Nobody Wants to Die | PC
Gry z poprzednich lat mające dużo, dużo mniejsze wymagania wyglądają o niebo lepiej niż ten strupel. A to świadczy o lenistwie pewnych person.
No to dawaj, podaj choć jeden tytuł z poprzednich lat z lepszą grafiką i mniejszymi wymaganiami. Ja gram na najwyższych ustawieniach graficznych z dlss 3.5 na najbardziej hejtowanej karcie graficznej przez youtuberów komputerowców rtx 4060ti i gra się nawet nie zająknie w 60fps.
Już można wiele rzeczy napisać o tej grze ale z taką głupotą wyskoczyć.....Też czekam na przykłady tutułów :D. Tylko żeby były "o niebo lepsze"!
Jestem po pierwszym rozdziale, zapowiada się ciekawa opowieść w stylu neo-noir - detektyw z mroczną przeszłością, tajemnicza sprawa, brudne miasto itd. Idealnie moje klimaty.
Na ten moment samo chodzenie i zagadki, oraz sporo dialogów z wyborami które mają mieć wpływ na dalszy przebieg fabuły.
Gra wygląda obłędnie.Pierwsza przecena i biorę.Nie tykałem przygodówek nigdy,czas skąsumować pierwszą
No zobaczymy, zobaczymy. Szkoda że tytuł skręca bardziej w stronę przygodówki niż w strzelankę typu Bioshock. Ten pierwszy gatunek niestety mnie męczy ale kto wie może ten tytuł będzie wyjątkiem. Oby tylko nie było samograja albo symulatora chodzenia niczym ,,Layers of Fear"
akcja gry dzieje się w roku 2329 kilka lat po wydarzeniach w ,,the callisto protocol'' tam 2320, właśnie ściągam z torrent oby było warto.
Chwalisz się z bycia złodziejem? Halo, moderatorzy? Czemu to coś jeszcze nie ma bana?
Cała gra w 4K: https://www.youtube.com/watch?v=tPB1UagUooc
Wiedziałem, że po ambitnych planach Critical Hit Games powinienem spodziewać się nader przyzwoitej gry. Nie spodziewałem się jednak tak obłędnie dobrego tytułu. Nobody Wants to Die to list miłosny do klasyki gatunku Science Fiction. Do Łowcy Androidów, czy twórczości Richard K. Morgana. To podróż do świata przedstawionego pełnego detali i odniesień, które wyłapią nie tylko fani klasyki kina, ale i gier
spoiler start
(o was mówię, fani Maxa Payne'a)
spoiler stop
.
Graficznie gra zwala z nóg, aktorsko jest na wybitnym poziomie, a fabuła wciąga i zaskakuje na każdym kroku. Oprawa muzyczna i design dźwięku czynią tę grę istną noir-owską epopeją, która po milionkroć ułtawia nie tylko imersję - ale i stanie się częścią tej opowieści. Rozgrywka natomiast pozwala wczuć się w rolę prawdziwego detektywa z futurystycznym zestawem narzędzi, które każde śledztwo nam ułatwią, ale i poczynią kroku ku temu, by było ono frajdą samą w sobie, a tej graczowi twórczy nie szczędzą - mnóśtwo detali w świecie, ogrom ciekawych dialogów i kolosalnie dużo filmowości. Sceneria powala, postaci dają się lubić, a na domiar dobrego możemy podejmować wybory dialogowe - drobne i znaczące, które wpływają na postęp ścieżki fabularnej.
Pozostaje mi więc jedno pytanie - dostaliśmy tytuł, który w topce roku zawita na pewno... Czemu więc do licha jest tak tani? Rozumiem, że to opowieść na 5 godzin, ale wykonana z jakością godną miana AAA. Oby przełożyło się to na prawdziwe kokosy - cena jest aż nadto przystępna, a niejeden spacerowicz w ostatnich latach oferował mniej interaktywną rozgrywkę za większą cenę. Trzymam więc kciuki, by przełożyło się to na absurdalnie wysoką sprzedaż - bo rodzime Critical Hit Games za sprawą swojego DEBIUTU trafiło u mnie na listę topowych polskich twórców, na których gry będę od teraz czekał z przeświadczeniem o pewnym hicie - z kolei Nobody Wants to Die z czystym sumieniem dopisują do listy moich ukochanych polskich gier.
Linearne 5-6 godzin rozgrywki warte obecnie 100 złotych, można rozszerzyć do ~8 jeśli gracz chce zobaczyć wszystkie zakończenia i będzie przy okazji pomijać znane już dialogi.
Od strony światotwórczej bardzo fajnie, widać, że przy pracy było więcej artystów, niż programistów. Dystopijny, neo-noir Nowy Jork, który czerpie garściami z innych kulturowych perełek. Projekty znane z lat 40. i 50. łączą się z futurystycznymi rozwiązaniami, od samego miasta, przez broń i pojazdy, aż po sposób prowadzenia historii. Część zrzucanych na gracza informacji nie jest do końca jasna z marszu i nawet lizanie każdej ściany w poszukiwaniu "fluffu" nie udzieli odpowiedzi na wszystko, ale to jest na plus, XXIV wiek budzi dużo niepewności. Muzyka jest poprawna, pasuje klimatem, ale nie prezentuje niczego wyjątkowego, żadna nuta nie zapadła mi w pamięć.
Od strony technicznej jest "tak se" moim zdaniem, i też widać, że do pracy wzięli się artyści, a nie programiści. Gra wygląda znośnie, ale wśród recenzji nie widziałem chociaż jednej, gdzie piszący grał bez, tfu, DLSSa lub innej metody upscalingu. Oprawa potrafi na tym ucierpieć ze względu na efekty cząsteczkowe (które wyglądają okropnie, gdy TSR/FSR/DLSS robi swoje), a bez tego klatkaż jest godny pożałowania. Detekcja kolizji jest niekonsekwentna i gracz może przejść przez przedmioty, które są "fizyczne", część po prostu znika, żeby np. pokazać z bliska właściwe podłoże, co zazwyczaj nie ma sensu, bo wszystkie możliwe interaktywne elementy zawsze są "na wierzchu". W pierwszym z dochodzeń wyrzucany przez gracza papieros ma dość specyficzną geometrię, potrafił kręcić się w nieskończoność na ziemi, a po stanięciu na nim wystrzeliło mnie w tekstury, poza poziom (udało się to zrobić 3 na 5 razy :) ). Gra nie posiada żadnego poziomu trudności, minigierki są absurdalnie proste i wymagają albo wciśnięcia jednego/dwóch przycisków, albo spamowania ich, żeby wykonać jakieś QTE. Gracz nie musi przykładać jakiejkolwiek uwagi do tego, co robi, bo gra rozgrywa się sama, wystarczy jedynie chodzić od znacznika do znacznika. W etapach badania znalezionych poszlak i łączenia ich ze sobą można to po prostu zbrute-force'ować, nie da się popełnić błędu, źle dobrane dowody będą jasno zaznaczone jako złe, protagonista lub bohaterka wspierająca po prostu rzucą jakimś komentarzem i tyle, trzeba anulować wybór i zaznaczyć coś innego. Walki w zasadzie żadnej nie ma, strzelać w teorii nie można, w praktyce sprowadza się do głupiego QTE, i to wyłącznie w wyznaczonych momentach. Samochodem jeździć/latać się nie da. Nie licząc efektów cząsteczkowych i w/w papierosa, każdy element otoczenia jest "wypalony" w poziomach, nie można niczego kopnąć lub popchnąć. W jednym miejscu udało mi się wejść po wiadrze farby na poręcz i przejść do odgrodzonej części mapy. Możliwe, że "normalny" gracz by tego nie zrobił, ale w poszukiwaniu lore próbowałem wszystkiego, czy aby czegoś przede mną nie ukryto. Podczas cutscenek widać i czuć, jak modele "snapują się" między animacjami, jak na tak nowoczesny silnik to wygląda to strasznie drętwo, na miarę UE3. Parokrotnie utwory w soundtracku ucinały się nawzajem, gdy próbowałem wracać do wcześniejszych segmentów, które gra uważała za "wyczyszczone".
Ogólnie nie jest źle, spodziewałem się kolejnego "slopa" na "piątce", ale grę chyba ratuje to, że intryga wciąga i nie można sobie na zbyt wiele pozwolić w trakcie rozgrywki. Gdyby kosztowała więcej niż tę stówkę, to raczej bym spadł jeszcze dwa oczka w dół. Jeśli miałbym to do czegoś porównać, jest to praktycznie to samo, co Fort Solis, tylko bez idiotycznych rozwiązań w fabule i z kilkoma dodatkowymi formami interakcji. Na tę chwilę jest ok, można zagrać raz lub dwa i zapomnieć. Żeby poczuć się jak faktyczny detektyw, poleciłbym raczej Shadows of Doubt, które też nie jest wolne od wad, ale daje tzw. wolną rękę, co jest absolutnym priorytetem dla P.I.
gierka super choć krňtka 6h i po zabawie zaczołem dziś i dziś kończe choć wczoraj znalazłem na torrent i sciagnołem a dziś do tego kupiłem na cDKeys, przyszłość pokazana mrocznie i ciekawie, zagadki ukazane też fajnie troche La noire i każda z cześci batmana, sherlock
holmes , wizja NY z wieku XXIV podobna do filmu 5 element badź remake jugde dreed a na zakończenie hodowla ichrytu głownego bohatera James’a Karra w banku pamieci przypominajacym matrixa, gorąco polecam każdemu bo to nasza rodzima produkcja.
Jak wiele osób zwróciło uwagę, to wygląda jak gra od artystów, a nie programistów. To nawet bardziej jest zbiór fajnych, spójnych konceptów wizualnych i dobrej muzyki, które jakoś trzeba było połączyć, no i złączono to jakimś pomysłem, ale historia, gameplay i wszystko służy w sumie temu, by pokazywać ładne widoczki okraszone nastrojową muzyką i poetycką narracją, trochę tak to wykonano od pupy strony.
Walking symulatory cofają się w rozwoju. Ethan Carter miał dużą, otwartą mapę, zagadki i dowolność w ich robieniu. Dopiero na samym końcu w domku Ethana zauważyłem, że pominąłem 2 zagadki z samego początku. Observer miał kamienicę do eksploracji i wątki poboczne do odkrycia. W Fort Solis nawet teoretycznie też była lokacja, którą można było swobodnie zwiedzać, choć oczywiście w żółwim tempie nikt tego nie chciał robić. W Call of Cthulhu na 3 minuty wyciągaliśmy pistolet i te 2-3 strzały można było oddać. Nobody Wants to Die to okrojony wycinek tego wszystkiego, dostajemy mniejsze niż mój siusiaczek levele, po których idziemy absolutnie jak po sznurku i tylko koncepty udające istnienie dodatkowych mechanik. Twórcy pokazują nam, gdzie kliknąć i tam klikamy. Dzięki temu grę się przechodzi bardzo płynnie, ale wolności eksporacji nie ma tu za grosz. Raz samodzielnie wyciągnąłem x-raya i kieruję go na ślady po kulach - nie widać nic. Dopiero musiałem normalnie kliknąć, by odpalić dialog i dopiero później automatycznie mi się wyciągnął x-ray, by w tym samym miejscu pokazać ślady, których sekundę temu nie było.
Sama historia to jest takie wyjaśnianie, średnio dobrze pomyślanego świata. To uniwersum stworzone zostało bardziej po to by się prezentować efektownie, a nie mieć sporo logiki. Te 300 pięter to gruba przesada. Ruch drogowy nie ma sensu. Przenoszenie świadomości z ciała do ciała też zupełnie by odmieniło mentalność ludzi. No i nieświadomość istnienia cyberpsychozy jest zwyczajnie dziwna, to jest takie ukrycie wątku, tylko po to, by zwrot akcji był bardziej zaskakujący. To jak zrobienie z mordercy kogoś, kogo istnienia nikt nie miał pojęcia. W Cyberpunku o wiele lepiej to działało i cały świat przedstawiony miał więcej logiki, tutaj to taki wycinek zmieszany z oldschoolową technologią tylko po to by ładnie wyglądać.
Atmosfera, atmosfera i im dalej w las, tym bardziej gracz odkrywa, że tu nie ma wiele więcej. Klika się w ciemno w to, co twórcy kazali i tyle, a jeszcze na koniec co chwila nasz bohater się zawiesza, więc się trochę męczarnia robi. Przechodząc ten tytuł w zaledwie 6 godzin przeszedłem z neutralności w zachwyt po zmęczenie tym ciągłym jęczeniem głównego bohatera.
Grafika jest spoko, ale wciąż najładniejszym levelem pozostaje kamieniołom z Robocopa. Muzyka bardzo na plus. Ale nawet jak na walking-sim to nieco skromna gra, choć przynajmniej w uczciwej cenie.
Brakuje dobrej treści, dodatkowych przedmiotów, notatek, zagadek i dowolności w eksploracji. Ale przynajmniej nie jest tak źle jeśli chodzi o tempo rozgrywki jak w Fort Solis. Wciąż, lepsze wrażenia zapewniła mi strzelanina w klubie w Robocopie z tymi sztucznie wyglądającymi npcami niż tutejsze zamieszki w parku. Jedna przeniesiona tożsamość z ciała w Observerze była o wiele lepszym pomysłem niż masowo zmieniający ciała ludzie tutaj.
To nie jest tytuł, któremu należy się jakaś poważna krytyka, ale jak czymś takim i Hellblade'em 2 się zachwycamy, no to znaczy, że gry idą w złą stronę. Nie każda gra musi mieć kozacki gameplay, ale odrobina interaktywności jednak jest wymagana, dodatkowo przyda się też fajna, przemyślana fabuła, a nie tępe kopiowanie klisz i brnięcie do przodu bez refleksji.
Przecież robocop był ohydny i chodził źle. Jego jedyna zaleta to fajne efekty świetlne (słońce) ale poza tym nic ciekawego, zwykłe rozmazane tekstury, mdła grafika i słabe refleksy: https://youtu.be/rQFxE2a9FVY
Pozytywna gra, technicznie rewelacja a gameplay wyborny, końcówka z dupy ale i tak polecam.
Jestem mega zdziwiony tym, że GOL praktycznie nic nie mówi o tej grze.
Polska, dobra produkcja.
Niestety podejmowane wybory są w dużej części iluzoryczne i wpływają tylko na dialogi, nie zaś na samą końcówkę. Sama fabuła trzyma jednak poziom. Dobra historia noir.
Lubię filmowe 'Blade Runnery', pomimo tego ta gra jakoś nie leży mi klimatem. Lokacje są ładnie dopieszczone, ale całość z tym gadżeciarstwem, cyberpunkiem i latami 30 stanowi dla mnie dziwaczne i niestrawne połączenie. Przestylizowane to jakieś dla mnie.
A jako, że poza fabułą i światem przedstawionym, nie ma tu wiele więcej to odpuszczam.
Niezła gra z cudownym klimatem i wspaniałą grafiką, pokazującą czym mógł być cyberpunk. Niestety historia dosyć poplątana. Zostajemy wrzuceni w istniejący od lat świat i musimy nadążyć, co nie jest łatwe, a historia to kilka w kółko mieszających się wątków, halucynacji, wątpliwości i niejasności. Do tego beznadziejne zakończenie. Ogólnie z każdą godziną grało mi się coraz gorzej, najciekawsza była pierwsza i druga "sprawa" a potem już za dużo kombinowania.
P.S. Kluczowe wybory mają znaczenie, gra ma 4 zakończenia! Chociaż realnie tylko dwa, pozostałe to odmiany złego.
Ja zakupiłem dopiero wczoraj, ale nie żałuję, świetny klimat ta gra ma.
Skanowanie, przyrządy techniczne, czyli coś co w tego typu grach lubię.
I gra która rzekomo w Minimalnych Wymaga Karty : GTX 1660S 6GB GDDR6, u mnie śmiga płynnie na Epickich, musiałem tylko w Skalowaniu FSR ustawić na "Ultra Wydajność" i gra na mojej Karcie : GTX 1660S 6GB GDDR6, śmiga płynnie, aż milutko, na Epickich Ustawieniach Graficznych.