Bodajze juz od 2 miesiecy (a nawet w lutym chyba juz widzialem pierwsze newsy) zaczely sie tradycyjny wysyp artykulow i newsow na wszystkich portalach o kleszczach.
Mozna zakladac ze do Grudnia w radiu, tv, interenatach beda nas nieustanie straszyc kleszczami (bo od grudnia beda nas straszyc smogiem), z ktorych wynika ze jest z roku na rok coraz gorzej, kleszcze sa coraz bardziej agresywne, czekaja na nas na kazdym kroku i kazdy ma smiertelna chorobe.
Jednym slowem najlepiej juz kopac grob albo z domu nie wychodzic.
Czy faktycznie jest taka epidemia i czy was ugryzl kiedys kleszcz i czy umarliscie?
do tej pory złapałem 3 sztuki (albo 4?) , ale usunąłem dość szybko (nawet 3 godzin nie siedziały w skórze) i jeszcze żyje. Generalnie trzeba uważaj bo to cholerstwo jest wredne, nawet nie wiesz kiedy się wczepi.
Od zawsze mam "w głowie" kleszcze i jakiś syf zrobiła choroba u paru znajomych. Po powrocie z wysokiej łąki czy lasu obsesyjnie się oglądam albo najlepiej od razu wziąć prysznic. Ćwierć wieku temu z łąk nic nie przynosilem a jednego czy dwa miałem po jeździe rowerem (nie wiem jakim cudem) ale teraz jeśli mogę to staram się unikać wysokich traw czy gestych lasów. Chyba jednak coś w tym jest że jest epidemia jeśli chodzi o ich ilość i przenoszoną chorobę.
To mógłby być nawet pouczający wątek, ale niestety, osoba autora skutecznie zabiła potencjał.
Dużo kleszczy miałem za dzieciaka. Na jednym wyjeździe w ciągu tygodnia dwa złapałem.
Umarłem.
Umarłem.
No tak coś mi się właśnie zdawało...
Ugryzł mnie raz bo polazłem do lasu w krótkich gaciach - miałem rumień na całą nogę i musiałem brać tabsy.
Brata ugryzł i skończył na wózku inwalidzkim.
Temat swoją drogą nie jest śmieszny. Na forum mamy przecież bardzo poważny przypadek związany z kleszczami.
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=15601380
Gacek też kiedyś opisywał swoje męki z tą chorobą. Ale tego już pewnie większość nie pamięta, bo wątek stworzony 11 lat temu.
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=12958675
Swoją drogą miałem kilka kolejnych badań i w tym kolejne w kierunku diagnozy na boreliozę… coś tam wyszło ciekawego, ale podobno to normalne. Pogodziłem się z tym, że jest to problem „nieistniejący” i „z nikąd”. (Ja nie wykluczam udziału kleszcza w tym co mam, ale nie jestem lekarzem, a poszukiwaczem bez perspektyw w tym kierunku). dodatkowo doszły mi męty w oczach. Coś czuję, że muszę się bardziej przyłożyć do przyspieszonego spełniania marzeń :).
Jutro zaczynam matury, a pechem choróbsko od wczoraj uwzięło się na prawy bark i już nie będzie spokojnego pisania, a już na pewno się dziś nie wyśpię. Będę zmuszony nadużyć kofeiny by stać na nogach.
Aczkolwiek wracając- Jeśli o kleszcze chodzi to w dalszym ciągu trzeba bardzo uważać, bo te małe zarazy kryją się niemal wszędzie.
Pamiętajcie, że niestety objawy nie muszą wam się zacząć od razu, a nawet nie musi być rumienia, by po latach to się odezwało. Zapomnicie o incydencie, dolegliwości mogą być przewlekłe. Wizyta u lekarza odkładana w czasie, brak tego czasu, brak konkretnych kierunków badań. Dostaniecie jakieś przeciwbólowe i zanim dojdziecie, że to coś poważnego spowodowanego przez kleszcza to będzie trochę późno :/.
Uważajcie na siebie i sprawdzajcie się nawet jeśli przechodziliście tylko przez park w mieście.
PS: Może jestem głupcem, ale nie biorę Naproxenu który został mi przydzielony lata temu. Szkoda mi więcej zdrowia poświęcać, a już mam pod górkę.
Borelioza juz nie jest tak groźna jak kiedys, sporo osob choruje, dosc szybko mozna sie wyleczyć - ale trzeba odwiedzić lekarza i nie lekceważyć.
Prawdziwe zagrożenie natomiast to odkleszczowe zapalenie opon mózgowych. I tak, też mialem wiele kleszczy i nic mi nie było. Ale na to zachorował brat, to go w ostatnim momencie odratowali, był 3 dni nieprzytomny. Potem całe miesiące powolnego dochodzenia do siebie, ale skutki sa na lata albo i cale życie. Wiec jednak polecam się zaszczepić.
Boje sie czy nie - uwazac trzeba jak cholera. Borelioza zaliczona - szczerze nie polecam.
Za to w Polsce pojawiły się komary tygrysie, które w przeciwieństwie do kleszczy przenoszą równie groźne i niebezpieczne choróbska. Zatem radzę uważać co lata nad głową. Tygrysie są trochę większe od tych "naszych" i mają odwłok oraz odnóża w białe prążki.
Jak złapiesz kleszcza to od razu antybiotykoterapia czym szybciej tym lepiej, rumień występuje tylko w 50% przypadkach a u dzieci w 5-10%. Inna kwestia że nie tylko borelioza ale cały inny syf bakteryjny. Boreliozy nie da się wyleczyć chyba że zaliczysz terapię do 24 godzin pierwsza dawka i masz dużego farta. Potem lekarze mogą co najwyżej ci wmawiać że już przeszedłeś całą terapię i jesteś zdrowy (większość nie ma żadnego pojęcia o leczeniu boreliozy - pewnie z 99,99999% ;) Nie jesteś i dowiadujesz się tego bardzo szybko. Opryski + DEET min. 50% na ubrania lub kupowanie ubrania w sklepach leśniczych (tam są dostępne i spodnie i bluzy i skarpetki które mają środki antykleszczowe i wytrzymują do 20+ prań).
Sporo osób z boreliozą nawet nie wie tego że ma i chodzą od lekarza do lekarza najczęściej ze stawami, jak pojawiają się epizody utraty pamięci lub zasypania bez pamięci to wtedy już jest właściwie po człowieku.
U mnie było na opak - KSIĄŻKOWE objawy miałem 2 dni po złapaniu kleszcza. Lekarz nawet stwierdził ze w zasadzie nie ma szans złapać tego tak szybko. Ale ja się uparłem i w zasadzie WYMOGŁEM na nim Test na obecność i w międzyczasie rozpoczęcie kuracji antybiotykowej. No i niestety - albo na szczęście - okazało się że miałem rację.
Miejmy nadzieję że miałeś farta i jesteś zdrowy !!! ale sam widzisz jacy są lekarze i co wiedzą na ten temat. Teksty że jak się pojawi rumień po 2 tygodniach to leczyć to zaliczenie dożywotnio choroby przewlekłej.
Dokładnie tak miałem. Jak się lekarz dowiedział że złapałem kleszcza 2 dni temu to prawie mnie wyśmiał. Po dwóch tygodniach to MOŻE coś by pan mógł złapać, ale po dwóch dniach - mowy nie ma. Jak mu pokazałem postęp rumienia na zdjęciach - to kręcił nosem. Jak go zacząłem werbalnie jeb*ć - jak Kacper burą sukę - to się "łaskawie zgodził" przepisać mi antybiotyki. "Ja nie widzę podstaw, ale skoro pan nalega.." - w skrócie - służba zdrowia w UK.
Ja siedzę całe życie w piwnicy i gram w gry, a tam kleszczy nie ma.
Ale tak serio to skurwiele z nich konkretne, mnie na szczęście jeszcze ani razu w życiu nie ugryzł. Choć kilka lat temu było blisko, bo zauważyłem że jakaś menda wspina mi się po spodniach lecz byłem prosto z pracy i na szczęście były to długie spodnie więc szybka reakcja z fatality na koniec.
Ale za to moje dwa psiaki miały po razie, ale wszystko dobrze się skończyło.
Nie mam obsesji, ale ogólnie staram się unikać miejsc gdzie ryzyko takiej przyjaźni jest dość spore.
Mój kolega stworzył kiedyś teorię, że kleszcz to najbardziej niebezpieczne zwierzę, które żyje w Polsce.
Wprawdzie nie chciałbym się spotkać 1 vs 1 z niedźwiedziem w Tatrach, ale w sumie to chyba ma rację.
A jakie macie doświadczenia ze szczepieniami dot. kleszczy? To jakościowe szczepionki? Są jakieś ryzykowne powikłania?
Możesz tylko zaszczepić się od odkleszczowego zapalenia mózgu. Jeśli jest szansa że na swojej drodze spotkasz kleszcze to warto. Szczepionka działa ok. 5 lat. Jeśli złapiesz OZM bez szczepionki to tego się nie leczy w szpitalu po prostu podają ci środki łagodzące przebieg choroby i albo wyjdziesz z tego z lekkimi / dużymi powikłaniami albo cmentarz.
Z 2 lub 3 lata temu po krótkim wypadzie do lasu na prawej w nodze naliczyłem około 10 kleszczy. Wszystkie dosyć szybko zostały usunięte i całe szczęście obyło się bez powikłań
Czy się bać? Niekoniecznie. Czy stosować minimum środków ostrożności? Tak. Idziesz w pola, łąki lasy, wetknij nogawki w skarpetki, koszulę w spodnie i już tak z 60% mniejsza szansa, że cię kleszcz dopadnie, bo kleszcz nie duch, przez ubranie nie przeniknie, Do tego spryskaj się czymś na kleszcze i w zasadzie OK. Całe życie tak chodzę po polach i lasach i nic się do mnie nie przyczepiło. Tylko strzyżaki jelenie mnie nieraz oblazły. Jeśli już po mnie kleszcz łaził, to go złapałem we własnym ogrodzie.
No boję się kleszczy. Za to boję się bocianów, strasznie kłapią dziobem ...
Najciekawsze jest to że za dzieciaka i za młodzieniaszka jeździłem co roku na wieś; latałem po łące i po lasach w krótkim rękawku i krótkich spodenkach, ani razu nie pomyślałem żeby użyć jakiegoś preparatu na kleszcze i nigdy żaden mnie nie ujebał....A teraz? Jak mam iść do lasu, do parku, do kumpla na działkę na grilla - to Bogowie ! Długie spodnie, psikam się preparatem na wszystkie odsłonięte części ciała i cały czas się obserwuję czy jakiś skurwiel się nie zjawił.....Albo jest ich więcej niż było naście lat temu albo przez doniesienia medialne człowiek wariuje.
Raczej to drugie, chociaż ja pamiętam, że w dzieciństwie (no powiedzmy, że jakiś 1996?) pewnego lata prawie nie miałem się z kim bawić na podwórku bo chyba 6 moich kolegów siedziało w szpitalu z zapaleniem opon mózgowych - podobno właśnie od Kleszczy.
Kiedyś ich nie było. Też za dziecka trawy zboża, lasy. Teraz na skraju dowolnej drogi weź pieluszkę tetrowa i przejedź po krzakach czy trawach a będzie ich od kilku do kilkunastu. Niestety z własnego ogrodu pozbędziesz się ich tylko dbając o ogród + chemia.
Nie wiem jak u cb ale u mnie dawniej, obrabiano pola i łąki, krowy się pasły itp więc kleszcze nie miały miejsca do ataku (trawa do wysokości 0.5m) a teraz?
Wszystko pozarastało i wleziesz w taką trawę to kleszcz murowany.
Albo jest ich więcej niż było naście lat temu albo przez doniesienia medialne człowiek wariuje.
Nie wiem, czy więcej, ale na pewno wydłużył im się czas żerowania. Kiedyś kleszcze spotykało się od maja do września, aktualnie od lutego do listopada. Bo jest cieplej, po prostu.
Nie ma żartów z tymi wariatami. Jak się kleszcz wkręci, to jeszcze nic strasznego - gorzej, jak zacznie "rzygać" (co dzieje się średnio po 24/48h od wkręcenia), bo kleszcz jest niegroźny, groźne są tylko choroby przez niego przenoszone.
Warto pamiętać, że laboratoria medyczne mają w ofercie badania w stylu "przekaż nam kleszcza, zobaczymy, czy nosi jakieś choróbsko". Czasem takie przebadanie wyciągniętego kleszcza pozwala na szybszą reakcję, niż szlajanie się po doktórach, którzy nie mają pojęcia.
Wraz ze zmianami klimatycznymi będzie tylko gorzej. Za chwilę będziemy mieć sytuacji kiedy kleszcze będą aktywne cały rok, a wysoka przeżywalność zimy tylko spotęguje ich występowanie.
Dracku
hohoho, no jestem pod wrażeniem twojej erudycji :) Niby w jakimś tam korpo pracujesz, ale wiedza o świecie rozległa! Imponi mi to ;)
(masz całkowitą rację, tak będzie)
Wisienką na torcie jest pojawianie się w Europie gatunków które normalnie tu nie występują za sprawą nietypowych migracji ptaków i lepszych warunków do życia (jest cieplej i bardziej sucho).
Zmiany klimatyczne to oczywiście wymysł panikarzy i ekoświrów, ale tego jeszcze nikt kleszczom nie przekazał.
Zmiany klimatyczne to oczywiście wymysł panikarzy i ekoświrów, ale tego jeszcze nikt kleszczom nie przekazał.
Dlatego trzeba płacić bo planeta się pali, jak zapłacimy to się nie spali ;)
Dlatego trzeba płacić bo planeta się pali, jak zapłacimy to się nie spali ;)
Że niby teraz płacimy? O panie, to tak jakbym miał plagę szczurów w stodole, złapał 5 sztuk i się cieszył że "problem szczurów rozwiązany". Realne działania są marginalne a jest tylko sporo gadki i przesuwania terminów. Z resztą niewiele to zmienia bo feedback loop jest tak nakręcony że nawet gdybyśmy stanęli z produkcją CO2 do zera, miną dziesiątki lat zanim ogrzewanie spowolni.
Wrócimy do wątku za kilkadziesiąt lat, jak 90% Europy będzie pustynią (oczywiście ze względu na klimat - piasek magicznie się tu nie pojawi), u naszych bram pojawią się setki milionów "Abduli" którzy spierdzielili z rejonów gdzie średnia dobowa temperatura to 38C, a woreczek z 3 pomidorami będzie kosztował odpowiednik obiadu w niezłej knajpie.
W Dubaiu, Pakistanie itp. mieli już przedsmak co to prawdziwa anomalia pogodowa (których z roku na rok jest coraz więcej). My na tę chwilę możemy oglądać słupki średnich temperatur z roku na rok czy powierzchni lodowców (albo troglodytów na twitterze którzy udowadaniają że to wszystko hoax bo spadł śnieg w marcu) w ciepłych miesiącach i liczyć na to że nami tąpnie relatywnie późno.
Ale tąpnie, i to wtedy zapłacimy. Ale do tego czasu zachęcam do wrzucania memasków o płonącej planecie!
Duzo czytam treści popularno-naukowych. W ciekawych tematach idę dalej i zazwyczaj przejże jeszcze kilka artykułów naukowych z opisanym zagadnieniem związanych. Przez lata pracy naukowej wyrobiłem sobie skill-set pozwalający mi na szybkie określenie czy artykuł zawiera prawdy czy wodolejstwo.
Jeno na forum nie chce mi się pisać bo jakiekolwiek dyskusje z internetowymi ekspertami od wszystkiego mnie męczą :)
Nazwy korpo nie podam, bo mam na forum zbyt wielu miłośników :) Sektor półprzewodników.
Drack
NIGDY W ŻYCIU, zero szydery :) Naprawdę mi zaimponowałeś :)
Owszem, jesteś czasem cham i prostak i "się w tańcu nie pierdzielisz" :P i wiem, że masz całkiem spore kółko antyadoratorów - pewnie dlatego lubię cię tym bardziej. :)))
PS. Piosenka się nagrywa, więc mam nadzieję, że pokój nadal trzymasz :D
Tak, oczywiście. Do Ubisoftu też maja zero szydery. Gadać sobie można, a robic zupełnie co innego. Każdy to czuje, widzi, i słyszy. A tłumaczy się, jak zwykle.... wiadomo kto... Jestem Ubisoftowcem od urodzenia, to należy podkreślić. I nie obchodzi mnie wasza szyderka.
Nagrywaj nagrywaj, tylko ze lato pomału się zbliża wiec będzie jeszcze jakis clip potrzebny ;)
Moze maviozo cos nakręci ;)
Lato, jak w Far Cry. Ale do Far Cry 5 jest taki mod "zima". Jak w Skyrim :)
Spotkanie z mavem już za 2 tydnie, fryzjer już umówiony, ale nie jestem pewna, czy zdążę się tak ultra ogarnąć, by clipy kręcić :D
Kiedyś ich nie było.
Były. Tylko mniej na łąkach.
Za dzieciaka często chodziłem po lasach, łąkach z racji, że dziadkowie mieli domy przy lasach. Tak do czasów studiów wyciągnąłem z siebie z kilkaset kleszczy. Tylko zawsze jakoś długo nie były wbite i tylko jeden raz miałem rumień. Antybiotyki, zaleczenie, co jakiś czas badanie krwi i póki co od 17 lat krętki siedzą cicho.
Łagodne zimy niestety sprawiają, że tego dziadostwa będzie coraz więcej. Do tego jest mnóstwo nieużytków i ich granice się przesuwają tak, że można je spotkać w miejskich parkach czy ogrodach.
W Bahrajnie nie ma kleszczy, ale sieje się panika, że komary przenoszą malarię, więc ich ostatni (bardzo mały) nalot oznacza, że zaraz wszyscy umrzemy :)
Każdy kto się boi chorób i śmierci, będzie bał się kelszczy. Tyle w temacie. Kiedyś zakeszczył się w odbycie, ale dałem radę.