Wracam z pytaniami! Ostatnio zwracaliście uwagę żeby, treść pytania była w tytule! Więc jest :D
No więc jaka gra Wam się najlepiej kojarzy i dlaczego?
Morrowind (dodałbym też Dark Souls, ale chyba ze względu na nostalgię Morrowind wygrywa).
Kontekst ma znaczenie, to czasy gdy w internecie obrazek 320x240 ładował się pół minuty, serwisy raczkowały, kumpel przyszedł z "morwindem" (drugiego O jakoś nie zauważył, a ja go nie poprawiałem) od ojca, ja głównie łupałem w strzelanki i wyścigi (choć wtedy grało się we wszystko, nie było wybrzydzania jak teraz), nie do końca wiedziałem czego się spodziewać.
Koleś finalnie zapomniał zabrać gry do domu więc miałem ją przez weekend, nałupałem chyba z 40h błąkając się po mapie. Mapa była bardzo duża, dodatkowo zamplifikowana mgłą (musiałem grać na niskich detalach a i tak się cięło jak cholera), łaziłem jak głupek bez ładu i składu a i tak bawiłem się świetnie.
Gry wcześniej dawały kupę frajdy, ale to była pierwsza przygoda przed monitorem, gdzie czułem się jakbym podróżował naprawdę. Gra do dzisiaj ma genialne landscape'y, gigantyczną ilość contentu i uważam że jest lepiej zaprojektowana (choć ma swoje upierdliwości) niż sporo współczesnych tytułów.
Drugie co przychodzi mi do głowy to WoW, ale tutaj to ludzie, a nie gra sama w sobie robili robotę. Ile razy ojciec mi pisał SMSy żebym ciszej wrzeszczał do mikrofonu bo jest 1 w nocy to się nie da zliczyć :D
Duuzo, ale z w miare nowszych to Vermintide i Payday. Jak powyzej - ze wzgledu na ludzi. W Vermintide poznalem kelnerke ktora odwiedzilem bedac w warszawce w lokalu, bylo smiesznie :D A w Payday Slowaka z ktorym pozniej dlugo utrzymywalem kontakt
Zdecydowanie 3 pierwsze generacje Pokemonów na GameBoya. A tak poza tym to Warcraft III i Disciples 2. No i pewnie sporo gierek z Pegasusa by się znalazło :D
Jest kilkadziesiąt takich gier np:
Yie-Ar Kung Fu (1984). Chyba pierwsza gra jaką zobaczyłem na żywo. Bardzo długo wczytywała się na Amstrad, ale później jaka radocha. Wersja na C-64 była najlepszym portem z automatów.
https://www.youtube.com/watch?v=kx-ZROVQGw0&ab_channel=WorldofLongplays
Decathlon (1984). Niszczyciel Joysticków. Fajna rywalizacja, gdy grało się we dwóch.
https://www.youtube.com/watch?v=Az2HR0mcWjY&ab_channel=DerSchmu
Bruce Lee (1984). Odpalana przynajmniej raz na rok :)
https://www.youtube.com/watch?v=jHzW7T-bwBc&ab_channel=Zeusdaz-TheUnemulatedRetroGameChannel
Green Beret (1985). Bo miałem za każdym razem ubaw jak inni w to grają i wkurzają się na maksa, gdy po raz kolejny umierają.
https://www.youtube.com/watch?v=CEC7VUNzXxs&ab_channel=Zeusdaz-TheUnemulatedRetroGameChannel
The Great Giana Sisters (1987). Prawdopodobnie najmilsze skojarzenie z pierwszym komputerem C-64.
https://www.youtube.com/watch?v=eEpQCCA7S1g&ab_channel=martinflashgordon
Rick Dangersous (1989). Jedna z najbardziej ulubionych gier nie tylko na C-64, ale też Amidze.
https://www.youtube.com/watch?v=17Bs9QJ8aYY&ab_channel=WorldofLongplays
International karate (1986) i International karate + (1987). Mają to coś co sprawia, że są ponadczasowe.
https://www.youtube.com/watch?v=bd7NO-bAUmY&ab_channel=AL82RetrogamingLongplays
https://www.youtube.com/watch?v=UI2sCZAwIHY&ab_channel=AverageGamer
Street Fighter II (1991). Znokautowało mnie jak to wygląda i jak się w to gra, gdy zobaczyłem na salonach gier. Dla niej musiałem mieć lepszy komputer Amiga 500, bo miałem dość kupowania żetonów :)
https://www.youtube.com/watch?v=xI284D4y1q4&ab_channel=WorldofLongplays
Superfrog (1993). Ulubiona gra z Amiga. Żadnej gry nie przeszedłem całej tyle razy co Superfrog.
https://www.youtube.com/watch?v=V1R7Pd329Bc&ab_channel=AL82RetrogamingLongplays
Tomb Raider (1996). Niewiarygodny przeskok w grafice 3d i przygoda w stylu Indiana Jones. Przesiadka dla niej na komputer Pc.
https://www.youtube.com/watch?v=COX3UDCsUoc&ab_channel=MKIceAndFire
EVE-Online. Bo byl (jest? nie wiem, juz nie gram) to najlepszy i zarazem najgorszy MMO jaki kiedykolwiek powstal. Jedna z niewielu gier, gdzie mozna bylo byc trybikiem wsrod innych tysiecy graczy a jednoczesnie jedna akcją zmienic przebieg walki czy calkowicie zniszczyc korporacj lub sojusz. Zreszta na pewno nie raz widzieliscie naglowki "gracz EVE ukradl statek za tysiace dolarow".
Tak jak kolega. Ta gra skradla mi mnostwo czasu. Z drugiej strony poznalem naprawde fajnych ludzi. U jednego bylem nawet na slubie. W tej grze zawiazujesz przyjaznie jak w wojsku "Kompania braci" etc etc . Zadna gra nie dawala mi takich skokow adrenaliny i poczucia przynaleznosci do jakies grupy.
O rany, mnóstwo jest takich gier, pewnie nawet więcej niż piosenek. Tyle tylko, że pisanie Wam o tym jest trochę nieciekawe dla postronnych. No, ale trudno, piszę ;-)
Mimo wszystko pozwolę sobie wskazać niekoniecznie moją ulubioną grę (choć lubię), za to jedno z ulubionych wspomnieć. Akurat planowałem wycieczkę do Stanów Zjednoczonych, by odwiedzić wreszcie pierwszy raz mojego chrzestnego, który mieszka na Florydzie. I jednocześnie grałem nocami, a były to ciepłe, czerwcowe noce, w tryb fabularny GTA V (niestety nie Vice City).
Jakoś tak strasznie miło wspominam te kilkanaście dni, gdy za oknem już jaśniało, ptaki napierdzielały jak nie wiem co, a ja pędziłem samochodami po Los Santos, jakby przygotowując się do mojej amerykańskiej eskapady. Ostatecznie nie udało mi się pojechać, ale jakoś tak ten vibe, że to jest trochę mniej abstrakcyjne + te upalne poranki bardzo mi siadły i miło wspominam tamten czas.
Niesamowicie dobrze wspominam również nocne letnie granie w Red Dead Redemption 1. Ja się topiłem w 30 stopniach celsjusza o 2 w nocy, a dookoła skwar pustyni. A po wielu latach - podobnie - wakacyjnie ciepło wspominam letnie topienie się do Assassin's Creed Odyssey. Pamiętam też, że po maturze całe lato katowałem Counter-Strike'a 1.6 na jakimś francuskim serwerze, biegłem na basen na krótką przerwę i wracałem znów do CS-a. Świetna społeczność i też moja forma życia.
Herr Pietrus powie też, że znowu mi się włączyła madka, ale jedno z takich wspomnień mam sprzed dosłownie roku. Tego wieczora zrobiliśmy test ciążowy i dowiedziałem się, że zostanę ojcem. Potem do późnej nocy z bananem na twarzy robiłem tylko skaradankowe zadania z otwieraniem zamków w Hogwarts Legacy i śmiałem się do tych zamków jak głupi do sera.
Oczywiście takich seansów mam wiele, np. Baldur's Gate I w śnieżne święta 2000 roku (było na tyle śnieżnie, że do dziś błędnie kojarzę lokację Pod Pomocną Dłonią ze śniegiem dookoła fortecy) czy wiosna 2003 roku, gdy czekając na Wielkanoc pasjami przechodziłem Dinka Smallwooda. Teraz od października mam też fantastyczny, magiczny czas z grami przygodowymi.
Za to nie potrafię sobie odnotować jakichś ciepłych wspomnieć z np. Football Managera, którego uwielbiam i któremu poświęciłem tysiące godzin.
***
Reasumując, można wywnioskować, że miłe wspomnienia z gry nie zawsze związane są z jakością samej gry, za to bardzo silnie rezonują one... nasze rzeczywiste życie. Gwarantem dobrych wspomnień jest więc na przykład:
- gwarancja czasu wolnego i braku stresu związanego z pracą/szkołą
- dobra aura pogodowa, niekoniecznie upalna
- dobre wydarzenia w życiu prywatnym
Chyba Max Payne 2, bo to była taka pierwsza taka dorosła gra ze świetną fabuła w moim zyciu. Wczesniej to się grało w Mario, Contry itp
Gta Vice city, Gothic 2 -> nowe gry na nowynm kompie i mega przeskok technologiczny
Gwint -> za granie z kumplem wieczorami na wyjazdach przy ognisku i czyms mocniejszym
Wszsytkie stare gry typu Heretic -> pierwsze strzelanki, w ktoych sie zakochalem
Myślałem że Koleżanka
Mimo że z graniem na PC i niektórych konsolach byłem już mocno za pan brat, to na PC wymieniłbym prawdopodobnie grę Re-Volt bo to był chyba pierwszy oryginał jaki kupiłem za własne oszczędności i w sumie po dziś dzień katuję ten tytuł bo nadal tak mi się podoba. Stoi u mnie dumnie na półce pełni chwały.
Natomiast jeśli chodzi o konsole stacjonarne to bez wahania bym wymienił Super Mario 64, też tytuł katowany po dziś dzień.
I ostatnia kategoria konsole przenośne, to stawiam na GameBoy Color i Pokemon Crystal.
Tak serce mi podpowiada że to są gry z którymi mam najmilsze wspomnienia, które przenosiły mnie do zupełnie innego świata. Pewnie wiąże się to też mocno z młodym wiekiem, bo jest cała masa innych gier z którymi też mam pełno miłych wspomnień ale to są tytuły często nowsze choć nie zawsze, bo Half-Life to 1998 rok.
Via Tenor
Wiele gier ogralem przed ta jedyna, ale chyba moim Opus Magnum bedzie Need for Speed III: Hot Pursuit. Pierwsza oryginana gra kupiona za wlasne zarobione pieniadze, uruchomiona na pierwszym PC i setki, a moze i nawet tysiace godzin przegranych solo lub na podzielonym ekranie. Takich momentow i chwil po prostu sie nie zapomina.
Trochę nad tym myślałem i chyba padnie na Wiedźmin 2 Zabójcy Królów. Pamiętam w 2011 czekałem jak głupi tę grę i się doczekałem. Odpalałem ją na absolutnym minimum w rozdzielczości 640x480 ale się grało dzień i noc. Obecnie gram w W1 i w sumie bardzo chętnie wrócę do "dwójki" mimo iż ograłem ja w zeszłym roku. Teraz jak wracam do tej gry to mam takie nostalgiczne obrazy jak się grało raz za razem.
Gier by było sporo, ale najbardziej to chyba Diablo 2 LoD, jako gówniak wracało się ze szkoły, rzucało plecak w kąt i od razu się grę odpalało i grało do nocy, czasami nawet jak się zasiedziało to i do rana, a do szkoły było trzeba iść i się zdychało cały dzień :D ale na pewno dam tu jeszcze Heroes 3, GTA Vice City, Quake 2, Mafie 1, Nfs underground 2, Gothic 1 i 2 a no i CS 1.6.
Oj, duuuużo tego.
Najstarsze to pierwsze granie na ZX Spectrum u sąsiadów - FRED, TALISMAN, Kinghtlore. Po prostu WOW.
Potem Prince of Persia - tak, ten pierwszy, była taka gra i the Settlers na Atari.
W 2000 - Freespace 2. Kij z grafiką która na tamte czasy była rewelacyjna, czy po prostu dobrze pomyślaną grą. Kosmiczna strzelanka która miała naprawdę dobry scenariusz i dylematy moralne, a jednocześnie przedstawiła nam jednego z bardziej złożonych i frapujących złoli jakich kiedykolwiek widziałem w grach, czyli admirała Boscha.
Potem różnie, ale strasznie zachwycił mnie i wciągnął lata później Morrowind. Te widoki, ten ogrom i złożoność świata - nawet jeśli świat był w dużym stopniu pusty i niewiele się tam działo. Nieważne, miał swoją magię.
Reszta to już nowsze, lub dużo nowsze rzeczy i choć robiły wrażenie - jak choćby Wiedźmin 3 - to jednak nie był to aż taki przeskok i aż takie wrażenie.
MP:
- guild wars (grałem od początku do wydania gw2 praktycznie z tą samą grupą ludzi, każdy był z innego kraju, fajne towarzystwo i niezapomniana rozgrywka)
- war thunder (ubóstwiam ten płacz graczy, którzy mądrzą się nie poznawszy jeszcze dobrze mechanik w grze i raportują ciebie, ponieważ zniszczyłeś ich czołg z ponad kilometra strzelając przez drewniany dom, fajny jest tez klimat gdy zostaje po 1 graczu z każdej strony na mapie i musisz walczyć o flagę aby twój team wygrał)
- guild wars 2 (to już nie to co jedynka, ale nadal gra się przyjemnie, często też z dopiero ci poznanymi osobami)
SP
- Mass Effect (wspaniała przygoda i wyczucie się w głównego bohatera)
- Hidden and Dangerous (misje na tyłach wroga a wojna jak prawdziwa)
- Skyrim (wraz z dodatkami fabuła nie jest najgorsza a w świecie gry można normalnie żyć, grałem tą sama postacią kilka lat, co jak na grę SP zdażyło mi się pierwszy raz)
- Wolf (ubustwiam głównego bohatera i jego przygody)
- TW3 (rewelacyjna przygoda i bohater którym mógłbym być sam)
Jednej jedynej gry nie mam, mam ich kilka:
oba Baldury dzięki którym zainteresowałem się fantastyką
pierwszy Icewind Dale którego ogrywałem zimą gdy za oknem leżał śnieg i ten klimaattt
Morrowind - w erze gg kiedy to się z kumplami pisało o odkryciu jakieś jaskini czy sekretu skrywającego dobry sprzęt, oraz zachwyty nad ultra realistyczną wodą w tamtym czasie
Lineage 2 w którym spędziłem kilka ładnych lat a z którego wyniosłem znajomości i przyjaźnie które wciąż utrzymuje. Muzyka w kilku miastach wciąż mnie chwyta za serce.
Dungeon Siege 1 i 2 - mix fajnej ścieżki dźwiękowej, odkrywania sekretów i dzielenia się odkryciami ze znajomymi
Pierwszy Red Alert, pierwsze Heroes of Might & Magic i The Lost Vikings. Czemu? Bo to gry dzieciństwa ogrywane razem z bratem i kuzynem. Nie są to pierwsze gry w jakie grałem, ale pierwsze ogrywane tak socjalnie i tak intensywnie. Czysta magia dzieciństwa.
Seria Gothic/Wiedzmin i Mass Effect.
Uzaleznione jest to od dziecinstwa, masy wolnego czasu i gier, które akurat wpadły mi w ręce. Ale tytuł brzmi najmilsze wspomnienia, a nie najlepsza gra, to pewnie Gothic (przeszedłem w kolejności 2, 1, 2+NK, 3, bylem testerem nawet w mrocznych tajemnicach), GTA (vice city, 2, 3, san andreas; 4 nie kupiłem, 5 juz mnie tak nie porwała, wręcz w ogóle.. była za darmo w epic games), Mount & Blade musi się tu znaleźć (+ masa najrozniejszych modów). No i pewnie Diablo 2 + LoD, ten sentyment dalej siedzi i czasem się odpali.
Test Drive Unlimited - głównie swobodna jazda i podziwianie widoków. TDU miało i ma w sobie to coś ze jazda po Oahu sprawiała masę przyjemności (niekoniecznie model jazdy czy wysokie krawężniki/pobocza na których łatwo było wpaść w poślizg). Gdyby jeszcze ktoś zrobił mega mod na wzór TheCrew Motorfest <3
Najmilsze wspomnienia mam z gier rozgrywanych wieloosobowo, ale nie przez internet tylko po sieci lokalnej.
Kiedyś było tak że ludzie zbierali się fizycznie w jednym miejscu, przynosili swoje komputery, łączyli się w sieć, grali razem i bawili się jednocześnie klasycznie pijąc piwko i rozmawiająć.
Każda gra grana na żywo z fajnymi ludźmi daje najmilsze wspomnienia.
O tak, nic nie zastąpi komputerów wpiętych w lokalną sieć LAN. Dziś zabawnie się wspomina, jak kumpel tachał na sankach komputer z całym osprzętem.
Taaaak.
Najlepsze wspomnienie: jak się gra na LANie i wszyscy są w jednym pomieszczeniu i ogrywają battle royale to czasem lepiej nie komentować :D
Najmilsze wspomnienia mam z Gta 3, która była jedna z pierwszych gier komputerowych w której nabiłem niezliczone ilości godzin samej rozwałki. Później będzie Need for speed underground i Max Payne. W Undergroundzie wiele godzin free jazdy zanim zaczęło się robić chociażby tryb fabularny. Następnie będzie Gothic 2, który pochłonął całkowicie na początku i Lineage 2 w którego grałem wiele godzin przez rok czasu.
Gothic 1, Gothic 2, Gothic 2 Noc Kruka i mimo bugow Gothic 3 zwlaszcza z fanowskim modem Enhanced Edition.
Transport Tycoon - Mam ogromny sentyment do tej gry. Godziny spędzone za dzieciaka, wspólnie z bratem. Chyba pierwszy tytuł, gdzie udało mi się
Jagged Alliance 2 - nie wiem dlaczego, wracam do tej gry regularnie co kilka lat, chociaz nigdy nie udało i się jej skończyć XD
Starcraft - Ze dwa razy przeszedlem i coś tam tłukłem na LANie i online
Baldurs Gate 1 - regularnie wracam, żeby ograć na różne sposoby. Od jakiegoś czasu tylko na androidzie.
Commandos: Behind Enemy Lines i Beyound the call of duty - setki spędzonych godzin w grze. Raczej bym już nie znalazł czasu
Seria Civilization - Wracam regularnie do kolejnych części
Taki dziwny twór, o którym mało kto słyszał. Polski MUD Arkadia. Taki protoplasta mmorpg, brak grafiki, wszystko trzeba tekstowo ogarniać. Gra funkcjonuje do dzisiajm, regularnie gra około 100 osób. Wspaniały klimat, wspaniali ludzie, wspaniałe wspomnienia.
cs 1.6 - tysiące godzin spędzonych na różnych serwerach zombie, surf, jailbreak itp
Freespace 2, C&C: Red Alert, Diablo, Warcraft 2, Starcraft, HoMM 3, Icewind Dale, Dungeon Keeper, Dune 2000, Homeworld, Nexus The Jupiter Incident, Half Life.
Trylogia Mass Effect, Wiedźmin 2, SpellForce 3, Starcraft 3, Torchlight, The Incredible Adventures of Van Helsing, Grim Dawn, Warhammer 40k Dawn of War 2.