W Star Wars: The Acolyte zatrudniono scenarzystkę, która nigdy nie widziała Gwiezdnych wojen. Showrunnerka tłumaczy się z decyzji
"Takie podejście do tematu wydaje się dość odważne."
Pomiędzy odwagą a głupotą jest tylko cienka linia.
Ja na prawdę nie rozumiem dlaczego ten kretyn bob dalej jest dyrektorem Disneya ... Disney od kilku lat strzela sobie w stopę i traci na tym mnóstwo pieniędzy bo woli robić filmy nijakie i poprawnie politycznie. Po co? Skoro oni ciągle tracą na tym. Czy na prawdę tego typa nie można w końcu wyjebać ze stanowiska tylko musi wszystko psuć??! Ja chce TYLKO oglądać filmy a nie patrzeć na poprawności polityczne co chwile na ekranie ...
Podobno bob też miał problem z tą grą o łowcy nagród i to podobno przez niego została ona anulowana ... Serio niech ktoś w końcu pójdzie do rozum do głowy i niech wypierdoli całe szefostwo disneya i niech w końcu zatrudnią ludzi z pasją do gwiezdnych wojen czy marvera a nie ciągle że ma być murzyn, gej czy silna niezależna baba ...
Ja na prawdę nie rozumiem dlaczego ten kretyn bob dalej jest dyrektorem Disneya ...
Dlatego:
https://www.statista.com/statistics/224397/quarterly-revenue-of-the-walt-disney-company/
Disney od kilku lat strzela sobie w stopę i traci na tym mnóstwo pieniędzy
Czyzby IBZD? Statystyki (podane wyzej, chociazby) mowia, ze Disney z roku na rok zarabia coraz wiecej... (minus tąpnięcie w czasie pandemii).
Bob Iger jest uważany za jednego z najlepszych obecnie żyjących CEO, to wciąż chłop korporacja, ale Disney nie ma lepszego, już raz poszedł na emeryturę i oddał władzę Bob Chapekowi i była to jego najgorsza decyzja która skończyła się osłabieniem firmy.
Asmodeus -> tamten wykres ma o wiele mniejsze znaczenie niż ten
https://www.statista.com/statistics/224415/quarterly-net-income-of-the-walt-disney-company/
Dlatego wartość firmy spadła o ponad 40%, dlatego są wojenki w zarządzie o 12 dyrektorów, żeby wypier.... twórców tego epic faila jakim jest disney od paru lat między innymi kathleen kennedy która zamordowała SW.
Damn, ale faila walnalem :). Revenue vs net income, oops!
Ale spoko, wywali sie szeregowych pracownikow, bo za duzo pieniedzy na nich idzie, wszak zarzad sie wyżywi XD
Damn, ale faila walnalem :). Revenue vs net income, oops!
Dla inwestorów liczy się czy Revenue przekłada się na net income, Firma o dużych dochodach i małych zyskach nie jest zbyt ciekawą opcją, bo z zysków inwestorzy mają hajs.
Ale spoko, wywali sie szeregowych pracownikow, bo za duzo pieniedzy na nich idzie, wszak zarzad sie wyżywi XD
No to nie lepiej zacząć robić dobre filmy i seriale, zamiast wydawać 11 filmów/seriali z czego 9 to flopy które przyniosły w sumie 2 mld strat? Duże zyski przynoszą dobre filmy/seriale dlatego wojna jest o dyrektorów, bo chcą tęczową mafie wypierd... i skupić się na robieniu dobrych rzeczy xD
Trzeba mieć coś nie tak z głową aby być fanem obecnym Disneya i tych ich marek które wykupili.
"Takie podejście do tematu wydaje się dość odważne."
Pomiędzy odwagą a głupotą jest tylko cienka linia.
Jej nieznajomość Gwiezdnych Wojen mnie nie martwi, w końcu w mojej ocenie najlepsze dzieło z tego uniwersum, czyli Andor, stworzył Tony Gilroy, facet przyznający całkiem otwarcie, że SW nie oglądał, bo go nie lubi. Bardziej problematyczne jest to, że ostatnimi czasy Disney lubi zatrudniać ludzi bez dorobku i doświadczenia, którzy zwyczajnie nie potrafią ogarnąć pisarstwa na potrzeby projektu tego kalibru. Czy w tym przypadku będzie inaczej? Jestem raczej sceptyczny, ale serialu jeszcze nie skreślam.
A to ty broniłeś tego czegoś w poprzednim wątku https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=16468473&N=1
Idealny przykład ślepego fana SW, którego Disney i KK robią na sucho. Swoją drogą gdybyś chociaż ogarniał w 10% to co dzieje się z i wokół SW to wiedział byś że:
= KK, showrunnerka to super feministki z czym się nie kryły nawet na imprezie Star Wars, gdzie po raz pierwszy ujawnione ten serial.
- Obsada to nic innego tęczowy i kolorowy nie-binarny alfabet który nie oglądał żadnych SW
- Ekipa serialu dumnie krzyczy że serial pokażę że w tym świecie "black people" mogą czuć się bezpieczni.
I swoje zdanie podtrzymuję, bo czystym debilizmem jest wyciąganie daleko idących wniosków na temat jakiegokolwiek dzieła filmowego, opartych na trwającym niespełna 2 minuty trailerze. Co innego być sceptycznym czy zdystansowanym, a co innego mieszać z błotem na podstawie wyłącznie własnych uprzedzeń i urojeń.
I dlaczego Disney miałby mnie "robić na sucho"? Bo podoba mi się doceniony przez fanów i krytyków Andor albo Bad Batch?
Jej nieznajomość Gwiezdnych Wojen mnie nie martwi, w końcu w mojej ocenie najlepsze dzieło z tego uniwersum, czyli Andor, stworzył Tony Gilroy, facet przyznający całkiem otwarcie, że SW nie oglądał, bo go nie lubi.
Ta tylko ten serial mógłby się odbywać w świecie Star Trecka i nikt by nie zauważył zmiany. Serial był dobry, ale jeśli chodzi o świat SW był generyczny do bólu. O wiele więcej czerpał ze świata SW Mandalorian przez to wielu, jak i mnie podobał się o wiele lepiej, no pierwsze dwa sezony, bo s3 to bieda xD
Ta tylko ten serial mógłby się odbywać w świecie Star Trecka i nikt by nie zauważył zmiany
I to jest moim zdaniem największa jego zaleta. Twórcy dzieł osadzonych w uniwersum Star Wars zwykle piszą jakąś bardzo prostą i sztampową historyjkę z czarno-białymi, prostymi jak budowa cepa postaciami, a potem oklejają ją elementami charakterystycznymi dla tej franczyzy, żeby zadowolić fanów, i na tym w zasadzie kończą swoją robotę. Właśnie dlatego zazwyczaj nie dostajemy w Gwiezdnych Wojnach dobrego scenariusza, reżyserii, dialogów czy aktorstwa, a jedynie znane i lubiane przez nas motywy oraz elementy świata przedstawionego, takie jak np. moc, miecze świetlne, blastery, statki kosmiczne itd. To trochę jak z Hogwarts Legacy, który u podstaw jest dosyć sztampowym open-world'em na modłę sandboxów Ubisoftu, ale został bardzo umiejętnie i z wyczuciem obudowany charakterystycznymi elementami z uniwersum HP, przez co fani, co całkiem zrozumiałe, oszaleli na jego punkcie. Wywal jednak te wszystkie nawiązania i smaczki, a zostaniesz z bardzo przeciętną i mało oryginalną produkcją jakich na rynku wiele, którą pies z kulawą nogą się nie zainteresuje.
Twórca Andora zwyczajnie nie mógł tak zrobić, bo niby jak miałby obudować serial elementami z uniwersum Gwiezdnych Wojen, skoro jest mu ono zupełnie obce? Po prostu nie miał innego wyboru i musiał stworzyć dzieło filmowe, które obroni się samo i będzie stało na własnych nogach, bez podpierania się znaną franczyzą. Dopiero później inni filmowcy, bardziej obeznani z tematem, pomogli mu osadzić całość w świecie SW.
W takim podejściu, wbrew pozorom, jest sporo sensu. Dzięki niemu możesz liczyć na scenarzystę, którego wkład w projekt nie będzie się ograniczał do banalnego "a tutaj damy miecz świetlny Luke'a i fajni oszaleją z zachwytu!". Ktoś, kto nie zna uniwersum, siłą rzeczy nie będzie myślał w kategoriach "co fani chcieliby zobaczyć", tylko raczej "jak stworzyć udane dzieło filmowe". Oczywiście sama nieznajomość SW nie wystarczy, bo to musi być przede wszystkim ogarnięty i doświadczony w swoim fachu profesjonalista, który wie co robi, taki jak Gilroy. Czy tak będzie tutaj? Mam wątpliwości, ale zobaczymy.
Persecuted -> Ja nie mam nic przeciwko poważnym filmom/serialom ze świata SW, ale nie oszukujmy się SW to kino typowo rozrywkowe, tego ludzie chcą. Widać to po tym jak Rogue One został przyjęty, tam właśnie widać dobrze dobrze zrealizowany film w świecie SW, świetnym bym go nie nazwał, ale zdeklasował gównianego Solo i to zdecydowanie. Co do tego serialu, po trailerze nadziei nie mam że coś dobrego będzie, bo większość z tego co Disney wypuścił to gówno, po za paroma dobrymi i średnimi filmami/serialami
Za sukces Rogue One też w dużej mierze odpowiada Tony Gilroy :). Na początku film powstawał pod okiem Gareth'a Edwards'a, ale nie spełniał oczekiwań, więc zatrudniono Gilroy'a, który przepisał zakończenie, zarządził dokrętki i ogólnie mocno przemontował cały film. Efekt jego pracy tak się spodobał Disney'owi, że powierzono mu stworzenie Andora, zamiast wcześniej wybranego na stanowisko showrunner'a Stephen'a Schiff'a. Sam Gilroy powiedział w wywiadzie, że początkowo odmówił udziału w projekcie (tzn. Rogue One), stwierdzając wprost, że on SW po prostu nie lubi. Disney odpowiedział jednak, że im to kompletnie nie przeszkadza i nadal chcą, żeby był w to zaangażowany. Ponoć właśnie to go przekonało, bo skoro kolesie od jednego z najbardziej dochodowych uniwersów na Ziemi powierzają je komuś, kto otwarcie przyznaje, że tego uniwersum nie zna i nie lubi, to faktycznie musi im zależeć. No i chwała im za to, bo dzięki temu mamy najlepsze Gwiezdne Wojny jakie kiedykolwiek powstały ;].
I o to dokładnie chodzi.
Większość widzę nie ogarnia, że największym problemem Disney'a jest nie tyle "woke", a to, że często zatrudniają do dużych ważnych projektów ludzi, którzy przy takich produkcjach nie mają żadnego albo prawie żadnego doświadczenia (częściowo za ich zatrudnieniem prawdopodobnie stoją zasady inkluzywności i równomiernej reprezentacji mniejszości w Disney'u, więc tu trochę macie rację).
Dobre przykłady tego ich podejścia to: reżyserka Marvels Nia DaCosta - przed Marvels na koncie mająca 2 pełnometrażowe filmy, 4 krótkie metraże w czasie studiów i 3 odcinki seriali. Żaden z tych 2 filmów to nie był duży wysokobudżetowy projekt, choć Candyman jest całkiem dobry, reżyserka Madame Web, S. J. Clarkson - dla której był to pierwszy film pełnometrażowy , ma ona duże doświadczenie, ale w kręceniu seriali, co więcej scenarzystami Madame Web była para Matt Sazama i Burk Sharpless - goście słynący już z tego, że wszystkie ich produkcje to porażki. (Pisali scenariusze do Morbiusa, Dracula: Historia nieznana, Bogowie Egiptu i Łowcy Czarownic), scenarzysta Ant-Mana i Osy: Quantumanii Jeff Loveness też nigdy nie pisał wcześniej scenariusza filmu, facet miał na koncie głownie show Jimmy Kimmel Live i kilka odcinków Ricka i Mortyego, reżyser Morbiusa Daniel Espinosa to gość, któremu wyszły właściwie 2 filmy o znacznie mniejszym budżecie i z innych gatunków czyli Safe House i Szybki Cash
Oczywiście najwięcej komentarzy od niezainteresowanych serialem czy szeroko pojętą kinematografią, tylko doszukiwaniem się wszędzie "propagandy woke"...
Jestes nowy na GOLu? XD
Znajdą się tacy którzy zawsze wszystkich lewicowych woke zapędów bronią, jak wasza dwójka.
Znajdą się tacy którzy zawsze wszystkich lewicowych woke zapędów bronią, jak wasza dwójka.
https://www.gry-online.pl/forum_user_info.asp?ID=1389198 (Truskolodzixx)
CTRL+F, "woke" = 19 wynikow
https://www.gry-online.pl/forum_user_info.asp?ID=226679 (Asmodeus)
CTRL+F, "woke" = 0 wynikow (teraz beda 3, wszystkie w tym poscie)
Co jak co, to pierdolca na tym punkcie to masz ty, kolego, nie ja. XD
Oczywiście że nienawidzę woke całym sercem, bo niszczy to każdą markę ktorą kochałem. Dziwię się ludziom, że popierają te bastardyzacje kazdego jednego dzieła w mainstreamie.
Ja niczego nie bronię, po prostu nie podzielam waszych urojeń. Wy widzicie "woke" we wszystkim, co nie wpisuje się w konserwatywno-prawicowy światopogląd, a ja nie. Zdaję sobie sprawę z wpływu idei równości, różnorodności i inkluzywności na kinematografię i też nie zawsze jestem zadowolony ze sposobu, w jaki są one implementowane (np. nie lubię podmiany koloru skóry aktorów w dziełach, których wyraźnie kłóci się to z prawdą historyczną czy logiką świata przedstawionego), ale jednocześnie nie mam na tym punkcie obsesji i nie urządzam polowania na "woke czarownice". Zwłaszcza, że te elementy nie decydują o sukcesie czy porażce dzieła (szczerze, nie znam ani jednego takiego przypadku), tylko pisarstwo, aktorstwo, zdjęcia, udźwiękowienie itd. Dobry film się obroni, a zły nie, "woke" nie ma na to żadnego wpływu.
Ten średni trailer to pikuś przy całej reszcie o której WIEMY od dłuższego czasu i to za sprawą imprezy Star Wars gdzie po raz pierwszy ten serial był ujawniony.
KK która jest super woke i takich ludzi sobie dopiera do pracy.
Leslye Headland, była pani asystent Harveya Weinsteina, HBO wywalił ją i jej pilot "Blood Moon" (Gra o Tron) na zgnity pysk w czasie produkcji.
- KK mianowała Leslye Headland na showrunnerkę SW Acolyte, swój pozna swego obie to super feministki, Leslye Headland to też dumna przedstawicielka Queer.
- Obsada to nic innego tęczowy, kolorowy, nie-binarny alfabet który nie oglądał żadnych SW, bo zapytani o ulubiony film odpowiadali że lubią każdy ... lol
- Ekipa serialu dumnie krzyczy że serial pokażę że w świecie Star Wark w końcu "black people" i tęczowi mogą czuć się bezpieczni.
Ale media boją się o tych rzeczach pisać i mówić.
Amerykańskie "Media Access" milczą z wiadomego powodu bo boją się straty kasy i dostępu do różnych rzeczy, pokazów itp.
Ale w Polsce skąd ta cisza to ja to teraz tego nie pojęłam.
Co? Leslye nie tworzyła Blood Moon, to Jane Goldman tworzyła Blood Moon, czyżby nienawiść tak cię oślepiła że kobietę z kobietą myślisz. A wiesz co Leslye tworzyła? Russian Doll, serial który jest wysoko oceniany.
Cała ta logika jest jakaś dziwna.
1. Zatrudnij osobę, która nie zna tematu, żeby zapewnić świeże spojrzenie.
2. Każ tej osobie obejrzeć filmy z serii, żeby poznała temat.
Jeśli rzeczywiście zupełnie, ale to zupełnie SW nie znała, to przypuszczam, że raczej im utrudniała robotę, co chwilę zadając najbardziej podstawowe pytania o rzeczy oczywiste dla kogoś, kto jakiekolwiek rozeznanie w temacie ma, które trzeba jej by6ło długo tłumaczyć. Albo miała jakieś pomysły scenariuszowe, które mogłyby ć dobre, ale każdy obeznany ze światem wiedział, że pasują jak pięść do nosa i znów jej trzeba było tłumaczyć, dlaczego nie i w końcu się okazało, że przynajmniej pobieżnie się musi orientować, żeby przynajmniej nie przeszkadzać.
Raczej chodzi o nieznajomość dzieł pozafilmami, no bo ile osób wie kto to Darth Vader a ile Beilert Valance czy nawet Darth Bane i Revan.
"nowe spojrzenie" czyli najbardziej zideologizowanie, feministyczne i woke spojrzenie jakiego jeszcze nie widzieliśmy.
Chyba wyśle do nich CV. Nigdy nie napisałem żadnego scenariusza, więc na pewno mogę im zaoferować inną perspektywę. Nie wiem co jest normalnie w tych scenariuszach, chyba jakieś psy albo słowa.
Nie zapomnij dopisać, że identyfikujesz się jako wybitny scenarzysta.
Samo użycie "identyfikuje się" da ci sporo punktów XD
Nie musiała znać GW przed angażem ale dobrze by było, aby po nim zapoznała się z filmami i serialami by uniknąć w swojej produkcji tego co tam się nie udało.
To tłumaczenie ma trochę sensu, ale to nie czyni tego podejścia właściwym. Nawet jeśli napisze niezłą historię, niekoniecznie musi się spodobać fanom. Jeśli koniecznie chcą jakiegoś odważnego eksperymentu, niech dadzą napisać i nakręcić jakiś film Wesowi Andersonowi.
Twórcy zabawek jak Hasbro albo LEGO już praktycznie nie wydają nowych produktów na podstawie tej nowoczesnej papki Disneya ponieważ zabawek gdzie postać ma niebieskie lub różowe włosy albo jest dużo kolorowych nikt już nie chce kupować, nawet dzieci mają dość tego szamba.
Przecież oczywiste jest żeby "normies" zrozumiały o co chodzi w serialu, Leslye jest fanką która już od dzieciństwa zna to uniwersum od grania w papierowe rpg przez książki i seriale, wie jednak że fani to mniejszości, głośna ale wciąż mniejszość.
Ale za to jest tęczową aktywistką nienawidząca białego patriarchatu. Disney już dawno jest stracony, woke rak sam go zabije, a przerzuty są już na wszystko co robią. Głosowanie portfelem i nie wspieranie tego to najlepsze co można zrobić. Zrozumcie, że Star Wars jest martwe dopóki Disneyem rządzą lewusy.
Ja bym po prostu chciał wiedzieć co takiego niesamowitego napisała do tej pory ta osoba. Może rzeczywiście ma rewelacyjne CV, nie wiem. No ale bez poznania nazwiska to takie opowiastki są nic nie warte.
1. "która nigdy nie widziała Gwiezdnych wojen" - Widać to po trailerze.
2. Ponad 3/5 łapek na yt to łapki w dół.
3. Ludzie nazwali serial mianem "Tampon Wars", bo mamy galaktykę z ogromną ilością ras, ale według disneya galaktyka składa się w 80% z ludzkich kobiet.