Gracze PC nie uruchamiają 24% swoich cyfrowych gier. Ponad połowa z nich sprzedałaby je, gdyby mogła
Zgadzam się.
Na konsolke nie boję się kupić nawet w preorderze, bo zaraz sprzedam jak ogram z niewielką stratą. A jak fajna gierka to i zostawie sobie czekając na DLC np.
Na PC - najpierw czekam na release, czekam na opinie i potem kupuję klucz za pomocą portali które wyszukują najniższą cenę. Zazwyczaj już dawno minął próg 75% ceny albo jeszcze niżej.
A czasem pasuje i czekam do 50% i niżej nawet.
Bardzo lubię Steam ale też imho zniszczyli rynek ;p dla graczy oczywiście.
Co do nie ogranych 44% - u mnie to gruba większość nigdy nie została ograna. Kiedyś kupowałem na promocjach, początek humble bundle i ogólnie wysyp tego typu stron. Teraz olewam promocje zazwyczaj, chcę w coś zagrać teraz i tu i szukam najniższej ceny teraz tutaj. Obojętnie jaka ona jest z tym że trzymam się tego co wyżej. Ale nie gram w to co jest na promce, bo to jest bezsensu ;p
Ja pamietam czasy kiedy kupowalem pelne wersje w pudelku instalowalem i gralem i gra byla moja , teraz wydaje wiecej za kopie cyfrowa ktora nie jest moja i jest przypisana do mojego konta ... a mega koropracja jest za malo , i teraz beda zwalniac programistow , i powierzac ich prace AI , zarazem podnoszac cene , bo chciwosc nie zna granic .
Na GOGu jak kupujesz gry to są twoje, bo możesz pobrać pliki do instalacji offline, ale no niestety mało tam dużych nowych tytułów
I co z tego, skoro jak gra była na większej ilości płyt to wystarczyło, że jedna z nich jest uszkodzona, żeby nie dało się zainstalować całości - problemy z patchami.
Sam byłem przez ok. 15 - 18 lat zwolennikiem pudełek, teraz na PC nie posiadam już napędu optycznego i kupuję tylko cyfrę, na konsolach podobnie w 90%.
Jedyna zaleta starych wydań pudełkowych to oprócz bogatych wydań fakt, że gry były po polsku a teraz część z nich nie ma już polonizacji + część jest niedostępna cyfrowo.
ale to nie brzmi jak 'łatwiej spiracić' to brzmi jak - bezproblemowe piracenie ;p
A co do kupna. Ściągasz plik instalacyjny, nagrywasz na płytę, idziesz na ryneczek i sprzedajesz.
Jest tam jakikolwiek mechanizm blokujący kopiuj, wklej kolegom?
Nie wierzę żeby tam nie było nic. Ale mozę kurcze tak jest.
Z tą różnicą, że gry przepisane do konta GOG nie możesz odsprzedać. Umowa na to nie pozwala. To nie samo co gry pudełkowe.
A co do kupna. Ściągasz plik instalacyjny, nagrywasz na płytę, idziesz na ryneczek i sprzedajesz.
Nie, nie, to tak nie działa. Ostatecznie jesteś tylko pirat, co sprzedaje spiracone gry niezgodne z prawem.
Z gry pudełkowe dla konsoli Sony jest inaczej, bo płyta Blu-ray to nic więcej jak "przenośna licencja i klucz". Sprzedajesz gry, ale potem nie będziesz mógł zagrać w te same tytuły, a nowy właściciel już tak.
Tak jak pisał sabaru. Jeśli gry mają pewne rozwiązanie, DRM i Denuvo (uzależnienie od Internetu), to masz przerąbane. Niektóre gry dla single bez Internetu po prostu nie działają i już.
Z gry GOG to już inna sprawa. Jeśli wcześniej pobrałeś instalatory gier na własny dysku, to brak dostępu do Internetu gdzieś w przyszłość Cię nie powstrzymuje. Taka jest zaleta GOG.
A na konsolach masz grę na płytach + nie ma problemu też z patchami. Fakt uszkodzenie płyty może być pewnym potencjalnym problemem, jednak dla mnie to ewentualna możliwość odsprzedania używki jest decydująca.
Jakkolwiek nie dziwię się wydawcom, że ich to boli, pewnie prowadzą kalkulacje ile to więcej by nie zarobili gdyby nie używki - ale właśnie, wtedy zapewne mniej osób kupowałoby grę po pełnej cenie, ew zainteresowałoby się wersjami z "alternatywnych" źródeł i koniec końców kto wie czy nie zarobiliby mniej niż obecnie :D
A na konsolach masz grę na płytach + nie ma problemu też z patchami.
Herezje głosisz albo nie dopisałeś że chodzi tylko o najnowsze konsole jak PS5.
Na konsoli PS3 wyłączali serwery do grania online już po pięciu latach od premiery gry, przez co nawet pobranie patcha stawało się już niemożliwe.
"Nie, nie, to tak nie działa. Ostatecznie jesteś tylko pirat, co sprzedaje spiracone gry niezgodne z prawem."
Ale ja nie pytam o moralnosć :D Pytam o techniczną możliwość. Próbuję uzyskać taką odpowiedź ;p Ja uważam że pirat to złodziej, ale my nie o tym.. my o technikaliach
Czy tam naprawdę NIC technicznego nie powstrzymuje mnie od skopiowania instalatora i grania w grę? Jedna osoba w klasie grę kupuje i wszyscy w klasie grają w coopa?
Jeżeli czegoś nie możesz odsprzedać to znaczy, że nie jest twoje.
Na GOGu gier tez odsprzedać nie można i tyle w temacie.
Do czasu, dopóki ktoś nie zgłosi Cię na policję, jak tylko zobaczy Twoje pirackie gry na rynku.
Zresztą, wszystkie gry GOG są dostępne również na pirackie strony, więc tylko idiota i frajer kupuje pirackie gry od pirata. To już nie czasy Amiga, Commodore C-64, DOS czy NES w Polsce. Heh. :D
Skoro likwidacja używek rozwinęła rynek to tylko pozostaję zaakceptować i przyjąć jako konieczność. Szkoda tu debaty.
A net każdy z nas rezerwowy ma przy doopie w telefonie. Wystarczy ruszyć głową. Granie pobiera znikomo neta. A mamy ich xx GB
Na co mi czyjaś ufajdana używka jak Uncharted mogę dziś kupić za 110 zł.
Większość już nie chce używek. Liczy się szybkość zakupu i instalacji.
Wpierw trzeba by było zaorać tanie klucze by myśleć o odsprzedaniu cyfrowych wersji.
Gry nigdy nie były całkowicie twoje - nawet wersje pudełkowe za dawnych czasów. Jedynie co było twoje, to licencja na nie.
Obecnie zaś w przypadku gier z DRMem(Steam, Epic itp.) to nawet licencja za którą zapłaciłeś NIE JEST już twoja, tylko wypożyczona(jak to ładnie się zwie "subskrypcją") - tak m.in właśnie dyma się klientów.
Tak więc GOG i jakiekolwiek gry bez DRM zawsze będą lepszym rozwiązaniem.
Możesz normalnie pobrac instalkę na niezliconej liczbie urządzeń i tak sobie grać. Ja kiedyś tak właśnie pożyczyłem bratu Dying Light, a niedawno specjalnie w tym celu przyjechal do nie kumpel z laptopem i zainstalowałem mu Wieśka 3 ze swojego konta.
Wszystko to jest w pełni legalne, bo równie dobrze mogłyby być to moje komputery i GoG nie ma jak tego sprawdzić, o ile w ogóle interesuje ich to, na ilu urządzeniach wyląduje jedna instalka. Za to sprzedawać instalek nie można, chociaż mogę sie załozyć, że były również takie osoby, co na tym trochę zarobiły.
To że nie mają tego jak sprawdzić to jeszcze nie znaczy że jest to legalne. Zapis w umowie licencyjnej gog jest bardzo prosty - " Twoje konto GOG oraz treści GOG są przypisane do Ciebie i nie możesz dzielić się, sprzedać, przekazać ani podarować ich innej osobie. " (źródło - umowa użytkownika GOG na ich stronie internetowej).
Zapisy w umowie licencyjnej nie są prawnie wiążące. Według licencji np. na steamie nie można sprzedać swojego konta, ale według prawa jest to dozwolone.
Poza tym, gdyby GoG egzekwował swoje zapisy w umowie licencyjnej, to byłoby to sprzeczne z ich polityką braku DRM.
"Zapisy w umowie licencyjnej nie są prawnie wiążące. Według licencji np. na steamie nie można sprzedać swojego konta, ale według prawa jest to dozwolone."
Owszem, policja i organy prawne może z urzędu Cię za to ścigać nie będą, ale GOG na tej podstawie może zbanować Twoje konto ew. nawet wytoczyć proces cywilni o odszkodowanie. Nie twierdzę, że te ostatnią rzecz na pewno by tak zrobili, ale taka możliwość zawsze mają.
"Poza tym, gdyby GoG egzekwował swoje zapisy w umowie licencyjnej, to byłoby to sprzeczne z ich polityką braku DRM."
Nie - polityka braku DRM oznacza to tyle, że nie musisz aktywować online gier przy instalacji, ani być stale online podczas gry, a licencję kupujesz, a nie wypożyczasz Tylko tyle... i aż tyle.
Ciekawe niby, w jaki sposób udowodniliby to, że nie korzystałem wtedy ze swojego komputera? Nie ma na to szans, bo ludzie mają wiele sprzętów (stacjonarka, laptop, steam deck itd.) i to normalne, że logują się na swoich kontach w wielu różnych miejscach. Gry z GoGa można pobrać nawet na telefonie i potem zgrać na PC, jeśli ktoś ma taką potrzebę.
A no i nawet na Steamie jest opcja udostępnienia konta oraz swojej biblioteki znajomemu. Różnica jest tylko taka, że nie można jednoczesnie grać w daną gre, ale ogólny efekt jest bardzo podobny. Sam kiedyś z tego korzystałem.
Nie - polityka braku DRM oznacza to tyle, że nie musisz aktywować online gier przy instalacji, ani być stale online podczas gry, a licencję kupujesz, a nie wypożyczasz Tylko tyle... i aż tyle.
Formalnie tak, ale w rzeczywistości wygląda to tak, że mozesz sobie pobrać instalkę i robić z nią, co tylko chcesz z wyjątkiem zarabiania na niej.
Pisałem o aktualnej sytuacji. Głównie o PS4, Switch, XSX, bo te konsole miałem lub mam. Z kolei kwestia patchowania, nie chodziło mi o patche 5cio czy 10cio letnie, tylko te wydawane głównie przy premierze, ewentualnie przez okres rozwoju gry - minimum rok, dwa (inna sprawa, że przez łatwość patchowania duży one day patch jest w tych czasach w zasadzie standardem...). Utrzymywanie serwerów online to inna kwestia, raczej nie powiązana z dyskusją cyfra vs pudełko. Zresztą argument patchowania rzuciłem jako dodatek, kupując cyfrę przecież lepiej nie będzie w tej kwestii chyba?
no właśnie dla mnie najbardziej niezrozumiałe jest to poparcie i próba usprawiedliwiania typu "bo wygodnie". Pamiętam jak jeszcze startował Steam, były rozkminy typu jak to nie spadną ceny wersji cyfrowych z powodu ucięcia kosztów tworzenia płyt, transportu, marż. I gdzie mamy tę różnicę cen obecnie? Dla mnie sytuacja byłaby do zaakceptowania wtedy kiedy faktycznie wersja cyfrowa byłaby wyraźnie tańsza od fizycznego odpowiednika, wtedy mógłbym przymknąć nawet oko na niemożność odsprzedania, ale tak jak teraz? Zresztą - pewnie sielanka z fizycznymi wydaniami na konsolach już nie potrwa długo, widać w jakim kierunku to zmierza.
Jesteś pewien, że likwidacja z używek na PC rozwinęła cokolwiek? Śmiała teoria. Obawiam się, ze wyliczenia wydawców wyglądają podobnie jak nieraz w przypadku piractwa - przeliczają, że każdy kto spiracił, kupiłby kopię (oczywiście w pełnej cenie!). W praktyce pewnie tylko garstka by kupiła po pełnej, część po solidnej promocji, a część wcale. Plus fakt istnienia używek raczej zmniejszyłby zainteresowanie tanimi kluczami i pirackimi wersjami. Aczkolwiek to tylko takie gdybanie, ale dla mnie zdecydowanie sprawa nie jest taka oczywista.
Brednie, licencja = własność gry, gry na płytce do konsoli są twoje, możesz je sprzedać w każdym momencie
Brak DRM nic nie zmienia i nic nie daje, nadal nie możesz odsprzedać, więc nie różni się to niczym od steama
Więc nie, GOG nie jest tu lepszy, bo nic kompletnie ci nie daje w tej kwestii, dużo lepszym rozwiązaniem są gry na konsole na płycie, które faktycznie są twoje i pisze to jako pecetowiec
To lobby producentów gier i głupi gracze doprowadzili do tego, że nie możesz odsprzedawać licencji swoich gier co jest w UE prawnie dozwolone, wymyślili sobie ten syf z bezterminowym wypożyczaniem i głupki z UE olały, ale spokojnie, w końcu temat wróci i tym razem nie będzie już żadnej luki prawnej
"Ciekawe niby, w jaki sposób udowodniliby to, że nie korzystałem wtedy ze swojego komputera? (...) Gry z GoGa można pobrać nawet na telefonie i potem zgrać na PC, jeśli ktoś ma taką potrzebę."
To jak to by odkryją i udowodnią to już inna sprawa. Jednak w razie czego jakby im się to udało, to mogą ukarać Cię wedle dostępnego dla nich sposobu.
Co to ostatniego zdania - możesz o ile jest to do Twojego własnego użytku.
"Formalnie tak, ale w rzeczywistości wygląda to tak, że mozesz sobie pobrać instalkę i robić z nią, co tylko chcesz z wyjątkiem zarabiania na niej."
Patrz wyżej.
Nawet gdzieś w prawie jest o tym, że o ile właściciel praw autorskich/auror/wydawca nie zezwoli na więcej, to domyślnie możesz dane oprogramowanie zainstalować tylko na jednym komputerze, do własnego, prywatnego i niekomercyjnego użytku.
Umowy licencyjne, choć nie stanowią całkowicie o prawomocności, to mają one wpływ na niektóre przepisy prawne - np. zezwolenie autora/zapis w licencji o tym, że możesz zainstalować dany program za więcej, niż jednym komputerze - ale w określonej ich liczbie. To samo tyczy się kwestii jego ew. wykorzystywania w celach komercyjnych.
GrzechuGrek
Na szczęście jak dotąd nie było takich przypadków, żeby banowali ludzi za to, że logowali się gdzie indziej niż zwykle. Zresztą skoro na steamie też jest możliwość udostępniania konta i gier (mozna poszczególne tytuły udostępnić bez potrzeby logowania), to raczej nie jest dla tych platform jakiś duży problem.
Co do licencji, to dopóki prawo nie zakaże odsprzedaży gier i kont z grami, to firmy nic z tym nie zrobią. Oczywiście zdarzały sie przypadki, że stosowano chamski DRM blokujący aktywację klucza po wykorzystaniu go ileś tam razy, ale na szczęście te czasy już minęły.
W ogóle to nawet na pudełku z płytą na konsoli jest napisane, że odsprzedaż jest zakazana i nikt normalny nie egzekwuje tego zapisu, bo byłoby to niezgodne z prawem.
Na PC wciąż można pobierać patche do starych gier, a na konsoli są przypadki gdzie nawet pięcioletnia gra traci możliwość pobrania aktualizacji, ponieważ przy wyłączeniu serwerów usuwają także możliwość pobrania patcha ot dla rozgrywki single player. Więc nawet w tym przypadku gry na konsoli nie mogą się wybronić jakąś lepszą sytuacją od ich wersji na PC.
Dodatkowo widząc co zrobiło Nintento ze swoimi starymi konsolami, wyłączyło nie tylko serwery ale nawet możliwość kupna starej cyfrowej gry tracąc je bezpowrotnie.
Na PS3 jak jeszcze to była popularna, żywa konsola bo PS4 było dopiero nowością też były przypadki gdzie usuwano gry z PSStore, teraz to już chyba nawet nie ma możliwości pobrania zakupionej gry na PS3, a jeśli gra nie została wydana na płycie, to jak ją teraz zdobyć?
Pełno ludzi pieprzy jakieś głupoty że w internecie nic nie ginie. A cyfrówki na PS3 znikały już po siedmiu latach od premiery.
Nie wiem, gdzie wyczytałeś te rewelacje, ale to nie jest prawda. Na PS3 nadal można pobrać kupione gry, nie można jedynie zrobić tego z poziomu samego sklepu, który jest wyłączony.
Podobnie wygląda to z patchami. Serwery do grania multi mogą być wyłączone, ale z patchami nie ma żadnego problemu, bo te pobierane są z serwerów PSN, a nie z serwerów danej gry. A zresztą te i tak niewiele zmieniają, bo to były jeszcze te czasy, kiedy gry w większości na premierę były dość dobrze dopracowane. Nie bylo takiej patologi, jaka jest teraz, że do gry zajmującej 60GB wychodzi day one patch zajmujący drugie tyle.
A no i miałem takie dwa przypadki (CoD World at War i CoD Black Ops 2), kiedy po zaktualizowaniu gier nie chciały mi sie właczyc, a bez aktualizacji normalnie działają. Z kolei jak nie zaktualizujesz GoW zainstalowanego z płyty, to będziesz miał odblokowane klatki na PS4 Pro i PS5. Aktualizaje nie zawsze są konieczne i nie zawsze przynosza pozytywny skutek.
Być może jeszcze można pobrać gry kupione na PS3, ale kiedy wyłączą serwer to jak je później pobierzesz?
SONY usuwało patche wraz z możliwością grania online, słyszałeś kiedyś o Motorstorm? Wyłączyli serwery i kto nie zdążył pobrać patcha to go z pendriva nie zainstaluje.
Jak można pobrać zakupione gry w sklepie nintendo kiedy już zamknęli sklep?
No ale to dotyczy dosłownie każdej platformy cyfrowej dystrybucji. Przecież na steamie może być dokładnie to samo. Poza tym, żeby nie dało się pobrać gier na konsolach Sony (mówię tu o całym ekosystemie), to musieliby wyłączyć całe PSN, a na to się nie zanosi.
Motorstorma to ja nawet całego przeszedłem kilka lat temu i nie było z nim żadnych problemów. Ne pamiętam już, czy wgrywała się aktualizacja, czy nie, ale nie miało to żadnego znaczenia dla samej gry. Tak samo wygląda to z innymi grami. Mam na PS3 mniej więcej 80 gier (samych pudełek mam ponad 60) i jak dotąd nie było ani jednego przypadku, kiedy brak aktualizacji powodował problemy z graniem. Mało tego, nie dość, że większość gier nadal ma możliwą aktualizację do pobrania, to na dodatek tak jak wspomniałem w poście powyżej, czasami lepiej ich nie instalować.
Co do Nintendo się nie wypowiem, bo nie mialem nigdy ich konsoli i nie wiem, jak to u nich wygląda. Jednak wątpię w to, żeby wyłączenie sklepu uniemożliwiało pobieranie zakupionych gier, bo byłby wtedy szum na cały internet i masa pozwów sądowych.
Co do Nintendo się nie wypowiem, bo nie mialem nigdy ich konsoli i nie wiem, jak to u nich wygląda. Jednak wątpię w to, żeby wyłączenie sklepu uniemożliwiało pobieranie zakupionych gier, bo byłby wtedy szum na cały internet i masa
Wydarzenia z przed ostatnich trzech-czterech miesięcy?
Przecież na steamie może być dokładnie to samo.
Otóż nie bo Steam to jeden sklep z wielu a nie platforma do grania, gra będzie jeszcze do zdobycia w innym sklepie lub po latach przejdzie na abandonware.
Poczytałem teraz o Nintendo i nigdzie nie pisali, że nie będzie można pobrać kupionych gier. Wyłączyli jedynie sklepy i serwery do grania online oraz zablokowali możliwość pobrania darmowych dem i aplikacji, czyli jest podobnie jak na PS3 i X360.
https://www.komputerswiat.pl/gamezilla/aktualnosci/to-koniec-popularnej-uslugi-znamy-date/hb72rhz
Otóż nie bo Steam to jeden sklep z wielu a nie platforma do grania, gra będzie jeszcze do zdobycia w innym sklepie lub po latach przejdzie na abandonware.
Miałem na myśli ogólne wyłączenie serwerów, a nie samo wyłącznie sklepu. Wtedy nawet nie zainstalujesz swoich gier ze steama.
Cyfrówki cyfrówki a w większość nawet nie grają mimo, że mają XD. Mnie by chyba szlag trafił jakbym kupił jakąś grę w pudełku a potem jej nie ograł. To po co ją kupowałem. Poza tym mnie nie przeszkadza to, że nie da się odsprzedać, ale to, że nie mam fizycznie gry i cokolwiek usunięcie jej z biblioteki czy utrata konta itd. i gry nie mam i nie zagram, a jak mam pudełko to nic się z tym nie stanie.
Już pomijam, że np. PS Store i gry sprzed X lat za 200 zł, a zdarzają się nawet i za 300, ale przed przeceną XD. Oczywiście zawsze można kupić abonament, ale nadal gra nie jest moja, a jak się skończy to nie pogram. A tak to płacę raz i mam grę na zawsze.
Bez przesady, wszystko co kupiłeś to użyłeś? Nigdy nie wyrzuciłeś jedzenia co się zepsuło zanim zjadłeś? Mam 500 książek z czego 250 nie przeczytanych... Ludzie kupują gry na promocjach albo nawet dostają je za friko myślą, że zagrają w nie "za miesiąc" ale nie wychodzi bo coś tam. I tyle filozofii.
Gry się nie psują jak jedzenie.
Miałem takie szczęście, że jak dostawałem gry czy kupowałem to wszystkie mi się podobały i wszystkie ograłem. Chyba wolę już zapłacić trochę więcej ale za coś co wiem, że będzie mi się podobać i będę w to grał niż kupić coś w promocji bo się opłaca w ciemno bez sprawdzenia co to itd., a potem żeby to się okazało badziewiem i odpalić może raz i nigdy nie wrócić. Dlatego też w ciemno nigdy nie kupuję, zawsze czy to recenzje czytam czy oglądam czy gameplay'e itd. Ale nie żeby patrzeć na same cyferki ocen bo to sobie można wsadzić. Komuś może się coś podobać, a dla kogoś innego to gra może być do niczego.
Aby gry pudełkowe były "na zawsze" to wszystkie musiały by zawierać instalator z platformy GOG który gwarantuje, że grę odpalisz na PC bez internetu. Inne wydania przestaną działać z dniem gdy padną serwery sklepu DLC albo gdy nagle dostaniesz blokadę regionalną bo jesteś obywatelem kraju z agresywną polityką zagraniczną.
Coś za coś, nie powiem że odsprzedaż kopii cyfrowej (a głównie o licencje na jej uzytkowanie) byłoby fajne ale jak wiemy, ja nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniadze. Mnie tam nie boli samo to ze nie można odsprzedać bo i tak kupuje w 98% na mocnych przecenach.
Co do nie odpalonych gier . . . cóż problem zwiazany z kupką wstydu a sam ją mam gigantyczną bo ciagle cośdokupuje bo gry szczególnie które maja juz kilka lat na karku chodza za śmeiszne pieniadze plus bundle no i nigdy nie wiadomo czy ową gre kupie za te 10 lat bo akurat licencja sie skonczyła albo studio zdechło
Badania pokazują również, że sporo – bo aż 24% – produkcji przypisanych do kont respondentów nigdy nie została przez nich uruchomiona. Zaledwie 44% tytułów z ich kolekcji jest ogrywane regularnie.
I uparcie dalej będę twierdził, że gracze (a właściwie chyba każda grupa społeczna) to ofiary konsumpcjonizmu, jaki poziom dzisiaj on reprezentuje. Ludzie kupują ale nie wiedzą dlaczego, po prostu kupują omamieni reklamami a w przypadku gier zapowiedziami. Nie analizują, nie myślą. Klik, kupione. Na tym schemacie działa dzisiaj np. takie allegro. Zakupy są traktowane jak rozrywka, nie potrzeba. Stąd później takie statystyki...
Jak ktoś ma w uj hajsu, to tak może i to rozrywka sama w sobie. Sam mam trochę gier, które nie zostały jeszcze nawet ruszone ale wszystkie one to tytuły kupione ze sporą obniżką, nie wyobrażam sobie abym kupił grę za 150 zł i w ogóle jej nie ruszył. Kiedy kupuje grę za 25 zł, to mam w myślach to, że mogę nigdy jej nie ruszyć i jestem wstanie to zaakceptować.
Druga sprawa jest taka, że gracze to bogaci ludzie. Potrafią wydać na GPU 3500 zł a na myszkę 400 zł. Ci na konsolach robią to samo, tylko że zamiast na myszkę, hajs idzie w bogate kolekcjonerki lub na kilka konsol, bo taki typowy konsolowiec to nie gra tylko na jednej konsoli ale zazwyczaj ma ich dwie bądź wszystkie trzy główne na rynku. Oczywiście są jeszcze ci, co mają i dobrego PC i jakąś konsolę. Gracze to bogaci lub też nerdy co dla swoje ulubionej rozrywki wydadzą fortunę przy czym mogą chodzić głodni czy też poruszać się zniszczonym 20-letnim golfem. Bez urazy, koledzy gracze, mamy narąbane w głowach i tyle. Sam nie jestem lepszy. Ale ja na swoje usprawiedliwienie mam to, że gram już tylko na PC i odpuściłem konsole, choć ten Switch i PS5 wyglądają bardzo kusząco.
Masz rację, pewnie status majątkowy ma też tutaj znaczenie. Mogę tylko patrzeć z perspektywy swojego portfela - ja liczę kasę, a dokładniej czy dany zakup będzie miał sens - rzadko kupuję gry a jeśli kupuję to w nie po prostu gram naprawdę długo.
Myślę, że można też jeszcze dodać do tej statystyki darmówki - bo też gdzieś tam ze 4 gry odebrałem na Epicu i ich nie uruchomiłem do tej pory. Właśnie dlatego też tylko te 4, bo nie widzę sensu dodawania kolejnych do konta bo i tak w nie nie będę grał :)
W moim przypadku 95% gier które kupiłem ale nigdy ich nie ograłem to gry, które za młodu albo pobrałem z Internetu albo nabyłem na bazarze. Dorosłem, nabrałem szacunku do cudzej pracy i postanowiłem choć w małej części odkupić winy.
Jak się zaczął szał na darmowe rozdawnictwo gier, dodawałem do bibliotek wszystko jak leci. Po pewnym czasie stwierdziłem że na cholere mi to jak i tak w to nie zagram. I teraz jedynie jak faktycznie jakiś tytuł się pojawi, w który nie grałem a normalnie bym raczej nie kupil, to dodaje. Jest tego może z 2 tytuły w ciągu dwóch lat.
Nigdy w zyciu nie kupilbym switcha gdyby nie odsprzedaz gier. A tak gra sie pieknie.
Dlatego gram na konsolach. Ostatnio kupiłem Dead Space na PS5, skończyłem dwa razy i sprzedałem po tygodniu o 30zł mniej niż kupiłem. A co bym miał zrobić z cyfrowym gównem?
Nic miałbyś nie robić. Po prostu miałbyś na zawsze jak całą masę innych rzeczy, które masz i których nie odsprzedajesz chociaż możesz.
sabaru - W wielu przypadkach można grać offline, np. na Steam, poza tym, przypadki z brakiem internetu są rzadkie, posiadam stałe łącze.
"W wielu przypadkach można grać offline, np. na Steam"
Ale dotyczy to tylko gier, które już zostały zainstalowane i aktywowane(co w przypadku steama dzieje się automatycznie). W przeciwnym razie nie zainstalujesz jej bez internetu(nawet z kompletnych plików instalacyjnych), a co za tym idzie - nie pograsz.
Poza tym nawet o ile awarie internetu są rzadkie i krótkotrwałe, to już sytuacja życiowa, w której byłbyś zmuszony zrezygnować z posiadania internetu w swoim gospodarstwie domowym to już poważna sprawa.
A wiadomo, że w przypadku gorszych czasów i sytuacji budżetowej, prędzej rezygnuje się z internetu, niż z prądu.
Wtedy jedynie co pozostaje do grania, to tylko gry bez DRMu.
Nie wiem. To wszystko zależy od sytuacji, tego kim jesteś, gdzie mieszkasz i czym się zajmujesz.
Prąd - przynajmniej w teorii - można sobie samemu wytworzyć, natomiast internetu, już nie bardzo. W tym przypadku jest się uzależnionym od operatora internetowego, jego dostępności, ceny i kaprysów. Tak więc nie zakładam, że będę miał go wiecznie. I akurat uważam, że prąd jest bardziej potrzebny, bo jest niezbędny do oświetlenia, do zasilania urządzeń typu pralka, lodówka, sam komputer, żeby w ogóle móc z tego internetu korzystać itp.
Poza tym, jak dobrze pamiętam czasy, kiedy miałem co prawda komputer, ale nie miałem internetu i musiałem chodzić po kafejkach internetowych(gdy te jeszcze istniały) oraz po znajomych, żeby móc choć na chwilę skorzystać z neta i pobrać coś z niego na nośnik. Tak więc wiem, jak to jest.
Dlatego wszelkie oprogramowanie(z wyjątkiem typowo sieciowego) i gry z DRMem nigdy nie będą u mnie miały racji bytu - bo w tym przypadku ich potrzeba internetu jest sztuczna i dla mnie, jako użytkownika - nieracjonalna.
Windowsa można było jeszcze aktywować telefonicznie(nie wiem, jak jest z tym teraz), bez internetu, natomiast innego oprogramowania i gier już nie bardzo.....
dante1803 - Widzisz, ja nie sprzedaje gier na konsolach i nie sprzedawałbym ich na PC, nawet gdyby była taka możliwość.
Ja to czasami nawet zarabiam na uzywkach.
Ostatnio kupilem uzywane RDR2 na PS4 za 80zl, pogralem, przeszedlem i sprzedalem miesiac pozniej za ... 90zl :D
Wiec nie dosc ze pogralem za darmo to jeszcze zarobilem na 4pak piwa.
Mam ponad 250 gier na Steamie, odpaliłem może z 40, na Epicu ponad 400 z czego może 40 odpaliłem, na GoG 180 odpaliłem z 30, także statystyki nie dziwią.
Teraz już tego nie wprowadzą, bo jakby gracze mieli zacząć odsprzedawać te swoje wszystkie darmówki pozbierane przez ostatnie kilka lat to zostaliby milionerami.
Odwrotnie, mało kto by chciał sprzedawać. Pojawiłaby się gigantyczna podaż, a popyt niekoniecznie jej odpowiadający. Zresztą ta podaż by nie malała bo można to samo sprzedawać wielokrotnie więc: podaż jest stała, popyt maleje.
To badanie można było przygotować znacznie lepiej. Brakuje mi tam kluczowej informacji tj. od ilu lat ankietowani zbierają cyfrówki. Jak ktoś zbiera od roku to na pewno będzie miał znacznie większy procent uruchomionych gier niż taki co zbiera ja od kilkunastu lat. Ja np. w ciągu 17 lat zebrałem na Steamie prawie 2800 gier i uruchomiłem jedynie 33% z nich :P
Nie wspominając o Epicu gdzie zebrałem większość darmówek, które rozdawali. Na palcach dwóch rąk mogę zliczyć tytuły, w które zagrałem :)
Wydają pieniądze na gry w które nie grają. A potem chcieliby je sprzedać?
Sprzęt też kupują który leży?
(...)aż 24% – produkcji przypisanych do kont respondentów nigdy nie została przez nich uruchomiona.
Czyli w zasadzie nic się nie zmieniło. W czasach gazet z grami [gdy Steama jeszcze nie było, lub dopiero raczkował] było przecież dokładnie tak samo - co miesiąc miałeś gazetę, na której były circa dwa/trzy 'pełniaki', a jak kupiłeś w tym samym miesiącu drugą gazetę, to miałeś tego dwa razy tyle. Do tego dochodziło też pożyczanie gier od znajomych i ściąganie ich z PB... i innych podobnych serwisów.
Nie łapie się w te 24% za cholerę. Na "launcherach" od EA, Ubi nie uruchomiłem przynajmniej 90% tytułów, wyjątkiem jest jedynie GoG i Battle.net. Konsole obstawiam są na poziomie Steama...
Sprzedawać? Ale dlaczego? Czyżby kupowali cos, czego nie potrzebują?
Ja bym sprzedał maksymalnie 5 spośród swoich ponad 300 gier...
Subiektywnie to wiadomo, najbardziej by się chciało kupić nową grę AAA za 300 zł, przejść ją do woli, a potem za tyle samo odsprzedać. Albo złożyć się z kumplami w dziesięć osób i sobie nawzajem pożyczać albo wymieniać za inne gry, tak jak się kiedyś robiło. Czyli tak naprawdę grać za darmo. Tylko czy to byłoby sprawiedliwe w stosunku do twórców? Sprzedadzą jeden egzemplarz a stracą dziesięciu klientów, niezbyt opłacalny biznes. Inna sprawa to jakość tych gier i nieraz naprawdę chore ceny, z drugiej strony masę gier kupuje się dzisiaj za grosze albo dostaje za darmo i stąd wynika "problem" tego, że niektórzy nawet ich nie uruchamiają. Znając życie to część graczy pewnie chciałoby dostać grę za darmo a potem jeszcze ją sprzedać. ;) Zawsze są dwie strony medalu i racje po obu stronach.
Ciekawe jak na to zareagują wydawcy...
Bo to, że 75% twierdzi, że gry AAA są za drogie i ma rację, przez co tylko 36% jest kupowane za pełną cenę jest dla nich złą wiadomością, ale to, że gdyby była możliwość odsprzedaży to 64% kupiłoby grę za pełną cenę to już dla nich wiadomość dobra, bo paradoksalnie mogliby zarobić więcej umożliwiając odsprzedaż wersji cyfrowych...
A 24% produkcji nigdy nie uruchomionych to skutki rozdawnictwa, szczególnie na Epicu - sam za GOG Galaxy mam tylko na GOGu, Orginie, Epicu i Koncie Microsoft (nie mam podpiętego Steama i Amazona Prime Gaming, gdzie w sumie mam około kolejnych 70 tytułów) 351 gier z czego jakichś 60 - 70% prawdopodobnie nigdy nie odpaliłem.
ale to, że gdyby była możliwość odsprzedaży to 64% kupiłoby grę za pełną cenę to już dla nich wiadomość dobra
Nie. Bo nawet jeśli te 64% kupiłoby grę z planem odsprzedaży, to znaczy, że przynajmniej tyle samo ludzi kupi grę od nich, na rynku wtórnym. Zamiast na premierę za pełną cenę, ani nawet na wyprzedaży - wydawca nie dostanie z tego nic.
Nikt by tych gier nie kupił.
To w dużej mierze jeszcze stare czasy bundli.
Kupują w ciemno oczami a potem taki efekt. Kiedyś gdy demo gry albo wersja shareware była normą to zakupy były w pełni przemyślane. Teraz zrobili z tego jakies głupie świeto na steam jakby twórcy robili łaskę że można wypróbowac ich półprodukt za darmo przed premierą dłużej niż 2h po zakupie gry na steam z możliwościa jej zwrotu. 2h to jakiś żart by zorientowac się czy gra jest warta zakupu. Nigdy nie kupować przed premierą albo na podstawie trailerów czy głupich obietnic twórców.
Dlatego daza do cyfrowej dystrybucji.
I oczywiście dlatego wybieram PlayStation.
Uwaga na m$ i Xboxa nie chcecie mieć tego problemu w najważniejszym segmencie rynku czylu konsolach głosujcie portfelem.
Na razie tego nie widać.
Mają swoją filozofię w której część branży gier jest skierowana w stronę miłośników gier w wersjach niewirtualnych i niesieciowych.
I mamy konkurencję druga strona czyli m$ szuka maksymalnego zysku więc dąży do wirtualnego grania i sieciowych gier.
Dlatego mimo że pokusa maxymalnego zysku jest duża to jest szansa na kontynuowanie normalności przez Sony po prostu jest taka część rynku która tego oczekuje i nie ma monopolu w branży konsol.
W PC pojawił się w pewmym okresie monopol steam więc poszło łatwo.
Ja nie uruchamiam tak z 90% (regularnie, bo nigdy to raczej mniej, niektore odpalam jako zmodowane osobne kopie i po prostu chce miec legalna licencje albo gralem wczesniej na piracie i mi sie spodobalo) ale nie oddalbym zadnej. Jedyny problem z cyfra jaki mam to taki, ze czasem nie zdaze czegos zakupic a znika ze sprzedazy.
Dawniej grałem w każdą kupioną grę, teraz jest tyle gier za darmo, że mało co kupuję.
Tylko 24%? To jakieś bzdurne badania. Znam wiele osób co mają na steam po 50-100 gier a grają w max 5
Większość osób ma tak duże biblioteki z racji dawnych bundli, które trzeba było kupić w całości, choć interesujący był tylko jeden lub dwa tytuły. Dopiero później pojawiły się bundle, z których można było dobrać interesujące nas gry. Albo pojawiła się możliwość sprzedania klucza gry, która nas nie interesowała na bazarze łowców gier. Z tysiąca gier na Steamie ograłem z 600, z czego zdecydowaną większość ukończyłem. Pewnie z ponad 100 tytułów nawet nie będę chciał odpalić, bo były bundlowymi zapchajdziurami, ale powoli więcej ogrywam niż przybywa nowych. Choć z drugiej strony na 2024 rok zapowiedziano wiele świetnych i interesujących mnie gier, więc tendencja może się wyrównać :)
Biorąc pod uwagę masę rozdawnictw, jak i wszelkich promocji, to się nie dziwię. Sam mam gry, które jeszcze nie odpaliłem.
Ja chciałem kupic konto steam z grą blur ktora jest juz niedostepna i dostalem bana na steam za samo zapytanie... i Skasowali mi tez liste znajomych i nie oddali.. o konto walczylem 2 tygodnie. Masakra jakie czasy.. przykre to takie ze nie mozesz konta sprzedac. jak ktos ma ta gre na koncie i chciałby sprzedac to konto zebym sobie przypisal na family sharing to prosze napisac.
Jeszcze z rok temu, powiedziałbym, że likwidacja pudełek, to nie najlepsza rzecz z mojego punktu widzenia, ale dziś, to już mam wywalone. Będą pudełka, następna generacja będzie miała napęd czy nie, to mi to obojętne.
Gier wartych ogrania wychodzi tak mało w ciągu roku jest tak marna ilość, że kupno ich w pełnej cenie w cyfrze, różnicy nie robi. W dodatku jesteśmy na etapie, gdzie gry są najtańsze w historii. Są po prostu tanie jak barszcz w porównaniu do zarobków.
Kupując grę na PS2, musiałem wydać 220zł, gdzie zarabiało się 1500. Dziś gra kosztuje 330, a zarobki wielokrotnie większe. Na grę muszę robić mniej niż dniówkę.
Więc dla tych kilku gier rocznie nie mam już ochoty bawić się w odsprzedawanie itd. By jakieś marne grosze zaoszczędzić.
Do tego dochodzą rozdawane gry, abonamenty, które można kupić za grosze na chwilę, by ograć coś ciekawego. Pod względem finansowym, gracze żyją w złotych czasach. Gorzej z ilością produkcji w ciągu roku.
Nie wychodzi jeden pale world na rok, jeden valhim to juz wystarczy. Single player mnie nie obchodzi.
Co w tej sprawie robią instytucje powołane do ochrony praw konsumenta?
Kiedy Niemiecka Federacja Konsumentów zaskarży wyrok w sprawie oni vs Valve, w której to sprawie niemiecki sędzia utajnił uzasadnienie wyroku?
Przypominam że sprawa dotyczyła właśnie braku możliwości "odpięcia" licencji gry od konta Steam w celu jej dalszej odsprzedaży.