Czy Morrowind był Skyrimem swoich czasów? Czas na nostalgiczną podróż do 2002 roku
Pamiętam jak potrafiłem w to grać bez końca, zresztą nadal wracam do tej gry i ta piękna muzyka. Pamiętam jak grając w to najpierw na TNT2, potem GeForce i następnie Radeon 9200 który pozwolił włączyć PixelShader i wchodzenie do wody patrząc na nieosiągalny efekt na poprzednich kartach.
Mowa chociażby o niepowiadamianiu o trafieniu czy o tak podstawowej rzeczy jak paski życia oponentów, które w Morrowindzie nie występowały.
Przecież pasek życia przeciwnika pojawiał się nad naszym w żółtym kolorze...
Zas o trafieniu przeciwnika byles powiadamiany wizualnie, dzwiekowo i czasem animacyjnie (stun/stagger).
Ja wiem ze dzis nie obedzie sie albo bez oczojebnych cyferek, albo bez napisow "stun", ewentualnie bez mini wybuchu nuklearnego z tona wygladajacego tragicznie super featuresa UE5 (czyli "czasteczek" wygladajacych jak iskry po mocnym uderzeniu w goracy metal) przy kazdym nawet najlzejszym pierdnieciu (plus salto, obowiazkowo co pare machniec mieczem salto)... ale szanujmy sie.
NIe bede placil za przeczytanie tego, ale jesli to jest wymienione jako wada i brak w UI, to jest wrecz przeciwnie i w porownaniu z dzisiejszymi pseudoRPG i walka wygladajaca jak malpy po mefedronie, to jest zaleta.
Tekst traktuje o pierwszych recenzjach z wersji premierowej i recepcji w momencie wyjścia gry. Wspomniany żółty pasek został dodany dopiero po czasie, w patchu.
Tekst traktuje o pierwszych recenzjach z wersji premierowej i recepcji w momencie wyjścia gry. Wspomniany żółty pasek został dodany dopiero po czasie, w patchu.
Grałem na premierę w polską wersję, wiadomo w jaką wersję w tamtych czasach, ale paski były, dlatego słowa w artykule mnie zdziwiły.
Świetna gra - choć mechanicznie miała bardzo dużo uproszczeń i niedociągnięć, ale ten klimat, otwarty świat, złożoność historii które poznawaliśmy... coś cudownego.
Szkoda, że kolejne odsłony były mechanicznie coraz lepsze, optymalizacyjnie też - ale kosztem uproszczenia świata i upupiania fabuły, a przecież to nie było niezbędne.
Wspaniała gra jak na tamte czasy, aż przytłaczała swym ogromem, mnogością questów, wielkością świata, możliwościami eksploracji. Przeszedłem ją, kilka pobocznych questów i wątek główny mając wrażenie, że nawet połowy jej nie zwiedziłem. Skyrim był godnym następcą. Oblivion natomiast kompletnie mnie nie urzekł.
Materiał premium:
https://www.youtube.com/watch?v=VZ9u8S26tGk&ab_channel=PatricianTV
Gra:
https://openmw.org/downloads/
Modowanie:
https://modding-openmw.com/lists/total-overhaul/
Do posłuchania:
https://www.youtube.com/@youngscrolls
spoiler start
Miałem wydanie płytowe i dałbym sobie rękę uciąć, że ten żółty pasek, zawsze był
spoiler stop
Jeśli Morrowind to tylko na silniku OpenMW.
Nagrywam i publikuję filmy na moim kanale jeśli ktoś chciałby się zapoznać ze współczesnymi usprawnieniami gry:
https://youtube.com/@demanufacturer87?si=LXmQDsphgsiNmilV
Mam na swoim koncie kilka modów.. ;)
Elder Scrolls - jedno z najciekawszych i najbardziej rozbudowanych uniwersów fantasy. Tymczasem Bethesda z każdą kolejną odsłoną coraz bardziej przerabia je na bezkształtną homogenizowaną papke, a abonament i mikropłatnośi w TES Online wydają się być nadrzędnym celem.
Morrowind pozwalał na nieskrępowaną wolnośc w podejmowaniu decyzji i działań, nawet głupich, niezgodhych z domyślną fabułą. Pamiętacie to ostrzeżenie (screen), które gracz otrzymywał gdy doprowadził do złamania głównago wątku? Myśle że to zdanie; trwaj w skazanym na zagładę świecie, który stworzyłeś najlepiej opisuje stan do jakiego serie Elder Scrolls doprowadzili ich twórcy.
JEdna z ostatnich gier RPG (o ile nie ostatnia, jesli sa takie to sa to mega indyki jak np. gry Spiderweb Software), w ktorych gracz byl naprawde wolny, ktore byly designowane wokol glownej cechy gier tabletop, czyli tzw. "player agency".
Mogles robic co chcesz, ukrasc co chcesz, isc gdzie chcesz i zabic kogo chcesz. Kazdy problem, czy to z dostaniem sie gdzies, czy ze zdobyciem przedmiotu/funduszy, czy z wyeliminowaniem kogos, mogles rozwiazac ma wiele sposobow. Czesto bardzo kreatywnych.
Kombinujac mogles zdobyc przepotezne umiejetnosci i przedmioty juz na poczatku przygody.
A gra sie nie dostosowywala do ciebie poprzez jakis zje...ny scaling, tylko swiat sobie zyl dalej i nie krecil sie wokol postaci gracza (a wrecz przeciwnie).
System alchemii i enchantingu do dzis nie doczekal sie godnego nastepcy do dzis.
Swiat byl realistyczny, gildie oraz organizacje mialy swoje wymagania co do cech i umiejetnosci (i przy rekrutacji i przy awansach w wewnatrznych strukturach). Kazda organizacja i wspinanie sie po jej szczeblach to byla PODROZ, a nie jak teraz, ze zostajesz szefem gildii magow potrafiac rzucac dwa startowe czary i konczac trzy questowy "epicki" chain.
Co do informacji o "przerwaniu nici przepowiedni" to w moim pierwszym playthrough zabilem tego polnagiego kolesia w Balmorze, ktory nas kierowal na poczatku, bo sie na mnie rzucil z piesciami jak mu probowalem zajumac skoome/ksiezycowy cukier (juz nie pamietam co on tam mial, chyba mial fajki do skoomy. ;).
Dzisiejsze 3D (2d sie o dziwo rozwinely mocno, 3d to ciagly regres, z wyjatkiem paru elementow z Obliviona, ktore i tak wycieto/zubozono w Skyrim) RPGi w porowaniu do Morrowinda to popierdolki. ;) Absolutny peak gatunku.
Nadmienie tylko tutaj ze np takie Baldurs Gate 3 zaliczam do gier "2D", mimo ze maja full 3D grafike i engine. 3D to MAss Effecty czy inne Elexy, Gothici i Arcanie.
Nie wiem jakim cudem oni te gre zrobili.
Chyba czas na kolejne podejscie, tym razem chyba z Tamriel Rebuilt, bo mocno pocisneli z developerka.
Dobre spostrzeżenie, Morrowind był takim tytułem że mogłeś tam wszystko spieprzyć po całości i nie było odwrotu. No chyba że ma się zapis w odpowiednim momencie.
I najważniejsze byłeś w świecie zwykłym trybikiem wybierając własną drogę również moralną, a nie jak w Skyrim dziecko smoka i wszyscy klaszczą uszami dookoła na twój widok. Strasznie mnie to irytowało i odrzucało, druga sprawa uproszczenie wszystkiego jak się tylko dało.
Z Obliviona też wyparowało trochę elementów z Morrowinda, ale nadal była to bardzo rozbudowana i ciekawa gra. Największym minusem był główny wątek, ale cała reszta to petarda i dodatek rozwalał system po całości. A misja z zatrutymi jabłkami to majstersztyk.
To co oferował Morrowind w 2002 wśród gier 3d mieliśmy już w 1992 roku wśród gier 2d w postaci Ultima VII pod względem rozmachu, otwartości świata, bogactwa mechanik, sposobów rozwiązania sytuacji, możliwości zniszczenia wątku głównego dla własnego kaprysu, ale z dużo bardziej imponującym cyklem dobowym NPC. Z tym rozwojem 2d i 3d to dziwna sprawa. Najlepszy domowy komputer skrojony do gier 2d to najpierw Commodore 64 z stacją 1541 (1982), ktory ma cały worek fenomenalnych gier 2d, a później Amiga 1000 (1985), Amiga 500 (1987), Amiga 1200 (1992). Amiga posiadająca mnóstwo wspaniałych produkcji pod względem wizualnym i dźwiękowym, mega grywalnych i zadziwiająco dopracowanych, optymalnie odpalanych z HDD. To wtedy mieliśmy najlepszy okres w historii branży dla platformówek 2d, strzelanek 2d, przygodówek 2d, strategii 2d. Mnóstwo starych strategii 2d z lat 90' oryginalnością do dziś powala na kolana, że tak mogą różnić się produkcje w ramach jednego gatunku. Stare przygodówki point & click 2d są też na szczycie najlepszych gier swego gatunku. Dużo ciekawych RPG, które są uznawane za arcydzieła gatunku i przetoczyły szlaki. Gry 3d dużo mocniej rozwinęły się przez ostatnie 30-35 lat na różnych polach (grafika, animacje, fizyka, AI, wygoda sterowania, dopieszczenie), ale też widać po nich, że przykładowo bardzo stare FPSy (1993-2005) czy TPP (1995-2005) potrafiły być jednak dużo bardziej zróżnicowane gameplayowo, bo ich twórcy kombinowali odważnie, by przekraczać kolejne granice i pokazać coś czego wcześniej nie było, a tak ambitne produkcje 3d jak chociażby Tomb Raider (1996), Thief (1998), System Shock 2 (1999), Deus Ex (2000), Giants: Citizen Kabuto (2000), The Operative: No One Lives Forever (2000) czy Morrowind (2002) porównując do ich następców są przede wszystkim przykładem na to, że branża gier poszła w casualizacje i bezpieczne rozwiązania dostosowując się do masowego odbiorcy. Gry 3d dopieszczeniem i wygodą dogoniły 2d z przełomu lat 80'/90' to co mieliśmy na automatach i Amigach dopiero za generacji Ps4. Więc to jednak 3d musiało gonić bardzo długo 2d. Mamy wiele gier 2d z lat 80'/90', które rozwalają system mechanikami, a nawet rozmachem więc aż tak wiele nie zmieniło się w 2d czego nie było już w latach 80' czy 90'. Dobrze to pokazują strategie z najbardziej różnorodnymi pomysłami na gameplay. Z kolei najlepsze platformówki 2d i strzelanki 2d z Amiga i automatów były dopieszczone do granic możliwości. Generalnie te najlepsze produkcje 2d z obecnych czasów to nadal w dużej mierze kopia tego co istniało w latach 90'. Żadna rewolucja, a bardziej ewolucja czy nawet lifting bazując na starych pomysłach mając dużo mocniejsze maszyny obliczeniowe. I co ciekawe często nowsze odpowiedniki potrafią być przekombinowane, że coś mocno kuleje. Jak te gry 2d miały się szybciej rozwijać skoro były o lata świetlne przed 3d, a cała kasa z obiegu trafiała na rozwój gier 3d po premierze Doom (1993), a już zwłaszcza po premierze Tomb Raider (1996). Punkt zwrotny, gdy 2d co raz mocniej ustępowało miejsca 3d. Śmierć wszystkich komputerów skrojonych pod 2d, śmierć automatów arcade, drastycznie malejąca popularność wielu gatunków 2d i odcięcie od dobrego finansowania. Przeistaczanie gatunków znanych z 2d na 3d. Skupienie wysokobudżetówek na 3d. Ustanowienie standartów sterowania i mechanik w grach 3d, że wszędzie było dość podobnie. Casualizacja 3d dla optymalnych zysków. BG3 w 3d zawojował świat w 2023, a najmocniej Lariany zainspirowane są Ultimą VII produkcją 2d z 1992 roku, która dużo mocniej wyprzedzała swoje czasy rozbudowaniem oraz prawdziwie żyjącym światem z cyklem dobowym postaci, które powalało na łopatki (NPC mają swoje życie, pracują, bawią się, śpią, reagują na postępowanie postaci). Ma do tego kilka rozwiązań, które są lepsze niż w najlepszych RPG wydawanych obecnie jak przykladowo kapitalny system dialogowy. Dla mnie dekada lat 90' jest najlepsza, bo wtedy powstało najwięcej wybitnych gier z powodu prześcigania się w kreatywnych pomysłach, nadal dużego zainteresowania wszystkimi gatunkami, apogeum dla wielu gatunków 2d oraz niezwykle dynamicznego rozwoju gier 3d.
Morrowind miał dobra fabule, ale brzydki świat. Skyrim jest śliczny, fabuła (a raczej idea) jest nawet dobra, ale tak krótka, ze zabiera może z 10 godzin, dlatego ukończyłem ją w 11 roku grania w tę grę.
Nie wracałem od jakichś 15 lat, ale jako gra już zawsze zostanie tą najważniejszą i najpiękniejszą. Nie wiem, czy jeszcze kiedyś uda mi się odtworzyć te emocje, które przeżywałem wtedy grając w Morka. Lofciam forever <3
Bez dwóch zdań NAJLEPSZA ODSŁONA z TES.
Następme to coraz bardziej okrajane wersje z lepszą grafiką.
Gdyby nie narzędzia moderskie to wszystkie te gry by pozdychały !
sam też robiłem wiele modów w FOMM zanim wydano Construction Set. a później z TESedit , Geck itd.
do falloutów i serii Starych Zwojw.
Nawet teraz robię paczkę z Płtami gramofonowymi do falout London !
Fabuła i cała otoczka fabularna Morrowinda to był sztos! Późniejsze tesy już tak nie były ciekawe fabularnie :/
Nie nie był... ta gra to paździerz, technicznie porażka... 5 razy próbowałem podejść do tego "cuda" i za każdym razem po 8- 10 h gra lądowała w koszu... brak dialogów/ dubbingu/ litery pisane czcionką arialem 4/ animacje śmieszny żart, Npc to kukły na nic nie reagujące, zerowa interakcja z otoczeniem, brak dziennika zadań... no sorry ale no NIE... w tamtych latach w Polsce Gothic pozamiatał Morowinda i wysrał i przeorał... fakt Morowind miał klika razy większy świat ale strasznie makietowy, Gothic choć mniejszy, ale lepiej zrobiony, bo miał wszystko to czego nie miał Morowind /dubbing /dziennikiem zadań/ lepszy rozwojem postaci gdzie trzeba szukać nauczyciela/ lepsze animacje walki,npc lepiej reagujące na gracza/ wszystko lepsze, poniższy filmik to pokazuje, zaś Skyrim to największa platforma do modów i dopiero wtedy jest to świetna gra.
[link]
5 razy próbowałem podejść do tego "cuda" i za każdym razem po 8- 10 h gra lądowała w koszu...
Pssst, to oznacza że gra ci się po prostu nie podobała a nie to że morrowind był paździeżem
Kolejny z przebłyskiem ambicji który myśli że jego gust odnośnie gier jest tym najlepszym
boy3--- Jest niestety paździerzem... gra ma powalającą ilość tekstu do czytania, dziennika zero, musisz dymać z jednego końca mapy na drugi pieszo/ brak teleportów, walka to makabra jakaś, wiem że to nie jest gra akcji, ale walka powinna dawać chociaż namiastkę satysfakcji, zaś walka wygląda jak nie powiem już co bo nie chcę aby mi konta zbanowali... :D dramat.. a ludzie w 2000/2002r sie tym jarali no bo prawie nic lepszego nie było, być może historia/fabuła jest ciekawa w tej grze ( nie było mi dane wytrzymać z tą grą) ale jest to jak szukanie truskawki w oborniku...
gra ma powalającą ilość tekstu do czytania
Nie dla każdego to wada
dziennika zero
Że co, przecież jest dziennik z opisanym każdym questem i co musisz zrobić
musisz dymać z jednego końca mapy na drugi pieszo/ brak teleportów,
Że co, przecież jest tam system fast travel, ale może to było zbyt dużo czytania dla ciebie żeby to ogarnąć. To w Gothicu trzeba wszędzie chodzić.
walka to makabra jakaś,
Dla mnie walka jest fajniejsza i bardziej staysfakcjonująca niż wszystkie dzisiejsze soulsy czy chociaż walka w Skyrimie.
Morrowind posiadał dziennik i był to najbardziej dziennikowaty dziennik jaki można spotkać w grach z dziennikami. Tam wpisy były prowadzone wchronologicznie, bez podziału na questy. Jeśli przyjąłeś zadanie na początku gry i chciałeś do niego wrócić po 20, czy 50 godzinach, to musiałeś wertować strony, aż w końcu trafiłeś na odpowiedni wpis. To było takie piękne! Dopiero jeden z dodatków wprowadził indeks alfabetyczny, który ułatwiał wyszukiwanie, ale bez psucia immersji.
Co do chodzenia wszędzie na piechotę, to ciężko o większą bzdurę. W grze miałeś masę sposobów na szybką podróż. Każde miasto, a nawet większość wiosek miało jakiś transport: łazik, łódź, teleport gildii magów. Do tego dochodziły teleporty w twierdzach i zwoje, które przenosiły do najbliższej świątyni lub cesarskiego fortu. A jeśli chodziło o interior, to mogłeś użyć zwojów nakładających 500 pkt lewitacji na 60 sekund. To wystarczało, żeby przelecieć mapę z góry na dół na jednym zwoju. Mało? To jeszcze dochodził "artefakt" Buty niewidzianej szybkości, który dawał 200 pkt szybkości, ale całkowicie oślepiał. Można było to łatwo oszukać rzucając na siebie zaklęcie odporności na magię i wtedy zapierdzielałeś jak Flash, czy Quicksilver w okularach przeciwsłonecznych.
Co do walki, to system wywodził się z pierwszych erpegów, więc każdy atak był poprzedzony rzutem wirtualną kością i stąd te irytujące pudła w cel stojący dokładnie przed tobą. Takie czasy.
Morrowind to arcydzieło. Ścisła elita gatunku.
Spłycony Skyrim do pięt nie dorasta Morrowindowi.
To Morrowind pokazał miejsce w szeregu Gothicom rozbudowaną mechaniką, kreacją świata, kreatorem i rozwojem postaci, lore, rozmachem, oprawą graficzną, wygodą, wyzwaniem. To RPG w staroszkolnym stylu z kreatorem postaci mającym ogromny wpływ na styl naszej rozgrywki zwłaszcza przez pierwsze kilkadziesiąt godzin, gdy Gothic jawił się przy wybitnych RPG jakie powstawały wcześniej jak prosta gierka, której mechanikę ogarnie szybko nawet 10-letnie dziecko.
Onar to kolejna osoba, która ocenia książkę po okładce. Pochodził chwilę w gierce na 250-300 godzin. Nawet nie wiedział, że Morrowind miał szybką podróż, gdy gra oferuje tyle sposobów przeniesienia się, które wymienił powyższy rozmówca, a także na bank nie wie jak wielki wpływ na styl rozgrywki ma wykreowana postać. Pewne umiejętności są dużo lepsze na starcie od innych w zależności jak stworzymy postać. Jeśli postać w czymś jest bardzo słaba na początku to czeka nas długa droga zanim stanie się w tym dobra. W Oblivion i Skyrim łatwiej wbić we wszystkim arcymistrzostwo.
Poza tym nikt nikogo nie zmusza, by walczyć wręcz w Morku. Granie magiem w Morrowind miażdży totalnie Gothica, gdzie G2NK dopiero po dograniu rozbudowanych modów R2.0/NB zaczął zbliżać się do tego co oferuje Morek bez modów, ale i tak TPP to nie FPP.
Szajs nie gra... pokaż mi gdzie walka magią w Morowindzie jest lepsza niż w Gothic? przecież npc to takie kulfony że głowa mała... i wyglądają jak niedorozwoje umysłowe.
Myślę że już wystarczająco go nakarmiliście, więcej nie trzeba. Prawda taka że Morrowind czy Gothic to dwie zupełnie inne gry i tak serio to ciężko je porównywać. Obydwie mają swoje słabe i dobre strony przez co obydwie mogłyby się od siebie czegoś nauczyć.
Mi w Morrowind brakowało jedynie bardziej żywego świata i bardziej intensywnej walki, ale to było nadal papierowe rpg w wypasionej oprawie. A czytając wszystkie dialogi i przede wszystkim książki można było przepaść bez reszty jak przy prawdziwej lekturze. Sam jeszcze w czasach szkolnych czasem przeczytałem cały seans wieczorny zamiast popychać fabułę do przodu.
Ciekawość: "Onar właściciel ziemski" to alter-konto "Ognistego Cieniostwóra"? Widać podobieństwo jeśli chodzi o ignorancję i prostacki język :D
Początki były trudne jak się wybrało na start złe umiejętności bo w tej odsłonie nie było bezpośrednich trafień. Chyba że wgrałeś odpowiedniego plugina.