Mieszkam na wsi i samo mieszkanie na wsi jest spoko. Jednakoż 4 domy dalej jeden gościu hoduje świnki. Do schładzania pomieszczenia używa dużego wiatraka. Wiatrak chodzi całymi dniami i nocami. Jedynie nad ranem gdzieś koło 6 jest w miarę cicho włączony bo jest jeszcze w miarę chłodno. W domu mamy w miarę szczelne okna i jak się je zamknie to zazwyczaj nie słychać. Jednak niekiedy wchodzi z jakiegoś powodu na jeszcze większe obroty. Tak jak np. w czasie pisania tego posta że nawet zamknięcie okna nie pomaga i go słychać. Ten dźwięk jest jednostajny i strasznie drażniący banie. Komuś może wydawać się że jak przyjdzie na chwilę to nie szkodzi ale ja go słyszę przez prawie cały czas i jak tak dalej pójdzie to pierdolnę zaraz głową o ścianę albo się wyprowadzę. Nie chce gościa kablować ale jestem bliski żeby zadzwonić na policje bo to jest przesada żeby on tak cały czas wył i może coś z tym zrobią. Czy ktoś może miał podobny problem i udało mu się to rozwiązać bez konieczności dzwonienia na policje?
To jest ten minus mieszkania na wsi bo jest za cicho i takie szmery mogą drażnić. W mieście jestem przyzwyczajony do różnych hałasów i jak jadę na wieś to chce zwariować od tej ciszy. Jak spoko sąsiad to możesz podejść i mu to powiedzieć czy jest w stanie coś zrobić żeby zablokować/zniwelować jakoś ten hałas.
Ja na wsi lubię odgłos piły tarczowej który dobiega gdzieś z oddali. Jest coś magicznego w tym.
To mi wygląda na jęczenie miastowego który przeprowadził się na wieś i ma problem z tym że to miejsce pracy rolników.
Przecież jak jesteś cały czas wystawiony na bodziec zapachowy, to z czasem wrażliwość się przytępia. ;)
Poza tym nie wiadomo ile ma tych świń (nie wiem od ilu sztuk stosuje się jakąś specjalną wentylację).
A może ten wiatrak wywiewa wszystko w przeciwnym kierunku? Może lepiej pogodzić się z hałasem.... ;)
W każdym razie somsiad hoduje brzmi trochę mniej groźnie niż "chlewnia/ferma, którą czuć z kilkuset metrów" (ach, wspomnienia z dzieciństwa, gdy przejeżdżałem obok takiej w drodze na wieś do dziadków :))
Przecież jak jesteś cały czas wystawiony na bodziec zapachowy, to z czasem wrażliwość się przytępia. ;)
Na słuch to działa identycznie, u normalnego człowieka.
Ale teraz dopiero zauważyłam, kto jest autorem wątku.. więc odwołuję, już nic mnie nie ciekawi i niczym nie jestem zdziwiona :)
Pietruch, widać, żeś mega miastowy. No przecież ten sąsiad nie ma 5 świń na bank (ale 5 świń zostawia zapaszek, zapewniam).
Na słuch to działa identycznie, u normalnego człowieka.
Przecież na słuch to nie działa :P
No, od zawsze wiedziałem, że coś jest ze mną nie tak :/
Jak nie dziala jak dziala.
Przeciez tzw "szum tla" w miescie, to wlasnie przytepiona przez czas i ciagle odbieranie tych samych "uznanych za niewazne" przez mozg bozdzcow wrazliwosc na halasy ruchu miejskiego, maszyn, jakies delekie krzyki na granicy slyszalnosci, szczekanie osiedlowych psow/miauczenie blokowych kotow, itd...
To sa rzeczy ktore sa caly czas, a ktore ignorujesz i ich nie wlasciwie nie rejestrujesz, dopoki sie na nich w ten czy inny sposob nie skupisz i nie zaczniesz ich "szukac".
Tzn u mnie tak to dziala.
To sa rzeczy ktore sa caly czas, a ktore ignorujesz i ich nie wlasciwie nie rejestrujesz, dopoki sie na nich w ten czy inny sposob nie skupisz i nie zaczniesz ich "szukac".
Dokładnie to chciałam powiedzieć. Mózg się "przyzwyczaja" do organoleptycznych bodźców, aż w pewnym momencie zaczyna ignorować, uznając to za normę.
Wielokrotnie słyszałam opinie wielce zdziwione, np. "jak to można mieszkać w centrum dużego miasta i że komuś nie przeszkadza ten hałas, jak można spać nie w ciszy" - no można :) Dobrze przystosowane mózgi odcedzają cały ten "hałas" i faktycznie, po pewnym czasie trzeba się intencjonalnie skupić, by zacząć odbierać świadomie pewne bodźce.
No przecież ten sąsiad nie ma 5 świń na bank (ale 5 świń zostawia zapaszek, zapewniam).
Jeśli jest zadbana i na bieżąco się ogarnia robotę przy swinkach to zapaszku nie poczujesz poza tym pomieszczeniem a tym bardziej kilka domów dalej.
Drenziu
a przypomnij mi, czy my tutaj sobie opowiadamy o warunkach idealnych, czy raczej o realiach?
Nie uwierzę, że jakikolwiek "gospodarz" trzyma w chlewniku 5 świnek. Nawet 50 świnek to i tak jest mało.
Nie uwierzę również, że jakikolwiek "gospodarz" (tym bardziej taki Janusz ze wsi) posiadający tuczniki na rzeź, będzie bardzo dbał o warunki sanitarne. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że istnieją na tym świecie, ba, w tym kraju, "chlewy na wypasie" (ale to już nie mówimy o 5 czy 50 świnkach, tylko prędzej o 500). Przyczyna jest prosta - ekonomia.
No co ty, Drenziu, życia nie znasz? Myślisz serio, że ktokolwiek będzie inwestował z nowoczesne narzędzia dla 50 świń? Czy odwrotnie, myślisz sobie, że jak ktoś ma 50 świń, to tak własnoręcznie ogarnia i co godzinę się przechadza, czyszcząc ściółkę z gówna?
To nie znasz realiów. Wiele osób hoduje po kilka świnek ot tak dla siebie. Nawet teraz ojciec na emeryturze postanowił, że sobie utuczy 4 świnki. Na zewnątrz nie czuć nic, jedynie w środku, ale to zrozumiałe. To samo było swego czasu u dziadków - dopóki nie weszlo się do chlewni, to nie było czuć tej woni. Takich osób zresztą jest więcej i jak hodują dla siebie to prędzej dbają o to,by nie było syfu.
Nie zrozumieliśmy się. Ja pisałam o hodowli na skalę ekonomiczną, a nie o przydomowym ogródku, żeby zjeść schabowego w niedzielę a z kurki zrobić rosół.
Ogarniam, że można trzymać 5 świnek dla siebie, ba, nawet można spać z nimi w łóżku (chociaż żeby mieć pięć świnek z zamiarem przerobienia na schabowe, to już trochę wykracza poza mój poziom rozumienia)
Niemniej odbiegamy od tematu - typ pisze, że sąsiad postawił WIATRAK bo ma chlewnię. NA PEWNO nie postawił wiatraka dla pięciu świnek. Widzisz to wreszcie? Rozmawiamy o dwóch zupełnie różnych skalach.
Ja jako wieśniak odpowiem tak:
1. Od kiedy ten wiatrak chodzi?
2. Szczekanie psów Ci nie przeszkadzało ale nagle wiatrak Ci przeszkadza?
3. Policja? Pod jakim pretekstem ma wyłączyć koleś wiatrak?
4. Nadchodzi jesień, więc wkrótce wiatrak będzie wyłączony.
5. Te 4 domy bliżej do wiatraka nie mają z tym problemu a ty go masz? Może jednak ten wiatrak nie jest taki jednak hałasliwy skoro sąsiadom to nie przeszkadza?
6. Flaszka dobrej wódki i rozmowa z właścicielem. Znam życie wiejskie bo jestem wieśniak. Swojska kiełba i do tego dobra wódeczka... I problem rozwiązany o ile to nie będzie zagrażać życia świń... A nie powinno bo na noc temperatura spada do 20 stopni jak na dziś.
Czy ktoś może miał podobny problem i udało mu się to rozwiązać bez konieczności dzwonienia na policje?
Niby wsiok a nie wie, jak to się na wsi załatwia. Nie na policję, ale do księdza idź!
Wyskakuj z 20k i wymieniaj okna na 3 szybowe, wtedy moga skalpowac sasiada, a ty bedziesz spal jak dziecko
Via Tenor
Wczoraj żonie wypucowałem auto a dzisiaj od rana sąsiad pali jakieś liście i tak leci wszystko na mój dom, kostkę i wypucowane auto.
Czekam na jesień i grabie powoli moje liście z lipy- poczekam aż zacznie myć auto i się ZEMSZCZĘ :-)
i się ZEMSZCZĘ
Wypucujesz mu żonę? :D
Wypucujesz mu żonę? :D
Zmarła w tamtym roku.
Tylko sprawdź wcześniej kierunek wiatru... albo kup duży wiatrak
Dobra podpowiedź ale ta walka trwa nie pierwszy rok więc każdy z nas jest obcykany i wie kiedy dojebać drugiemu.
Ta relacja ma swój urok:)
Najlepsza opcja to normalna rozmowa i załatwienie tego polubownie. Niestety jesteśmy krajem gburów i introwertyków, który nie potrafi załatwić takich dziwnych problemów i ludzie 'boją się działać' a jak już nie wytrzymują to odwalają głupotę.
U mnie akurat hałasuje wentylacja na budynku, bo mieszkam na najwyższym piętrze i wiatrak głośno 'świszczy' niż terkocze. W nocy gdy chcę zasnąć przy otwartym oknie to wręcz gryza się w mózg ale przywykłem do tego i niebawem okna będzie można zamykać.
Rozmawiałem o tym z administracją i kiwali głowami że faktycznie jeden wiatrak jest poluzowany czy coś ale że tylko mi to przeszkadza to może nagram im jak to słychać by zdecydowali czy warto naprawiać. Dźwięk pewnie jest słyszalny lub nie zależnie od kąta odbicia od ściany bocznej... no mniejsza już z tym ale nie zostało naprawione. Tyle z próby załatwienia.
Także masz zawsze jakieś możliwości a tutaj jeszcze więcej, także rusz tyłek i pogadaj z sąsiadem.
W blokach czasem faktycznie jest problem. Wentylacja, instalacje wod-kan/c.o. - ty coś słyszysz, cieć od zarządcy nie słyszy, poza tym nie słychać tego zawsze, czasem tylko w nocy, a wtedy nikt nie przyjdzie sprawdzić, żeby coś wiernie nagrać, to trzeba mieć profesjonalny sprzęt...
Dzwoń anonimowo do sanepidu, podając się za lekarza i powiedz, że podejrzewasz ASF.
Via Tenor
Dzwoń anonimowo na policje ze gosc ma w stodole 'marihunanen' czy inne konopie, albo ze jedzie pijany przez wieś.
^^