Emperor: Battle for Dune był ostatnią taką Diuną
Dune II odpalilem pierwszy raz na Amidze ale niestety nie chwycila. W przeciwienstwie do Dune 2000 na PC od ktorej nie moglem sie oderwac. W Emperora natomiast zagrywam sie do dnia dzisiejszego :]
Ja od tygodnia katuję nie wiem który już raz Dune2000. Polecam wersję z GruntMods. Grając teraz w 2K zastanawiam się jak dawaliśmy radę grać w 640x480. Teraz prawie nie trzeba scrollować mapy :)
Dzięki. Już pobrałem. Fajnie będzie wrócić na Arrakis, a dwójka jest już dla mnie niegrywalna(próbowałem 2 lata temu i się odbiłem, nie wiem jak kiedyś ją przeszedłem).
Bardzo wkurzyła mnie firma Shiro Games za takie zdewastowanie kultowego RTSa.
Oficjalnie nie podpinają się pod Dune II - lecz swoje gracz wie.
Zgadzam się tak bardzo liczyłem na normalnego RTS a tu taj taki mix połączony z cywilizacją mega bieda.
Spice Wars od Shiro jest swietna gra. Idealnie wpletli mechaniki 4X jak i lekkiego RTS do tak rozbudowanego swiata. Serio nie wiem do czego moznaby sie przyczepic. Chyba, ze ktos oczekiwalby tylko RTSa lub klona Cywilizacji. Naprawde fajnie wyciagneli najlepsze elementy z ich poprzedniej produkcji i polaczyli je w calosc przy okazji nie tworzac klona zadnej innej gry.
Ten pionierski trójwymiar w Emperor był "lekko toporny". Dune2000 sprawiała dużo lepszą grywalność.
Dune 2 poznałem wiele lat po jej premierze i nie była w stanie już mi się podobać. Jednak w okolicy 1999 czy 2000 roku grałem dużo w Dune 2000, które mimo wielu wad (między innymi niemal brak różnic między stronami konfliktu) i niezbyt pochlebnych ocen w prasie, miała wg mnie dobry klimat i muzykę a co za tym idzie: grywalność. Kiedyś do tego wrócę :)
Emperor: Battle for Dune wyszło kilka lat później, miało świetną grafikę 3D, równie dobrą muzykę i kompletnie inny sposób rozgrywki każdą z trzech stron konfliktu. Być może jestem w błędzie ale moi ulubieni Ordosi wydają mi się najslabsi i najtrudniejsi w prowadzeniu i nigdy nie skończyłem ich kampanii :( Tej gry mam wydanie DVD box, z tego co wiem, był big box ale już go nie szukałem :)
Obie strategie warte ogrania.
Nigdy nie zrozumiem dlaczego wprowadzili w tej grze grach Ordosow, zamiast dac np Corrinow z ich Sardakaurami.
Ze juz o niesamowicie ciekawej frakcji Bene Thailax nie wspomne.
Nawet "gildia" skladajaca sie z najemnikow i skupiajaca sie na pomocy orbitalnej/z przestrzeni i potrzebie utrzymywania przy zyciu nawigatorow, bylaby ciekawsza niz ten fanfic.
Fajna frakcja wg mnie, bardzo klimatyczna :) Tylko nimi gram w zasadzie :)
https://dune.fandom.com/wiki/House_Ordos
Kwisatzowi chodzi zapewne o to, że Ordosow w książkach nie było, a mieli do dyspozycji chociażby Corrinow.
Ród Corrino zbierający melanż to jak szlachcic, który idzie razem z chłopami gnój na polu rozrzucać. I co dalej z walką? Pierwszy incydent, gdzie Corrino ginie z rąk Atrydów lub Harkonnenów zakończyłby się masakrą w wykonaniu Sardaukarów.
Ordosi nie zostali wymyśleni przez Westwood. Byli pseudo-kanoniczni, dzięki Dune Encyclopedia, napisanej przez Willisa E. McNelly'ego. Później ta książka została uznana za niekanoniczną, ale to przede wszystkim dlatego, że Brian Herbert nie chciał dzielić się zyskami. Nie, żeby jeden fanfik był znacząco lepszy od drugiego...
Nie interesuje mnie co jest kanoniczne a co nie, nie interesuje mnie co kto napisal i kiedy.
Nie interesuje mnie tez theorycrafting "kto kogo i jak szybko", w kontekscie gry video, gdzie zawsze trzeba isc na kompromisy bo gameplay jest najwazniejszy.
Ordosi jako frakcja sa nudni w porownaniu do calej reszty, imho dowolna inna bylaby lepsza.
Ksiazki syna Herberta sa lepsze niz polowa tego co napisal ojciec, ktoremu jak fantazje popusczaly (zwlaszcza w koncowce), to sie troche to czytalo z zazenowaniem.
Syn przynajmniej sie nie silil na moralizatorstwo albo ruchanie i seksizm (w obie strony) w kazdym rozdziale, i poprostu napisal science fiction do kotleta, ktore mi sie fajnie czytalo, i ktore ladnie zamyka uniwersum i jego historie.
Tak naprawde z calego cykly Dune dobre sa dwie (poltora) ksiazki. Pierwsza oraz Bog Imperator (w polowie bo tam juz zaczynaja sie odloty Herberta).
Sam Frank ma lepsze ksiazki w swoim dorobku niz kontynuacje Duny, ktore pisal na sile dla kasy i tyle. Syn zrobil to samo, jedyna roznica ze nie czul potrzeby nauczania maluczkich, ktore az sie wylewa z sequeli Duny ojca i mocno irytuje.
Punkt widzenia....Dla mnie są ciekawsi od Atrydów jak i Harkonnenów, obie te frakcje są dla mnie mega nudne i nie lubię nimi grać w żadnej strategii.
Pierwszy incydent, gdzie Corrino ginie z rąk Atrydów lub Harkonnenów zakończyłby się masakrą w wykonaniu Sardaukarów.
Fremeni> Sardaukarzy
Pierwszy incydent, gdzie Corrino ginie z rąk Atrydów lub Harkonnenów zakończyłby się masakrą w wykonaniu Sardaukarów.
Fremeni> Sardaukarzy
A gildia by wszystkich zbombardowala z orbity, albo wyrzucila w przestrzen podczas transportu.
Swiat Dune jest grubymi nicmi szyty i takie wlasnie analizy kto i gdzie jest silniejszy "bo w ksiazkach" sa komiczne w kontekscie gry video, gdzie powtorze GAMEPLAY JETS NAJWAZNIESZY i wszyskto podlego wlasnie jemu. Nie odwrotnie.
Nie interesuje mnie tez theorycrafting "kto kogo i jak szybko", w kontekscie gry video, gdzie zawsze trzeba isc na kompromisy bo gameplay jest najwazniejszy.
Aha. Czyli nie obchodzi cię jakakolwiek spójność świata. Taki Fortnite na pustyni, gdzie Atrydzi walczą z Wikingami i Umbrella Corp też byłby spoko...
Pomysł z Gildią, która sama wydobywa melanż też jest git. Czyli najpierw wydobywają melanż, oddają go imperatorowi, a on im go sprzedaje. Albo w ogóle od razu sami go zachowują i imperium upada po roku. To już Super Mario Bros ma lepsze lore.
Ksiazki syna Herberta sa lepsze niz polowa tego co napisal ojciec, ktoremu jak fantazje popusczaly (zwlaszcza w koncowce), to sie troche to czytalo z zazenowaniem.
Piszesz to po to, żeby być kontrowersyjnym?
Później sam się motasz, twierdząc, że Frank pisał książki tylko dla kasy (och, pisarz piszący dla kasy - okropne, nie to, co synek!), ale jednocześnie po to, by moralizować innych (czyli jednak nie dla kasy?), całkowicie pomijając fakt, że całe "przesłanie" wymyślili sobie krytycy, z których Frank zrobił durniów, zwłaszcza pisząc tomy 2-4.