Wiem, że było tematów multum na ten temat, ale nie wiem czy ktoś wspominał o tak długim czasie bez gier. Obecnie mam trochę ponad 30-tkę. Jeszcze ok 8-9 lat temu potrafiłem przegrać cały dzień i mieć z tego olbrzymią frajdę. Potem przyszła praca i obowiązki kogoś kto już sam siebie utrzymuje. Od około 1,5 roku próbuję reanimować tą część dziecka w sobie, ale się nie udaje. Za sobą mam już 3 razy pod rząd zakupione i sprzedane steam decki i ostatnio rog ally (którego jeszcze nie sprzedałem).
Przyznaję, że myślałem że się udało bo jak wyszła nowa część Jagged Alliance to rzeczywiście wciągnęło mnie na jakieś 40 godzin i czułem autentyczną frajdę ze zdobywania kolejnych sektorów mapy. Od tego czasu w zasadzie nic. Kupuję konsolę, kupuję grę, uruchamiam i po 20 minutach stopuję na chwilę, a ta chwila trwa 3-4 miesiące.
Czy jesteście w stanie polecić grę (nie jestem na czasie obecnie), która naprawdę miała by potencjał mnie wciągnąć? Pamiętam że uwielbiałem Dark Souls, pierwsze 3 Mass Effect, zainteresowało mnie też Dwarf Fortress.
Chciałbym uniknąć kolejnej sprzedaży za bezcen i następnie żałowania miesiąc później jak nagle najdzie mnie ochota na granie.
Czy może po prostu polecacie odnowić umiejętności w Cs:Go (czy jak to się teraz nazywa) i na zadokowanym rog ally pograć ze znajomymi? Bardzo chciałbym się zrelaksować chociaż te 2-3 razy w tygodniu (bo ostatnio stresu mam tyle, że mógłbym rozdzielić go na 10 osób). Chciałbym uniknąć też wydawania większej ilości kasy (czy to na gry czy na kolejny sprzęt). Nawet do kolekcji dołączył Baldur ostatnio i choć widzę, że gra ma tony zawartości to też niedługo po tej walce na plaży wyłączyłem i tyle widziałem z gry.
Jeszcze dodam, że Uncharted kompletnie mnie nie wciągnęło, myślę o Shadow of the Tomb Raider (ale potrzebna by była opinia wasza o tej grze). Pamiętam też Last of Us jak miałem ps4, niesamowita gra, od początku do samego końca.
No i dodam też, że od bardzo dawna praktykuję oglądanie najróżniejszych seriali na netflixie czy hbo i o ile jeżeli serial jest dobry to czas spędzam miło to zdarza się też, że mam poczucie kompletnej pustki jak trafię na coś co mi np. w połowie sezonu przestanie się podobać. Nie ukrywam też, że to wielogodzinne gapienie się w ekran bez żadnej interakcji z komputerem też jest męczące.
Ciężko powiedzieć szczerze mówiąc bo po prostu słabo już to pamiętam. Lubię gry, których mocną stroną jest fabuła, ale nie lubię też gier które mają bardzo duży próg wejścia (np. uczenie się miliona kombinacji przycisków, itp.).
Jakieś 5-6 lat temu (nie pamiętam dokładnie) grałem w tą część Tomb Raider gdzie młoda Lara zostaje wyrzucona przez morze na wyspę i to była jedyna gra od bardzo długiego czasu, którą ukończyłem.
Patrzę też na tego nowego assassin's creed, ale tak jak mówiłem nie chcę wydawać tony kasy na coś w co pogram 10 minut. Shadow of the Tomb Raider ma ten plus, że co chwila są na niego duże przeceny, sam nie wiem...
szukaj w miare prostych gierek, a nie z tonami tekstu i fabułą która nuży. Mnie ostatnio wciągnęły Hogwarts Legacy i teraz gram w Spider Mana i się świetnie bawię. Co do AC to mi się grało w Oddysey całkiem przyjemnie ale jestem wielbicielem mitologii greckiej to może dlatego, gra jest w gamepassie to w miarę tanio możesz obczaić.
Sam przeżywałem kilka lat temu wypalenie i pomogło mi sięgnięcie po gry niskobudżetowe/indyki. Było to miłe urozmaicenie i dzięki ogrywaniu mniejszych produkcji moje zamiłowanie do gier odrodziło się na nowo.
nie pomyślałem o tym, spróbuję. Właśnie szukam na steam czegoś takiego.
Ja w takiej sytuacji zrobiłem jedno. Przestałem grać. U mnie zaczęło się od tego, że przy grach, które dawały mi frajdę zacząłem spędzać od 10 do 15 minut. Potem zaczęły mnie nużyć, a czas jaki przy nich spędzałem skrócił się dosłownie do 5 minut. Postanowiłem spakować konsolę do komody i zobaczyć, co będzie. Skutek taki, że w ogóle mi nie tęskno do gier. Wiszą mi one. Konsola i gry sprzedane. Żadnych "wyrzutów sumienia" z tego powodu nie odczuwam. Jest dobrze. Można skupić się na innych i ciekawszych aspektach życia. Można zmienić hobby poszukując czegoś nowego.
Via Tenor
Ja tam się nie dziwię bo obecne gry to w większości kupa gó... Grafika i nic więcej.
Ostatnio to Wiedźmin 3 mnie wciągnął. Ale jak kiedyś drugi raz w jedynkę zagrałem to myślałem że ją pamiętam, a tu figa. W paru miejscach byłem zaskoczony.
Może się przełamię do Cyberpunka ale nawet nie sprawdzałem po ile teraz jest. Ponoć już go naprawili. A z tanich gier to na pewno Skyrim. Jeśli lubisz klimaty średniowieczne to polecam.
Inne pasje też mam, ale chciałem aby granie nawet jeżeli nie pasją to było sposobem na takie oderwanie się.
Może zmień gatunek. Polecam strategie. Crusader Kings 3 i Stellaris. Do obu są tony modów, które robią z tych gier cudeńka. Minus taki że to gry Paradoxu czyli kupa drogich dlc.
Może strategie by spowodowały trochę inny rodzaj wirtualnej rozrywki, nastawiony na myślenie strategiczne.
Siądę jutro, ale nie o 20-ej tylko ok 17-ej (dlatego że biorę leki które mnie wprowadzają w taki stan, że można tylko spać). Wyznaczę sobie cel na razie 30 minut raz na 2-3 dni i zobaczę co się stanie.
To co napisał Ace_2005 jest zastanawiające i kto wie, może tak trzeba zrobić po prostu.
W sumie zapomniałem, ale jak miałem ps5 (tak, dobrze się domyślacie, przerobiłem wszystkie dostępne na rynku konsole) to skończyłem też tą grę preinstalowaną na konsoli (nie pamiętam jaka nazwa, Astro cośtam). Może ja po prostu muszę siadać do gier, które nie wymagają dużego wysiłku i można w nie pograć w każdej wolnej chwili.
Nie rozumiem po co chcesz się zmuszać. Nie chcesz grać w gry dla samej przyjemności z grania, bo tej nie odczuwasz, tylko z nostalgii za szczęnięcymi czasami. Ale to tak nie działa. Czas minął i nic go nie przywróci, masz wspomnienia i nie próbuj ich reanimować, bo możesz je tylko zniszczyć. Nie próbuj też uszczęśliwiać się na siłę, tego nikt nie lubi, zostanie ci po tym tylko złość na samego siebie i uczucie straconego czasu.
Idź za tym co cię w tym momencie pociąga. Jeśli gry są twoją życiową pasją, to chęć wróci. Jeśli nie, to nie masz czego żałować.
Ja bym nie powiedział że się zmuszam, to bardziej chodzi o to, że ja nie mam pojęcia jak gry obecnie wyglądają i mogę się miło zaskoczyć. Po prostu chcę sobie dać szansę. Jak się nie uda to temat zostawię i tyle.
Pamiętam że uwielbiałem Dark Souls
Elden Ring sprawdź.
Trochę ponad 30 tez mam, pracę, kobitę, ale jeszcze dzieci nie mam. I znam ten ból, ze mam swój gust i nie podoba mi się to, co wszystkim, ale ciągle potrafię trochę pograć.
Ale tez nie musi byc tak, ze zawsze bedziesz lubił gry. Jedni wola filmy ogladac, czy seriale, bo mniej sa angazujace, mozna lezec, zasnąć, inni maja taki zajeb w zyciu, ze nie maja czasu ani na to, ani na to. Mi to trudno ocenic, bo gram juz kopę lat, zaczynając od podróbek Pegasusa kupowanych na giełdzie, ale mam tak, ze nie gram w nic tydzien, potem mnie coś wciągnie, ale na chwilę i grę porzucam z dnia na dzień.
1. Brak chęci do grania to czasem po prostu etap w życiu każdego gracza. Przeczekać, czytać książki, oglądać seriale, uprawiać sporty i nagle, pewnego wieczoru...
2. Każda gra musi być dzisiaj sandboksem, co jest fajne raz, drugi, trzeci, ale przy dwudziestej grze zaczyna robić się to męczące. Dlatego zapraszam do odbicia sobie przy przygodówce point&click: https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=16418498&N=1
Baldur 3, dishonored, prey, system shock remake, doom eternal, elden ring, bloodborne, wiedźmin 3, cyberpunk, hi-fi rush, Resident evil 2 remake
Poczekaj na remastery pierwszych Tomb Raiderow. Mlodsi wreszcie dowiedza sie, co to jest kwintesencja gejmingi
Mam podobnie - czasem kupię jakąś grę (chyba głównie z pazerności bo na promocji xD ) zagram chwilę i odstawiam, podobnie jak sam komputer. Gry bardziej mnie irytują zamiast dawać przyjemność. Tak już jest od kilku lat ale idę w zaparte i dalej chce grać mimo że wiem że nic z tego nie będzie. Jestem po 40tce więc to chyba wiek już ;)
W moim przypadku pomagają gry Nintendo. Od jakiegoś czasu kompletnie nie chce mi się grać (co też przerabiałem kilkukrotnie z czego ostatnio przez cały okres wakacyjny zeszłego roku), ale ogrywanie i ukończenie Super Mario Wonder było jednym z najwspanialszych doświadczeń w moim życiu gracza. Niegdyś tak samo podziałało na mnie Animal Crossing.
Dokładnie tak samo miałem. Nie chciało mi się grać wcale, ale Zelda BOTW mnie porwała solidnie niegdyś. Było jeszcze kilka gier Nintendo które mnie zainteresowały wtedy kiedy nic innego nie potrafiło :D.
Czasem fajnie tak lekko odejść w „mniej poważne” gierki. Animal Crossing również było jedną z tych gier które dały sporo frajdy.
Może odstaw na trochę gry a weź książki albo seriale? Tyle tego dobrego wychodzi a na pewno jest też coś do nadrobienia. Dobrze trochę od gier raz na jakiś czas odetchnąć :)
1. Spróbuj staroci. W stare gry się gra inaczej, niż we współczesne. A nóż rozbudzą tę iskierkę frajdy.
2. Spróbuj gatunków, w które normalnie nie grasz i omijasz szerokim łukiem. Gry z "niszowych" gatunków jak przygodówki, gry "dziwaczne" jak np. wszelkiego rodzaju japońszczyzna w dużym stężeniu,
3. Nie rób nic na siłę, odstaw gry na jakiś czas. Książka, film, sport, podróże dla rozrywki i może się okazać, że za jakiś czas tak bez spiny chęć do grania sama wróci.
4. Jeśli powyższe nie pomogą, może to już talki etap w życiu, że z gier po prostu "wyrosłeś" i pozostaje się z tym pogodzić.
Coż mogę powiedzieć, elektroda to to nie jest. Dużo pomocnych odpowiedzi zamiast chamskiego: było już, użyj opcji szukaj, zamykam temat.
O dziwo siadłem do tego Baldura dzisiaj i 40 minut zleciało bardzo szybko, czyli jeszcze jakiś zapał jest.
Próbuję też zrobić to co radziliście tutaj, czyli gry stare, inne gatunki albo gry indie. Jeżeli finalnie nic z tego nie wyjdzie to przynajmniej będę wiedział, że próbowałem.
Jak lubisz staroszkolne FPS'y, to polecam Wolfenstaina The New Order wraz z dodatkiem The Old Blood oraz Dooma z 2016 roku. Warto też sprobować kontynuacji gier, ktor się kiedyś podobały. Jak nie gałeś w Rise of The Tomb Raider, to jego również polecam. Z innych gatunków, to może Darksiders. Ja dzisiaj będę się zabierał za dwójkę.
Wszystkie te gry na promocji są taniutkie, więc w razie wtopy mało ryzykujesz.
Wracam z update'em po pewnym czasie. Finalnie się wciągnąłem, sam nie wiem jak. Nie gram bardzo dużo, ale tą godzinę dziennie spędzam na spokojnie, czasem więcej i sprawia to przyjemność. Tylko musiałem trochę eksperymentów z grami zrobić. Zainstalowałem tą ostatnią grę od 11 bit studios i bawię się dobrze. Jedyne co wkurza w rog ally to praktycznie brak możliwości grania w gry wymagające myszki (co sprawdza się dobrze na steam decku). Zagrywać godzinami to ja się nie będę, ale sprzęt zdecydowanie nie będzie się też kurzył. I o to głównie mi chodziło.
Ja się wciągnąłem po zakupie Helldivers 2. Ogólnie gry multi mnie bardziej bawią niż single open world (oprócz EL). W takim rdr2, Horizon, AC, Far Cry itp. to ziewam już po 30 min, a na multi to jestem w stanie kilkaset godzin zrobić.
Jeszcze retro fps uwielbiam ale już chyba wszystkie zaliczyłem.
To już chyba z tymi grami tak jest. Wiadomo że człowiek młodszy był to grał jak szalony w byle co. Teraz jest przesyt, znaczna większość to sandboxy, gdzie cały czas robi się praktycznie to samo, tylko w innej szacie graficznej i otoczce. Wtedy już mechanika gry schodzi na dalszy plan a liczy się klimat i fabuła. Ja sobie robiłem krótkie sesje i nadrabiałem zaległości, jak cos mnie jakoś mega nie zajarało. Ale taki Hogwart Legacy np potrafił mnie przykuć na parę godzin do konsoli. Czy tak jak wyżej wymienione RDR2. Obecnie nawet odpaliłem poraz któryś tam Wiedzimna 3 i póki co też bawie się świetnie. Nic na siłę. A czasami robię sobie przerwę tydzień lub dwa i wtedy głód na granie wraca.
Zrób sobie przerwę i absolutnie nie próbuj grać na siłę, jeśli czujesz, że ci się po prostu nie chce. Jestem w podobnym wieku co ty i miałem już kilka takich etapów. Czasami przerwa od gier trwała 2-3 lata i nagle chęć pogrania wracała sama po tak długim okresie.
Niestety jedno jest pewne. Nie próbuj szukać w graniu takich samych emocji, które czułeś kiedyś będąc dzieckiem, bo ich nie doświadczysz. Mając 30+ lat na pewno grając w gry już nie poczujesz tego samego co kiedyś będąc nastolatkiem. Jak już sam zauważyłeś - praca, obowiązki, dorosłe życie. To już wsxystko koliduje z tym co odczuwało się jako dzieciak w beztroskich latach chodzenia do szkoły i grania sobie w gry.
Niestety się zgadzam, człowiek niby nie miał swoich pieniędzy i miał dużo mniejsze możliwości manewru, ale jakoś satysfakcja z przesiedzenia całej nocy w grze była niesamowita (i jeszcze nie było efektów ubocznych nieprzespanej nocy). Ja ogólnie trochę zmieniłem nastawienie bo ostatnie 10 lat to byłem "bardzo poważny". Nie chodziłem do kina, na imprezy, nie grałem. Teraz mi to wraca i mam poczucie straconego czasu. Czas spędzony przyjemnie nie jest czasem straconym, nawet jeżeli ktoś uważa inaczej.
Obecnie mam trochę ponad 30-tkę.
no i to zamyka temat. Dorastasz, widzisz ile czasu to pochłania, ktory moglbys przeznaczyc na cos innego. szczegolnie jak nie masz dziewczyny, masz słabą prace, nie byles dawno na zadnym fajnym wyjezdzie... to mozesz miec takie wewnetrzne: zamiast cos zrobic ze swoim zyciem to ciągle gram.
dzieciak nie ma takich głębokich przemyslen, poza tym za dziecka wszystkim sie jarasz. jako 30 lat wiele juz widziales i rzadko cos cie zafascynuje.
ps. ogolnie polecam Wiedzmina 3. wciagniesz sie
Zagraj w jakąś starsza produkcje, nowe - poza wyjątkami jak np. BG3 czy AW2 - są żenujące i nie dziwie się Twojemu zwątpieniu.
Janczes dziewczyny nie mam, ale na kasę naprawdę nie narzekam. Kupienie Galaxy Folda za ułamek jednej wypłaty jest dla mnie możliwe, ale z każdym kolejnym rokiem dochodzę do wniosku, że pieniądze fakt pomagają, ale szczęścia w życiu nie dają. Lepiej na pewno iść do kina albo na piwo ze znajomymi niż kupować kolejny gadżet. Zakupy dają tylko radość przez chwilę, jak narkotyk.
No nie dają, nie dają, to prawda. Ale jak się je ma to się przynajmniej ma większe pole manewru do poszukania czegoś, co da szczęście.