20-letni Robin Hood: Legenda Sherwood nie bał się eksperymentów. Ten system walki pamiętam do dziś
Uwielbiam tę grę i dziękuję za wspomnienie o niej. Instalując ją z płyty KŚ Gry te 16-18 lat temu nie byłem do niej całkiem przekonany, ale wpadłem po same uszy i wracałem wielokrotnie.
Trochę nie zgodzę się co do polonizacji - ona nie jest poprawna, ona jest genialna. Zagrana żywo, teatralnie, jest jednym z głównych walorów tej gry. "Och, słodyczy!", "Zielone jabłuszko rośnie sobie!" czy "Chodź, pomacam cię moim cepikiem!" to teksty, które wryły mi się w pamięć jak w kamieniu.
Gameplay jest dość standardowy, gra jest chyba trochę łatwiejsza niż Desperados, ale oprócz walki ma system planowania ruchów, którego nie kojarzę chyba z żadnej innej gry RTT - większość ogranicza się do pojedynczego ruchu, a ja, wyrabiając się właśnie w Robin Hoodzie, plan na trzy ruchy uznaję za optymalny i wzorowy.
Sama historia faktycznie jest nieco baśniowa, z jasno zarysowaną złą i dobrą stroną, ale to trochę jak Robin Hood Kraszewskiego - opowieść syci, odrywa od rzeczywistości. Jakby kogoś interesowało oddzielanie ziarna od plew w zakresie samej postaci to polecam "Robin Hood. W poszukiwaniu legendarnego banity" Jamesa Clarke'a Holta. Momentami ciężkawa, ale całkiem rzetelna praca na temat pochodzenia legendy i obrastania w kolejne elementy (kiedy pojawiła się Marion, Tuck, kiedy pojawiło się darowanie biednym zrabowanych dóbr itd.).
Mój prywatny kanon gier dzieciństwa. I cholernie żałuję, że nikt nie zrobił podobnej gry o Robinie. To było doskonałe połączenie, zawsze było mi mało.
Uwielbiam tę grę i dziękuję za wspomnienie o niej. Instalując ją z płyty KŚ Gry te 16-18 lat temu nie byłem do niej całkiem przekonany, ale wpadłem po same uszy i wracałem wielokrotnie.
Trochę nie zgodzę się co do polonizacji - ona nie jest poprawna, ona jest genialna. Zagrana żywo, teatralnie, jest jednym z głównych walorów tej gry. "Och, słodyczy!", "Zielone jabłuszko rośnie sobie!" czy "Chodź, pomacam cię moim cepikiem!" to teksty, które wryły mi się w pamięć jak w kamieniu.
Gameplay jest dość standardowy, gra jest chyba trochę łatwiejsza niż Desperados, ale oprócz walki ma system planowania ruchów, którego nie kojarzę chyba z żadnej innej gry RTT - większość ogranicza się do pojedynczego ruchu, a ja, wyrabiając się właśnie w Robin Hoodzie, plan na trzy ruchy uznaję za optymalny i wzorowy.
Sama historia faktycznie jest nieco baśniowa, z jasno zarysowaną złą i dobrą stroną, ale to trochę jak Robin Hood Kraszewskiego - opowieść syci, odrywa od rzeczywistości. Jakby kogoś interesowało oddzielanie ziarna od plew w zakresie samej postaci to polecam "Robin Hood. W poszukiwaniu legendarnego banity" Jamesa Clarke'a Holta. Momentami ciężkawa, ale całkiem rzetelna praca na temat pochodzenia legendy i obrastania w kolejne elementy (kiedy pojawiła się Marion, Tuck, kiedy pojawiło się darowanie biednym zrabowanych dóbr itd.).
Mój prywatny kanon gier dzieciństwa. I cholernie żałuję, że nikt nie zrobił podobnej gry o Robinie. To było doskonałe połączenie, zawsze było mi mało.
Ostatnio przeprosiłem się z tym gatunkiem i kupiłem wszystkie trzy skradanki od Mimimi Games. To niesamowite, że developer tak dobrych gier jak Desperados 3, Shadow Tactics i Shadow Gambit splajtował.
To nie była plajta, a kontrolowane wycofanie się z rynku. Względy finansowe to jedno, ale właściciele byli też zmęczeni. Szkoda, ale wbrew czarnowidztwu podgatunek nie umarł i - moim zdaniem - ma się dobrze (choćby zapowiedziane 63 Days i kilka mniejszych gier wypuszczonych w zeszłym roku oraz planowanych na przyszłość).
w grze można ustawić dowolną rozdzielczość (i nie jest to rozciąganie):
https://www.vogons.org/viewtopic.php?p=954165#p954165
polecam duży TV 4K na biurko :)
To jest oficjalnie pierwsza gra na PC jaką nabyłem. Pamiętam jak dziś, dorwałem w osiedlowym kiosku wydanie w stylu extra gra czy coś z big boxem do samodzielnego złożenia i do tego CD-Action z recenzją jakiejś fajnej gry o autach, która później okazała się być GTA Vice City.
Cały weekend czytania i czekania bo rodzice się wygadali, że we wtorek będzie nasz 1szy komputer w domu i skończy się chodzenie po kuzynach. Jasna cholera dzięki za ten niespodziewany i piękny nostalgiczny cios w ryj!
Przeszedłem kilka razy, w tym nikogo nie zabijając.
Warto dodać, że twórcy stworzyli później świetnego Gothica 4: Arcania.
To byłą moja Pierwsza Oryginalna gra i nawet jedna z w gule pierwszych gier na PC co dostałem na komunie !
Nadal trzyma klimat i poziom !
Mnie jakoś ta gra ominęła mimo że słyszałem o niej już w dniu premiery. Trudno zresztą było nie słyszeć jak prawie wszyscy moi koledzy w to grali i rozmawiali. Może kiedyś nadrobię, bo mam to na GOG choć ciężko mnie jest nazwać wielkim fanem Robina.
Natomiast artykuł jak zawsze świetny.
Klasyk. Praktycznie można by powiedzieć że to gra dzieciństwa. Doskonała jak na tamte czasy grafika, dalej muzyka i polska wersja językowa. Wymagająca myślenia i nie do końca intuicyjna i łatwa. Grałem w nią kilkanaście razy i po dziś dzień bardzo dobrze wspominam przygodę z Robin Hoodem.
"Chodź pomacam cię moim cepikiem"
Przydałaby się jakaś gra single player o Robinie z Sherwood, np. w formule serii AC, tylko bez Assasynów - niestety, do tej pory same gry multi, jakiś survival, itp. a żadnego tytułu nastawionego na fabułę.
Muszę w końcu w to zagrać.
Ten Robin Hood, podobnie jak Commandos czy Fallout BoS, to moje taktyczne wyrzuty sumienia na gamingowej kupce wstydu.
Gra fajna ale i bardzo łatwa. Można było użyć Małego Johna zebrać sporo przeciwników, a później kręcić kółka i wszyscy padali ogłuszeni. Później jak doszli ciężkozbrojni to trzeba było zmienić taktykę.
Mały John pojawiał się trochę później w fabule, chyba nawet w misji z jego "odblokowaniem" byli ciężkozbrojni. Do tego czasu musieli wystarczyć ci zieloni wysocy kompani z pałką, ale nie mieli takiego zasięgu i chyba sporo szybciej się męczyli.
To prawda, nie kwestionowałem łatwości. Sporo później grałem w Desperadosa i wydawał mi się trudniejszy, bardziej wymagający, ale w taki głupi sposób (dokładność klików co do pikseli, iteracyjne poprawianie ścieżek, katowanie quickloada). Wolę po prostu inteligentnych przeciwników, a nie mikrowanie trasy.
o świetny artykuł. Ja w to grałem jakieś 19 lat temu jak jeszcze byłem gówniakiem. Wtedy nie rozumiałem dobrze, misje nie były do końca jasne, często się gubiłem. Ale udało mi się przejść, jednak w moim przypadku to było bardzo trudne. Nawet już nie pamiętałem, że tam rysowało się, żeby robić akcje. Możliwe, że nawet nie wiedziałem o paru z nich, a także o tym, by oszczędzać wrogów i to pewnie mi utrudniało. Jednak mimo wszystko gra mi się bardzo spodobała i ją jakoś ukończyłem.
Myślę, że czas by odświeżyć pamięć. A te parę informacji mi się przydadzą, choć pewnie sam bym już odkrył i zrozumiał, ale dzięki!
Trzeba będzie kiedyś do tego wrócić. Ech, tyle gier wartych ponownego ogrania (albo spróbowania niezagranych), a czas się rozciągnąć nie chce.
Robin jest relatywnie krótki. Chyba w ciągu dziesięciu godzin da się go przejść.
Zawsze lubiłem te zamki. Aż trzeba było je w końcu powiesić na ścianie ??
Świetna gra, mega niedoceniana w czasie swojej premiery, stosunkowo kiepski marketing sprawił, że dopiero po latach odkrywamy takie perełki. Nawiązania do kultowego Commandosa nasuwają się od razu z jednego prostego powodu- w tamtym czasie Commandos był gatunkiem samym w sobie, zaś Robin Hood był dopiero trzecią tego typu grą (po Commandosach oraz Desperados). Dziś tego typu produkcji jest więcej, jednakże "comandosopodobny" gatunek gier jest, moim zdaniem, bardzo specyficzny, i naprawdę trzeba mieć na niego pomysł i dobre wykonanie, aby nie zaginął wśród tłumu. Tak poległ swego czasu tytuł Korea: Zapomniany konflikt, który miał ciekawy pomysł i nieoczywiste czasy wojny koreańskiej, ale kiepskie wykonanie zaprzepaściło trud pracy twórców. Dziś możemy pogrywać w bardzo dobre Shadow Tactics oraz rodzime War Mongrels. Czekamy na powrót komandosów w Commandos: Origins, a być może jakiś remasterek Robin Hooda by się przydał? :)
Tych gier (real time tactics) jest dużo więcej, samo Mimimi wypuściło jeszcze Desperadosa 3 i Shadow Gambit (oraz samodzielny dodatek do Shadow Tactics). Destructive Creations w tym roku planuje 63 Days. Dwóch debiutantów wypuściło Red Glare, które niespecjalnie podobało mi się w wersji demo i je porzuciłem, ale pełna wersja ma niezłe oceny na Steamie. Z ciut starszych Satellite Reign (nie podobało mi się), Partisans 1941 (gameplay ok, ale gloryfikowanie komunizmu).
Tak jak Korea popadła w zapomnienie (chociaż mi się podobała), jakoś na początku tego wyszedł raczej kiepski Stargate, a w zeszłym słaby Frigato - te dwa wspominam "z obowiązku", bo *ktoś próbuje*. Ciekawostka - Chińczycy wypuścili swoją grę o wojnie domowej, liczyłem na coś dobrego mimo skazy politycznej, a okazało się być absolutnym kasztanem i skokiem na kasę.
Podobny był Soldiers: Ludzie honoru, potem seria Men of War odchodziła od tych założeń. Alien: Dark Descent chyba też jest dość podobny. Last Train Home miksuje Soldiersów z zarządzaniem pociągiem, ale jest *dość* blisko.
Też ubolewam nad brakiem Robin Hooda, niechby chociaż Janosika zrobili albo coś podobnego.
Aż tak nie bieżąco z rynkiem gier nie jestem, wiele tytułów wspomnianych powyżej jest dla mnie nowa i tylko o kilku w nich słyszałem- dzięki w takim razie za poszerzenie wiedzy. Jednakże w czasach premiery Robin Hooda tytułów z kategorii real time tactics było niewiele, obecnie jest ich sporo (co mi uświadomiłeś), a w 2004 roku prym wiedli oczywiście Commandosi (z niezbyt dobrze przyjętą częścią trzecią).