożności.
Zobaczyć wystarczy wiek przeciętnego auta na prowincji.
W lokalnych marketach dużo produktów tańszych niż w biedronkach.
Wypady w rejon ardenów kosztują mnie mnie niż podobne atrakcje w uk lub wypady do Polski.
No proszę, jednak lokal. Planujesz więc pewnie również zatrudnienie ludzi? Widzę, że biznes rozwijasz na całego, niedługo to inni będą piec, ty będziesz liczył szmal :)
W sumie logiczna kolejność, ale zaczynało się tak słodko, spokojnie i niewinnie od dochodowego hobby na informatycznej emeryturze... :)
Jak widać nigdzie nie ma już miejsca na romantyzm i drobne rzemiosło :P
Lokal ale dla mnie. Nie planuje pracownika przez rok czy dwa Głównie chodzi o to że mam za małe moce przerobowe i za długo piekę- np na niedzielę 8godzin. W dużym piecu upikelbym to w 3 h.
Zalogowałem się, żeby dać łapkę w górę. Człowiek pracuje całe życie, nie wyobrazam sobie nie czerpać satysfakcji z pracy, wstawać dzień w dzień i robić coś, czego się nie lubi, lub tyrać ciężko fizycznie.
Skończyłem studia związane z IT i nie robię niczego w tym kierunku, bo nie dla mnie biura, czy nawet prace zdalne, nie usiedziałbym na dupie. A tu proszę, programista, co wciągał ludzi do siebie i fajny hajs proponował, piecze chlebuś. Tak trzeba żyć.
Zarabiałeś EUR 660 za godzinę i zacząłeś piec chlebki? 11.11.2024 aż 21 osób w kolejce? Brzmi jak sci-fi.
Jasne że sc-fi. To była moja stawka dzienna a nie godzinna. Jakbym tyle miał za godzinę nigdy bym nie zmienił pracy pewnie niestety. A piekłem i pracowałem kilka lat razem. A teraz tylko pieke
No teraz z lokalem i kredytem na głowie to już nie będzie mączna siwizna tylko taka prawdziwa ;)
Powodzenia
Już jest prawdziwa niestety. W końcu 45 lat na karku już a i plecy czasami pobolewają. W końcu z ciężarami pracuje
Historia twoich przygód bułczano-chlebowych to jak na razie najlepszy odcinek Polacy za granicą jaki dotąd powstał. Pojawiaj się co jakiś czas, idealnie wypełniasz lukę naszego forumowego reality-show. Kiedyś był Gęstochowa, ale jego wątki się przejadły (jak bułki), teraz są inne czasy, ludzie chcą czytać o sukcesach, a nie o życiu od pierwszego do pierwszego.
Lekki obciach ale byłem ostatnio nawet w TVP Polonia;) dobrze że nikt tego nie ogląda
Ładny progress, ciekawe jak to będzie wyglądać za kilka lat, trzymam kciuki.
PS. Masz tego maila co kiedyś? Pisałem jakiś czas temu ale głucho.
Czytając naszła mnie ochota na bułkę. Taką białą "dupkę", jak z czasów dzieciństwa. Odpowiednio gęstą i wypieczoną. Nie ma już takich.
Mówisz o zwykłe pszennej, która jest w każdej przyzwoitej piekarni? >>>>
Przereklamowana rzecz dzisiaj. Tylko jako nostalgia i jedna z gorszych bułek do jedzenia teraz.
Osobiście najbardziej lubię kupować bułki ziemniaczane, beta, lniane, owsiane lub orkiszowe.
Osobiście najbardziej lubię kupować bułki ziemniaczane, beta, lniane, owsiane lub orkiszowe.
I te wynalazki są niby lepsze od świeżej pszennej bułeczki "poznańskiej"?
No weź... Może jakieś pszenno-żytnie z mąką razową i ziarnami mogą się aromatem i intensywnością smaku z dobrą pszenną równać, ale kartoflano-owsiane? Orkisz z kolei zdrowy, chlebek niby dobry, ale smak nie rekompensuje IMHO ceny.
I te wynalazki są niby lepsze od świeżej pszennej bułeczki "poznańskiej"?
Zdziwiłbyś się ale tak. Ofkoz smak niezdrowej i chemicznej zwyczajnej bułki to zawsze jakaś taka typowo męska nostalgia. Posmarowane grubo masłem i zagryzione kiełbą... Tak samo nadal niektórzy nie widzą świata poza schabowym lub zwykłą pizza z pepperoni.
Te bułki są naprawdę dużo lepsze, zwłaszcza ziemniaczana(choć średnio zdrowa) a to tylko część z tych lepszych. Życie jest za krótkie żeby nie poznawać nowych rzeczy i trzymać się kurczowo jednego z zapartym że 'lepszego nie ma i basta!'
Ale wiesz, że akurat różne bułki znajdują się w zasięgu nie tylko prezesów z GOL-a? :P
Z niepoznawaniem wyciągasz chyba zbyt daleko idące wnioski... :)
Owszem, niektóre "nieklasyczne" są naparwdę bardzo smaczne, ale osobiście uważam, że dobrą, świeżą pszenną bułkę trudno pobić. Niewątpliwie ma w sobie coś specjalnego. Czy coś typowo męskiego - nie wiem. Lubię takie jadać z żółtym serem albo twarożkiem. ;)
Z niepoznawaniem wyciągasz chyba zbyt daleko idące wnioski... :)
Tylko, że sam zacząłeś od krytyki bułki, której chyba nawet nie jadłeś pisząc ale kartoflano-owsiane?
Każdemu może smakować co innego ale dla mnie ziemniaczene akurat to wręcz upgrade względem pszennej. Ma ciekawy smak i konsystencję. Wydaje się długo świeża do tego.
Do tego wolę bułki miekkie, nie chrupiące a te takie właśnie są.
Niech każdy je co lubi, ja po prostu lubię poznawać nowe smaki a większość nowości potrafi zastąpić 'nostalgie z dzieciństwa'. Nawet Ketchup Włocławek :)
Ten męski smak to takie wspomnienie z pracy jak znajomy chodził z bułką właśnie i kawałkiem kiełbasy w ręku i mówił, że to prawdziwy męski posiłek... w sumie pasuje to do jedzenia z serii STALKER gdzie najprostsze rzeczy są w kieszeni bohatera właśnie by się posilić.
Miło czytać dobre wieści.
Przy pierwszym wątku była dyskusja o reklamie - były propozycje klasycznej strony WWW i reklamy w mapach Google.
Widzę, że obie rzeczy masz (adres strony łatwo znaleźć), a strona wygląda na aktualną.
Tak z ciekawości (dyskutowaliśmy nad sensem tych działań) - czy na samym początku to jakoś zadziałało na plus? Czy ktoś Cię przez to znajduje w XXI wieku fejsbókuf?
ogolnie tak szczerze to mysalem ze inaczej to bedzie dzialac
jak zakladalem strone to 90% sprzedazy mialem na zamowienia - ludzie musieli skladac zamowienia 2 dni wczesniej a ja pieklem tyle ile bylo zamowione
pozniej kupielm food trucka i sprzedawalem w jeden dzien w tyg z niego, teraz 3-4
wiec teraz ogolnie idea zamowien troche sie rypła - tzn ludzie nadal zamawiaja czasami, zwlaszcza jak robie rzeczy rzadko, jak np jagodzianki czy cos limitowanego, albo jak chca byc pewni ze dostana to na co maja ochote, ale 95% sprzedazy teraz to nie z zamowien a po prostu ludzie przychodza i kupuja
wiaze sie to z tym ze czasami cos mi zostanie, ale rzadko
strona wiec dziala, ludzie przez nia sklaaja zamowienia, FB tez dziala i przez firmowego messengera tez wpadaja, ale to wszytsko to pierdoly sa w sumie
dodatkowo FB firmowy mam tylko po polsku a lokalnie pisze jako osoba prywatna po francuysku i flamandzku, wiec jest ogolnie bajzel
FB daj mi widocznosc to na pewno
teraz juz uzywam go by oglosic gdzie bede a takze by oglaszac jakies nowosci czy cos w tym stylu
nie robie reklam platnych, nie mam zbytnio instargara czasem cos automatycznie sie tam wrzuci
mam te prawie 5000 obserwujacych na FB, wszystko uroslo przez te lata, dla mnie to bardzo duzo, ale ze FB ucina zasiegi to postytylko czasami osiagaja naprawde fajna widocznosc