Blockbustery odchodzą w odstawkę? Po pandemii gust kinomanów się zmienił
To jest wniosek autora artykułu czy raportu?
Nie jest przypadkiem tak, ze przez 2023 ludzie stracili zaufanie do największych studiów, bo wydawali gówna?
Woke jak woke, ale i bez tego te filmy były słabe. Fatalnego grafomaństwa i glupot się nie naprawi. To jest najwiekszy problem.
To jest wniosek autora artykułu czy raportu?
Nie jest przypadkiem tak, ze przez 2023 ludzie stracili zaufanie do największych studiów, bo wydawali gówna?
To właśnie na triggerowaniu prawicowych ułomów studia nabijają kasę, wsadzając tam na siłę wątki LGBT. A trend się zmienia, bo w ostatnich latach niemal wszystkie wielkie filmy wyglądały tak samo - głównie to zasługa filmów Marvela
Dokładnie, wczoraj Agnieszka Holland powiedziała, że nagonka na "Zieloną granicę" okazała się skuteczną kampanią reklamową i że musieliby wydać ciężkie miliony, żeby osiągnąć taki rezultat.
I w jaki sposób te studia zarabiają "na triggerowaniu prawicowych ułomów"?
Przecież ci prawicowcy nie pójdą do kina, nie kupią płyty, nie kupią pluszaka czy kubka
Nie muszą. Dają darmową reklamę. No wiesz, nieważne co mówią, ważne żeby mówili.
Ale w tym ukladzie mowimy raczej o triggerowaniu lewicowych ulomow bo to oni pojda do kina
Generalnie tak, duzy szum wplywa na sprzedaz, ale dla woke nie prawicowcy sa targetem, sa jedynie dodatkowym katalizatorem dla kampanii reklamowych.
Target ciagle jest ten sam, on ma uslyszec o nowych tytulach.
Muszą. Nie mówimy tu o filmikach youtubowych, gdzie zarabia się na wyświetleniach i nieważne czy ktoś wyświetla żeby oglądać czy hejtować a kaska leci.
Mówimy o filmach kinowych, na których zarabia się ze sprzedaży biletów / płyt bądź innego mercha.
A to że zgraja ludzi sobie hejci na losowych stronkach / forach nie przekłada się na żadne z powyższych
Tak dla przykładu film Morbius. Sony wypuściło ponownie tą porażkę do kin bo zobaczyło wzrost dyskusji o filmie w necie i chciało się dołączyć do tego. Co z tego, że to było obsiewanie i memowanie, a później ludziom przeszło. Będą eksploatować wszystko co się da nie ważne czy filmik na youtube czy w kinie.
Po za tym:
A to że zgraja ludzi sobie hejci na losowych stronkach / forach nie przekłada się na żadne z powyższych - "1000 lat po Ziemi" byłoby innego zdania.
Powiedz tym, którzy obsesyjnie patrzą nas statystyki. Liczby się liczą dla takich osób.
Czyli komu? Tobie? Już powiedziałem. Serio, niektórzy bezsensownie przekładają reguły rządzące darmowymi mediami na kino. "Ważne żeby się gadało, dobrze czy źle, i były kliknięcia" może działać na GOLu, youtube czy twitchu , gdzie masowo produkowany jest tani, polaryzujący i rozwodniony content niskiej jakości - gdzie widz nic nie płaci, ale ważne tylko żeby otworzył i poleciała kaska z reklam. Ale to nie jest model biznesowy dla dużego ekranu, który się opiera na tym by widz zapłacił, gdzie produkowany jest content za miliony dolarów.
Tak, są przypadki gdy jakiś temat powraca i wytwórnie próbują to wykorzystać przywracając film do kin. Ale po pierwsze - przywrócenie starego filmu niewiele kosztuje, a po drugie temat nie może być negatywnie popularny. Bo jeśli komuś się coś nie podoba to nie zapłaci żeby pójść na to do kina. Zupełnie inaczej niż gdyby miał film za darmo na youtube gdzie może zobaczyć kawałek i sobie pohejtować
"1000 lat po Ziemi" byłoby innego zdania.
Nie wiem co masz na myśli
Czyli komu? Algorytmy, Analitycy, Księgowi, akcjonariusze może same korpo
Tobie? - Ja nie mam pracy, który opiera się an zbieraniu statystyk
masowo produkowany jest tani, polaryzujący i rozwodniony content niskiej jakości - Bo Hollywood nie jest żadną z tych rzeczy. Zgodzenie się tylko, że tanie nie jest. Jak biznesmen wtrąca się w proces twórcy i trzeba go zmieniać z tego powodu wielokrotnie to nic dziwnego, że wychodzą z tego chore pieniądze.
Ale to nie jest model biznesowy dla dużego ekranu, który się opiera na tym by widz zapłacił, gdzie produkowany jest content za miliony dolarów. - nie chodzi o model biznesowy, a o rozgłos.
Nie wiem co masz na myśli - Jak nie słyszałeś, ten film dobrze zarabiał w pierwszy weekend po premierze, ale jak ludzie zaczęli narzekać w Internecie na tą produckje....no cóż, stał się porażką finansową
Jak nie słyszałeś, ten film dobrze zarabiał w pierwszy weekend po premierze, ale jak ludzie zaczęli narzekać w Internecie na tą produckje....no cóż, stał się porażką finansową
... Czyli potwierdza to, co mówię. Samo gadanie nie sprawia, że film zarabia. Zainteresowanie musi być pozytywne. A powszechna krytyka zabija przychody.
Nie, nikt nie mówił, że SAMO gadanie sprawia, że film zarabia. Chodzi o to, że oszczędza się na marketingu jak dyskusja w necie napędzają zainteresowanie filmem. Wystarczy jak zmienisz rasę postaci w remake'u filmu Disney i już zbudza uwagę ludzi z obu stron lub jednej strony, która może zwrócić uwagę drugiej. Raczej kojarzysz koncept baitu. Oczywiście, że samemu filmowi niekoniecznie to pomoże w zyskach. Fakt, że wiele osób mówi o filmie, nie oznacza, że pójdą na film.
Zainteresowanie musi być pozytywne. A powszechna krytyka zabija przychody.
"Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły" mieli negatywne zainteresowanie przed premierą, a "Ostatni władca wiatru" w reżyserii Shyamalan było finansowym sukcesem. By być fair, krytyka tego film coś zabiła, ale szanse na wyprodukowania jej kontynuacji. Nie zaprzeczam tego, że te przykłady mogą być to wyjątkami.
Woke jak woke, ale i bez tego te filmy były słabe. Fatalnego grafomaństwa i glupot się nie naprawi. To jest najwiekszy problem.
Urojenia prawakoidalne teraz nazywają woke, jeszcze niedawno był to marksizm kulturowy.
To nie tylko Prawacki są szurami. Ty masz znowu inna odmianę, urojenia lewackoidalne potocznie zwane spiertrolleniem umysłowym. Nie da się tego leczyć niczym innym niż eutanazolem.
Wystarczy na necie obejrzec OBOJETNIE jakie filmiki z osobami o roznej karnacji skory, orientacji seksualnej, polaczyc to w calosc i ciach mamy to samo co w nowych filmach. Zlepek czegos co nie ma sensu, ale zgadza sie obsada. Ja juz dawno sobie odpuscilem.
Każdy szum to skuteczna nagonka, ale przy okazji trzeba zrobić dobry film, żeby sukces był powtarzalny.
Ileż można? Na szczęście jeszcze istnieje niezależne kino, a przez ten wysryw seriali trafiają się perełki tak jak Rozdzielenie od Apla, niestety czytałem, że kolejny sezon nie powstanie, pewnie za biała obsada....
Powstaje, przecież będzie następny sezon w styczniu. Zresztą, Apple umie i w Diversity i nawet jak mają literkową postać to nie jest to na odpierdol jak u Netflixa vide For All Mankind czy właśnie Severance. DEI na siłę nie uratuje żadnego filmu czy serialu jak scenariusz to gówno.
Ależ oczywiście. Korpo to robią non stop. Mają swoją tarczę i pieprzą jak to oni pokrzywdzeni przez Toksyczny Fandom co nie chce guana konsumować. Ale ma to swoje plusy. Jest taki punkt, że po prostu przestaje zależeć na marce która lubili. I to jest koniec. Fani po prostu odchodzą i tyle z ich pieniądzy.
Wyśmiewa się często ludzi od prawaków itd jak zwróca uwagę że treść filmu/serialu jest gorsza z usilnego wciskania parytetów.
Niestety taka jest prawda, bo coraz częściej się zdarza że showrunnerem serialu zostaje nie osoba która jest obeznana/zafascynowana danym uniwersum i ma masę świetnych pomysłów z nim zwiazanych, tylko wsadza się osobę która uprawia prywatna krucjatę, w której chce narzucić swoje poglady odbiorcom, nierzadko głośno mówiac o tym publicznie że robia tak a nie inaczej żeby utrzeć nosa danej grupie społecznej.
To jak zaorali Wiedźmina i LOTR to szkoda strzępić ryja.
Wystarczyło dać te seriale do poprowadzenia komuś odpowiedzialnemu jak Diunę Denisowi Villeneuve i zamiast srania po katach showrunner/producent/rezyser by się zajał z zapałem stworzeniem jak najlepszej wizji ukochanego dzieła/uniwersum.
Pomyślcie że Diunę dali showrunnerce Wiedźmina.
Fajnie by było i dalej urojenia prawakoidalne czy smutna prawda że te osoby się nadaja ale do tarcia chrzanu?
to co obecnie dzieje się w hollywood i w branży gier zdominowanej przez kilka corpo przejmujące kolejne studia >>
Przecież wiecie dlaczego tak jest to dlaczego udjecie że tak nie jest.
Poll to chyba jeden z filmów który traktuje jako film dla gimbów ... dno dna