Nawiązując do tematu
https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=16482709&N=1
może wypadałoby zacząć od tego, czy ludzie mają JAKĄKOLWIEK kulturę.
Właśnie wróciłam ze sklepu z płazem w tytule. Scenka rodzajowa:
- kolejka na pół powierzchni, bo jakaś pani chciała odebrać sobie paczkę i sprzedawczyni nie mogła znaleźć tej paczki 15 minut
- przede mną kobieta z synem ok 10 lat, robi podstawowe zakupy w stylu "obiad na szybko"
- potem ja, bardzo nerwowa z natury, ale jednak w kolejce nigdy się nie spieszę
- 2 osoby za nami jakiś typ.
I ten typ, który był 4 w kolejce, już pluje, że mu się spieszy. Wiecie, co kupował? Wagon papierosów.
Akurat trafił na moment, kiedy ta kobieta z synkiem stała przy kasie. Mało tego, że się wtrącił, to jeszcze sprzedawczyni zaczęła go tłumaczyć "bo ten pan jest po pracy i mu się spieszy". Serio? Czy wagon fajek to jest artykuł najwyższej potrzeby i ciężko spracowani ludzie nie mogą poczekać z tym tematem 5 minut?
Kobiecie przede mną zaczęły się trząść ręce. Nie byłam w stanie nie zareagować. Szepnęłam "niech się pani nie denerwuje, na spokojnie". "Ja się nie denerwuję, ja jestem szybka po prostu" - no chyba niekoniecznie, bo w roztargnieniu zostawiła na ladzie telefon. Wyszła ze sklepu, ja się zdążyłam skasować, sprzedawczyni spostrzegła że jakiś telefon leży - wzięłam, oddałam właścicielce bo zdążyłam ją dogonić. I tak sobie z tą panią szłyśmy i rozmawiałyśmy, bo się okazało, że jesteśmy sąsiadkami z dwóch stron ulicy, a w sumie to prawie równieśniczki. W końcu mi przyznała, że ona ma zajęć do 22 co najmniej - bo właśnie wraca z pracy, dzieci odebrała, musi zrobić obiad, przypilnować dzieci z nauką, itd, itd, nie wie w co włożyć w ręce najpierw - i faktycznie zbulwersowało ją, że jakiś typ jest wpuszczany w głupim sklepie bez kolejki, bo on MUSI PAPIEROSY.
Sorry, to nie jest normalne. Ale jest na to ogólna zgoda (co mnie dzisiaj skrajnie poirytowało). Już nieważne, kto i co kupuje - kolejka to kolejka i stój, dziadu, normalnie.
Najgorszą plagą jest pośpiech i roszczeniowość.
Ktoś ma jakieś ciekawe sklepowe historyjki do opowiedzenia? ;)
Ktoś ma jakieś ciekawe sklepowe historyjki do opowiedzenia? ;)
No więc, stoję sobie w kolejce w Żabce z kartonem fajek...
Ogólnie sklep z płazem to raczej miejsce w głównej mierze zbierające wokół siebie lokalną patolę więc akurat takie scenariusze to tam są na porządku dzielnym :D
Chwila chwila. Rówieśniczki i ona ma zajec do 22 a ty sobie na forum o gierkach piszesz?
Najwazniejsze to gotowanie, sprzatanie, zajmowanie sie dziecmi. W zasadzie teraz wiele juz tak robic nie musicie sa zmywarki, pralki nawet automatyczne suszarki do ciuchow.
To tolling prawda?
Myslalem ze w dzisiejszym swiecie takie typki a na wymarciu.
Annac1
a tobie ktoś choć raz w życiu w mordę dał? :)
Bo trochę się prosisz i to od dawna.
Poki co nie mozna nikomu dac w morde przez internet. W realu tak z ludzmi nie rozmawiam wiec nikt mi w morde nie dal. A tu moge i robie co chce.
Annac1 nadal mamusia pod nos wszystko podkłada? Forumowy bojownik co nie wie gdzie jest kosz na brudy, jak uruchomić pralkę a żelazko omija bo go oparzyło...
Niezaradny mięczak z piwnicy.
Annac teraz mieszka naprzeciwko Gonciarza i podgląda go nago przez lornetkę
Ćpun znowu nagrywa ale juz nawet w celach przesmiewczych nie da sie tego ogladac.
Megera zamiast się pultać z jakimś typem.na forum to byś lepiej skarpety staremu pocerowała
Aktualnie mam na sobie tylko majteczki i skarpeteczki.
UPALY NADCHODZA
Ktoś ma jakieś ciekawe sklepowe historyjki do opowiedzenia? ;)
No więc, stoję sobie w kolejce w Żabce z kartonem fajek...
... :D (no mogłam się tego spodziewać ;) )
Na pewno jesteś młodszy i przystojniejszy, Johny. :P
Nie zdziwiłbym się jakby to była prawda. Nasz Rycerzyk na takiego wygląda. Niebieski ptak wiek 50 lat a w głowie siano jak 12latek.
No i jeszcze potworne zakola, piwny bebzon i januszowski wąs zapomniałeś dodać :).
Wiecie, co kupował? Wagon papierosów.
W Lancecie jednak mieli rację, Fentanyl, heroina, metadon i kodeina to pikuś w porównaniu z tytoniem.
Kto kiedykolwiek pracował z "klientami", ten się w cyrku nie śmieje. A tacy kasjerzy spotykają co dzień największy przekrój społeczeństwa, a co za tym idzie - najwięcej chamstwa.
chyba nie doczytałeś, jakie jest clue tego wątku...
Jako, ze zawsze bawia mnie takie salonowe sytuacje to chcialem tylko jasnie pani wyjasnic, ze pisze sie "clou",
cos tam dzwoni ale niekoniecznie po tej stronie kanalu angielskiego co trzeba.
Jakiś czas temu chciałem kupić śniadanie w sklepie firmowym piekarni Hert, jest 5 minut po otwarciu sklepu, jestem czwarty w kolejce, trzy panie stoją na przodzie i kupują po kolei. Pani numer 1 zakupiła bułek i chleba za 15 zeta, towar skasowany, pani wyciąga 100 PLN.... Ekspedientka mówi że nie wyda, bo jest 6 rano i w kasie to ona ma ze 100 zeta w drobnych :P ofc drama jak to i w ogóle, w końcu z wielkim bólem dupy płaci kartą i wychodzi mrucząc pod nosem. Pani numer dwa robi zakupy za 9 zeta i tadam wyciąga 100 PLN, ekspedientka mine bezcenną robi, to samo, drama, sapanie w końcu zapłacenie kartą. Pani numer 3 robi dokładnie to samo zakupy za lekko ponad 10 zeta i wyciąga 100 PLN, ekspedientka zrobiła minę "a gdzie ty byłaś babo jak były dwie dramy o to samo" a ja wybuchłem śmiechem i zacząłem rozglądać się za kamerami, bo myślałem że kręcą komedie.
Ale że co, że gotówka niepraktyczna? To wina klientki, że sprzedawca nie ma rano przygotowanej kwoty do wydania reszty?
Przypomnisz, którą partię popierasz?
Wiesz logiczne jest że jak jesteś pierwszym klientem to w małym sklepie nikt normalny ci nie przyjmie ci banknotu o wysokim nominale za drobne zakupy i wyda resztę, a przy okazji pozbywając się 50% drobnych :P bo normalni klienci płacą kartą albo małymi banknotami :P Ale takie zachowanie to norma, ludzie z rana muszą sobie rozmienić i chuj w to że pracownik będzie miał problem z drobnymi :P Mnie ubawiło że te dwie baby, co kupowały po pierwszej, powinny być świadome że ekspedientka nie ma jak wydać ze 100, a jednak spodziewały się że dla nich to jednak będzie miała :P
Klient ma mieć zgodne albo może głodować bo bułek nie dostanie. Tak mówi polskie prawo.
sam sprzedae pieczywo i tez klineci placa banknotami 500 czy 100 euro za male zakupy czasami
ale zawsze rano pakuje do kasetki mnostwo drobnych by moc wydawac
przeciez wieczorem ta piekar nia ma mnostwo kasy, wiec czemu wlasciciel nie pomysli by cos zostawic na rano? wiecej niz 100 zl?
paranoja jakas
No chyba szybciej nabić na kasę wagon fajek od bzdetów na obiad.
Prawidłowe zachowanie.
Jadę tramwajem, a tam jakieś trzy dziunie, wytatuowane, włosy kolorowe, wulgarne. Z pokolenia "róbta co chceta" zapewne. Rzucają urwami na cały pojazd. Chamstwo po prostu. Brak jakiejkolwiek kultury.
Sąsiedzi notorycznie wysrywają swoje kundle pod moim oknem. Po zwróceniu uwagi- obrażeni, mówią że mogą robić co chcą. Psich fekałów oczywiście nie zbierają.
Takie przypadki można mnożyć, co się nam nie podoba i co uznajemy za chamstwo.
Mnie nie chodzi o mnożenie przypadków i pisanie książki o ludzkim chamstwie, tylko o reagowanie.
Zareagujesz? Na te przykładowe dziunie w tramwaju albo srające kundle?
Jeśli chodzi o kundle, to oczywiście kilku osobom zwróciłem uwagę i pomogło. Do jednej osoby nie dotarło, skończyło się na awanturze, napuszczeniu na mnie męża (z którym lepiej można było się dogadać) oraz na mojej skardze do spółdzielni, po której na tablicach informacyjnych pojawiły się stosowne komunikaty o obowiązku sprzątania po pupilach. Sprawa sprzed kilku lat. Nie wiem nawet czy się tu nie żaliłem;)
To pocieszne, bo jak u mnie, po ogólnej współlokatorskiej awanturze że nie chcemy gołębi - i pojawiły się ZNAKI ZAKAZU DOKARMIANIA GOŁĘBI - to babcie sypią spleśniały chleb, dla gołębi, metr dalej po prostu ;P
Dla mnie to jest jasny komunikat, gdzie mogę sobie wsadzić taki "znak" ;)
Sąsiedzi notorycznie wysrywają swoje kundle pod moim oknem. Po zwróceniu uwagi- obrażeni, mówią że mogą robić co chcą. Psich fekałów oczywiście nie zbierają.
To nie tak że nagrywasz takich telefonem i zgłaszasz na policję/straż miejską i typ łapie na mordę mandat?
Słuchaj , pouczenie poparte było paragrafem odpowiednim, więc ludzie się zmitygowali. A jak psy walą kupy, do czego mają prawo, to chodzą z woreczkami i sprzątają.
Przynajmniej ta przyzwoita większość- co cieszy.
Persecutor-- miałem trzy takie przypadki. Dwóm osobom uwagę zwróciłem i pomogło bez większej hecy. Pamiętam taki chłopak po 20-tce mówi, ja tu mieszkam/ wynajmuję kilka lat i zawsze tak robiłem. A ja mówię- no to ja mieszkam tu dłużej. Niech pan pod swoim oknem psa wypróżnia. I się zamknął.
Natomiast jedna kobieta trochę po 50-tce to za cholerę nie rozumiała, było straszenie policją (mnie, że prześladuję), potem wysłała męża (z którym normalnie pogadałem- powiedział małżonka chora na serce, pies stary. Mówię do niego- Pana małżonka chora na serce, ale mnie wytropiła pod biedronką [rzut beretem od bloku] i urządziła awanturę że ją nękam, straszyła policją. Mówię- proszę bardzo wezwać policję).
Nie robiłbym afery ze spółdzielnią, ale babsko notorycznie załatwiało psa w tym samym miejscu, akurat pod moim oknem na parterze. Urządziła sobie psi szalet, kurde. Tak tego psa nauczyła.
No ja nauczyłem się jednego w UK donosicielstwa ;) Jak mam problem który może rozwiązać policja/straż miejska to dzwonię. W różnego rodzaju kłótnie i dramy się nie wdaję, bo szkoda się denerwować. Co do srania na trawnik swie seniorki "co wiedzą najlepiej" robiły mi to samo, mimo że mają pod swoim blokiem trawnik, na uprzejme zwrócenie uwagi nie reagowały, ale mandat je naprostował. Teraz muszę żyć z faktem że jak mijam je po drodze, to mnie chcą wzrokiem zamordować xD
Persecutor--- mówilem do niej, będę zdjęcia robił i nagrywał, a ona- nie ma prawa mnie pan nagrywać. I taka gadka była- gadał dziad do obrazu...
Tak, my też się mijamy bez słowa, z jej mężem mówimy sobie dzień dobry :D
Słucham, ale nie widzę :P
Co dają te znaki? Gunfo w sumie.
Nawet jak komóreczką nakręcisz filmik, że pies robi kupę albo że gołębie jedzą spleśniały chleb - gdzie to zgłosić, żeby cię nie wyśmiano? :D Ani na policję, ani na straż miejską. A kto inny może wyciągać te paragrafy?
Ja nie jestem w ciemię bita, nie robię burzy w szklance wody dopóki nie mam podstaw/dowodów. No niestety tymczasowo nie udało mi się zebrać wartości dowodowej, więc sobie regularnie spaceruję z własnym psem, i zbieram spleśniały chleb dla gołąbków do śmieci.
Co dają te znaki? Gunfo w sumie.
Nie bo to zależy od lokalnego prawa, u mnie w mieście pies srać może, ale zasranym obowiązkiem właściciela jest gówno do woreczka i do śmieci wywalić. Za niestosowanie się mandat do 500 PLN od straży miejskiej, u mnie było wtedy bodajże 100 PLN, bo tu gminy sobie różnie mogą ustalić.
Megera- czasem chyba lepiej odpuścić, dla swojego zdrowia psychicznego. Bo w przeciwnym razie wszyscy się pozagryzamy.
Ja z kolei nie jestem typem, który by z ukrycia kręcił filmiki i zgłaszał na policję (zawracał policji głowę pierdołami). Kiedy mi się nie podoba, wychodzę i mówię głośno. Ot co.
Ja z kolei nie jestem typem, który by z ukrycia kręcił filmiki i zgłaszał na policję
Ja też, głośno i otwarcie mówiłem seniorkom że kręci się tu film, zostałem zelżony i wyśmiany. Ogólnie to i tak lepiej niż jak zrobił sąsiad, okno po drugiej stronie bloku, bo on centralnie 3 razy nasrał na wycieraczkę babie co po swoim psie nie sprzątała. No ale on ma żółte papiery xD Drama była na 3 bloki dookoła xD
No, a na koniec to nawet kierowca autobusu wstał i zaczął klaskać.
Draczku
już nie chciałam robić takiego burdello bum bum, bo w sklepie było >10 osób i na pewno każdemu się spieszyło.
Ale potrafię, potrafię. W pobliskim spożywczaku rozpisałam sobie już cały algorytm:
wkurzający roszczeniowy klient -> zdenerwowana ekspedientka -> kolejny klient, na którego zdenerwowana ekspedientka przenosi emocje -> jeszcze większe awanti -> kolejny zirytowany klient
kilka razy "zamknęłam obieg" i od paru lat w tym spożywczaku mam wręcz fory u pań sprzedawczyń, bo wiedzą, że jestem klientką nieawanturującą się ;)
Zdjęcie sąsiadki or it didnt happen
Zdziwiłbyś się, jaka ładna. 3 lata starsza ode mnie, a wygląda na dychę młodszą. :P
Drack
Jakby była godzina 17.30, byłbyś po pracy i odebrawszy dzieci ze szkoły/przedszkola, wiedziałbyś, że musisz zrobić obiad dla rodziny, odrobić lekcje z dziećmi, zrobić pranie albo prasowanie i pewnie jeszcze milion różnych bzdetów, przez co już byłbyś napięty i zestresowany - gwarantuję, że nie byłbyś wtedy atrakcyjny. Nawet ty. :P
Więc nie chodzi o bycie ciamciaramcia, tylko o efektywne zużywanie energii.
Byc moze, ale w takim razie kobitka powinna swoje zycie przemyslec, no bo co to za zycie.
Pewnie zycie jej sprawilo klopsa i trafila na takiego Annac1
Drack
No nie przesadzaj. Normalna, atrakcyjna kobieta, którą zestresował fakt, że jakiś stary robol wbija się przed nią w kolejkę po paletę fajek. Ja na jej miejscu zrobiłabym dym, ona się podenerwowała ale odpuściła, bo już pewnie myślami była w domu i sobie w głowie układała, co zrobić najpierw.
Jak wspominałam, całą drogę wracałyśmy ze sklepu razem i rozmawiałyśmy sobie chwilę, odpaliła mi się solidarność jajników. Przemiła kobietka, tylko przytłoczona życiem.
Nie no, takie ewenementy jak Annac1 to istnieją tylko w wirtualnej rzeczywistości. Prawda? PRAWDA?!
Magera, no je nie mowie ze babka napewno zla, tylko taki zapierdol jaki opisujesz, to dla mnie nie jest normalnosc. No chyba ze ona sadzi ze to normalne, wiec bedzie tkwila ww takiej sytuacji zapersolu przez kolejne x lat. Dzieci pojda w swiat a ona stwierdzi ze zycie przez palce przelecialo.
Sama sobie odpowiedz, czy ty bedac w takiej sytuacji uwazalaby sie ze to normalne?
Moze przesadzam, ale znam takich przykladow, za kobita zapir...a a ksiezunio po 8 godzinnym shifcie musi poodpoczywac az za duzo, nawet tutaj w UK.
Drack
wniosek z tego płynie jeden - musisz przyjechać do Sosnowca, bo są co najmniej dwie kobity do pocieszenia ;))))
Jakiś nawalony koleś zatoczył się na stoisko z Kubusiami, które stało akurat przy lodówkach z piwami. Później się wykłócał, że specjalnie je tam postawili, żeby klientów naciągać. No nic. Zapłaciłem za straty i poszedłem pić dalej.
standardowa akcja z biedry - stoisz w kolejce, przed tobą jakaś kobieta (najczęściej) i gdy już kasjerka kończy podliczać jej towar, właścicielka zakupów leci coś jeszcze wziąć bo "zapomniała"- Wqurw +10
Ewentualnie osoby które kupują 1 rzecz i nie mogą sobie przygotować bilonu zawczasu, tylko grzebią w tycim portfeliku szukając 10 groszy.
W biedrze akurat bardziej irytuje mnie to, że jedna kasa otwarta, druga zastawiona jakimś szitem, trzecia nie działa z braku obsługi. Koleja na piętnaście osób, a pracownicy mają to w pompie, bo przecież KASY SAMOOBSŁUGOWE. A jak ktoś chce kupić rame fajek?
Obserwuję u mnie takiego faceta co siedzi na kasie w biedrze, i widzę, że ledwo wyrabia psychicznie z powodu upierdliwych klientów. Poza tym co chwilę wołają go do tych kas samoobsługowych. Powiem szczerze, ja bym nie wytrzymał.
Czego się spodziewasz po korpo które zatrudnia personel na zasadzie potrzeba 10 osób na zmianę to zatrudnimy 8 a reszta niech zapiredala na 125% xD U mnie w biedrze to rano slalom między paletami, a i popołudniu bardzo często to samo xD Jak 1-2 osoby chore ze zmiany, bo znam te babki z biedry bardzo dobrze i często się pytam wtf takie kolejki to normą jest 30 osób do zwykłej kasy i to samo do samoobsługowych :P Urok bierdy w środku miasta :P
Fakt. Jestem tego świadomy i szczerze mi żal tych pracowników, szczególnie, że ludzie potrafią dopiec.
No praca w handlu, szczególnie w marketach biedro-podobnych to masakra, a jak słyszę tych sapaczy że jak to nie mogę zakupów zrobić w niedzielę to mi naprawdę smutno.
Jeden raz zwróciłem na głos uwagę, czy ktoś podejdzie do kasy, kiedy ewidentnie lecieli w kulki, były w pobliżu dwie osoby z obsługi niczym nie zajęte, żadna nie chciała się ruszyć. Jednak zazwyczaj jestem spokojnym i cierpliwym klientem. Czasem nawet z kas samoobsł. skorzystam choć uważam to za despekt;)
Powinni zrobic automaty na szlugi. Skanujesz kod przy samoobsludze. Potwierdzaja pelnoletnosc. Wychodzisz i wklepujesz kod z paragonu do automatu.
a jak słyszę tych sapaczy że jak to nie mogę zakupów zrobić w niedzielę to mi naprawdę smutno.
Ruch by sie rozłożył na więcej dni i byłoby lżej.
No ale chcieli koniecznie wolne niedziele, to mają.
Ruch by sie rozłożył na więcej dni i byłoby lżej.
Eh nie będę komentował, poporstu życzę z całego serca żebyś musiał na sklepie tak z rok popracować, najlepiej w lidlu xD
tak apropo biedry - 1 produkt (kawa) - paragon 35cm XD
To tak wygląda ta słynna ekologia?
Opowieść jest niestety fikcyjna, ponieważ w każdym sklepie z płazem zawsze jest tak, że pierwszy w kolejce jest typ, który czeka za hotdogiem. Paczka musi poczekać.
Dlatego nigdy tam nie chodzę, bo to jest miejsce od wszystkiego, odgrzeją ci żarcie, wydadzą paczki, zaraz badania na książeczkę sanepidowską będzie można tam sobie zrobić.
Najgorszą plagą jest pośpiech i roszczeniowość. No i kiedyś tej cywilizacji żyłka w du... pęknie, i się skończy dzień dziecka.
Jest jeszcze egoizm i patrzenie nie dalej jak czubek swojego nosa. Można to jeszcze nazwać debilizmem.
Bo jak inaczej nazwać blokowanie w korku wjazdu na osiedle? - No rzeczywiście ktoś przed ciebie pajacu wjedzie, po kiego ch... blokujesz wjazd? I oczywiście nie można w lewo skręcić w osiedle.
Nie zrozumiałem? Ktoś tego typa z fajkami przepuścił czy sam się wepchnął? ...I na szerzenie się patologii nikt odporu nie dał?
- Nie ma zgody na basz basz!
Juz lekko wciety poszedlem do delikatesow, zeby kupic wedline i ser na domowke, bo nie pomyslalem wczesniej. Wyliczylem, ze okolo 100 plastrow powinno starczyc. Godzina 21 i pani mi liczy te plastry. 3 osoby sie zebraly w kolejce, ale dostaly ode mnie po Snickersie i sie uspokily.
Kolejna rzecz która mi się w biedrze nie podoba to ciasne alejki, na domiar złego pozastawiane tu i ówdzie paletami z towarem, przez co w wielu miejscach robi się lekki labirynt. Żeby się dokądś dostać, musisz robić jakieś dziwne obejścia, lawirując jednocześnie obok innych- równie skonfudowanych- klientów. Częste są zderzenia wózkami, co po obu stronach wywołuje zakłopotanie.
Ludzie ludziom zgotowali ten los :/
W Biedrze widziałem kiedyś że ktoś ukradł klawisze WASD z klawiatury za 3 dychy... Nie mówiąc już o klockach Lego wybieranych z pudełek, czy kradzionych zabawkach z Kinder jajek.
U znajomego w sklepie stare babki potrafią kurki od kuchenek podpierd..... w biały dzień. Starsze, bogobojne zapewne babki.
Ale taki brak kultury jak co u niektórych do których dzwonię - to materiał na książkę.
Potem się dziwić stereotypowi że Polak- złodziej.
Ale taki brak kultury jak co u niektórych do których dzwonię - to materiał na książkę.
Nie ma bardziej znienawidzonego zawodu na świecie jak ankieter/sprzedawca telefoniczny. Człowiek po odebraniu telefonu dostaje + 100 do wkurwienia.
I ten typ, który był 4 w kolejce, już pluje, że mu się spieszy.
Nie pamiętam już kiedy ostatni raz spotkałem sie z taką sytuacja. W UK jest pelen luz. Panie na kasie leniwie skanują produkty, mają czas na krótką rozmowe z klientem, lub dłuższą ze znajomymi. Nikomu sie nie śpieszy. Na kasach samoobsługowych co chwile cos sie psuje, albo klient nie ogarnia maszynki, albo jedna kasierka nie wyrabia z pomoca klientom na 10 kasach, a w kolejce stac trzeba. Koleś o którym piszesz chyba by sie w UK nie odnalazł (no chyba ze w Lidlu, tak osoby pracujące na kasie mają odgórny nakaz aby zapierdalac).
Nie pamiętam już kiedy ostatni raz spotkałem sie z taką sytuacja. W UK jest pelen luz. Panie na kasie leniwie skanują produkty, mają czas na krótką rozmowe z klientem, lub dłuższą ze znajomymi. Nikomu sie nie śpieszy.
Jak chcesz bajki pisac to moze zamiast UK wpisz Madagaskar, tu jednak Polacy mieszkaja wiec weryfikacja bajek nastepuje szybko ;). Wspomniana sytuacja, wystepuje tylko wtedy kiedy na kasie siedzi ktos niesprawny, bo czasem markety takich zatrudniaja. W normalnej sytuacji obsluga kas sie uwija jak w ukropie.
Magera dawaj, moje wiejska "willa" ma wolne pokoje :p
Typowa szklanka do połowy pusta. A przecież prawdziwy sens tej historii sprowadza się do tego zdania:
I tak sobie z tą panią szłyśmy i rozmawiałyśmy, bo się okazało, że jesteśmy sąsiadkami z dwóch stron ulicy, a w sumie to prawie równieśniczki
I na tym trzeba się skupić. Spędziłaś miło czas, poznając człowieka, z którym pewnie byś normalnie nawet nie pogadała. Teraz masz znajomą sąsiadkę, może wkrótce koleżankę, może przyjaciółkę na całe życie. Może nawet coś więcej, różnie w życiu bywa, wiadomo...
I nic takiego by sie nie wydarzyło, gdyby niekulturalny pan nie potrzebował na gwałt kupić sobie fajek w sklepie.
Swoją drogą to niezłą chwilę mi zajęło zanim połapałem co to jest za sklep z tym płazem w nazwie. Jakoś odruchowo załączało mi się Dino, ale coś mi nie pasowało ;)
Teraz masz znajomą sąsiadkę, może wkrótce koleżankę, może przyjaciółkę na całe życie. Może nawet coś więcej, różnie w życiu bywa, wiadomo...
No, jak patrzę czasem na niektóre "siusiaki", to też się zastanawiam..bo różnie w życiu bywa, wiadomo ;P
DINO to gad, biedronka to owad, żabka to płaz.. co jeszcze mam ci wytłumaczyć? ;)
Trzeba sobie zachować opcje, to oczywiste.
No zoolog to ze mnie nie będzie, co zrobić.
DINO to gad, biedronka to owad, żabka to płaz.. co jeszcze mam ci wytłumaczyć? ;)
Co z Lidlem?
Rozwiązanie jest bardzo proste. Wystarczy że sklep zatrudni więcej osób i problem z głowy.
Via Tenor
Ja znalazlem na to zloty srodek... Zamawiam zakupy w internecie. Przywioza do domu i wniosa pod same drzwi.
Kuriera/kurierke widze dopiero pod drzwiami mieszkania, wiec nie jestem w stanie pomoc wsczesniej. Ale jedna, ktora do mnie czasem przyjezdza, raczej nie narzeka na brak miesni i nie sadze zeby w ogole jakiejs pomocy oczekiwala. If you know what I mean... :P
Dobra... to zreflektuje sie nastepnym razem gdy przyjedzie i zaproponuje jej kawe oraz ciacho :)
A kto normalny kupuje cos w Zabce poza fajkami albo piwem?
(i jeszcze makaronu, jak zapomnialo sie kupic w niedziele do rosolu).
Strasznie irytuje mnie chamstwo, a najgorsze że to zawsze idzie w parze głupotą. Jeśli taka osoba zostałaby obsłużona poza kolejką to najpewniej zostawiłbym zakupy na podłodze i wyszedł.
Niemcy, pandemia. Przed sklepem info: 1 klient - 1 koszyk. Ide do kasy z moim koszykiem, przede mna facet jedynie z kawa w rece.
Baba na kasie: ja pana nie skasuje, bo pan nie ma koszyka!!
Mowie facetowi: daj te kawe, kupie ci, rozliczymy sie przy wyjsciu.
Reszta kolejki: tak nie moze moze byc, to totalnie wbrew procedurom!!!
Niemcy 2020, idiotyzowane
W ktorym to niemieckim miescie i w jakiéj sieci sklepow dochodzilo do takich abstrakcyjnych scen?
A tych niekulturalnych, chamskich, roszczeniowych, bezczelnych, zapijaczonych, głupich, biednych i śmierdzących to nam podrzucili do Ojczyzny Naszej jacyś kosmici?
Czy może jednak to nasza krew, kość z kości, skała Narodowa i opoka?
REWE Eilendorf (Aachen).
Mam milion przykladow na ich… ekhm.. specyficzne podejscie, ale ten akurat ociera sie o tematyke watku
Moze to juz belgijska mentalnosc? :P
U mnie w Hanowerze obylo sie bez takich ekscesow przy kasach, ale proby wejscia na teren sklepu bez wozka odbywaly sie nagminnie. W pozniejszym czasie Penny, ALDI i REWE porozpinaly swoje wozki, zeby klienci nie musieli wkladac swoich zetonow :D
Mieszkasz we Frankfurcie? No proszę... Ja tu pracuje na dojazdach :D W wolnej chwili musze pozwiedzać tutejsze markety i poobserwować ludzi :P
Bo mogło być gorzej chyba, Radom albo Białystok.. ;P
(może kogoś pocieszyłam tymże wątkiem ;) )
Jak chcecie wkurwi* siebie, kasjerki i wszystkich stojących w kolejce to weźcie w biedronce 10 opakowań jakiś przypraw i idzie z tym do kasy samoobsługowej. Waga nie wykrywa tych opakowań i po każdym skasowaniu potrzebna jest akceptacja kasjerki.
Albo pieczywo w papierowej torbie. Wtedy kamera go nie rozpoznaje (ch... że waga się zgadza) - i wymagana akceptacja
Ogólnie od dłuższego czasu widzę że działanie kas w Kauflandzie poprawiło się, a w Stonce jest coraz gorzej.
Gorzej. Mieszkam w Bad Soden, miejscu dla ludzi o odmiennych stanach swiadomosci. Tu procz tradycyjnych niemieckich dziwakow wystepuja starzy niemieccy dziwacy. Wymykaja sie skalom.
Beispiel? Trzesaca sie babcia z chodzikiem geriatrycznym uzbrojonym w torbe zakupowa. Trzesac sie, dokonuje swoich zakupow bardzo powoli (zwykle dluzszy czas zajmuje jej potrzasanie porfelem - akcja „drobniaki“). Po czym odchodzi/odjezdza tym swoim chodzikiem. Ale nie w sina dal, tylko…. pakuje to do bagaznika swojego samochodu i odjezdza. Tak, ze ten…
U mnie po za Ropuchą, to jeszcze Stonka jest magnesem na wszelkiego rodzaju przedstawicieli i krzewicieli kultury wyszszej.
Jeszcze za oficjalnej pandemii (jakieś 2 tygodnie przed terminem jej zakończenia) w Dino spotkałem typa co się zaczął pluć że mu chce zeskanować dane z karty bo stałem w kolejce za nim jakieś 1,5m i że on mi rozkazuje przesunąć się pod ścianę żebym nie miał zasięgu, a jak tego nie zrobię to on polycje wezwie.
Ekspedientka która nomen omen już tam nie pracuje wskoczyła między wódkę i zakąskę i do mnie że mam mu nic nie skanować bo to nielegalne, popatrzyłem jak na debili, wydusiłem tylko z siebie że jego kopiejki mnie nie interesują i nic nie zamierzam skanować, spisywać ani nic, ale pod żadną ścianę łazić nie będę bo nie jestem psem a płacącym klientem. Dziad jeszcze coś się odgrażał że mnie na parkingu dorwie ale skończyło się tylko na rzucaniu nienawistnych spojrzeń.
Przespałam się z problemem, emocje jeszcze do końca nie zeszły. Jestem wam winna wyjaśnienie, bo po wątku patrząc, może się wydawać, że jestem jakąś frustratką, albo babą szukającą atencji, albo suczą.
We wczorajszej sytuacji najbardziej zbulwersował mnie fakt, że to sprzedawczyni/właścicielka sklepu odeszła od kobitki, tłumacząc debila od wagonu fajek "bo pan jest po pracy i mu się spieszy". WTF? Klientów-debili nie brakuje, nigdzie, ale wypadałoby jakoś z tym sobie ASERTYWNIE radzić i umieć ocenić (że dziad z wagonem fajek to nie jest klient priorytetowy i z czystej przyzwoitości powinno się uszanować prawo kolejki).
Zrobiłam sobie rachunek sumienia i wyszło mi na to, że w ciągu ostatniego pół roku to miałam co najmniej 4 sytuacje, gdzie skończyło się awanti. Przy czym ja zawsze byłam stroną reagującą, a nie prowokującą.
Jak mi kiedyś typ wjeżdżał wózkiem w Biedronce w zad, bo jego zdaniem za wolno wykładałam swoje zakupy na taśmę (a taśma była pełna bo kobiecinka przede mną robiła wielkie zakupy) i mnie okraszył "cooo paaanii, tak stoi jak krowa?!" - tak się odwinęłam, że już więcej się nie odezwał.
Piszecie, że bycie sprzedawcą bywa straszne - no, bywa. Pod domem mam spożywczaka z serii Lewiatan. Ekspedientki chodzą zwykle wściekłe jak osy. WCALE im się nie dziwię. Jak mają przed sobą 5 osób pod rząd z cyklu "ja to nie wiem, jeszcze się zastanowię", "a jeszcze mi się coś przypomniało", "co pani tak wolno kasuje, ciężko pracować?", "a dlaczego tu jest tak ciasno i towar niewyłożony" etc etc, to jest to dla mnie kompletnie zrozumiałe, że dla szóstej osoby (choćby była przesympatyczna) one już siły po prostu nie mają i lecą na wiecznym podk..wie.
Koleżanka siedzi na kasie w biedrze. Jak mi opowiedziała historię, jak jakiś typ wylał jej śmietanę na twarz (!) bo był wielce z czegoś niezadowolony, to zamarłam. I jeszcze tłumaczenie "nie mogłam nic zrobić, musiałam to przyjąć na klatę, bo inaczej to by mi z premii potrącili". No do cholery, chyba w takich przypadkach wypadałoby okazać odrobinę człowieczeństwa i nawet będąc osobą postronną, zareagować.
Tymczasem ludzie uwielbiają odwracać wzrok.
Nie czuję w sobie misji, nie czuję się "lepsza" - po prostu uważam, że warto być "aktywnym społecznie" - świata to nie naprawi, ale może komuś będzie milej.
ŻYCZLIWOŚĆ, to jest słowo-klucz. I trochę elementarnej empatii.
(a tak poza tym, to jestem przemiła, i siedząc za kierownicą zawsze "wpuszczam" ;) )
...zbulwersował mnie fakt, że to sprzedawczyni/właścicielka sklepu odeszła od kobitki, tłumacząc debila od wagonu fajek "bo pan jest po pracy i mu się spieszy". WTF?
Pewnie typ był znajomym pani i tyle, tu też jest kwestia ile czasu zajęło sprzedanie tego wagonu fajek, bo tego tu nie napisano. Bo jak 30 sekund to nie wiem o co drama, ja jak po fajki stałem to nieraz ch... mnie strzelał jak ktoś sobie przyszedł rachunki zapłacić i jeb 5-10 min stania.
Koleżanka siedzi na kasie w biedrze. Jak mi opowiedziała historię, jak jakiś typ wylał jej śmietanę na twarz (!) bo był wielce z czegoś niezadowolony
Wow no to jakieś zoo tam gdzie mieszkasz?
Bo jak 30 sekund to nie wiem o co drama, ja jak po fajki stałem to nieraz ch...
po pierwsze, o to, że typ się pluł jeszcze stojąc w kolejce, ale okej, może po prostu sobie coś tam skomentował pod nosem, bo nie wiemy co to znaczy plucie.
ale po drugie i ważniejsze to typ, z tego co rozumiem, wjebał się w kolejkę na chama przy aprobacie kasjerki. przecież mógł zapytać JAK CZŁOWIEK czy może wejść przed Panią, bo ma tylko papierosy i zajmie to sekundę. ja tak robię, kiedy mam tylko chleb, a widzę przed sobą pełen koszyk zakupów i jeszcze nikt nigdy mi nie odmówił.
Nie no, widać Magera dobra babka z Ciebie i w Polsce takich brakuje ;)
Ps, wyedytuj ostatnie zdanie proszę bo jeszcze wcześnie a mi głupie skojarzenia do łba lecą ;)
przecież mógł zapytać JAK CZŁOWIEK czy może wejść przed Panią, bo ma tylko papierosy i zajmie to sekundę. ja tak robię, kiedy mam tylko chleb, a widzę przed sobą pełen koszyk zakupów i jeszcze nikt nigdy mi nie odmówił.
zielele no w normalnych częściach kraju to pewnie ludzie tak się zachowują, jeszcze nigdy nie byłem światkiem że ktoś normalny po prostu wlazł bez pytania na przód kolejki. Ze dwa razy widziałem popitych kryminalistów jak to zrobili, no ale jakoś nie widziało mi się robić z tego problemu, bo bez rękoczynów by się nie obeszło.
Persecutor
Pewnie typ był znajomym pani i tyle
Też podejrzewam "kolesiostwo"
tu też jest kwestia ile czasu zajęło sprzedanie tego wagonu fajek
No krótko przecież. Ja sama miałam wczoraj dwa produkty w koszyku, mimo to byłam w stanie spiąć dupę i zupełnie mi nie przeszkadzało, że kobieta przede mną ma większe zakupy. Wychodzę z założenia, że "byłaś druga, to stoisz i uczciwie czekasz".
Wow no to jakieś zoo tam gdzie mieszkasz?
Akurat sytuacja z koleżanką "od śmietany", to z Kostrzyna n/Odrą.
zielele
bo nie wiemy co to znaczy plucie
Jakby sobie komentował pod nosem, to bym nie pisała wątku. Typ po prostu w pewnym momencie się wbił i zaczął machać wagonem przed nosami (sprzedawczyni, klientom), w trakcie, kiedy ta sympatyczna kobieta była w połowie kasowania, "bo ja nie bendem czekał, bo ja tylko te papierosy chcem".
Drack
dopóki ci ciśnienie nie skoczy, to nie będę edytować ;)))
że dziad z wagonem fajek to nie jest klient priorytetowy
W Żabce?!
Oczywiście, że jest. :) Te sklepy utrzymują się tylko ze sprzedaży alkoholu i fajek, w niektórych lokalizacjach to pewnie jeszcze hot-dogi robią wynik.
W Żabce?!
Oczywiście, że jest. :) Te sklepy utrzymują się tylko ze sprzedaży alkoholu i fajek,
Ty tak na serio? W żabce kurwa wszystko -+30% do ceny z normalnego sklepu, tylko na fajkach i alko ceny są urzędowe więc nie przycinają za wiele. To że mają na tym duży obrót, to logiczne patrząc na godziny w jakich operują. W żabce to oprócz alko/fajek kupuje coś raz na ruski rok, najczęściej jak czegoś braknie i muszę to mieć, np śmietany :P
Z całym szacunkiem, ale weźcie pod uwagę, że społeczeństwo polskie składa się z tysięcy podgrup reprezentujących różne wartości, ambicje, światopogląd, grupy społeczne oraz podejście do życia.
Twierdzenie że w Polsce nie ma kultury czegokolwiek, czy że nie ma w Polsce kultury picia, to tak naprawdę, rozpatrywanie tego społeczeństwa przez Pryzmat konkretnej grupy społecznej która nas otacza. Jest to klasyczny przykład, rozpatrywania rzeczywistości, poprzez Pryzmat własnej tak zwanej bańki.
No pewnie! Może zróbmy normę ze srania pod drzwiami bo w czyjejś podgrupie jest to praktykowane.
Drackula no ale tak w wątku o alko sporo ludzi robi, dla nich ktoś kto wypija piwo dziennie = menel napierdalający wódkę dzień w dzień od 20 lat :P
No chyba nie zostałeś dobrze zrozumiany, może za mało napisałeś?
Ja np. od nikogo nie wymagam, żeby czytał Prousta, słuchał Mozarta i znał się na fizyce kwantowej. (sama zresztą tego nie robię i nie umiem)
ALE.
Jak ktoś mnie osobiście, albo mnie będącą świadkiem, wjeżdża z jakimś poziomem agresji/nieprzyzwoitości, to czuję mentalny obowiązek, żeby stawić temu czoła, przeciwstawić się a nie odwracać wzrok. Nie obchodzi mnie wówczas, kto jest na jakim poziomie intelektualnym - uważam, że pewne obowiązkowe zasady funkcjonowania w życiu społecznym powinny być zachowane niezależnie od uwarunkowań.
uważam, że pewne obowiązkowe zasady funkcjonowania w życiu społecznym powinny być zachowane niezależnie od uwarunkowań.
I wtedy wchodzi jakiś forumowy prezes, i mówi, tak jak Killer, że "ma wszystko w du*pie"
Niestety, ale jak jesteś w czymś dobry albo masz siana jak lodu, to możesz więcej
Również tak samo błędem byłoby określanie kultury Polaków na podstawie zachowania jakiś bardzo wychowanych osób Całujących w rączkę, przepuszczający przodem damy Itp itd. Ani jedno ani drugie nie opisuje Polaków jako takich.
Jeśli dobrze rozumiem, ten wątek wziął się od tematu o braku kultury picia w Polsce. A ja się pytam, jak porównać młode pokolenie ze starym gdzie te przyzwyczajenia alkoholowe, są zgoła odmienne.
Ze zdziwieniem przyjąłem, że Drakula absolutnie kompletnie na opak zrozumiał moją wypowiedź.
rozumiem, że chodzi ci o to, że nie warto generalizować?
Oczywiście, że nie warto, ba, jest to strasznie niesprawiedliwe. Ja zresztą nigdzie do tego nie dążę - i myślę, że każdy dojrzały, dorosły człowiek zna różnicę.
Może tytuł wątku wydał się prowokacyjny (przyznaję, tak mi pasowało stylistycznie), ale od wczoraj chodzi mi tylko o to, by podnieść głos, że pewne zachowania należy głośno potępiać. I że bardzo się dziwię, że mało jest osób, które wchodzą w interakcje (nawet jeśli oni sami są przez to "poszkodowani").
Ktoś ma jakieś ciekawe sklepowe historyjki do opowiedzenia?
Przypomniały mi się dwie znane sceny z filmu "Dzień Świra"
https://www.youtube.com/watch?v=zW9q0Q1Rrmk
W minioną niedzielę miałem bardzo podobną sytuację. Kolejka na kilka osób, a ja wpadłem tylko po coś do picia. Nie zastanawiając się ani chwili podszedłem do samoobsługowej kasy, skasowałem to co miałem, zapłaciłem i wyszedłem. Całość nie zajęła mi dłużej niż minutę, a ludzie patrzeli się na mnie jak na kosmitę, chyba kasy samoobsługowe w żabkach to dla ludzi nowość, nie wiem
Córka pracuje na kasie. Przychodzi kobieta z pytaniem czy mają rozmienić 200 zł. Grzeczna odpowiedź: przepraszamy ale nie. Kobieta jak to mówi córka zaczęła się "pruć", więc domyślam się że padły nieprzychylne komentarze i za chwilkę była przy kasie z jakąś popierdółką za 3 zł i banknotem 200 zł w ręku.
Nie pamiętam jak to się skończyło ale była karczemna awantura, trzeba było wzywać kierownika zmiany.
A co mnie "irytuje" w sklepie? Jedna kasa czynna. Kilka osób w kolejce przed mną kilka za mną. Wychodzi gdzieś z zaplecza kasjerka i krzyczy; zapraszam do drugiej kasy. Koniec kolejki zrywa się biegiem do drugiej kasy. Może ja jestem dziwny ale to nie tak chyba powinno wyglądać.
w ramach możliwości to myślę, że utrzymanie kolejności z pierwotnej kolejki byłoby okej.
wiadomo, że jak ktoś ma już wypakowane zakupy i czeka na swoją kolej to nikt nie będzie czekał aż on się spakuje i przejdzie do kasy obok, ale dobrze jest przepuścić kogoś kto był przed Tobą, żeby był też przed Tobą w kolejce numer dwa.
Widziałem chyba że 2 razy w lidlu.
Raz głośniej skomentowałem: “jak bydło…” bo rzucili się jakby złote jaja w kasie rozdawali.
zielele
to my chyba żyjemy w innych krajach ;)
tzn. osobiście rozumiem i popieram, ale ja po prostu jestem osobą która już od dobrych kilku lat ma w sobie ten "kolejkowy stoicyzm".
Chyba z milion razy byłam świadkiem "za chwilę otworzy się kasa numer 2" i te same milion razy widziałam, jak odrywa się ogon kolejki i pędzą jak wściekłe psy, kto pierwszy.
Ale nawiązując do "jazdy na suwak" - przecież od pewnego czasu jest to OBLIGATORYJNE. W sensie, niestosowanie się jest karalne. Myślisz, że dużo się na drodze poprawiło? Ni uja. Sporo km robię i widzę, co się dzieje, jeszcze pal licho jakieś seicento albo "cipę w tipo", ale jak jakiś zawodowy kierowca TIRa leci sobie ze mną w kulki, to dostaję białej gorączki (i tylko sobie wtedy myślę, że mam nadzieję że to nie nasz Mutant ;) )
Chama zasad nie nauczysz.
A co dopiero w sklepie..
no tak, zyjemy w innych krajach.
ale nie do konca rozumiem - to widzisz takie zachowanie, ale Ty tak nie robisz czy w ogole go nie widzisz?
ale co byś chciał, "jazdę na suwak"? :D
Hahhahha . Dobre :)
w ramach możliwości to myślę, że utrzymanie kolejności z pierwotnej kolejki byłoby okej.
Tak to właśnie widzę.
Ja zawsze chwilkę odczekuję czy ktoś przede mną nie idzie do drugiej kasy. A nawet jak się chwilkę ktoś zgapi to i tak wpuszczam go przed siebie i mówię "pani/pan był przede mną".
no tak, zyjemy w innych krajach.
Muszę skończyć z tym forume, bo wychodzi na to, że wszyscy moi najlepsi koledzy i dyskutanci są emigrantami ;P
Dużo obserwuję. Od pewnego czasu mam fabrycznie nastawioną funkcję "życzliwość". Czy to w kolejce, czy jadąc autem, o pracy zawodowej to nawet nie wspomnę bo to mus absolutny. Staram się nikogo nie oceniać przedwcześnie, tylko po prostu żyć tak, działać tak, by raczej było miło wszystkim. NO CHYBA ŻE ktoś mnie sprowokuje jakimś swoim zachowaniem, nieodpowiednim komentarzem, krzywym spojrzeniem - oj, mam bardzo krótki lont, odpalam się w sekundę i zrzucam napalm.
Magera nie martw się, nie jesteś sama. Też nam krótki lont ale na szczęście nie mam pozwolenia na broń .
Choć nie raz temperatura skoczyła jak w filmie Falling dawn.
Draczek
dlatego serce mam rozdarte, bo choć żal, że nigdy się nie spotkamy, to myślę sobie, że z naszymi temperamentami pozabijalibyśmy się w 3 minuty ;)
Znalazłoby się trochę tego. Niestety buractwo obserwuje z dwóch stron (klientów i obsługi sklepu).
Szczyt buractwa jakiego świadkiem byłem, to chyba ta sytuacja z przed kilku miesięcy. Pani w kasie uśmiecha się do klienta i rzuca uprzejme "dzień dobry". Burak klient nic nie odpowiada. Z początku w ogóle nie rejestrowałem sytuacji, dopóki kasjerka nie powtórzyła "dzień dobry" (trzeba zaznaczyć, że dość cichy miała głos) a burak jak się wydarł "co Pani robi?! Ja nie chcę Pani odpowiadać". Zamurowało mnie.
Wkurzają mnie burakowate zachowania obsługi typu:
-podchodzę grzecznie zapytać gdzie znajdę jakiś towar, bo szukałem i nie mogę znaleźć. Kasjer/kasjerka bez żadnego "dzień dobry", "me" ani "be" czy choćby "pocałuj mnie w dupe" idzie w sklep. Chce mi pokazać gdzie jest ta rzecz co szukam? Ostentacyjnie mnie zlewa czy co? Wystarczyłoby proste "dzień dobry, w tej i tej alejce" albo " dzień dobry, zaprowadze Pana".
Ktoś ma jakieś ciekawe sklepowe historyjki do opowiedzenia? ;)
Raczej nie, zazwyczaj się szybko wchodzi, jak najszybciej brać to po co się przyszło i jak najszybszy możliwy wypad.
Nie wiem czemu ale scenka z kebaba się przypomniała - >
https://www.youtube.com/watch?v=ptr7WSfE1wg
A mnie wku*** jak jest pare osób w kolejce i przychodzi facet tylko z chlebkiem, który pyta się pierwszej osobie czy go wpuści i ta osoba decyduje za wszystkich bo reszta wtedy też jest w plecy o tego jednego klienta, a nie tylko ta pierwsza. Dlatego dla czystego sumienia zawsze mówię, że jak reszta, która jest w kolejce się zgodzi to proszę bardzo.
Sąsiad nuworysz, a na co dzień babą orze niczym Naszą Szkapą.
Jak przypaliła krupnik, to jej gałki w kuchence powykręcał i wrzucił na insta zdjęcia - "teraz to powtórz, stara"
Naprawdę ktoś myśli że idąc do żabki spotka się z jakąkolwiek kulturą? Mimo że to są drogie sklepy, to jest to zbiorowisko wszechobecnej patoli na każdym osiedlu tym bardziej że są czynni nawet w niedzielę co zwiększa ruch takich delikwentów. Też czasem bywam, ale ogólnie nie lubię tych sklepów bo nie dość że człowiek styka się z marginesem ze strony klientów to jeszcze często sprzedawczynie wyglądają jak z zakładu karnego o zaostrzonym rygorze jak to jest u mnie we wszystkich kilkunastu żabkach które mam sto metrów jedną od drugiej. Niektóre budynki ze sklepami na dole potrafią mieć ze trzy takie sklepy każdy z innej strony.
To akurat też prawda, nie daleko mieszkam że tak powiem bloków 'awaryjnych' wiadomo co to za blok, co drugi dzień policja, leją sie po mordach, co czwarty niebieska karta i jest jedna żabka na osiedle i niestety ci co nie pracują to tam siedzą przez 3/4 dnia, łysi i wydziarani, a odezwij się coś to się w szpitalu można znaleźć xD co chwila kogoś policja zawinie a za dwa dni gość już jest z powrotem.
Witam ponownie, WofDale :) Nie mogę się zgodzić. To co robisz, to uogólnianie.
człowiek styka się z marginesem ze strony klientów
Nigdy tego nie doświadczyłem.
sprzedawczynie wyglądają jak z zakładu karnego o zaostrzonym rygorze
To już trolling z Twojej strony (nie pierwszy raz). Nieprawda, bo często widuję tam piękne i młode, miłe dziewczyny.
Via Tenor
Zycze powodzenia na nowym koncie.
Mam tez nadzieje, ze wyciagnales wnioski ze swojego wczesniejszego zachowania i nie popelnisz tych samych bledow.
Kultura kierowców w Polsce.
NIE JEST TAK ŹLE.
Owszem, na trasie nie raz trafiam na jakiegoś pajaca którego pewnie dopiero kula w łeb by czegoś nauczyła ale zasadniczo nie jest źle.
Ba, to jak się rozstępują przed światłami jest naprawdę budujące.
kolejka na pół powierzchni, bo jakaś pani chciała odebrać sobie paczkę i sprzedawczyni nie mogła znaleźć tej paczki 15 minut dokładnie! Miałem tak samo 3 razy, a zwykle pod płazem kupuje tylko fajki. Teraz - tez tylko po papierosy - chodzę do organica, w sumie minuta drogi dłużej, ale cała wycieczka i tak trwa krócej.
Jeśli czegokolwiek, to może słów kilka o zachowaniu w kinie.
Akurat pod tym względem w Polsce nie jest wcale tak tragicznie ;)
Fakt, jak prymitywnie ludzie zachowują się w eNeLu na sali, jest dla mnie jednym z większych rozczarowań emigracyjnych :D Przez 10 lat na palcach jednej ręki mógłbym policzyć seanse, na które ludzie przyszli, aby obejrzeć film, a nie zrobić bydło.
Głośne rozmowy, dzikie wrzaski, wykrzykiwanie "śmieszne" żarty, świecenie telefonem, kopanie po fotelach oraz gówniaki, które z korytarza wbiegają na tył sali, drą japę i natychmiast z niej wybiegają ku uciesze reszty towarzystwa czekającego na zewnątrz. To wszystko sprawia, że mocno czuć tu takim zoo, więc do kina chodzę obecnie sporadycznie, a jeśli już, to na poranne weekendowe seanse, bo wtedy największa szansa, że na sali będą jednostki, które faktycznie przyszły obejrzeć w spokoju wyświetlany film. Wbrew pozorom ten problem nie dotyczy wcale tylko i wyłącznie dojrzewającej młodzieży.
Nie miewałem takich atrakcji w kinach w Polsce kiedyś, nie miewam również dziś, kiedy wpadam w trakcie urlopu (może mam po prostu szczęście) :D
Ja w ogóle nigdy w kinie nie miałem jakiś skrajnych sytuacji, a wiele osób w Polsce pisze, jaki to niby w kinach syf i brak kultury... Może na wschodzie mało kogo stać na kino, a w każdym razie lepiej taka kasę wydać na Harnasie?... To by znaczyło, że aby podnieść poziom kultury w kinie, NL muszą mocno zbiednieć :)
W Germanii jest to samo. Bydlo... Pojscie do kina w godzinach wieczornych to kompletne nieporozumienie. A gdy idzie sie do kina w weekend, to ma sie wrazenie, ze ludzi przeteleportowano z epoki kamienia lupanego. Od jakiegos czasu wybieram seanse, ktore odbywaja sie najwczesniej. Abigail ogladalem o 12:30... i o dziwo sala byla calkiem sporo zaludniona :D
Ale z polskich kin pamietam to samo. Rozmowki, halasowanie opakowaniami z chrupkow, siorbanie Coli przez slomke, kopanie w fotele.
Zależy jeszcze w jakim kinie, jeżeli przykładowo takie Cinema City przy centrum handlowym pokroju łódzka Manufaktura to raczej nic mnie nie zdziwi. Również repertuar pewnie ma jakiś wpływ jaką widownię zgromadzi. Kilka lat temu po długiej przerwie nakłoniłem siebie na powrót ale tym razem do małego, kameralnego kina. Nie spotkałem się dotychczasowo z żadną formą zdziczenia obyczajów :)
Paudi
już się nie mogę doczekać odwiedzin :D Myślę, że to będzie trip totalnie przewartościowujący mój światopogląd ;) I koniecznie musimy iść do kina, ja lubię zoo :D
Ale tak serio, w kinie od czasów pandemii jestem prawie wcale (odzwyczajenie się), ale kiedyś bywaliśmy regularnie, kilka razy w miesiącu, na seansach wieczornych, w sieciówce. Owszem, nie zawsze było idealnie pod względem zachowania publiki, ale nie były to sytuacje które podnosiłyby mi ciśnienie. W zasadzie to tylko jedną sytuację pamiętam, sprzed lat, że "młodzież" zachowywała się na tyle ordynarnie, że chciałam wstać w trakcie seansu i powiedzieć "albo się uspokoicie, albo wypier)#I$". Ogółem jednak bez tragedii.
Kina kameralne/studyjne to zaś kompletnie inna para kaloszy, tam się czuję co najmniej jak w filharmonii :) Niby wszystko normalnie, ale ten klimat kultury wyższej czuć aż w powietrzu.
Goozys
Rozmowki, halasowanie opakowaniami z chrupkow, siorbanie Coli przez slomke, kopanie w fotele
czekaj, czekaj... ktoś tu na forumie pisał, że przed seansem (Abigail chyba) idzie po popcorn i dużą colę.. ;) (mam nadzieję, że nie siorbiesz :P)
Owszem, nie zawsze było idealnie pod względem zachowania publiki, ale nie były to sytuacje które podnosiłyby mi ciśnienie.
Dokladnie. Na co popoularniejszych seansach w multipleksach siorbanie, czy chrupanie popcornem traktowalem jako swego rodzaju "dodatek", ale nigdy nie mialem sytuacji tak mocno irytujacych, jak tutaj.
Myślę, że to będzie trip totalnie przewartościowujący mój światopogląd ;)
Na pewno w prosty i przystepny sposob przekonasz sie, ze caly ten Zachod w wielu aspektach nie jest az tak bardzo cywillizowany, jakby sie moglo wydawac xD
Popcorn? Oczywiście... przecież w kartonowym kubełku jest właściwie bezszelestny i jeżeli nie konsumuje się go jak świnia w korycie, to nikt nikomu nie będzie przeszkadzał.
Coca-cola? Oczywiście... Ale tu cie zaskoczę. Gdy w kubku już mam końcówkę, to nie zasysam resztek przez słomkę, tylko ściągam wieczko i po prostu wypijam.
Jest wiele sposobów na to, żeby innym osobom w kinie nie uprzykrzać seansu.
A moja największa zmora są Nachos z serowym dipem. Raz, serwowane są w beznadziejnych plastikowych tackach, które uginają się pod ciężarem zawartosci i okropnie hałasują. Coś jak te gówniane opakowania z Paluszkami. Dwa, okropny smród serowego dipu jest dla mnie nieakceptowalny. Jeszcze tylko brakuje żeby w ofercie kina pojawiły się kanapeczki z paprykarzem :/
Jeszcze tylko brakuje żeby w ofercie kina pojawiły się kanapeczki z paprykarzem :/
Mam lepszy patent - kanapeczki z wurstem i jajkiem na twardo :D
To by wchodziło mega dobrze, i to zarówno w PL, jak i DE :D
Ło panie, dokładnie tak. Najgorzej jest na maratonach filmowych. Zawsze je lubiłem i nie powiem, nawet 20 lat temu było na nich wesoło, ale jednak nie było tematu, żeby połowa ludzi była najebana już przed wejściem, a większość polewa sobie w trakcie seansów.
Dodaj jeszcze do tego coraz bardziej pogarszającą się jakość obrazu w kinach i dla mnie ten sposób ogladania filmów już w zasadzie traci sens. Wolę streaming.
Goozys
Czy w Germanii autentycznie wszystko jest zdubbingowane, czy mozna wybrac wersje oryginalna z napisami? :D
A moja największa zmora są Nachos z serowym dipem.
Tu nie sa az tak popularne i najczesciej zalegaja w tych samoobslugowych automatach.
Mam lepszy patent - kanapeczki z wurstem i jajkiem na twardo :D
Zamien wursta na szynke, dodaj warzywa i masz typowa niderlandzka broodje gezond :D
Są seanse z oryginalnym udźwiękowieniem. Jest ich jednak niewiele (zależy od dystrybutora filmu) i zazwyczaj o mało sensownych porach. Z początku tylko na takie chodziłem, ale po ponad 15 latach jest mi to teraz obojętne. Czasem nawet się zdarzy, że wersja niemiecka przewyższa oryginał.
wersja niemiecka przewyższa oryginał
to najdziwniejsze zdanie, jakie dziś przeczytam ;)
Trudno mi to sobie wyobrazić poza kreskówkami... Chociaż może na zachodzie, gdzie dubbing jest powszechny niczym u nas lektor, lepiej się do niego przykładają... w internetach krążą jednak raczej dowody na odwrotną sytuację.
Ta Polska nie byłaby jak widać taka zła - kraj wspaniały, tylko ludzie k.... :P
Dla mnie Bruce Willis czy Hugh Lauire lepiej brzmia z niemieckim synchro.
nie wiem co gorsze, polski lektor czy niemiecki dubbing ;) Uszy mi tak samo krwawia
te filmiki to jakieś przycięte, na bank za chwilę dałoby się słyszeć strzały :P
E tam.. nie znacie sie.
Kupował papieroski, ale to nie jest istotne, bo nie wiesz dokąd się śpieszył. Mógł mieć bardzo ważny powód by się śpieszyć, bo to totalnie oddzielna sprawa co kupował.
Bullz
ta, "a gdyby tu było nagle przedszkole, w przyszłości?" - plis.
Poza tym babeczka sprzedawczyni sama klienta wyjaśniła, że jest ZMĘCZONY bo wraca z pracy.