30 lat temu zagraliśmy w jedną z najlepszych gier o kosmosie. Starfield mógłby się wiele nauczyć od Privateera
Całe uniwersum WC i seria FreeSpace to chyba najlepsze co się przytrafiło gamingowi w kategorii symulatorów kosmicznych.
Całe uniwersum WC i seria FreeSpace to chyba najlepsze co się przytrafiło gamingowi w kategorii symulatorów kosmicznych.
nie rozumiem tego zaskoczenia... ja od lat jestem świadom faktu regresu rynku gier... tęsknie za grami sprzed 20-30 lat... tak jak elite dangeorus okazał się całkiem niezlym remake starego elite, civ V jest najlepszą odsłoną po II, Master of orion sprzed dekady całkiem udanie zastapił moo II, brakuje mi refreshy wielu gier z lat ~90... Taki High Sea Trade dla mnie miazdzy obecne naval gry w postaci Skull and Bones.... ta gra sprzed prawie 30 lat swoboda podrózy po całym swiecie i mechanika zaskakiwała... tylko ciężko go grać na współczesnych sprzętach :( A kojarzycie Street Rod/2 ile taka prosta gra dawała frajdy...
a wiecie że to universum jest kontynuowane typ na tym zarabia setki milionów dolarów statki kosztują cenę dobrych samochodów.
Ale po co grac w "kontynuacje" jak starenki Privateer jest nadal lepszy? XD
radas_b
to chyba przeoczyłeś serie gier X szczególnie polecam X3 TC
wiec jedyne odświeżone/nowsze wersje gier jakich szukam to Empire at War i Civilization: Call to Power (chyba najlepszy civ jaki kiedykolwiek powstał)
Cała seria X od Egosoftu, czy X-Wing vs TIE Fighter Freelancer, Starlancer i inne są już jakby ciągiem dalszym boomu na symulatory komicznie. Było w czym przebierać. Lata 90 to był okres w którym praktycznie co roku dostawaliśmy jakiegoś space sima. Trochę tęsknię za tymi czasami gdzie dostawaliśmy co roku coś nowego. Obecnie też nie ma tragedii i jest w w co pograć ale rynek poszedł w stronę gier usług i długoletnie rozwijanie już istniejących tytułów.
X3TC - a ja myślałem, że AP polecisz. :P
X4 jest inna, ale częściowo wina to samych graczy którzy narzekali, że jest ciągle tan sam silnik. Więc wyszedł Rebirth, który zmienił świat i mechanikę. W X4 już nie dało się wrócić do starego schematu, więc dostaliśmy to co mamy. X4 ma kulawy polski, bo są błędy i widać że był robiony na szybko. Gra nie miała mieć języka polskiego, polska społeczność i nasi moderzy odeszli w zapomnienie, a to była jedna z najbardziej aktywnych grup. X4 ma kilka niesprawdzonych pomysłów, ale zobaczymy co oni wykombinują z trybem multi.
Freespace I/II super stare WC i Privateery też. Niedawno do tego grona doszło Rebel Galaxy 2 które polecam !
Ogólnie bardzo fajny cykl z tym retro gaming. Sporo tu starych sentymentalnych byków, czekam na więcej :)
Fajnie, że odkopujecie od czasu do czasu retro. Privateer wyprzedzał swoją generację. Jak jesteśmy w tematyce to chętnie bym poczytał o Archimedean Dynasty, które dysponuję naprawdę fajnym i unikalnym światem.
Wbij sobie aqanox i aqanox i deep fighter to gry tym stylu z czego seria aquanox to są sequele archimedan dynasty.
Super artykuł o jednej z najlepszych gier ever, cała seria Wing Commander to złoto w czystej postaci. A tekst Pana Matusiaka jak zwykle najlepszy na GOLu. Dziękuję .
Frontier Elite 2 została przeportowana z Amigi/Atari ST na PC. Gra pierwotnie powstała w asemblerze 68k a dopiero później została przepisana w asemblerze x86.
A ja polecam Tachyon: The Fringe, zamiast otwartego sandboxu znajdziecie tam serię misj fabularnych, ale jaka to fabuła.. miodzio ;) Pełny voice acting i to jaki, a widoczki 3D potrafią do dziś być przyjemne dla oka. Z tego, co piszą ludzie, odradzałbym jednak wersję ze Steama, ponoć ma problemy na nowoczesnych Windowsach. Z własną wesją z GOG-a za to nie uświadczyłem poważnych problemów
Tak średnio bym powiedział. Grałem, skończyłem, łącznie z dodatkiem „Righteous Fire”, ale moim zdaniem porównanie „Privateer” do „Frontier: Elite II” wypada na korzyść tej drugiej, jeżeli weźmiemy pod uwagę swobodę, jaką zapewnia „Frontier”. Nie ma w nim żadnych scenek przerywnikowych oprócz animacji skoku w nadprzestrzeń, wszystko może się dziać w czasie rzeczywistym, jest pełne odwzorowanie Drogi Mlecznej, kiedy dolatujemy do planety, to widzimy dokładnie cały proces wchodzenia w atmosferę (jeżeli planeta ją ma), a nie jakąś animację, która kompletnie wybija nas z rytmu. Podobnie z lądowaniem na stacjach kosmicznych. „Privateer” ma ładniejszą grafikę i faktycznie model lotu jest przyjaźniejszy (za to mniej realistyczny), przez co walki w kosmosie są dużo łatwiejsze (w „Frontierze” ustrzelenie małego, zwrotnego myśliwca bez włączenia autopilota było praktycznie niemożliwe), ale za to ma spore ograniczenie miejsc, gdzie można polecieć. Tryb fabularny też wbrew pozorom był dla mnie minusem, bo gdy już wszedłem w niego, to gra zmieniła się w wyścig, żeby jak najszybciej zobaczyć koniec. We „Frontierze” takiego czegoś nie ma, bo nie ma tam żadnej osi fabularnej i można sobie po prostu hasać między gwiazdami…
Bo tworzyli to pasjonaci, którym zależało na doznaniu, a nie wyrobnicy którym zależało na kasie.
Ale era tak tworzonej muzyki, filmów i gier minęła dla tej cywilizacji bezpowrotnie.
Najlepsza gra o kosmosie to Mass Effect.